Kogoś mi jednak brakuje...
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
- apohawk
- Rozkręcony intro
- Posty: 298
- Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Nie wyobrażam sobie związku bez przyjaźni, po prostu nie chcę. Może niektórzy tak potrafią, ale ja nie.lea pisze:A sam temat, faktycznie ciekawy. Ja wiem, że kogoś mi brakuje, ale nie jestem pewna czy chodzi mi o związek czy zwyczajną przyjaźń. Zwyczajnie KOGOŚ przy kim nie będę się męczyła.
Zwyczajna przyjaźń przestała mnie interesować. Wiem, że chcę czegoś więcej.
No good deed goes unpunished.
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Związek to miłość, która przyjaźń ma wpisaną 'w pakiecie', zaraz obok 'zaufanie' itp. Raczej trudno jest być z kimś na dłużej, z kim nic cie nie łączy, kto nie wydaje się dla ciebie interesujący pod względem innym niż pociąg fizyczny. A przynajmniej według mnie :F Ludzie są rozmaici, każdy ma inne oczekiwania...
Sama nie mam nawet samej przyjaźni w chwili obecnej, bo wszelkie tego typu relacje w moim życiu, jakoś zanikły, więc nie oczekuję specjalnie czegoś ponadto.
Sama nie mam nawet samej przyjaźni w chwili obecnej, bo wszelkie tego typu relacje w moim życiu, jakoś zanikły, więc nie oczekuję specjalnie czegoś ponadto.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
- Kaziol
- Introwertyk
- Posty: 97
- Rejestracja: 12 paź 2007, 15:57
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w5
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Myślałem że tylko ja mam takie rozkminy he he
U mnie, pewnie u innych też, największym problemem jest tak jakby pierwszy krok, czyli spotykamy kogoś kto wydaje się ok, ale jakoś nie ma okazji żeby tą osobe poznać na "poziomie przyjacielskim". Wiecie... żeby to nie wyglądało tak, że widzisz kogoś pare razy i zarywasz do niej/niego tak wprost, bo tak nie umiem (jak to intro) i w ogóle wydaje mi się to żenujące?
U mnie, pewnie u innych też, największym problemem jest tak jakby pierwszy krok, czyli spotykamy kogoś kto wydaje się ok, ale jakoś nie ma okazji żeby tą osobe poznać na "poziomie przyjacielskim". Wiecie... żeby to nie wyglądało tak, że widzisz kogoś pare razy i zarywasz do niej/niego tak wprost, bo tak nie umiem (jak to intro) i w ogóle wydaje mi się to żenujące?
Nie zwracaj uwagi na moje posty, nabijam do 100
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Do mnie parę razy zarywały dziewczyny których nie znałem. Sprawiło mi to spory dyskomfort bo tu nagle jakaś osoba, której zupełnie nie znam wyskakuje z czymś takim.Kaziol pisze:Wiecie... żeby to nie wyglądało tak, że widzisz kogoś pare razy i zarywasz do niej/niego tak wprost, bo tak nie umiem (jak to intro) i w ogóle wydaje mi się to żenujące?
- degieb
- Pobudzony intro
- Posty: 126
- Rejestracja: 13 gru 2012, 21:18
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: B(rz)ydgoszcz
- Kontakt:
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Ja wolę od razu powiedzieć(po kliku spotkaniach),nienawidzę zarywać lepiej to mieć od razu z głowy ,za każdym razem myślą że to żart :lol: Poza tym,co jakiś czas mam napady ekstrawertyzmu,raz na tydzień-dwa i wtedy robię różne głupie rzeczy,m.in wbijanie na chatę i takie wyznaniaKaziol pisze:Myślałem że tylko ja mam takie rozkminy he he
Wiecie... żeby to nie wyglądało tak, że widzisz kogoś pare razy i zarywasz do niej/niego tak wprost, bo tak nie umiem (jak to intro) i w ogóle wydaje mi się to żenujące?
Mhm.
- Kaziol
- Introwertyk
- Posty: 97
- Rejestracja: 12 paź 2007, 15:57
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w5
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
degieb pisze: Ja wolę od razu powiedzieć(po kliku spotkaniach),nienawidzę zarywać lepiej to mieć od razu z głowy ,za każdym razem myślą że to żart :lol: Poza tym,co jakiś czas mam napady ekstrawertyzmu,raz na tydzień-dwa i wtedy robię różne głupie rzeczy,m.in wbijanie na chatę i takie wyznania
Za ostatnie zdanie zostajesz nominowany do opuszczenia Domu Wielkiego Introwertyka. :lol:
Nie zwracaj uwagi na moje posty, nabijam do 100
-
- Wtajemniczony
- Posty: 6
- Rejestracja: 25 lut 2012, 17:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski a czasem Poznań
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
@Kaziol
Nie napisał, że jest wtedy całkiem pijany i pod wpływem różnych nielegalnych w Polsce środków psychoaktywnych
Nie napisał, że jest wtedy całkiem pijany i pod wpływem różnych nielegalnych w Polsce środków psychoaktywnych
- Kaziol
- Introwertyk
- Posty: 97
- Rejestracja: 12 paź 2007, 15:57
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w5
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Hehehe no chyba że tak
Nie zwracaj uwagi na moje posty, nabijam do 100
- Shamicki
- Introwertyk
- Posty: 119
- Rejestracja: 30 lip 2008, 2:07
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: INTJ
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
...brakuje kogoś. Jestem w tym niekomfortowym położeniu iż dokładnie wiem kogo .Ale nic to, show must go on
Człowiek tworzy jakąś rzeczywistość, a potem staje się jej ofiarą.
- apohawk
- Rozkręcony intro
- Posty: 298
- Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Kurde, znam to. Albo tak mi się wydaje. Ciężka sprawa.Shamicki pisze:...brakuje kogoś. Jestem w tym niekomfortowym położeniu iż dokładnie wiem kogo .Ale nic to, show must go on
Próbujesz się jakoś pozbierać, jakoś się dostosować, iść naprzód. Spotykasz jedną osobę, drugą i nagle tak po prostu się odechciewa. Bo to takie płytkie, jałowe, nudne, wymuszone, a z tamtą osobą było takie naturalne, proste i piękne.
No good deed goes unpunished.
- Shamicki
- Introwertyk
- Posty: 119
- Rejestracja: 30 lip 2008, 2:07
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: INTJ
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Dokładnie tak jak piszeszapohawk pisze:Kurde, znam to. Albo tak mi się wydaje. Ciężka sprawa.Shamicki pisze:...brakuje kogoś. Jestem w tym niekomfortowym położeniu iż dokładnie wiem kogo .Ale nic to, show must go on
Próbujesz się jakoś pozbierać, jakoś się dostosować, iść naprzód. Spotykasz jedną osobę, drugą i nagle tak po prostu się odechciewa. Bo to takie płytkie, jałowe, nudne, wymuszone, a z tamtą osobą było takie naturalne, proste i piękne.
Człowiek tworzy jakąś rzeczywistość, a potem staje się jej ofiarą.
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
W dużej mierze zależy to od dnia, sytuacji.
Są chwile, kiedy nie życzę sobie kogokolwiek w pobliżu. Irytuje mnie każde słowo, a na tyrpanie mnie dostaję furii. Zdecydowana większość czerpie z tego satysfakcję i denerwuje mnie jeszcze bardziej, co kończy się trzaśnięciem drzwiami i moim wyjściem.
Jednak mimo wszystko, coraz częściej odczuwam pustkę. Brakuje mi kogoś, kto byłby przyjacielem i partnerem jednocześnie. Wtedy każda spędzona samotnie sekunda jest dla mnie torturą. I tak najgorsze są sytuacje, kiedy zależy na konkretnej osobie z jednoczesną świadomością, że jest ona kimś nieosiągalnym. Kiedy popadam w taką melancholię, to uświadamiam sobie, że taka druga osoba może być naprawdę niezłą motywacją, dać ostrego kopa energii. Zauważam to nawet przy drobnostkach. Kiedy jestem z czegoś zadowolona, to automatycznie jestem żywsza i efekty mojej nauki/pracy są lepsze. Miałam wiele okazji, żeby z kimś być. Ale co to za bycie dla samego bycia? Nigdy bym się na to nie zdecydowała. Byłby to ewidentny akt desperacji z mojej strony.
Są chwile, kiedy nie życzę sobie kogokolwiek w pobliżu. Irytuje mnie każde słowo, a na tyrpanie mnie dostaję furii. Zdecydowana większość czerpie z tego satysfakcję i denerwuje mnie jeszcze bardziej, co kończy się trzaśnięciem drzwiami i moim wyjściem.
Jednak mimo wszystko, coraz częściej odczuwam pustkę. Brakuje mi kogoś, kto byłby przyjacielem i partnerem jednocześnie. Wtedy każda spędzona samotnie sekunda jest dla mnie torturą. I tak najgorsze są sytuacje, kiedy zależy na konkretnej osobie z jednoczesną świadomością, że jest ona kimś nieosiągalnym. Kiedy popadam w taką melancholię, to uświadamiam sobie, że taka druga osoba może być naprawdę niezłą motywacją, dać ostrego kopa energii. Zauważam to nawet przy drobnostkach. Kiedy jestem z czegoś zadowolona, to automatycznie jestem żywsza i efekty mojej nauki/pracy są lepsze. Miałam wiele okazji, żeby z kimś być. Ale co to za bycie dla samego bycia? Nigdy bym się na to nie zdecydowała. Byłby to ewidentny akt desperacji z mojej strony.
- Maksiu
- Introwertyk
- Posty: 96
- Rejestracja: 27 paź 2012, 23:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP
- Lokalizacja: Łódź, TM
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Ktoś by się przydał, ale...
W moim przypadku problem leży w tym, że jestem strasznym leniem, trochę tchórzem i do tego strasznie uparty. Gdybym miał dziewczynę, to musiałbym totalnie zmienić swój tryb życia. Samotnie nie jest najlepiej, ale na pewno jest wygodnie. 20 lat prawie się uczyłem jak być sam. Trudno będzie się przestawić. Strach przed zmianą, przed odpowiedzialnością. I do tego kompletne nie wiem jak się za to zabrać. Nie umiem nawet sprubować.
W moim przypadku problem leży w tym, że jestem strasznym leniem, trochę tchórzem i do tego strasznie uparty. Gdybym miał dziewczynę, to musiałbym totalnie zmienić swój tryb życia. Samotnie nie jest najlepiej, ale na pewno jest wygodnie. 20 lat prawie się uczyłem jak być sam. Trudno będzie się przestawić. Strach przed zmianą, przed odpowiedzialnością. I do tego kompletne nie wiem jak się za to zabrać. Nie umiem nawet sprubować.
- Neuromonada
- Wtajemniczony
- Posty: 6
- Rejestracja: 13 mar 2013, 19:38
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Zielonej Góry
Re: Kogoś mi jednak brakuje...
Taaaak, druga połówka daje naprawdę mocnego kopa. Kiedy byłem w związku chciałem się pozbywać swoich wad, uczyć się nowych rzeczy, stawać się lepszym człowiekiem. Wiem, że to niezdrowe, bo muszę to robić dla kogoś, a nie dla samego siebie, ale mając ukochaną jest znacznie łatwiej, chcesz się zmieniać dla samej nagrody, kiedy twoja dziewczyna jest z ciebie dumna i razem cieszycie się z twoich sukcesów. To staje się jak narkotyk, bo chcesz jeszcze więcej tego cudownego hormonu szczęścia.dreamer08 pisze: Kiedy popadam w taką melancholię, to uświadamiam sobie, że taka druga osoba może być naprawdę niezłą motywacją, dać ostrego kopa energii. Zauważam to nawet przy drobnostkach. Kiedy jestem z czegoś zadowolona, to automatycznie jestem żywsza i efekty mojej nauki/pracy są lepsze.
A teraz jestem sam i od tygodnia nawet nie spojrzałem na żadną z 5 kart wiecznie otwartych w Operze, z których uczyłem się tworzenia stron internetowych. Tydzień temu dostałem też od niej na urodziny 2 książki o programowaniu. Niesamowicie się z nich cieszyłem, byłem przepełniony szczęściem, ale nawet ich jeszcze nie otworzyłem, bo brak mi tej motywacji, że robię coś nie dla SIEBIE, ale dla NAS:/
"I am the architect of my own destruction. So this is it, what is written in the timeline cannot be changed. Come for me then. In my quest to destroy the sands of time, I have been the one to create them."