Własne wesele...

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Własne wesele...

Post autor: highwind »

przybysz pisze:Dziękować w formie męki własnej? (...) By kuzyni i wujkowie potańczyli oraz popili?
Nie przesadzałbym z tą męką, bo to żałosne zestawiać parę godzin dyskomfortu z podobnym rzeczownikiem, ale generalnie tak - ja tu dopuszczam poświęcenie. Bo jest dla kogo się poświęcać. Jeśli zaś sugerujesz, że rodzina nie jest tego warta, bo odbieram w pisaniu o piciu wujków i kuzynów odrobinę pogardy to whatever - nic mnie do twoich relacji rodzinnych. I wcale nie jest powiedziane, że wesele to musi być męka. Starałem się nawet podrzucić Oli jakieś pomysły, co by mogła sobie ulżyć. Zachęcam do tego samego.

I kolejna sprawa, nie chcę żeby ktoś się zmuszał. Weźcie zluzujcie poślady. Chciałem tylko pokazać Oli pewien aspekt, o którym być może zapomniała. Jak sądzisz, że zdechniesz, że przekręcisz się od gadki przy dewolaju, że ta korona ci ze łba spadnie, to w sumie racja. Olać wesele.
przybysz pisze:Wesele jest tego samego dnia co ślub (a przynajmniej zazwyczaj)
Ach, jak dobrze że dodałeś ten nawias. Cieszę się też, że bronisz tu tradycji, którą w pierwszym akapicie zdajesz się ganić. Tak czy owak, proszę czytać moje posty korzystając z zasady wesele =/= ślub.
przybysz pisze:Okej, Twój kumpel zrobił jak chciał, ale to nie powód by zmuszać innych
O jeju, jeju. Ludzieee! Zmuszajo! Serio?
przybysz pisze:Poza tym, w Twojej wypowiedzi nie jest zawarta przyczyna a skutek działań.
Brawo. Liczę na to, że ewentualny czytelnik zastanowi się nad przyczyną we własnym zakresie.

Heh, jeszcze kamieniowanie wtrącił. A słowo "zmuszać" pojawiło się w twoim poście cztery razy. Przybysz plz.
Awatar użytkownika
Polan
Intromajster
Posty: 472
Rejestracja: 16 lip 2014, 11:24
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Własne wesele...

Post autor: Polan »

Dziękować ok, ale jak się sprasza te 50-100-200 osób, z czego większość to rodzina, z którą się spotyka od święta, na innych weselach lub pogrzebach, to sens wyjaśnień, że to podziękowanie mi umyka. A jak się nie zaprosi ich to co? Obrażą się i przestaną do nas odzywać :roll: ?
Awatar użytkownika
przybysz
Pobudzony intro
Posty: 140
Rejestracja: 01 paź 2010, 16:51
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Poznań/Toruń

Re: Własne wesele...

Post autor: przybysz »

highwind pisze:Nie przesadzałbym z tą męką, bo to żałosne zestawiać parę godzin dyskomfortu z podobnym rzeczownikiem, ale generalnie tak - ja tu dopuszczam poświęcenie.
Skojarzyło mi się z Jezusem, ale przyznaje przegiąłem nazywając to "męką". Aczkolwiek dzięki temu motyw z kamieniowaniem jest śmieszniejszy :D
highwind pisze:Bo jest dla kogo się poświęcać. Jeśli zaś sugerujesz, że rodzina nie jest tego warta, bo odbieram w pisaniu o piciu wujków i kuzynów odrobinę pogardy to whatever - nic mnie do twoich relacji rodzinnych.
To nie pogarda, to fakt. Kolejna impreza na której ludzie piją i tańczą, nie pierwsza i nie ostatnia. Taki jest jej główny cel. By się ludzie wybawili. Jeśli miałoby to być uciążliwe dla jednej ze stron to nie widzę powodu by wesele organizować. A poświęcać się rodzinie można w zdecydowanie lepszy sposób, pomagając w różnych problemach życiowych itd.
Brak wesela jak dla mnie nie wyklucza utrzymywania dobrych relacji z rodziną. Jak rodzina normalna, to zrozumie. ;]
highwind pisze:I wcale nie jest powiedziane, że wesele to musi być męka.
Ano przyznaje po raz drugi, przegiąłem, ale dziwne skojarzenia czasami mam i stąd te hiperbole.

highwind pisze:Starałem się nawet podrzucić Oli jakieś pomysły, co by mogła sobie ulżyć. Zachęcam do tego samego.
to jak dla mnie wystarczy, że pochodzisz tu i ówdzie oraz pogadasz z każdym przez chwilę. Można też poprosić świadków i narzeczonego by Cię trochę odciążyli.
Jakby nie patrzeć to zawsze jakaś porada, braku zarzucać nie można, oceniać inaczej oczywiście tak.
highwind pisze:I kolejna sprawa, nie chcę żeby ktoś się zmuszał. Weźcie zluzujcie poślady. Chciałem tylko pokazać Oli pewien aspekt, o którym być może zapomniała. Jak sądzisz, że zdechniesz, że przekręcisz się od gadki przy dewolaju, że ta korona ci ze łba spadnie, to w sumie racja. Olać wesele.
Jak dla mnie ubzdurałeś sobie, że tak trzeba i już, że wesele musi być, że rodzinie się należy i koniec, bo trzeba podziękować, bo inaczej nie wypada etc. To co innego niż samo pokazaniu aspektu pewnej sprawy, to wydanie opinii. Całą sprawa rozchodzi się o to czy jest to gra warta świeczki, według Ciebie tak, według mnie nie.
highwind pisze:Ach, jak dobrze że dodałeś ten nawias. Cieszę się też, że bronisz tu tradycji, którą w pierwszym akapicie zdajesz się ganić. Tak czy owak, proszę czytać moje posty korzystając z zasady wesele =/= ślub.
To kwestia statystyki, nie tradycji. To nie był Twój post, czepiałeś się go, więc wyraziłem moją własną opinię o tym. Tak właściwie to z Twoim postem ta wypowiedź nie miała wiele wspólnego.
przybysz pisze:Okej, Twój kumpel zrobił jak chciał, ale to nie powód by zmuszać innych
highwind pisze:O jeju, jeju. Ludzieee! Zmuszajo! Serio?
Oczywiście, że tak. Piszę analogicznie, wydaje werdykty, forsuje ich słuszność. Jakby nie patrzeć taki styl pisania budzi skojarzenia z przymusem. Zresztą, analogicznie przypisujesz mi cele, których nie miałem na myśli pisząc moją wypowiedź.
highwind pisze:Brawo. Liczę na to, że ewentualny czytelnik zastanowi się nad przyczyną we własnym zakresie.
Niepotrzebny sarkazm. Podajesz tezę bez wymieniania argumentów (inna kwestia, że pewnie Ci się nie chce, w sumie kumam, też by mi się nie chciało) to i nie dziwota, że ktoś ją podważa.
highwind pisze:Heh, jeszcze kamieniowanie wtrącił. A słowo "zmuszać" pojawiło się w twoim poście cztery razy. Przybysz plz.
Kamieniowanie była oczywistą ironią. ;)
Jakby nie patrzeć, żeby robić coś wbrew własnej woli trzeba się zmusić ;)
Ale ok, powiększę zasób słów.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Własne wesele...

Post autor: highwind »

Kolejna impreza na której ludzie piją i tańczą, nie pierwsza i nie ostatnia (...) Jeśli miałoby to być uciążliwe dla jednej ze stron to nie widzę powodu by wesele organizować.
No dobrze, skoro tak uważasz. Tylko zwróć uwagę, że organizowanie wesela zawsze jest w ten czy inny sposób uciążliwe, nawet dla ekstryków. No i jakoś ludzie je organizują. Przecież wiadomo że nie z przymusu. A jeśli z przymusu, to fuck it. Jebać takie wesela. Macie rację chłopaki. Normalnie jak u Arabów.

Co do porad - nie martw się, zauważyłem że parę ująłeś. Chodziło mi o to, że można pofatygować się o takie, które nie padały parę postów wcześniej :P Chyba że radzisz, że jak Ola ma się trochę pomęczyć (co wcale nie jest pewne) to niech nie robi wesela?

Krytyczna opinia pewnej postawy, to wiadomo że jest jakaś sugestia żeby poczynić inaczej, ale błagam. Przymus? No przybysz. Przesadzasz. Po co tu się pisze, jak nie po to żeby zasięgnąć opinii? Och nie, highwind zmusza mnie do wyprawienia wesela.

To nie był sarkazm. Wymienianie argumentów przy tak oczywistej kwestii wydało mi się uwłaczające dla ewentualnego czytelnika. Ale proszę: kolega robi wesele w Polsce, po to, żeby podziękować swoim bliskim (i nie tylko). I nie chcę zmuszać do podobnych akcji, tylko pokazać, że można, w nadziei że kogoś natchnie to do podobnego wysiłku. I to wcale nie karkołomnego.

Ta ironia w zestawieniu z nagminnym powtarzaniem słowa "zmuszać" to jest zwyczajne wprowadzanie w błąd i protestuję :P Aż sam zacząłem go używać w co drugim zdaniu. Oh stahp it you.
Awatar użytkownika
pustka
Stały bywalec
Posty: 216
Rejestracja: 18 mar 2011, 16:08
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Kalisz

Re: Własne wesele...

Post autor: pustka »

ola1257 pisze: jednak DJ ktory jest orgsnizatorem zabaw mowi mi ciagle ze jesli ja nie bede wszystkich bawic, prosic do tanca to moi goscie beda bardzo nie zadowoleni.
niektórzy będą niezadowolenia niektórzy zadowoleni. Jak ja jestem na weselu to wolałabym żeby para młoda do mnie nie podchodziła bo o czym ja mam z nią gadać? :P To jest wasz dzień i wam ma być dobrze.
Co jest, to jest. Co się zdarzy, to się zdarzy.
leszek-dudek
Zagubiona dusza
Posty: 2
Rejestracja: 13 lis 2014, 9:30
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Re: Własne wesele...

Post autor: leszek-dudek »

Opethea pisze:Nie znalazłam takiego wątku, jeśli jednak jest i zaczynam temat, który już się pojawił- przepraszam. Chciałam dopytać o Wasze doświadczenia w dziedzinie organizacji własnego ślubu i wesela. Ja już ten koszmar mam za sobą, teraz tylko razem z mężem- ekstrawertykiem musimy nauczyć się kompromisów w codziennych sytuacjach, które przeżywamy całkiem inaczej.

Wracając do tematu- od dawna miałam wizję swojego idealnego ślubu i wesela. Tylko najbliższa rodzina i najbliżsi znajomi. Kameralna atmosfera, brak poprawin. Niestety, w rzeczywistości okazało się to niemożliwe... Mój mąż najbliższej rodziny uzbierał 100 osób (przy czym każdy ze wspomnianej setki musiał zostać zaproszony, gdyż żyją ze sobą blisko). Dodatkowo brak poprawin kompletnie nie wchodził w grę, gdyż w rodzinie męża byłoby to odebrane jako oszczędzanie na gościach.
Pół roku przed stresowałam się i nie spałam ze strachu po nocach, im bliżej wydarzenia, tym było gorzej... Ogólnie nie jestem fanką wesel. Impreza, na której w dodatku miałam być w centrum uwagi ponad stu zaproszonych, i to przez dwa bite dni, wydawała mi się jakimś nierealnym koszmarem nie do przetrwania.
Przetrwałam, ale kosztowało mnie to mnóstwo zdrowia i energii. Wesele minęło bardzo szybko, poprawiny jednak były już czymś, co ciągnęłam na rezerwie energii.
Patrząc na to z perspektywy czasu, każdemu radziłabym usiąść z partnerem-ekstrawertykiem i dokładnie przegadać temat od strony swoich oczekiwań- u nas tego zabrakło. Kompromisy w dziedzinie ilości osób odradzam. Przez myślenie o tym nieszczęsnym weselu nie umiałam się już nawet cieszyć faktem ślubu ze wspaniałą osobą.

Teraz cieszę się, że mam to już za sobą (...a chyba nie takimi słowami powinno się wspominać własne wesele).
rzeczywiście nie takimi słowami powinno się wspominać własne wesele...

dziwie się tylko ze maż nie poszedł na kompromis, skoro ty nie lubisz dużych wesel, a on tak to dlaczego się nie dogadaliście?
Dziwi mnie podejście ludzi, którzy chcą aby wszystko było zrobione po ich myśli
Blog finansowy?
Sposób na wymianę informacji z branży?
Zapraszam nowy artykuł listy dłużników
ODPOWIEDZ