Jest możliwy ślub osoby niewierzącej i wierzącej w kościele - inne są tylko teksty przysiąg.Difane pisze:Ciekawa sprawa z tym ślubem kościelnym. Bo niby wyznanie dziewczyny nie byłoby dla mnie przeszkodą do stworzenia związku, ale jak sobie pomyślę o tym, że miałbym się kajać przed księdzem i udawać pobożnego, bo nagle zachciało mi się ślubu kościelnego... no to lepiej żeby druga połówka miała w tej materii podobne zdanie do mojego .
Własne wesele...
-
- Introwertyk
- Posty: 88
- Rejestracja: 07 wrz 2012, 20:19
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Tarnów
Re: Własne wesele...
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Własne wesele...
Chyba są takie same, tylko osoba niewierząca nie powołuje się na Boga.kosmonauta80 pisze:Jest możliwy ślub osoby niewierzącej i wierzącej w kościele - inne są tylko teksty przysiąg.
- vragutinovic
- Pobudzony intro
- Posty: 169
- Rejestracja: 18 lis 2012, 0:38
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTP
Re: Własne wesele...
Chyba mam te same uwagi, co większość - to rzeczywiście będzie dzień przede wszystkim Jej i mój. Wystroimy się elegancko, będziemy dla siebie mili, słodcy (ale nie na pokaz), będziemy żartowali ze sobą w tylko dla siebie zrozumiały sposób. Poza tym, bardzo chciałbym się sprawdzić w roli organizatora i/lub "pilnowacza" takiej imprezy, coś jakby jednodniowy ENTJ. Co tam jeszcze... ludzi porozsadzać w sensownych grupach, tzn. babcie z babciami, mamy i taty z mamami i tatami, ciocie z ciocami, przyjaciele z przyjaciółmi, metale z punkami, kibice Legii z kibcami Widzewa...
Około północy może być już problem z rzygającymi pierwszym ciepłym daniem wujkami, ale jako jednodniowy ENTJ - za fraki, kopa w dupę i do domu, won mi z imprezy.
A poprawin nie będzie. Howgh.
Około północy może być już problem z rzygającymi pierwszym ciepłym daniem wujkami, ale jako jednodniowy ENTJ - za fraki, kopa w dupę i do domu, won mi z imprezy.
A poprawin nie będzie. Howgh.
-
- Introwertyk
- Posty: 88
- Rejestracja: 07 wrz 2012, 20:19
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Tarnów
- Sundari
- Introwertyk
- Posty: 88
- Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Własne wesele...
Ja już postanowiłam, że oszczędzę sobie męki z weselem. Nie mam na to ochoty i nikt mnie nie przymusi do tego by wesele wyprawić. Ludzie na weselach mnie irytują. Wielkie damy i gentelmani na początku, a później wielka hucpa, pijaństwo i narzekanie, że wino nie takie, sala nie taka, muzyka nie taka...Po co mi to?
Poza tym rozwalają mnie dziewczyny (bo u facetów tego nie zauważyłam), że ich celem życiowym, "najlepszym dniem w życiu" jest ta festyniarska zabawa. No nie wierzę jak coś takiego słyszę :lol: Jakie jałowe życie trzeba mieć i jak nieszczęśliwym człowiekiem by taka impreza była najlepszym dniem w życiu.
Ja oczekuję tylko ślubu - choć i ślub jakoś mi strasznie nie jest potrzebny. I tak żyję z chłopakiem jak rodzina. Tylko te papiery, urzędasy, kieszenie duchownych, którzy z ambony ryczą, że młodzież w grzechu żyje, a łapę wyciągają do młodych ludzi po kasę - co łaska, ale liczone od 500 PLN oczywiście.
Wydaje mi się, że zrobimy to po cichu, bez gości. To jest moje wymarzone "wesele" :wink:
Poza tym rozwalają mnie dziewczyny (bo u facetów tego nie zauważyłam), że ich celem życiowym, "najlepszym dniem w życiu" jest ta festyniarska zabawa. No nie wierzę jak coś takiego słyszę :lol: Jakie jałowe życie trzeba mieć i jak nieszczęśliwym człowiekiem by taka impreza była najlepszym dniem w życiu.
Ja oczekuję tylko ślubu - choć i ślub jakoś mi strasznie nie jest potrzebny. I tak żyję z chłopakiem jak rodzina. Tylko te papiery, urzędasy, kieszenie duchownych, którzy z ambony ryczą, że młodzież w grzechu żyje, a łapę wyciągają do młodych ludzi po kasę - co łaska, ale liczone od 500 PLN oczywiście.
Wydaje mi się, że zrobimy to po cichu, bez gości. To jest moje wymarzone "wesele" :wink:
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
- qb
- IntroManiak
- Posty: 736
- Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Własne wesele...
Znam osoby, które nie są takie jak opisujesz, a mimo to ślub i wesele było dla nich bardzo ważne i dobrze to wspominają.Sundari pisze:Poza tym rozwalają mnie dziewczyny (bo u facetów tego nie zauważyłam), że ich celem życiowym, "najlepszym dniem w życiu" jest ta festyniarska zabawa. No nie wierzę jak coś takiego słyszę :lol: Jakie jałowe życie trzeba mieć i jak nieszczęśliwym człowiekiem by taka impreza była najlepszym dniem w życiu.
30 zł w urzędzie chyba.Sundari pisze:Ja oczekuję tylko ślubu - choć i ślub jakoś mi strasznie nie jest potrzebny. I tak żyję z chłopakiem jak rodzina. Tylko te papiery, urzędasy, kieszenie duchownych, którzy z ambony ryczą, że młodzież w grzechu żyje, a łapę wyciągają do młodych ludzi po kasę - co łaska, ale liczone od 500 PLN oczywiście.
Dużo ludzi w dzisiejszych czasach urządza obiady, a nie wesela na 20-30 osób. Kilka godzin i do domu. W sumie się nie dziwie, to wygodne dla młodych bo mogą pobyć sami ze sobą przez większość czasu. Chociaż jak dla mnie idealnie byłoby pójść po prostu do urzędu na pół godziny Załatwianie tego wszystkiego jest zbyt męczące.
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Własne wesele...
Eeee, no co innego losowi goście na czyimś losowym weselu, a co innego własna rodzina. Ja bym ich darzył większym kredytem zaufaniaLudzie na weselach mnie irytują. Wielkie damy i gentelmani na początku, a później wielka hucpa, pijaństwo i narzekanie, że wino nie takie, sala nie taka, muzyka nie taka...Po co mi to?
A cywilny też odpada? W końcu są z tego jakieś profity Znam pary które brały ślub cywilny a kościelny dopiero po roku/paru latach.Ja oczekuję tylko ślubu - choć i ślub jakoś mi strasznie nie jest potrzebny. I tak żyję z chłopakiem jak rodzina. Tylko te papiery, urzędasy, kieszenie duchownych, którzy z ambony ryczą, że młodzież w grzechu żyje, a łapę wyciągają do młodych ludzi po kasę - co łaska, ale liczone od 500 PLN oczywiście.
- Sundari
- Introwertyk
- Posty: 88
- Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Własne wesele...
W urzędzie 80 zł (zresztą - nie chodzi mi o koszty urzędowe, lecz o pierdzielenie się z papierami), Kościół tak jak pisałam. Na golasa chyba nie pójdziesz, bez kwiatków i innych dodatków?qb pisze: 30 zł w urzędzie chyba.
highwind - gratuluję rodziny. Zresztą nie tylko na weselach ludzi z rodziny byłam, tylko też znajomych, więc nie chodzi tu o poziom rodziny :lol:
Jestem wierząca i chcę mieć ślub konkordatowy czy jak mu tam. Ale wesela nie chcę mieć i tyle. Nie rozumiem dlaczego ludzie tego nie rozumieją. Jest mi to niepotrzebne. O ile mi wiadomo "introwertyzm" właśnie tym się charakteryzuje, że nie lubi się takich zbiegowisk - nawet za cenę "wspaniałych wspomnień". Generalnie nie mam parcia na pokazywanie się rodzinie i znajomym jaka to ja jestem bogata i fantastycznie piękna - po to jest właśnie wesele. Ja chcę po prostu być w tej chwili z osobami MI najbliższymi, bawiąc się tak jak chcę, a nie tańcząc na siłę bo "sala usiadła i nikt nie tańczy", rozmawiając z ciociami widzianymi tylko raz do roku (albo na 10 lat) i słuchając biesiadnych pioseneczek pod nóżkę. Dla mnie ta małpia maskarada jest idiotyczna i zbyt kosztowna (w Warszawie jak nie masz minimum 40 tys. zł to nie masz co marzyć o weselu :lol:). To zastanawiające jak wielu rzeczy nie bierzecie pod uwagę :evil:
Ostatnio zmieniony 23 lip 2013, 21:49 przez Sundari, łącznie zmieniany 1 raz.
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
- lea
- Rozkręcony intro
- Posty: 332
- Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
- Płeć: nieokreślona
- Enneagram: 0w0
- MBTI: CATS
Re: Własne wesele...
Mnie by to tylko stresowało. Ja sobie nawet nie wyobrażam, jak mogłabym... cały kościół pełen, ja w pro sukni, organy grają, wszędzie białe kwiatki, tłum ludzi we mnie wpatrzony.
Moje marzenie, to wziąć ślub i aby moja rodzina dowiedziała się po fakcie chyba. Nie zniosłabym rad mojej matki, babki i ciotek, co do małżeństwa. Zero mojej rodziny na moim ślubie...? Może, choć nie mówię "tylko tak".
Wielka sala, masa żarcia, wielki tort ( a wypada mieć pizzę ślubną? ), durne zabawy rzucania butami czy wiankiem. Aaaa. Limuzyny. wywalanie kasy w błoto. I jeszcze 'świetnie' jak na rachunek rodziców.
100 osób? Ja nawet nie znam chyba tyle ludzi, co by im się chciało do mnie 'na imprezę' przywlec.
Najbardziej podoba mi się ślub pod altanką, w ładnym pejzażu. Dwóch świadków. Trochę przyjaciół. A jakiś czas dopiero potem, jak już się człowiek oswoi ze słowem "mój mąż"/"moja żona", imprezę [ też nie mega dużą ] urządzić jako małżeństwo, gospodarze.
Polskie wesela. Ja lubie polskie klimaty, tradycje, ale dla mnie to za dużo, za głośno... u.
Moje marzenie, to wziąć ślub i aby moja rodzina dowiedziała się po fakcie chyba. Nie zniosłabym rad mojej matki, babki i ciotek, co do małżeństwa. Zero mojej rodziny na moim ślubie...? Może, choć nie mówię "tylko tak".
Wielka sala, masa żarcia, wielki tort ( a wypada mieć pizzę ślubną? ), durne zabawy rzucania butami czy wiankiem. Aaaa. Limuzyny. wywalanie kasy w błoto. I jeszcze 'świetnie' jak na rachunek rodziców.
100 osób? Ja nawet nie znam chyba tyle ludzi, co by im się chciało do mnie 'na imprezę' przywlec.
Najbardziej podoba mi się ślub pod altanką, w ładnym pejzażu. Dwóch świadków. Trochę przyjaciół. A jakiś czas dopiero potem, jak już się człowiek oswoi ze słowem "mój mąż"/"moja żona", imprezę [ też nie mega dużą ] urządzić jako małżeństwo, gospodarze.
Polskie wesela. Ja lubie polskie klimaty, tradycje, ale dla mnie to za dużo, za głośno... u.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Re: Własne wesele...
Może dla niech ten dzień jest najpiękniejszy, bo poślubiają kogoś, kogo kochają i raz w życiu mogą się podzielić tą całą miłością z całym światem? Nie to, że nie przeszkadza mi "zastaw się, a postaw się" - a tak pewnie wygląda jakaś tam część wesel - ale jak tego młodzi chcą... Niech się bawią, jak umieją, jak im dobrze. Z drugiej strony nigdy nie byłam na wielkim weselu na 100 osób i może dlatego niczemu się nie dziwię.Sundari pisze:Poza tym rozwalają mnie dziewczyny (bo u facetów tego nie zauważyłam), że ich celem życiowym, "najlepszym dniem w życiu" jest ta festyniarska zabawa. No nie wierzę jak coś takiego słyszę :lol: Jakie jałowe życie trzeba mieć i jak nieszczęśliwym człowiekiem by taka impreza była najlepszym dniem w życiu.
A co do swojego wesela to sobie go nie wyobrażam. Jakby kiedyś coś teges, to wtedy pomyślę, ale teraz szkoda na to czasu, bo a nuż nigdy nie wyjdę za mąż i całe to myślenie pójdzie na marne...
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
- Sundari
- Introwertyk
- Posty: 88
- Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Własne wesele...
Podchodzę do życia realistycznie. Te 40 tys. z wesela wolę przekazać na dom w którym ta miłość będzie kwitła. Wolę w swoim albumie mieć zdjęcia z fajnych, prawdziwie rodzinnych chwil. Bardzo bym chciała by inni też to zrozumieli.Czerwona pisze:Może dla niech ten dzień jest najpiękniejszy, bo poślubiają kogoś, kogo kochają i raz w życiu mogą się podzielić tą całą miłością z całym światem?
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Re: Własne wesele...
Na wszystkie takie artykuliki patrzę z przymrużeniem oka, ale warto przeczytać, bo trochę związane z tematem:
http://blog.onet.pl/42326,1,archiwum_goracy.html
http://blog.onet.pl/42326,1,archiwum_goracy.html
- tanczacawdeszczu
- Introwertyk
- Posty: 80
- Rejestracja: 05 mar 2014, 6:32
- Płeć: kobieta
- MBTI: ISTJ
Re: Własne wesele...
Uważam, że ślub jest zbyteczny.
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
- tanczacawdeszczu
- Introwertyk
- Posty: 80
- Rejestracja: 05 mar 2014, 6:32
- Płeć: kobieta
- MBTI: ISTJ
Re: Własne wesele...
Bo papierek uważam za przeżytek. Jeśli dwie osoby chcą być razem papierek do niczego im nie jest potrzebny.
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.