Własne wesele...

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
lukasamd

Re: Własne wesele...

Post autor: lukasamd »

A kwestie prawne?
Niestety, ale dochodzi to, że w razie czego (chociażby i wypadek), taki nieuregulowany związek jest żadnym związkiem. Racjonalnie podchodząc do sprawy trzeba o tym myśleć.
MatiZ
Pobudzony intro
Posty: 160
Rejestracja: 18 wrz 2013, 17:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Własne wesele...

Post autor: MatiZ »

O ile ktoś by się w ogóle mną zainteresował to nie wyobrażam sobie własnego wesela. Tłumy ludzi, całowanie się w kościele przy wielu oczach, nagranie na kasecie... tfu! DVD. Pomijam już to, że źle znoszę wesela i strasznie mnie stresują a jako para młoda musiałbym przez całą noc być w centrum uwagi. Jako abstynent pierwotny miałbym ciężko.
Awatar użytkownika
tanczacawdeszczu
Introwertyk
Posty: 80
Rejestracja: 05 mar 2014, 6:32
Płeć: kobieta
MBTI: ISTJ

Re: Własne wesele...

Post autor: tanczacawdeszczu »

lucasamd Ale o co chodzi z tym wypadkiem? Wyjaśnisz?
Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2137
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Własne wesele...

Post autor: Drim »

Mówiąc o porządku prawnym w świecie finansów.

Jeżeli wypadek byłby ze skutkiem śmiertelnym, a takie się zdarzają, porządek jest następujący. (oczywiście spisany wcześniej testament potwierdzony notarialnie zmienia postać rzeczy)

małżonek i potomstwo, rodzina, skarb państwa

Jak widać linia dziedziczenia nie uwzględnia partnera z którym żyje się na kocią łapę.

Tutaj przykład, nieruchomość.
http://e-prawnik.pl/forum/domowy/prawo- ... cie-1.html
Bo papierek uważam za przeżytek.
Zycie pisze różne historie, szczęśliwe i tragiczne.
Lepiej mieć kwit na wszelki wypadek niż w sytuacji krytycznej pozwolić na to, aby zawalił się cały świat, bo nie ma głupiego pokwitowania powiedzenia "tak" przed urzędnikiem państwowym.
Jeśli dwie osoby chcą być razem papierek do niczego im nie jest potrzebny.
Papier nie jest potrzebny w uczuciu, w miłości romantycznej, lecz miłość romantyczna to nie wszystko.
Związek oprócz tego funkcjonuje jeszcze na gruncie społecznym i tam ten papier się przydaje.
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 429
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: Własne wesele...

Post autor: Miszka »

Z tym wypadkiem to nie tylko kwestia pieniędzy. Znajoma tak miała że żyła na kocią łapę więc kiedy jej partner miał ciężki wypadek to jako że nie była rodziną przez kilka tygodni nie mogła go odwiedzać w szpitalu, nawet nie mogła się dowiedzieć co się stało bo ochrona danych itd. O samym wypadku zresztą dowiedziała się kilka dni po fakcie i to jakoś przypadkiem.
mypas
Zagubiona dusza
Posty: 2
Rejestracja: 01 maja 2014, 19:53
Płeć: nieokreślona

Re: Własne wesele...

Post autor: mypas »

W moim przypadku zaręczyny to była porażka... przy całej rodzinie, przy obiedzie świątecznym ;/. Rozmowy o weselu były takie, że ja obstawałam że chce bardzo skromnie je wyprawić (nie ze względu na kasę, tylko nie lubię takich imprez) i nie dawałam za wygraną...narzeczony z czasem uległ:D..z innych przyczyn nie doszło do ślubu.
A moja niedoszła teściowa wiecznie powtarzała: każda dziewczyna marzy o wielkim, hucznym weselu... a ja byłam na tyle głupia, że tego nie komentowałam. Na szczęście narazie mam spokój z weselami:D.
ola1257
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 09 lut 2015, 11:36
Płeć: kobieta

Introwertyk kontra wesele

Post autor: ola1257 »

Przeniesione - highwind

We wrześniu biore ślub, niestety pod presją rodziców oraz mojego ekstrawertycznego narzeczonego MUSI być i wesele. Jako introwertyczka nie odzywam się za często i bardzo męczą mnie takie chwile gdy obok mnie jest tylu ludzi których nie znam (i ktorych raczej nie chce poznawac). I tu moje pytanie jak przetrwać wesele skoro jestem jego gospodarzem? Wiem że wypada by gospodarz podchodzil do gosci i zagadywal, dowcipkował itd. Problem w tym że takie zachowanie jest sprzeczne z moją naturą i już na dzien dzisiejszy wiem ze to bedzie bardzo stresujace i meczace... Wesele bedzie trwało około od 16 do 3 w nocy. Jak przetrwać wesele gdzie będą prawie sami ekstrawertycy?
niewiadoma
Wtajemniczony
Posty: 8
Rejestracja: 31 sty 2015, 12:37
Płeć: kobieta

Re: Introwertyk kontra wesele

Post autor: niewiadoma »

Hej ..
A czy gości będzie dużo?
Myślę że jeśli narzeczony zdaje sobie sprawę z twojej natury a skoro spędzicie ze sobą życie to na pewno tak jest .. powinien tutaj odciążyć Cię w temacie udzielania sie w tej imprezie.
Druga rzecz to jeśli wypijesz kilka drinków z pewnością nie będziesz czuła aż takiej presji i ciśnienia być może rozluźnisz sie i poczujesz sie swobodnie ..
Dodam od razu ze sama nie pije nie namawiam do tego ale wesele to wyjątek i my slę że kilka drinków w tej konkretnej sytuacji faktycznie może pomóc..
Pamiętaj też ze wesele weselem ale t twoja impreza i na twoja cześć wieć nic nie musisz .. jesteś introwertyczką i masz praw przeżyć je po swojemu ..
Warto też omówić wcześniej listę zabaw aby nie były zbyt inwazyjne i nie angażowały tak bardzo.
ola1257
Wtajemniczony
Posty: 7
Rejestracja: 09 lut 2015, 11:36
Płeć: kobieta

Re: Introwertyk kontra wesele

Post autor: ola1257 »

niewiadoma pisze:Hej ..
A czy gości będzie dużo?
Myślę że jeśli narzeczony zdaje sobie sprawę z twojej natury a skoro spędzicie ze sobą życie to na pewno tak jest .. powinien tutaj odciążyć Cię w temacie udzielania sie w tej imprezie.
Druga rzecz to jeśli wypijesz kilka drinków z pewnością nie będziesz czuła aż takiej presji i ciśnienia być może rozluźnisz sie i poczujesz sie swobodnie ..
Dodam od razu ze sama nie pije nie namawiam do tego ale wesele to wyjątek i my slę że kilka drinków w tej konkretnej sytuacji faktycznie może pomóc..
Pamiętaj też ze wesele weselem ale t twoja impreza i na twoja cześć wieć nic nie musisz .. jesteś introwertyczką i masz praw przeżyć je po swojemu ..
Warto też omówić wcześniej listę zabaw aby nie były zbyt inwazyjne i nie angażowały tak bardzo.
Gości bedzie okolo 50, jestem abstynentką i wypije tylko szampana na toast, bardzo nie lubie smaku ani dzialania alkoholu. Zabawy na 100% beda wczesniej omawiane, ale to dopiero w maju :) jednak DJ ktory jest orgsnizatorem zabaw mowi mi ciagle ze jesli ja nie bede wszystkich bawic, prosic do tanca to moi goscie beda bardzo nie zadowoleni. Wiadomo moj dzien, najchetniej posiedziala bym caly czas przy stole jedząc w najblizszym gronie, ale wiadomo ze to nie mozliwe. Cieżko to wszystko pogodzić, ale dziękuje za rade
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Własne wesele...

Post autor: highwind »

U mnie w rodzinie się mawia, że wesele jest formą podziękowania młodej pary dla bliskich i dla gości. I jestem w szoku czytając, że zamiast martwić się o dobrze spędzony czas swoich krewnych w tym jednym, jedynym dniu, to żalisz się o wyjście ze swojej własnej strefy komfortu. Aż mi wstyd normalnie, co za egoizm.

No ale dobra, krytyka postaw odchaczona, jedziem dalej :P Dla dobrego ogarnięcia wesela niezbędni są niezastąpieni i dobrze przygotowani świadkowie. To oni mają za zadanie odciążać młodych, zabawiając i aktywizując gości. Załatwcie sobie dobrych świadków, lubiących się bawić, a zarazem znających wasze (twoje?) ograniczenia. Spotkałem się też z tym, że para młoda miała specjalne butelki z "alkoholem", którym była chyba tak naprawdę woda (albo mocno rozrobiona wódka, żeby w razie gdyby jakiś krnąbrny gość się poczęstował sam, nie wyczuł mistyfikacji 8)). Różniły się tym, że stały bezpośrednio przy parze młodej, miały jakieś bajeranckie wstążki/kotyliony i polewali z nich tylko świadkowie i tylko właśnie młodej parze. Inaczej mogłoby być trudno utrzymać tempa, jeśli każdy z osobna prosi o toast. Pięćdziesięciu gości, to też garstka, a podchodząc żeby "zagadywać i dowcipkować" rób to po prostu wspólnie z mężem, niech on zajmie się bajerą, a twoje zadanie niech polega na olśniewaniu wyglądem. I dacie radę. Powodzenia.
Awatar użytkownika
Corpseone
Introwertyk
Posty: 106
Rejestracja: 02 lip 2014, 11:25
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: INFP
Lokalizacja: Zawiercie

Re: Własne wesele...

Post autor: Corpseone »

Cóż, póki byłem w związku i wesele było coraz bliższą (ale i tak daleką) perspektywą, to byłem przerażony tym faktem, że miałbym całą noc być na świeczniku, żeby wszyscy goście, czy znam dobrze, czy gorzej, podchodzili składać życzenia, wycałowywać. Nie znoszę też tańczyć, jestem bardzo kiepskim tancerzem. Niestety mam dużą rodzinę, i duża jej część mieszka na wsi, toteż gdybym ich nie zaprosił, to byłaby obraza na całego, więc w moim przypadku raczej mało prawdopodobne będzie skromne wesele na 20 osób.
lukasamd

Re: Własne wesele...

Post autor: lukasamd »

highwind pisze:U mnie w rodzinie się mawia, że wesele jest formą podziękowania młodej pary dla bliskich i dla gości. I jestem w szoku czytając, że zamiast martwić się o dobrze spędzony czas swoich krewnych w tym jednym, jedynym dniu, to żalisz się o wyjście ze swojej własnej strefy komfortu. Aż mi wstyd normalnie, co za egoizm.
Hola hola.. podziękowania... za co?
Jeżeli para robi wesele, zaprasza, to ok, w ten sposób dziękuje i za prezenty tych osób.

Co jednak w sytuacji, gdy nie zaprasza się tylu gości, gdy nie ma tylu prezentów itp.? Też im trzeba dziękować? Ciekaw jestem za co...
Ślub to najważniejszy dzień pary młodej, jeżeli ktoś uważa, że to dzień do zabawy dla gości, to świadczy to o jego nad wyraz płytkim rozumowaniu.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Własne wesele...

Post autor: highwind »

Hola hola.. podziękowania... za co?
Jeśli trudno ci wpaść na pomysł za co można dziękować rodzinie i bliskim, to składam szczere wyrazy współczucia. Jeszcze to słowo "trzeba" i wtrącenia o prezentach. Płytkie rozumowanie, powiadasz... Tjaa. Chyba się zawiodłem.

Jeszcze zwróć proszę uwagę, że temat dotyczy wesela, ja również piszę o weselu, a ty wytłuszczasz wzmiankę o ślubie. To są dwie odrębne kwestie, które niejednokrotnie rozbiegają się nawet w terminach. Przykład - lekko ponad dwa tygodnie temu mój kumpel, mieszkający teraz w Australii wziął tam ślub ze swoją narzeczoną (też Polka). Kupił bilety rodzicom i świadkom i to wszystko. Na wakacje zaś, specjalnie przyjeżdża do Polski ostatni raz, żeby wyprawić wesele. I powiesz mi, że nie wiesz po co i dla kogo się fatyguje?
Awatar użytkownika
przybysz
Pobudzony intro
Posty: 140
Rejestracja: 01 paź 2010, 16:51
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Poznań/Toruń

Re: Własne wesele...

Post autor: przybysz »

highwind pisze:
Hola hola.. podziękowania... za co?
Jeśli trudno ci wpaść na pomysł za co można dziękować rodzinie i bliskim, to składam szczere wyrazy współczucia...
Dziękować w formie męki własnej? W ramach ogólnie przyjętego zwyczaju, osoba ma się męczyć całą noc i do tego jeszcze płacić? By kuzyni i wujkowie potańczyli oraz popili? To, że jest taka tradycja nie oznacza, że koniecznie musimy się do niej stosować. Można np zrobić uroczysty obiad (bo przyznaje, mimo wszystko wypada jakoś ugościć).
Naprawdę nie trzeba wydawać mnóstwa pieniędzy w imię pustej zabawy. W końcu to powinien być najważniejszy dzień młodej pary a nie ich rodziny. Kto normalny by się zmuszał do czegoś wbrew jego woli i to w taki dzień?

highwind pisze:Jeszcze zwróć proszę uwagę, że temat dotyczy wesela, ja również piszę o weselu, a ty wytłuszczasz wzmiankę o ślubie...
lukasamd pisze:Ślub to najważniejszy dzień pary młodej
Najważniejszy dzień pary młodej. Wesele jest tego samego dnia co ślub (a przynajmniej zazwyczaj), więc nie czepiałbym się, bo sens jest zachowany. Jak dla mnie pewien skrót myślowy, dopuszczalny skrót myślowy.

Okej, Twój kumpel zrobił jak chciał, ale to nie powód by zmuszać innych by postępowali według utartego schematu.
Poza tym, w Twojej wypowiedzi nie jest zawarta przyczyna a skutek działań. W stwierdzeniu "człowiek stanął na księżycu" nie masz podanego powodu dla którego człowiek to zrobił, tylko skutek. Zatem pytanie o sens tego przedsięwzięcia jest jak najbardziej na miejscu. :P
ola1257 pisze:...jednak DJ ktory jest orgsnizatorem zabaw mowi mi ciagle ze jesli ja nie bede wszystkich bawic, prosic do tanca to moi goscie beda bardzo nie zadowoleni...
Analogicznie. To, że ktoś tak mówi to nie znaczy, że musisz go słuchać. Tu można zadać pytanie czy aż tak zależy Ci na opinii innych. Jeśli tak, to jak dla mnie wystarczy, że pochodzisz tu i ówdzie oraz pogadasz z każdym przez chwilę. Można też poprosić świadków i narzeczonego by Cię trochę odciążyli.
highwind pisze:...Aż mi wstyd normalnie, co za egoizm.
Tja, ukamieniujmy ją za to. A zmuszanie do latania tu i ówdzie oraz zagadywania w imię własnej satysfakcji to nie egoizm? To jest JEJ dzień. To Ona ma się czuć w nim najcudowniej, a nie brat kuzyna szwagra ciotki. Owszem, jakaś forma podziękowania jest wskazana, ale to nie oznacza, że ma się do czegoś zmuszać, bo w takim przypadku najcudowniejszy dzień zamienia się w kolejny smutny obowiązek, a przecież nie o to chodzi.
Racter

Re: Własne wesele...

Post autor: Racter »

Panowie, zluzujcie poślady trochę ;)
przybysz pisze:Dziękować w formie męki własnej? W ramach ogólnie przyjętego zwyczaju, osoba ma się męczyć całą noc i do tego jeszcze płacić? By kuzyni i wujkowie potańczyli oraz popili? To, że jest taka tradycja nie oznacza, że koniecznie musimy się do niej stosować. Można np zrobić uroczysty obiad (bo przyznaje, mimo wszystko wypada jakoś ugościć).
Proszę Was, nie róbmy z wesela jakiejś straszliwej męki i najgorszego koszmaru introwertyka. Oczywiście, młoda para nie ma żadnego obowiązku robić wielkiej imprezy i jeśli woli bardziej kameralne świętowanie tego dnia, to jest to jak najbardziej na miejscu i rodzina/przyjaciele nie powinni mieć z tym problemu. Z drugiej strony nie widzę, żeby zrobienie przyjęcia i wyjście na chwilę ze swojej komfortowej 'bańki' było skaraniem boskim. Wiadomo, są wesela lepsze i gorsze - takie, w którym jakiś dalszy kuzyn którego widzieliśmy na oczy raz w życiu oraz "kumpel kumpla przyjaciela pana młodego" chleją na umór i nad ranem leją się po mordach w rytmie disco polo, i takie, gdzie wszystko się dzieje kulturalnie, atmosfera jest przyjazna, nienachalna, swobodna. Wszystko zależy od tego, kogo się zaprosi i jaki ma się pomysł na tę zabawę.

Nie ma co się przejmować sugestiami DJa, że jak nie będziesz zabawiać ludzi to się poobrażają, bo po pierwsze nie ma żadnego prikazu by panna młoda była głównym wodzirejem, a po drugie zawsze możesz liczyć na pomoc ekstrawertycznego narzeczonego i odpowiednio dobranych świadków :). Oczywiście będziesz na świeczniku, ludzie będą Ci składać życzenia, dawać prezenty, całować i przytulać, ale to naprawdę nic strasznego.
ODPOWIEDZ