highwind pisze:Nie przesadzałbym z tą męką, bo to żałosne zestawiać parę godzin dyskomfortu z podobnym rzeczownikiem, ale generalnie tak - ja tu dopuszczam poświęcenie.
Skojarzyło mi się z Jezusem, ale przyznaje przegiąłem nazywając to "męką". Aczkolwiek dzięki temu motyw z kamieniowaniem jest śmieszniejszy
highwind pisze:Bo jest dla kogo się poświęcać. Jeśli zaś sugerujesz, że rodzina nie jest tego warta, bo odbieram w pisaniu o piciu wujków i kuzynów odrobinę pogardy to whatever - nic mnie do twoich relacji rodzinnych.
To nie pogarda, to fakt. Kolejna impreza na której ludzie piją i tańczą, nie pierwsza i nie ostatnia. Taki jest jej główny cel. By się ludzie wybawili. Jeśli miałoby to być uciążliwe dla jednej ze stron to nie widzę powodu by wesele organizować. A poświęcać się rodzinie można w zdecydowanie lepszy sposób, pomagając w różnych problemach życiowych itd.
Brak wesela jak dla mnie nie wyklucza utrzymywania dobrych relacji z rodziną. Jak rodzina normalna, to zrozumie. ;]
highwind pisze:I wcale nie jest powiedziane, że wesele to musi być męka.
Ano przyznaje po raz drugi, przegiąłem, ale dziwne skojarzenia czasami mam i stąd te hiperbole.
highwind pisze:Starałem się nawet podrzucić Oli jakieś pomysły, co by mogła sobie ulżyć. Zachęcam do tego samego.
to jak dla mnie wystarczy, że pochodzisz tu i ówdzie oraz pogadasz z każdym przez chwilę. Można też poprosić świadków i narzeczonego by Cię trochę odciążyli.
Jakby nie patrzeć to zawsze jakaś porada,
braku zarzucać nie można, oceniać inaczej oczywiście tak.
highwind pisze:I kolejna sprawa, nie chcę żeby ktoś się zmuszał. Weźcie zluzujcie poślady. Chciałem tylko pokazać Oli pewien aspekt, o którym być może zapomniała. Jak sądzisz, że zdechniesz, że przekręcisz się od gadki przy dewolaju, że ta korona ci ze łba spadnie, to w sumie racja. Olać wesele.
Jak dla mnie ubzdurałeś sobie, że tak trzeba i już, że wesele musi być, że rodzinie się należy i koniec, bo trzeba podziękować, bo inaczej nie wypada etc. To co innego niż samo pokazaniu aspektu pewnej sprawy, to wydanie opinii. Całą sprawa rozchodzi się o to czy jest to gra warta świeczki, według Ciebie tak, według mnie nie.
highwind pisze:Ach, jak dobrze że dodałeś ten nawias. Cieszę się też, że bronisz tu tradycji, którą w pierwszym akapicie zdajesz się ganić. Tak czy owak, proszę czytać moje posty korzystając z zasady wesele =/= ślub.
To kwestia statystyki, nie tradycji. To nie był Twój post, czepiałeś się go, więc wyraziłem moją własną opinię o tym. Tak właściwie to z Twoim postem ta wypowiedź nie miała wiele wspólnego.
przybysz pisze:Okej, Twój kumpel zrobił jak chciał, ale to nie powód by zmuszać innych
highwind pisze:O jeju, jeju. Ludzieee! Zmuszajo! Serio?
Oczywiście, że tak. Piszę analogicznie, wydaje werdykty, forsuje ich słuszność. Jakby nie patrzeć taki styl pisania budzi skojarzenia z przymusem. Zresztą, analogicznie przypisujesz mi cele, których nie miałem na myśli pisząc moją wypowiedź.
highwind pisze:Brawo. Liczę na to, że ewentualny czytelnik zastanowi się nad przyczyną we własnym zakresie.
Niepotrzebny sarkazm. Podajesz tezę bez wymieniania argumentów (inna kwestia, że pewnie Ci się nie chce, w sumie kumam, też by mi się nie chciało) to i nie dziwota, że ktoś ją podważa.
highwind pisze:Heh, jeszcze kamieniowanie wtrącił. A słowo "zmuszać" pojawiło się w twoim poście cztery razy. Przybysz plz.
Kamieniowanie była oczywistą ironią.
Jakby nie patrzeć, żeby robić coś wbrew własnej woli trzeba się zmusić
Ale ok, powiększę zasób słów.