O, dzięki za komplement .Akolita pisze: Faceci, którzy lubią czytać i dyskutować o literaturze są absolutnie sexy. Z obserwacji wnioskuję jednak, że jest ich mniej, niż introwertycznych kobiet. Studiowałam literaturę na UŁ. tam nie było mężczyzn. 100% studentów literatury to były kobiety.
Może uda mi się zaznajomić z jakąś przy pomocy S. Lema i J. Verna (sci-fi). Tylko jak zagadać? Może:
"Siemka młoda, chciałabyś polecieć na planetę Solaris"?
A tak na poważniej:
Podejść na przerwie do takiej nitrowertyczki z klasy humanistycznej, (czytając jednocześnie książkę, ale raczej chyba nie) i zacząć nawijać z nią o fantastyce naukowej zaczynając od zdania w stylu...
Nie wiem, później się jakieś zdanie wymyśli. Możliwe, że poznajduję w innych ścisłych klasach taką, żeby lubiła czytać książki.
A czy ci, co piszą książki, mogą mieć większe szanse od tych, co są wyłącznie "molami'? Sam jestem w trakcie pisania jednej. Słyszałem, że najłatwiej jest poetom, ale problem w tym, że ja raczej uciekam przed poezją jak przed ogniem. Z drugiej jednak strony dzisiejsi poeci w wieku poniżej 20 lat kojarzą się raczej z emo-gimnazjalistami piszącymi bardzo niedojrzałym stylem (coś o "podcinaniu sobie żył", "nie żyję bo jestem samotna", pseudo-miłosne). Od czytania czy słuchania takich rzeczy prawie dostaję depresji. Może bezpieczniej trzymać się prozy, którą, jako skrajny ścisłowiec, w przeciwieństwie do liryki rozumiem.
Największym moim problemem jest nadal chyba to, co powiedzieć na początku, aby zagadać na pierwsze wrażenie. A później? "Się zobaczy".
Ooo... ja się trochę boję, ja dopiero liceum zaczynam, a do studenta to mi jeszcze daleko .Akolita pisze: Jestem stara i mam trochę nierówno pod sufitem, ale jeśli są tu jakieś mole książkowe, to pozwolę się poderwać.
Chociaż jeśli chodzi o wygląd to wiele osób myśli, że jestem starym studentem zwłaszcza, gdy obok mnie stoi moja młodsza-starsza siostra, która jest o prawie dekadę starsza ode mnie, a wygląda na dużo młodszą niż ja.