nie umiem rozmawiać o niczym

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

qb pisze: Często zauważam właśnie, ze dużo takich zwrotów które ja zachowuje dla siebie ludzie wypowiadają głośno. Kiedyś myślałem, żeby robić tak jak oni, bo to chyba normalne.
Dla mnie to nienormalne :P
qb pisze:Ale jak się spotkałem z przypadkami, które mówią o każdej rzeczy jaką wykonują
O, no właśnie. Moze mają po prostu potrzebę mówienia, a treść to już schodzi na dalszy plan.
qb pisze: No i jak jestem sam to zamiast tak mówiąc jak to jest gorąco, albo jak się uderzę, to nie mówią "ała" tylko klnę sobie pod nosem :P :P Trochę mnie to rozładowuje, ale tylko jak jestem sam tak robię :P
Nie no jasne, nie chodzi mi o okrzykl bólu, który się wyrwie albo o przeklenśtwo. To nie takie proste :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Sorrow
Krypto-Extra
Posty: 829
Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: ENFP

Post autor: Sorrow »

Tak swoją drogą, to bardzo rzadko spotykam ludzi, którzy mówią o niczym i z którymi się da porozmawiać o niczym. Zwykle muszę się nieźle nagłówkować, by znaleźć temat do rozmowy XD .
Moja galeria na DeviantArt

"Violence solves everything."
Awatar użytkownika
Paweł
Introrodek
Posty: 20
Rejestracja: 25 paź 2008, 17:43
Płeć: nieokreślona

Post autor: Paweł »

Ausencia! oczywiście że mnie nie zanudziłaś, twoje słowa są bardzo motywujące do zmian. Ale trudno je wprowadzić w życie :/
Ausencia pisze:pamiętaj, ze ludzie zazwyczaj będą postrzegac Cię tak jak Ty siebie widzisz. (Oczywiscie nie zawsze to się sprawdza, ale chodzi mi o to jak wazne jest własne podejscie)


No tak kurcze, ale ja nawet już tego nie kontroluje. Nie myślę o tym na początku tylko dopiero po czymś jak coś się wydarzyło...
Ausencia pisze:Jesli będziesz sobie wmawiał, ze jestes nieudacznikiem czy matołem automatycznie zaczniesz w to wierzyć, o ile juz nie uwierzyłeś .
No tak już od dawna, bardzo mi się to wbiło w głowę...
Z tym czy jestem gorszy czy nie, na pewno masz rację. Kurdę ale nie chce taki być. Pewnie większość tutaj uważa że jeżeli jest się intro to powinno tak być i lepiej tego nie zmieniać, a mi to bardzo przeszkadza w życiu.
Ausencia pisze:Według mnie to oczywista bzdura, ale nie będę Cię przekonywac, bo musiasz sam do tego dojsc.
Jak juz dojdziesz do tego, ze nie jestes gorszy
Chciałbym aby to się stało jak najszybciej, ale nie wiem jak to zrobić, boję się że to w ogóle nie wyjdzie.

Ehh mam nadzieje że nie popisałem jakiś głupich bzdur, jak jeszcze coś mi przyjdzie na myśl to napiszę... pozdrawiam
Awatar użytkownika
qb
IntroManiak
Posty: 736
Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: qb »

Trzeba znaleźć złoty środek. Jak wiadomo ludzie tacy jak my nie przepadają za towarzystwem zbyt dużej liczby osób, ale jeśli już się w takim znajdziemy to złym rozwiązaniem jest siedzieć z boku i milczeć (chociaż jak kto lubi) bo wtedy inni odbierają Cię jako osobę nudną i niewartą poznania. Ja np staram się z 1-2 osobami złapać kontakt i jakoś tam z resztą osób się porozumiewać od czasu do czasu ;p
Siedzę dużo w domu, ale kiedy jacyś znajomi mi zaproponują wyjście to nie odmawiam raczej. Chyba, że perfidnie mi się nie chce :P
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
mumintrollet

Post autor: mumintrollet »

no ze mną to jest tak dziwnie. Są osoby z którymi od razu złapię jakiś tam kontakt i wytworzy się przyjemna atmosferka raczej zachęcająca do dalszej konwersacji. Są też osoby, z którymi, choć nie wiem jak bardzo bym się spinała ( 8) może to własnie przez to..whatever..) to i tak nie mogę przełamać jakiejś niezreczności między nami. Bez sensu. A ogólnie jest tak, że jak przebywam w towarzystwie osób normalnych (ni to ekstra, ni to intro), bądź nieśmiałych (cud, bardziej ode mnie! :oops: ) czy po prostu nie mówiących za dużo, to jestem postrzegana jako gaduła i ekstra. A kiedy już jestem pośród moich ekstra znajomych (paradoksalnie stanowią oni większośc w moim otoczeniu.. to chyba kwestia kompleksów, zawsze szukam ludzi z cechami, których ja nie posiadam.. :evil: ) to następuje tak zwany error, zawiecha totalna. Zdarzy mi się owszem rzucić celnym i dosadnym komentarzem. W środowisku ekstra zatem postrzegana jestem raczej jako mistrz ironii, satyry i ciętej riposty, ogólnie nie mówiąca w nadmiarze, ale jak z czymś wyskoczę to jak pocisk o wysokim stopniu rażenia..wszyscy leżą i kwiczą 8) :lol: chcę to zmienić, ale na razie osiągam mierne rezultaty... :?
Awatar użytkownika
underdog
Stały bywalec
Posty: 242
Rejestracja: 10 sie 2007, 17:29
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków

Post autor: underdog »

mumintrollet pisze:no ze mną to jest tak dziwnie. Są osoby z którymi od razu złapię jakiś tam kontakt i wytworzy się przyjemna atmosferka raczej zachęcająca do dalszej konwersacji. Są też osoby, z którymi, choć nie wiem jak bardzo bym się spinała ...
Wiesz, akurat myślę, że to jest zupełnie normalne. Nie ma tak dobrze, że z wszystkimi się zaprzyjaźnimy, po prostu nie wszyscy do siebie pasują. To rozciąga się oczywiście też na ekstrawertyków.
mumintrollet pisze:przebywam w towarzystwie osób normalnych (ni to ekstra, ni to intro)
hehe jakbym słyszał mojego kumpla - normalni są ci z umiarkowanymi cechami, a reszta to jakieś freaki :P

A co do reszty... Dla mnie ta charakterystyczna zwiecha to najbardziej typowa cecha introwertyków i uważam, że nie da się tego z siebie wyeliminować. Ale jest podejście z innej strony - siłą rzeczy przebywamy z ludźmi, powoli uczymy się wśród nich swobodnie funkcjonować, nawet imprezy spędzać na swój sposób tak, że stają się całkiem przyjemnie. W każdym razie tak to zadziałało w moim przypadku, różnica między sytuacją teraz, a sprzed kilku laty, jest naprawdę duża. Sęk w tym, żeby nie spinać się i na siłę naśladować innych - to po prostu nie wypali - ale odnaleźć własną drogę.
A zdolność do ostrej ironii jest dla mnie raczej dużą zaletą, o ile nikogo się przy okazji nie wykpiwa i nie przechodzi to w cynizm.
mumintrollet

Post autor: mumintrollet »

Ale jest podejście z innej strony - siłą rzeczy przebywamy z ludźmi, powoli uczymy się wśród nich swobodnie funkcjonować, nawet imprezy spędzać na swój sposób tak, że stają się całkiem przyjemnie.
dla mnie imprezy to nadal "przykry obowiązek"... wracam po nich wyżęta jak skarpetka w groszki... :cry: ale to pewnie kwestia mojego nastawienia, zawsze sobie myślę, że i tak nie będę się dobrze bawić..i o! nie bawię się dobrze! :evil: antropofobia bierze górę.
W każdym razie tak to zadziałało w moim przypadku, różnica między sytuacją teraz, a sprzed kilku laty, jest naprawdę duża.


hmm..ja też się zmieniłam. długo to trwało i wciąż mi mało. Więc pozostaje mi znów czekać następne 100 lat na kolejne zmiany... 8) może zdążę się nimi nacieszyć przed śmiercią :lol: wish me good luck!!!
Awatar użytkownika
Ausencia
Intromajster
Posty: 503
Rejestracja: 20 lip 2008, 16:08
Płeć: nieokreślona

Post autor: Ausencia »

mumintrollet pisze:A ogólnie jest tak, że jak przebywam w towarzystwie osób normalnych (ni to ekstra, ni to intro), bądź nieśmiałych (cud, bardziej ode mnie! :oops: ) czy po prostu nie mówiących za dużo, to jestem postrzegana jako gaduła i ekstra. A kiedy już jestem pośród moich ekstra znajomych (paradoksalnie stanowią oni większośc w moim otoczeniu.. to chyba kwestia kompleksów, zawsze szukam ludzi z cechami, których ja nie posiadam.. :evil: ) to następuje tak zwany error, zawiecha totalna. Zdarzy mi się owszem rzucić celnym i dosadnym komentarzem.


Jak byś normalnie pisała o mnie tylko we własnym imieniu oO
Ja się czuję przytłoczona ekstrawertyzmem, działa na mnie otępiająco i wyzwala chęc do ucieczki albo przynajmniej stania się niewidzialną.
Przy ludziach, ktorzy są jak ja niesmiali efekt jest wręcz odwrotny. Jakbym nagle zapominała o mojej introwertycznej naturze (a moze to wlasnie o niej swiadczy?). Dlatego ludzie postrzegają mnie tak roznie, ze sama się w tym gubię, zwłaszcza, ze ja postrzegam siebie jeszcze inaczej niz wszyscy oni razem wzięci. Stąd chyba to uczucie rozdwojenia jazni, o ktorym gdzies wczesniej pisałaś. Mozna zwariować słowo daję.
Co do walki z tym wszystkim. Ja wciąz jestem zdania, ze stopien introwertyzmu można jedynie obniżyc, ale nie sposob diametralnie zmienić natury.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

mumintrollet pisze: w towarzystwie osób normalnych (ni to ekstra, ni to intro)
Pochlebiasz nam :lol:

mumintrollet pisze:dla mnie imprezy to nadal "przykry obowiązek"... wracam po nich wyżęta jak skarpetka w groszki... :cry:
To po co na nie chodzisz?
Obrazek
mumintrollet

Post autor: mumintrollet »

Chodzę na imprezy bo wciąż się łudzę (w końcu nadzieja matką głupich), że spłynie na mnie jakiś blessing a moja introwertyczna duszencja otworzy się jak puszka z sardynkami i ochlapie wszystkich swoim eksratwertyzmem aż będą się kulić pod ścianami jak zlęknione roztocza!!! :twisted: wiem wiem..wishful thinking, but still..czy nie jest pięknie pomarzyć?! 8) :D
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

mumintrollet pisze:Chodzę na imprezy bo wciąż się łudzę (w końcu nadzieja matką głupich), że spłynie na mnie jakiś blessing a moja introwertyczna duszencja otworzy się jak puszka z sardynkami i ochlapie wszystkich swoim eksratwertyzmem aż będą się kulić pod ścianami jak zlęknione roztocza!!! :twisted:
Czemu chcesz takiego sposobu życia, skoro nie sprawia Ci on przyjemności?
Obrazek
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Post autor: Akolita »

A mnie się wydaje, że być może poniekąd rozumiem. ;>
Sama też nie lubię wszystkich swoich cech. Chciałam kiedyś być innym człowiekiem, wiedziałam, jakie cechy wolałabym w sobie załagodzić a jakie spotęgować. Ale samo dążenie do tego także nie było mi miłe (Tak jak u koleżanki Mumintrollet sytuacja z chodzeniem na imprezy, których nie lubi, ale robi to dla oswojenia w sobie pewnych cech). Jakkolwiek - już nie jednego demona w sobie zadusiłam, mimo, że bolało i nie było łatwo - ale zatłukłam cholery na amen.:twisted: Człowiek może się zmienić - możecie się ze mną nie zgodzić, ale wierzę i widzę po sobie, że nawet cechy wrodzone da się w pewnym stopniu modyfikować i być w zgodzie z samym sobą.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

Akolita pisze: Jakkolwiek - już nie jednego demona w sobie zadusiłam, mimo, że bolało i nie było łatwo - ale zatłukłam cholery na amen.:twisted:
Co masz na przykład na myśli?
Obrazek
mumintrollet

Post autor: mumintrollet »

Dziękować Akolita! To właśnie przez to moje rozdwojenie jaźni! Mam w sobie trochę intro i trochę ekstra. Jeżeli nie będę nic ze sobą robić, to intro zacznie przeważać, a tego zwyczajnie już nie chcę :evil: przeżyłam 23 lata będąc bardziej intro więc nadszedł czas na odmiane, bo jest mi coraz ciężej. i tyle. dlatego "katuję się imprezami" :lol: choć nie czerpię z nich przyjemności (bądź jej znikomą ilość) bo wierzę, krok po kroku, krok po kroczku coś mi to da... :twisted: :wink:
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Post autor: Akolita »

Inno. Z natury zawsze byłam panikarą, miałam za moją mamą duże skłonności do wyolbrzymiania problemów, martwienia się na zapas, wybuchania gniewem i braku kontroli nad emocjami. I.. o dziwo - mogę się pochwalić, że już od ładnych paru lat żyję spokojnie, pogodzona ze światem i nawet najgorsze problemy nie są w stanie wybić mnie z równowagi tak łatwo, jak kiedyś. Może to także przez to, że nauczyłam się większości z nich skutecznie unikać, ale nawet gdy mnie dopadną, trzymam gardę i nie daję się łatwo. :D
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
ODPOWIEDZ