Trudy rozmowy

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Termini

Trudy rozmowy

Post autor: Termini »

Cześć!
Potrzebuję Waszej pomocy bo sam już nie ogarniam swojego życia. Proszę, przeczytajcie moją, pewnie znajomą dla wielu z Was, historię i doradźcie jak sobie radzić w takich sytuacjach. Nawet nie wiem jak to ubrać w słowa taki mam kisiel w głowie :s Wybaczcie chaos.

Spotkałem się z koleżanką, którą bardzo lubię. Miło razem spędzić czas, mamy podobne poglądy, rzeczy, które lubimy itp. Po prostu soulmate. Problem w tym, że ja nie potrafię z nią rozmawiać, mimo licznych wspólnych tematów. Na czacie (ona z innego miasta) czasem potrafimy przesiedzieć kilka godzin, ale to tylko raz na jakiś czas, przy okazji jakiegoś flow. Znacie pewnie ten moment, że uśmiechacie się do monitora, z nią mam tak często. Ale kiedy mamy razem spędzić kilka godzin zupełnie sami... I nie chodzi o nieśmiałość, w miarę się z niej wyleczyłem. Problem w tym, że nie umiem ciekawie mówić. Nie mam nudnego życia, podróżuję stopem, fotografuję, spotykam się z ludźmi, czytam książki, dużo działam. Ale nie lubię o tym opowiadać, bardziej ciekawią mnie inni ludzie (ale nie umiem z nimi ciekawie o nich porozmawiać, bo wychodzi mi z tego "wypytywanie", jak na jakimś przesłuchaniu -.-), a jeśli już mówię to przynudzam nawet opowiadając najciekawsze historie. Ktoś potrafi rozbawić innych opowieścią o tym, jak się potknął na chodniku, a ja nie potrafię zaciekawić drugiej osoby historią o przejechaniu Europy z kupą przygód. Siedziałem z nią na ławce i czułem presję, że powinienem ją zabawić, żeby się śmiała, dobrze bawiła, chciałem jej to dać i mimo najlepszych starań nie potrafiłem. Sama zaproponowała spotkanie, a ja czuję się tak, jakbym ją zawiódł. Tym bardziej, że ona ma pełno świetnych imprezowych znajomych, którzy potrafią ją doprowadzić do płaczu ze śmiechu i ogólnie dobrze się bawią razem. Widziałem w jej oczach znudzenie i bolało mnie to jak nic na świecie. Nie umiałem jej zainteresować ani tym co opowiadałem, ani wciągnąć się w jej opowieści.

Nie umiem obiektywnie ocenić, czy to tylko moja wina, czy ona też (jest trochę zamknięta w sobie) nie potrafiła się zaangażować, ale jednak to na mnie spoczywała presja, bo to ja byłem gospodarzem. A gorzej jest tym bardziej, że ona jest ekstremalnie uprzejma i nigdy nie powie, że coś jej się nie podoba, żeby komuś nie sprawić przykrości. Wytrzyma ile trzeba, a potem subtelnie się ulotni.

I tym bardziej ja czuję się jak gówno, bo tak jest za każdym razem. Kiedy spotykam się z przyjaciółmi to nie potrafię z nimi rozmawiać. Kiedy oni są rozgadani to chętnie coś dopowiem, pośmiejemy się, będzie fajnie. Szczególnie kiedy jesteśmy większą paczką. Ale 1 na 1... Jestem najnudniejszym człowiekiem świata. Tak samo jest nawet w rodzinie. Wiem, że moim bliskim mogę zupełnie zaufać, ale mimo to nie potrafię z nimi rozmawiać. Nie lubię opowiadać co u mnie, nie lubię się uzewnętrzniać. Wolę się skupić na wewnętrznym świecie.

Boję się, że tych ludzi stracę. Że w końcu będą mieli mnie dość, bo po co im znajomy, który będzie stał z boku, kiedy mają masę innych, z którymi mogą najlepsze imprezy rozkręcać? A ja cieszę się samym ich towarzystwem. Tym, że są blisko, że razem spędzamy czas. Że wiem, że mogę im ufać i że mnie wesprą. Nie potrzebuję gadać, wystarcza mi to, że są obok i daje mi to radość. Ale widzę, że im nie.

Jak im okazać, ile dla mnie znaczą, bez bycia miłym do obrzydliwości? Czy powinienem jakoś ćwiczyć rozmawianie? Nie uważam się za bezwartościowego człowieka, za to jestem przekonany o tym, że towarzysko jestem upośledzony. Nie mam pojęcia za co oni mnie lubią. Powiecie, że "bądź sobą". Ale ja nie wiem co to znaczy, bo codziennie jestem kimś innym, czuję się inaczej, myślę inaczej. Walczę z depresją i pewnie to też ma duże znaczenie w moich kontaktach z innymi. Myślicie, że dopóki z tym się nie uporam, to nici z normalnych kontaktów?

Z Nią pewnie już się po dziś więcej nie spotkam. Było tak beznadziejnie, że mam ochotę wsadzić łeb w piasek i nie wychodzić. (Odłożyła słuchawkę. Już nie zadzwoni, pomyślałem. Najlepsza z kobiet, jakie w życiu spotkałem, a ja przejebałem sprawę. Zasługuję na klęskę, zasługuję na samotną śmierć w domu wariatów. - Bukowski)Jak tego ponownie uniknąć? Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? Nie chcę być nie sobą, nie chcę błaznować na siłę, ale nie mogę znieść ciszy, która jest krępująca dla drugiej osoby. Powinienem znaleźć osobę, która mnie zagada? Powinienem nauczyć się rozmawiać, o rzeczach, które interesują ludzi i się zmuszać do rozmowy na tematy, które mnie nie ciekawią? Czy to może być wina tego, że nie potrafię zrozumieć co ludzie naprawdę lubią, gdy mi wystarcza tylko ich obecność? Jak Wy rozmawiacie z ludźmi, tak po prostu umiecie wejść we flow?

Jak przestać być nudziarzem? Teach me, masters!
arbuz25
Pobudzony intro
Posty: 130
Rejestracja: 10 paź 2012, 20:48
Płeć: mężczyzna

Re: Trudy rozmowy

Post autor: arbuz25 »

Nie chcę być chamem, ale przeczytałem początek i mam jakąś alergię na obce słowa. Nie chce mi się dalej czytać.
Awatar użytkownika
27pazdziernik
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 25 sie 2014, 13:08
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4

Re: Trudy rozmowy

Post autor: 27pazdziernik »

Cześć

Miałem podobnie z jedna różnicą że czułem się swobodniej w rozmowie 1 na 1. Jeśli nie potrafisz z nimi rozmawiać to może czas zmienić otoczenie, po co czuć się podczas każdego spotkania jak "gówno", ja też się tak czułem w trakcie wielu spotkań i zrozumiałem, że nie mogę się tak dalej męczyć i powoli zacząłem zrywać kontakty. Dzisiaj utrzymuje kontakt tylko z jedną osobą z dawnej paczki i czuje się dobrze. Nie żałuje dawnej decyzji.
Jest jeszcze inna opcja, musisz się jeszcze bardziej otworzyć wiem że to łatwo napisać ale może to sprawi, że poczujesz się lepiej w ich towarzystwie. To jest trudne ale przynosi efekty.

Rodziny się nie wybiera jest i już.

To tylko moje zdanie, pozdrawiam :)
emcia

Re: Trudy rozmowy

Post autor: emcia »

Jeżeli kogoś nudzi to co mówisz to znaczy, że TY go nudzisz a nie Twoja opowieść. Jeśli jesteś dla kogoś ciekawą osobą to nawet milczenie czy gadanie o pierdołach będzie fascynujące. Ta dziewczyna nie była dla Ciebie. Więcej wiary w siebie, bądź taki jaki chcesz i odetnij się od opinii innych ludzi. Nie da się być "pod kogoś" bo takich kopii jest wiele. Najbardziej wartościowi jesteśmy będąc sobą - nawet (zwłaszcza) nie idealni.
herculeskrk
Introrodek
Posty: 14
Rejestracja: 15 wrz 2014, 10:57
Płeć: mężczyzna

Re: Trudy rozmowy

Post autor: herculeskrk »

Jestem ciekawy jak się potoczyła sprawa dalej... Rozmawiałeś z nią jeszcze po tym? Wydaje mi się, że skoro sama zaproponowała spotkanie to chyba jej coś tam zależy. Może to nieśmiałość tak wpłynęła... To było wasze pierwsze spotkanie na żywo?
Awatar użytkownika
pustka
Stały bywalec
Posty: 216
Rejestracja: 18 mar 2011, 16:08
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Kalisz

Re: Trudy rozmowy

Post autor: pustka »

W miarę Cię rozumiem bo mam podobnie (np z tym wypytywaniem innych:). Nie wiem czy w takim wypadku pomogę ale już od dłuższego czasu lepiej układają mi się relacje z innymi to może podpowiem.

To, co szczególnie zwróciło moją uwagę:
Termini pisze:Siedziałem z nią na ławce i czułem presję, że powinienem ją zabawić, żeby się śmiała, dobrze bawiła, chciałem jej to dać i mimo najlepszych starań nie potrafiłem.
Kiedy za bardzo się staramy to często nie wychodzi... (Sama nie lubię jak facet się stara za bardzo, oddala mnie to od niego). Czy to był lęk przed tym, że okażesz się dla niej nudny? I robiłeś wszystko żeby zaprzeczyć temu? Byłeś "miły do obrzydliwości" ? Myślę, że należy stanąć twarzą w twarz z tym lękiem, nie zaprzeczać jemu i powiedziec sobie "Ok, mogę być dla niej nudny. To nie pomniejsza jednak mojej wartości jako człowieka".

Niech ona sobie ma tych znajomych, niech się świetnie z nimi dogaduje i śmieje do łez. Ty możesz mieć coś, czego może nie mają oni: jesteś wrażliwy, rodzinny. Są ludzie którzy Cię lubią. Może są osoby, którym podobasz się taki, jaki jesteś. Ja sama uczę się akceptować to, że jestem taka, jaka jestem. Czasem nieśmiała, czasem wycofana, ale kto powiedział , że to jest złe? Może dla kogoś jest to pociągające? Może najważniejsze to nie zmuszac się do niczego, nie gonić społecznych standardów, tylko być sobą i mieć wyjebane?
Termini pisze:Nie lubię opowiadać co u mnie, nie lubię się uzewnętrzniać. Wolę się skupić na wewnętrznym świecie.
Boję się, że tych ludzi stracę. Że w końcu będą mieli mnie dość, bo po co im znajomy, który będzie stał z boku, kiedy mają masę innych, z którymi mogą najlepsze imprezy rozkręcać? (...) Nie potrzebuję gadać, wystarcza mi to, że są obok i daje mi to radość. Ale widzę, że im nie.
Mimo wszystko rozmowa to jest bardzo ważna sprawa, no przynajmniej ja tak uważam. Jeśli jestem z kimś bardzo blisko to mówię co się dzieje w moim świecie, bo tak chyba się buduje bliskość, miłość. Akurat z tym nie mam problemu. Musisz sam chyba rozgryźć co Cię powstrzymuje przed tym. Sama się zastanawiam dlaczego faceci tak rzadko mówią o swoich uczuciach, może macie to w genach a może tak się was wychowuje.
Termini pisze:Walczę z depresją i pewnie to też ma duże znaczenie w moich kontaktach z innymi. Myślicie, że dopóki z tym się nie uporam, to nici z normalnych kontaktów?
Najważniejsze to być szczęśliwym. Nieważne jaką diagnozę postawił psychiatra.

Poza tym jest sporo ludzi, lubianych, popularnych, dusz towarzystwa, a potem okazuje się że są chorzy. Patrz: Robin Williams, Jim Carrey.
Termini pisze:Jak tego ponownie uniknąć? Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? Nie chcę być nie sobą, nie chcę błaznować na siłę, ale nie mogę znieść ciszy, która jest krępująca dla drugiej osoby. Powinienem znaleźć osobę, która mnie zagada? Powinienem nauczyć się rozmawiać, o rzeczach, które interesują ludzi i się zmuszać do rozmowy na tematy, które mnie nie ciekawią? Czy to może być wina tego, że nie potrafię zrozumieć co ludzie naprawdę lubią, gdy mi wystarcza tylko ich obecność? Jak Wy rozmawiacie z ludźmi, tak po prostu umiecie wejść we flow?
Ja akurat lubię ciszę i mogę se siedzieć na ławce z kimś i patrzeć na widok przed siebie. A gadanie na siłę mnie męczy.
Nie, nie ucz się rozmawiać dla kogoś i nie zmuszaj się dla kogoś. Bądź sobą. Jeśli ktoś ma Cię pokochać, zaakceptować, to takiego, jaki jesteś. Prawda i tak w końcu wyjdzie na jaw. To takie rady które sama sobie też daję, bo czasami się zmuszam.

Hmm i tak sobie jeszcze myślę... Ja czasem, jak nie rozmawiam z kimś za często a mimo to lubię tę osobę, po prostu mówię coś w stylu, że 'znajomość z tobą jest dla mnie ważna". Tak, żeby wiedzieli. Ale może źle robię bo ludzie raczej nie lubią takich wyznań i może nawet oddalają się ode mnie. Ale przynajmniej jestem w zgodzie ze sobą.
Co jest, to jest. Co się zdarzy, to się zdarzy.
ODPOWIEDZ