Wewnętrzna pustka
- Tranquillo
- Intronek
- Posty: 36
- Rejestracja: 26 lip 2015, 22:25
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ?
Wewnętrzna pustka
Nie wiem czy to odpowiedni dział ale wiem, że forum na pewno odpowiednie.
Za bardzo nie wiem od czego zacząć, czuję się niezręcznie (jakbym zwierzał się na AA) bo nigdy NIKOMU nie wyżalałem się na temat takich problemów tym bardziej na forach. Zacznijmy więc od początku od mojego dzieciństwa...
Oczywiście zapewne jak większość Was nie byłem "normalnym" dzieckiem, introwertyzm towarzyszył mi od zawsze, czasami zastanawiam się czy to dar czy przekleństwo. Często preferowałem zajęcia samotnicze zawsze podążałem własnymi ścieżkami i zatracałem się do nocy w swoich zabawach. Dzieciństwo miałem lekko mówiąc nie wesołe od zawsze byłem wytykany palcem jako 'niemowa" "smutas" itp zarówno w otoczeniu rówieśników jak i rodziny. Najgorzej było w szkole podstawowej gdzie ciągle byłem ośmieszany za zabawę z dziewczynami, introwertyzm lub za moje elfie uszy. Miałem wąski krąg prawdziwych przyjaciół z którymi dzieliłem się pasją i mogłem sobie pożartować. Najbardziej irytowało mnie to, że rodzina, wychowawczyni i inni nie mogli zaakceptować mojego dziwactwa i preferencji samotnictwa na siłę próbowali mnie zmieniać a to wywoływało u mnie gniew, co jeszcze bardziej wywoływało zdumienie wśród innych. Byłem bardzo małomówny, wrażliwy i nieśmiały lecz gdy ktoś mnie zbyt nękał bądź krytykował zmieniałem się nie do poznania byłem bardzo agresywny i stanowczy co skutkowało konfliktami i rękoczynami. Lubiłem tą wewnętrzną agresję tłumioną głęboko wewnątrz mnie, pozwalała ona mi przetrwać w świecie nachalnych ekstrawertyków.
W późniejszych latach edukacji zmieniło się na lepsze, często rozbawiałem klasę do łez miałem duże poczucie humoru byłem frywolny i żartobliwy ( ale tylko powierzchownie i wśród znajomych rówieśników) niektórzy nawet nie wiedzą jaki jestem na prawdę w środku melancholijny i depresyjny, mało osób zna moją prawdziwą twarz którą zakrywam żartami i wygłupami.
Po technikum oczywiście każdy się dobrał w odpowiednie grupy by uczyć i melanżować razem na studiach. Ja oczywiście odmówiłem ( nie wiem dlaczego) i wybrałem swój własny osobny kierunek. Nie potrafię tego wyjaśnić dlaczego tak jest, że zawsze ciągnie mnie w nieznane i zawsze sam.
W dni powszednie pracuję z typowymi ( za przeproszeniem nie chce nikogo urazić) robolami, staruchami, którzy poza flaszką co weekend nie widzą życia. Zaocznie studiuję jak już wspomniałem sam, nie mam już bliskich kolegów straciłem kontakt z innymi kumplami ( z mojej winy-nie interesuje się nimi).
Ostatnio musiałem sobie darować podnoszenie ciężarów ze względu na moje zdrowie i nie daje z siebie już 110% Bardzo mnie to podłamało, może to głupie ale kocham ten sport po mimo że nie mam jakichś astronomicznych wyników lubię bić swoje własne rekordy i sprawdzać granicę wytrzymałości. Teraz nie mam nic kompletnie, nie brakuje mi ludzi, znajomych czy też przyjaciół lecz celu w życiu w którym mógłbym się realizować, poświęcić. Popadam w coraz większą alienację, czuję pustkę w sobie a zarazem muszę coś robić kreować, tworzyć, naprawiać, budować ale nie wiem co... tylko krążę po tym internecie w poszukiwaniu hobby i się coraz bardziej podłamuję.
Cała sytuacja dobija mnie na dodatek ta prostolinijność i powierzchowność ludzi w pracy, umieram wewnętrznie. Nie wiem co mam robić ze sobą, czy wy też macie wewnętrzne uczucie dążenia do celu czujecie głód osiągania wyników pokusę kreowania ?
Za bardzo nie wiem od czego zacząć, czuję się niezręcznie (jakbym zwierzał się na AA) bo nigdy NIKOMU nie wyżalałem się na temat takich problemów tym bardziej na forach. Zacznijmy więc od początku od mojego dzieciństwa...
Oczywiście zapewne jak większość Was nie byłem "normalnym" dzieckiem, introwertyzm towarzyszył mi od zawsze, czasami zastanawiam się czy to dar czy przekleństwo. Często preferowałem zajęcia samotnicze zawsze podążałem własnymi ścieżkami i zatracałem się do nocy w swoich zabawach. Dzieciństwo miałem lekko mówiąc nie wesołe od zawsze byłem wytykany palcem jako 'niemowa" "smutas" itp zarówno w otoczeniu rówieśników jak i rodziny. Najgorzej było w szkole podstawowej gdzie ciągle byłem ośmieszany za zabawę z dziewczynami, introwertyzm lub za moje elfie uszy. Miałem wąski krąg prawdziwych przyjaciół z którymi dzieliłem się pasją i mogłem sobie pożartować. Najbardziej irytowało mnie to, że rodzina, wychowawczyni i inni nie mogli zaakceptować mojego dziwactwa i preferencji samotnictwa na siłę próbowali mnie zmieniać a to wywoływało u mnie gniew, co jeszcze bardziej wywoływało zdumienie wśród innych. Byłem bardzo małomówny, wrażliwy i nieśmiały lecz gdy ktoś mnie zbyt nękał bądź krytykował zmieniałem się nie do poznania byłem bardzo agresywny i stanowczy co skutkowało konfliktami i rękoczynami. Lubiłem tą wewnętrzną agresję tłumioną głęboko wewnątrz mnie, pozwalała ona mi przetrwać w świecie nachalnych ekstrawertyków.
W późniejszych latach edukacji zmieniło się na lepsze, często rozbawiałem klasę do łez miałem duże poczucie humoru byłem frywolny i żartobliwy ( ale tylko powierzchownie i wśród znajomych rówieśników) niektórzy nawet nie wiedzą jaki jestem na prawdę w środku melancholijny i depresyjny, mało osób zna moją prawdziwą twarz którą zakrywam żartami i wygłupami.
Po technikum oczywiście każdy się dobrał w odpowiednie grupy by uczyć i melanżować razem na studiach. Ja oczywiście odmówiłem ( nie wiem dlaczego) i wybrałem swój własny osobny kierunek. Nie potrafię tego wyjaśnić dlaczego tak jest, że zawsze ciągnie mnie w nieznane i zawsze sam.
W dni powszednie pracuję z typowymi ( za przeproszeniem nie chce nikogo urazić) robolami, staruchami, którzy poza flaszką co weekend nie widzą życia. Zaocznie studiuję jak już wspomniałem sam, nie mam już bliskich kolegów straciłem kontakt z innymi kumplami ( z mojej winy-nie interesuje się nimi).
Ostatnio musiałem sobie darować podnoszenie ciężarów ze względu na moje zdrowie i nie daje z siebie już 110% Bardzo mnie to podłamało, może to głupie ale kocham ten sport po mimo że nie mam jakichś astronomicznych wyników lubię bić swoje własne rekordy i sprawdzać granicę wytrzymałości. Teraz nie mam nic kompletnie, nie brakuje mi ludzi, znajomych czy też przyjaciół lecz celu w życiu w którym mógłbym się realizować, poświęcić. Popadam w coraz większą alienację, czuję pustkę w sobie a zarazem muszę coś robić kreować, tworzyć, naprawiać, budować ale nie wiem co... tylko krążę po tym internecie w poszukiwaniu hobby i się coraz bardziej podłamuję.
Cała sytuacja dobija mnie na dodatek ta prostolinijność i powierzchowność ludzi w pracy, umieram wewnętrznie. Nie wiem co mam robić ze sobą, czy wy też macie wewnętrzne uczucie dążenia do celu czujecie głód osiągania wyników pokusę kreowania ?
Re: Wewnętrzna pustka
Każdy człowiek ma jakieś swoje własne ambicje, mniejsze i większe.Nie wiem co mam robić ze sobą, czy wy też macie wewnętrzne uczucie dążenia do celu czujecie głód osiągania wyników pokusę kreowania ?
Podstawowe pytanie powinno brzmieć: nie czy je masz, ale czy i jak je realizujesz, to realizacja się liczy, a nie suchy pomysł, zachcianka, potrzeba.
Re: Wewnętrzna pustka
o pustce to ja się wypowiem
Weightlifter mam wrażenie że po prostu jesteś nieszczęśliwym gościem.
Może odpuść sobie troszeczkę szukanie hobby? Daj sobie czas na pogodzenie się z tym, że nie możesz już podnosić.
I w ogóle daj sobie czas.
Weightlifter mam wrażenie że po prostu jesteś nieszczęśliwym gościem.
Może odpuść sobie troszeczkę szukanie hobby? Daj sobie czas na pogodzenie się z tym, że nie możesz już podnosić.
I w ogóle daj sobie czas.
Co jest, to jest. Co się zdarzy, to się zdarzy.
Re: Wewnętrzna pustka
Może jednak to ludzi Ci brakuje w życiu? Takich, z którymi mógłbyś się dogadać, nie tych prostolinijnych, których spotykasz codziennie. Rozumiem to, o czym piszesz, ale kiedy przestałam sama szukać celu i motoru w życiu, zauważyłam, że to nie jest mi potrzebne: potrzebni są ludzie, z którymi mogę się dzielić przemyśleniami, pasjami i nawet głupotami (nie oszukujmy się, introwertycy też mają trywialne myśli). Mam szczęście mieć brata introwertyka, z którym na dodatek się wychowałam, i kilku introwertycznych (i cierpliwych) znajomych, dzięki którym moje niegdysiejsze poczucie pustki znikła. Z resztą ludzi nie utrzymuję bliskich kontaktów i chyba wszystkim z tym dobrze.Weightlifter pisze:Popadam w coraz większą alienację, czuję pustkę w sobie a zarazem muszę coś robić kreować, tworzyć, naprawiać, budować ale nie wiem co... tylko krążę po tym internecie w poszukiwaniu hobby i się coraz bardziej podłamuję.
Cała sytuacja dobija mnie na dodatek ta prostolinijność i powierzchowność ludzi w pracy, umieram wewnętrznie. Nie wiem co mam robić ze sobą, czy wy też macie wewnętrzne uczucie dążenia do celu czujecie głód osiągania wyników pokusę kreowania ?
Może warto spróbować poszukać podobnych do Ciebie ludzi? Możesz zobaczyć choćby po tym forum, że introwertyków jest mnóstwo na świecie. I pewnie spora część z nich przeżywała kiedyś to, co Ty teraz, albo co najmniej potrafi to sobie wyobrazić. :wink:
- Tranquillo
- Intronek
- Posty: 36
- Rejestracja: 26 lip 2015, 22:25
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ?
Re: Wewnętrzna pustka
Szczęście co to takiego? Nie pamiętam już nawet kiedy się śmiałem.pustka pisze: Weightlifter mam wrażenie że po prostu jesteś nieszczęśliwym gościem.
Nie wiem czy potrafię, spróbuję nie robić nic na siłę.pustka pisze: Może odpuść sobie troszeczkę szukanie hobby? Daj sobie czas na pogodzenie się z tym, że nie możesz już podnosić.
I w ogóle daj sobie czas.
Osobiście wątpię ostatniego kolegę prawie pobiłem po tym jak mnie wyśmiał że nie piję. Chyba tracę rozum. Nie czuję jakby brakowało mi kogoś, może to złudne uczucie i może masz rację. Wiem, że utraciłem lata spędzone na treningach i ciężko będzie to czymś zapełnićliari pisze: Może jednak to ludzi Ci brakuje w życiu? Takich, z którymi mógłbyś się dogadać, nie tych prostolinijnych, których spotykasz codziennie.
Re: Wewnętrzna pustka
Kazdy czasem wpada w taki "zastój", to normalne. Monotonnosc codziennosci i taki brak zmian czesto wplywa na to po czesci, tak mi sie wydaje przynajmniej. Moze poszukaj nowych bodzcow, doladuj akumulatory, jak pustka pisala wyzej "daj sobie czas" i sprobuj cos zmienic. Na poczatku nastawienie, wszystko widzisz w ciemnych barwach tak dosc pesymistycznie, moze od tego byloby dobrze zaczac, a potem powinno pojsc z gorki. No i ta alienacja jak wspomnialaes, wyobcowanie po czesci moze jest spowodowane tym ze brakuje Ci osoby z ktora moglbys od czasu do czasu pogadac chocby i o pierdolach.
Re: Wewnętrzna pustka
Zgadzam się z tym, że brakuje Ci ludzi. Człowiek jest stworzeniem stadnym (nieważne czy stado oznacza 2 sztuki czy 777), a Ty jesteś sam jak palec. Wcześniej pustkę zabijałeś sportem, teraz Ci to odebrano - reagujesz agresją, bo kontakt z drugim człowiekiem jest o wiele trudniejszy od bicia swoich własnych rekordów, dodatkowo w sporcie byłeś zdany tylko na siebie i od Twoich działań zależał wynik, w przypadku ludzi wszystko się rozkłada na części, a Ty chyba nie możesz znieść, że ktoś jest inny i pewne rzeczy robi inaczej... Wiesz, nie ma nic złego w tym, że są osoby, których nie lubisz, z którymi nie chcesz przebywać, ale jeśli niechęć czujesz do wszystkich, to coś jest nie tak - albo obracasz się w zamkniętym kręgu i nie masz szans na ujrzenie innych osobowości, albo jesteś psychopatą.
PS elfie uszy mnie rozwaliły
PS elfie uszy mnie rozwaliły
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
- Emhyr
- Intronek
- Posty: 56
- Rejestracja: 29 lip 2014, 18:17
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTJ/ISTJ/INTP
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wewnętrzna pustka
A może jednak? Po prostu musisz trafić na odpowiedniego człowieka. Mnie rożni ludzie, nawet ci, których znam, potrafią łatwo doprowadzić do stanu, że gdyby nie wrodzone porządne hamulce - rozerwałbym na strzępy. Najbardziej denerwuje mnie ludzka pogarda, gdy robi się coś inaczej, w ogóle nie robi lub właśnie robi. Też się nie melanżuję za bardzo, tracę kontakt ze starymi znajomymi, a nowych na horyzoncie nie widać i gdybym musiał przestać robić to, co jest pasją na pewno było by ciężko. Ale jest wiele mniej lub bardziej pożytecznych rzeczy do robienia w wolnym czasie, aby jakoś milej mijał, więc na pewno coś znajdziesz. Przede wszystkim, może jeszcze musi upłynąć trochę czasu, zanim znajdziesz nową codzienność.Weightlifter pisze:Osobiście wątpię ostatniego kolegę prawie pobiłem po tym jak mnie wyśmiał że nie piję. Chyba tracę rozum. Nie czuję jakby brakowało mi kogoś, może to złudne uczucie i może masz rację. Wiem, że utraciłem lata spędzone na treningach i ciężko będzie to czymś zapełnićliari pisze: Może jednak to ludzi Ci brakuje w życiu? Takich, z którymi mógłbyś się dogadać, nie tych prostolinijnych, których spotykasz codziennie.
Tańczący Płomień
Ostatnio mam ochotę z kimś pogadać/popisać, podyskutować, więc jak ktoś też czuje chęć zamiany paru słów to pisać do mnie póki ten stan jeszcze się utrzymuje!
Moje słowa nie odpowiadają moim myślom, a to poniża moje myśli ~ książę Myszkin, pióra mistrza Dostojewskiego.
Profile: Steam | MyAnimeList | MyPersonality
Ostatnio mam ochotę z kimś pogadać/popisać, podyskutować, więc jak ktoś też czuje chęć zamiany paru słów to pisać do mnie póki ten stan jeszcze się utrzymuje!
Moje słowa nie odpowiadają moim myślom, a to poniża moje myśli ~ książę Myszkin, pióra mistrza Dostojewskiego.
Profile: Steam | MyAnimeList | MyPersonality
- Tranquillo
- Intronek
- Posty: 36
- Rejestracja: 26 lip 2015, 22:25
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ?
Re: Wewnętrzna pustka
Z akceptacją innych i ich zainteresowań nie mam problemów, zazwyczaj wspieram i motywuję innych do działania rzadko krytykuję i mam dużą wytrwałość do wad innych . Nie mogę znieść tego, że inni wymuszają swoje poglądy na mnie lub krytykują.Czerwona pisze:w przypadku ludzi wszystko się rozkłada na części, a Ty chyba nie możesz znieść, że ktoś jest inny i pewne rzeczy robi inaczej... Wiesz, nie ma nic złego w tym, że są osoby, których nie lubisz, z którymi nie chcesz przebywać, ale jeśli niechęć czujesz do wszystkich, to coś jest nie tak
Czerwona pisze:.-albo obracasz się w zamkniętym kręgu i nie masz szans na ujrzenie innych osobowości
To z pewnością, rozważam nad zmianą otoczenia w pracy.
W sumie ciekawe hobby..Czerwona pisze: albo jesteś psychopatą.
Czerwona pisze: PS elfie uszy mnie rozwaliły
Na szczęście zbiegiem lat trochę się wykształciły i nie są tak widoczne