Trudna relacja z introwertyczką

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
PanSowa
Wtajemniczony
Posty: 9
Rejestracja: 19 lut 2016, 12:52
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4

Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: PanSowa »

Zacznę może od tego, że jestem na tym forum świeżakiem. Czytam Was od jakiegoś czasu, ale dopiero dzisiaj zdecydowałem się napisać coś więcej. To będzie długa opowieść, ale taka musi być. Znudzonych z góry przepraszam.

Sam jestem typowym ambiwertykiem:
*Lubię ludzi, lubię z nimi przebywać, jestem kontaktowy. Mam jednak bardzo silną potrzebę niezależności i momenty, często dość długie, kiedy potrzebuję samotności i ciszy. Ludzi omijam wtedy szerokim łukiem.
*Nie nudzę się sam ze sobą. Każda minuta spędzona z książką i muzyką w pustym mieszkaniu, to dla mnie komfort w najczystszej postaci.
*Wolę zostać wieczorem w domu, niż iść na wielką imprezę, ale jeśli zdarzy się, że przypadkowo na takowej wyląduję, szybko się odnajdę i, koniec końców, będę prawdziwą duszą towarzystwa. Zrobię z siebie pajaca i wszyscy będą mieli ze mnie ubaw.
*Potrafię z dnia na dzień zdecydować o zerwaniu kontaktu z kimś, kto z jakiegoś powodu przestał mi odpowiadać. Może zauważyłem, że niewiele nas łączy, może powiedział lub zrobił coś, co na zawsze zmieniło moje postrzeganie jego osoby. Po zerwaniu kontaktu zdarza mi się wracać myślami do tej osoby i znajomości, czasami nawet próbuję odnowić kontakt, ale po jakimś czasie znów tracę zainteresowanie i oddalam się, najczęściej bezpowrotnie.
*Jestem na zmianę melancholijny i rzeczowy, romantyczny i pragmatyczny, optymistyczny i pesymistyczny. Wszystko zależy od dnia, pogody, wyspania i miliona innych czynników. Bywam gadułą, bywam milczkiem. *Potrafię być pomocny i serdecznie, potrafię być obcesowy.

Hm... A może nie jestem ambiwertykiem, tylko psychopatą? :)

Ale do rzeczy. Do tej pory w większości otaczałem się osobami podobnymi do mnie, które plasowały się gdzieś w środku skali - lubiły pobyć same ze sobą, ale czuły się też dobrze w większym gronie. Ale oto na uczelni poznałem dziewczynę, która wywróciła moje rozumienie świata i ludzi do góry nogami. Tak się złożyło, że na ostatnim semestrze nasze naukowe drogi przecięły się i przez jakiś czas byliśmy od siebie mocno zależni. W kilku przypadkach potrzebowałem jej rady lub pomocy, więc pytałem, zagadywałem. Od początku była zimna, zdystansowana, chyba nawet ponura. Widziałem, że pomaganie mi sprawia jej fizyczny ból i z każdym kolejnym pytaniem narasta w niej niechęć. Widziałem, że w stosunku do innych (było to kilka osób przewijających się przez jej uczelniane życie) potrafi być miła, zabawna, chociaż nigdy wyluzowana. Na uczelnianej stołówce siedziała zawsze sama, najczęściej zaczytana w gazecie lub zasłuchana w muzyce.

Nie polubiliśmy się. Traktowała mnie jak kogoś gorszego, głupszego. Robiłem wiele podejść, żeby jakoś ją otworzyć, zagadywałem, witałem uśmiechem na przekór jej ponurych reakcji. Spytacie: dlaczego? Po co? Czułem, że ocenia mnie niesprawiedliwie i nie mogłem się z tym pogodzić. W końcu zrezygnowałem. Przestała dla mnie istnieć. Kiedy zdarzało się, że jednak musiała zamienić ze mną kilka słów, odpowiadałem grzecznie, ale rzeczowo i możliwie najzwięźlej. Tak to trwało jakiś czas. Przywykłem. Chyba wreszcie dotarło do mnie, że jest we mnie coś, co doprowadza ją do szału. Nie polubiła mnie, zdarza się. Bolało mnie jedynie, że tak naprawdę nie wysiliła się na to, żeby mnie poznać, dowiedzieć się czegokolwiek – to było chyba moje pierwsze zetknięcie się z osobą, która kierując się jedynie kilkoma poszlakami, dożywotnio postawiła na mnie krzyżyk. Z wielu jej wypowiedzi wywnioskowałem, że tak naprawdę sporo nas łączy – poczucie humoru, sympatia do podobnych książek i podobnej muzyki, podobne podejście do niektórych aspektów życia. Ona też słyszała moje wypowiedzi i nie mogła nie zauważyć pewnych podobieństw między nami. Tym bardziej nie rozumiałem tej sytuacji.

Minął rok mijania się w milczeniu. Czasami nasze spojrzenia się spotykały, czasami udało nam się zamienić kilka słów i nawet pośmiać. Nie roztrząsałem tego. Projekt zbliżał się ku końcowi, siedzieliśmy w pracowni, dłubaliśmy. Usłyszałem, że przeprasza za wszystko. Że ona "już taka jest". Widziałem, że te słowa przychodzą jej z trudem, że waży każde z nich. Zgodziliśmy się co do tego, że nieczęsto spotykamy kogoś, kto podziela nasze pasje i zainteresowania. Co ważne: zauważyłem jak duża wdzięcznością zareagowała, kiedy powiedziałem jej, że uważam ją za osobę niezwykle zdolną i wartościową. Przyznała, że nieczęsto słyszy takie słowa, a ja odniosłem silne wrażenie, że w głębi serca bardzo ich potrzebuje.

To wyraźnie przełamało lody między nami. Teraz mamy kontakt, mogę nawet powiedzieć, że dość regularny. Dowiaduję się o niej coraz więcej, chociaż jest to prawdziwa droga przez mękę. Czasami czuję, że otwiera się i zbliża, ale dosłownie chwilę później jest nieosiągalna, wycofana. Zniknął chłód, ale dystans niezaprzeczalnie pozostał. Nie chcę ograniczać jej swobody i niezależności, więc nie inicjuję kontaktu zbyt często; chyba z lęku, że ją spłoszę. Efekt jest więc taki, że to ona pisze i dzwoni pierwsza. Ale znów: ilekroć zadzwoni, kończy się na tym, że rzuci kilka niewyraźnych słów i szybko urywa rozmowę…

Moje pytanie do Was takie: o co w tym chodzi? Czy to już zawsze będzie tak wyglądało? Czy przyjdzie moment, w którym przełamie się ostatecznie i po prostu dopuści mnie do swojego wnętrza?

Pan Sowa

P.S. Jeśli zastanawiacie się, czy myślę o niej w kategoriach męsko-damskich, to mogę chyba tylko odpowiedzieć: nie wiem. Trudno mi ją rozgryźć, jeszcze trudniej zrozumieć. Jest w tej relacji jakiś silny magneztyzm, ale jest też bardzo duży niepokój.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: highwind »

Ten opis ambiwertyka pasuje i do mnie, a w testach wychodzi mi i po 80% intro. Zdaje się, że na imprezie wystarczy wyciągnąć głowę z własnej dupy i można się dobrze bawić, nawet bywając w centrum uwagi. Ale to tylko takie osobiste wrażenie dopasowane do mojego charakteru.

Co do koleżanki - pierwsze skojarzenie to jakaś maniaczka MBTI która sobie zrobiła na kolanie twój profil psychologiczny i stwierdziła, że jesteś dla jej typu nie-do-polubienia. Ale i tak dobrze, że się nieco ogarnęła, chociaż ja nie wiem jakbym zareagował na takie nagłe, niezapowiedziane uzewnętrznienie się, zwłaszcza gdybym już pogodził się z byciem olanym. Raczej złością i drwiną :P I w sumie to chciałem to tylko z siebie wyrzucić, bo poirytowała mnie ta wizja :P
Awatar użytkownika
Kys
Użytkownik zablokowany
Posty: 62
Rejestracja: 08 gru 2015, 19:46
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Kys »

Wydaje mi się, że było coś podobnego na forum: viewtopic.php?f=28&t=1959&p=44157#p44155
A jak ci się nie chce czytać, to tam wyszło, że jedna osoba trzymała drugą na dystans i bardziej żyła z nią w wyobraźni, przez co zaleciliśmy danie sobie spokoju, bo już nikt raczej tej skorupy nie przebije.
Ding, dong, ding, dong,
And everything did go wrong
PanSowa
Wtajemniczony
Posty: 9
Rejestracja: 19 lut 2016, 12:52
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: PanSowa »

highwind pisze:Ale i tak dobrze, że się nieco ogarnęła, chociaż ja nie wiem jakbym zareagował na takie nagłe, niezapowiedziane uzewnętrznienie się, zwłaszcza gdybym już pogodził się z byciem olanym. Raczej złością i drwiną :P
Pewnie tak byłoby najprościej. Wkurzyć się, powiedzieć kilka słów prawdy. Potem zapomnieć. Ale niestety (lub stety) jestem bardzo cierpliwym człowiekiem. Sam noszę w sobie mnóstwo dziwactw, więc staram się być wyrozumiały dla dziwactw innych. Nawet przez chwilę nie miałem do niej żalu, cieszyłem się tylko, że atmosfera między nami oczyściła się z negatywnych emocji. I, co pewnie wyda się Wam dziwne, poczułem się wyróżniony, kiedy jej zawsze zimna i obojętna twarz zaczęła reagować na mnie uśmiechem.
Awatar użytkownika
Fangtasia
Rozkręcony intro
Posty: 311
Rejestracja: 21 wrz 2014, 22:20
Płeć: kobieta
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Wrocław

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Fangtasia »

No ba że jest magnetyzm! Nawet mi się spodobała ta historia. Polubiłam dziewczynę, wydaje mi się, że naprawdę jest spoko. Chociaż zgadzam się z Tobą, początek nie za fajny skoro nawet nie dała Ci szansy i z góry była zimna. Po prostu nie chce dopuszczać do siebie ludzi, bo woli żyć w ten sposób. Może kiedyś ktoś ją zranił i tak już ma. Ale nie sądzę, żeby była Karyną typu "zobacz jak cierpię".
Otworzyła się przed Tobą na moment i powiedziała Ci, że jest trudna. I sam widziałeś, że przyszło jej to z trudem. Nie powiedziałaby tego zwykłej osobie, więc coś tam dla niej znaczysz. I nie dziwi mnie to, że poczułeś się wyróżniony, ja jako supermarzycielka pewnie myślałabym o tym uśmiechu całe dnie. ;)
Ale co z taką robić? Możesz nadal być cierpliwy i dokładniej obserwować jej zachowania. Albo raczej się odsunąć przewidując że pewnie nigdy się nie otworzy. Uh, ale jak ona się otworzy tak już na 100%, to będzie z niej dopiero wspaniałe dziewczę. Tak coś czuję.
Des
Pobudzony intro
Posty: 142
Rejestracja: 02 sty 2016, 22:13
Płeć: nieokreślona

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Des »

Kontakt a tym bardziej poznanie takiej osoby jest trudne i potrzeba anielskiej cierpliwości. Staraj się tak jak do tej pory .. jeśli cokolwiek ma z tego być to ona powoli sama zacznie się przełamywać. :) Właściwie wielkiej filozofii tu nie ma (chyba,że owa dziewczyna ma jakieś mroczne tajemnice ;) ).
Jest chemia, jest zrozumienie i chęć... to wszystko się ułoży. Z drugiej strony wiem,że cierpliwość się w końcu kończy i jeśli zbyt wiele będzie to od Ciebie wymagało to ,że tak powiem daj sobie czas.. albo z nią o tym porozmawiaj (chociaż sądzę,że i bez tego powinieneś z nią pogadać-w podobny sposób tak jak to opisałeś na forum).
'' Efekt jest więc taki, że to ona pisze i dzwoni pierwsza. Ale znów: ilekroć zadzwoni, kończy się na tym, że rzuci kilka niewyraźnych słów i szybko urywa rozmowę…'' :P Skoro robi to pierwsza to znaczy,że jej zależy na kontakcie,ale może nie jest zbyt rozmowna, krępuje się, lubi pomilczeć.

Moje zachowanie jest podobne.. dlatego uważam (oczywiście na podstawie własnych doświadczeń),że to ona musi trochę nad sobą popracować jeśli chce by ten kontakt się utrzymywał.. Wiadomo, bez chęci i pracy dwojga osób nic z tego nie będzie.
Powodzenia! :)
PanSowa
Wtajemniczony
Posty: 9
Rejestracja: 19 lut 2016, 12:52
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: PanSowa »

Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi. Są dla mnie bezcenne.

Co mnie martwi najbardziej, to że nie widziałem jej od ponad dwóch miesięcy. Wszystko ogranicza się do pisania. Kiedy zaproponowałem jej wyjście na kawę, dopytywała się trzy razy, kto jeszcze pójdzie z nami. Chciałem wypić tą kawę tylko z nią, porozmawiać, poznać ją. Byłem nawet gotowy przegadać całe to spotkanie w pojedynkę, mówić o sobie, ewentualnie zadawać jej neutralne pytania - zrobić wszystko, żeby czuła się komfortowo. Ale koniec końców wciągnąłem w to na siłę jeszcze dwie osoby, które oboje znamy; na wieść o tym odetchnęła z ulgą. Na kawie milczała, czasami wtrącała pojedyncze słowa. I tyle. Kiedy poszedłem zapłacić rachunek i na chwilę odwróciłem wzrok w jej stronę, przyglądała mi się. Ułamek sekundy później spuściła wzrok.

Wróciłem do domu przybity, bo plan nie wypalił - nie dowiedziałem się o niej niczego. Tylko słuchała i obserwowała. Poszedłem spać nie wiedząc, jak to dalej rozgrywać. Ale rano napisała SMSa i przez połowę dnia wymienialiśmy wiadomości...

Zaczynam godzić się z tym, że nasza relacja będzie w 90% pisana. Może kiedyś, kiedy będzie wystarczająco oswojona, sama wyjdzie z inicjatywą, by porozmawiać. Bez tego nie widzę szansy na zbliżenie się do siebie w prawdziwy, ludzki sposób.
Awatar użytkownika
Hydro
Intronek
Posty: 29
Rejestracja: 18 sty 2016, 3:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INFP
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Hydro »

Błądzisz Panie Sowo po tym oceanie, wnioskuję że Twój kurs to LTR a wszystko co robisz sprowadza się do FZ. Ostro idealizujesz tą relację, chuchasz i dmuchasz tylko tak oby nic się nie zepsuło, żeby panny nie urazić – nie daj Boże, ona ucieknie a ty będziesz leżał sam na łóżku w pozycji embrionalnej i dalej analizował co to takiego się wydarzyło. Jak już obmyśliłeś plan i zebrałeś się żeby po dwóch miesiącach zaprosić ją na kawę to trzymaj się tego do cholery, ona pyta czy ktoś jeszcze z wami będzie (może ona sprawdzała czy aby na pewno ją zaprosiłeś sam na sam, może tego tak naprawdę chciała, może podoba się jej Twój znajomy…) – to trzymasz nadal przy swoim planie i idziecie sami albo wcale.

Nie chce wywoływać wilka z lasu, ale trochę ta Twoja introwertyczka podpada mi pod osobę z jakimiś ostrymi zaburzeniami – może i być borderem, więc w razie czego to nogi za pas.
martuella

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: martuella »

PanSowa pisze: P.S. Jeśli zastanawiacie się, czy myślę o niej w kategoriach męsko-damskich, to mogę chyba tylko odpowiedzieć: nie wiem. Trudno mi ją rozgryźć, jeszcze trudniej zrozumieć. Jest w tej relacji jakiś silny magneztyzm, ale jest też bardzo duży niepokój.
Może od tego zacznij. Zamiast analizować jej zachowanie, zastanów się najpierw czego od niej tak naprawdę chcesz. Przyjaźni, czegoś więcej czy po prostu traktujesz ją jak zagadkę do rozwiązania. Dziewczyna ma najwidoczniej problem z otwieraniem się przed kimś. Może ma po prostu taki charakter, może ma jakieś niemiłe doświadczenia. Jesteś na tyle cierpliwy, żeby czekać, aż się całkiem otworzy i Ci zaufa? Co dalej? Bo to co napisałeś:
*Potrafię z dnia na dzień zdecydować o zerwaniu kontaktu z kimś, kto z jakiegoś powodu przestał mi odpowiadać. Może zauważyłem, że niewiele nas łączy, może powiedział lub zrobił coś, co na zawsze zmieniło moje postrzeganie jego osoby. Po zerwaniu kontaktu zdarza mi się wracać myślami do tej osoby i znajomości, czasami nawet próbuję odnowić kontakt, ale po jakimś czasie znów tracę zainteresowanie i oddalam się, najczęściej bezpowrotnie.
jest troszkę niepokojące. Byłoby szkoda, gdyby po latach oswajania się z drugą osobą spotkało ją coś takiego.
PanSowa
Wtajemniczony
Posty: 9
Rejestracja: 19 lut 2016, 12:52
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: PanSowa »

martuella pisze:Bo to co napisałeś:
*Potrafię z dnia na dzień zdecydować o zerwaniu kontaktu z kimś, kto z jakiegoś powodu przestał mi odpowiadać. Może zauważyłem, że niewiele nas łączy, może powiedział lub zrobił coś, co na zawsze zmieniło moje postrzeganie jego osoby. Po zerwaniu kontaktu zdarza mi się wracać myślami do tej osoby i znajomości, czasami nawet próbuję odnowić kontakt, ale po jakimś czasie znów tracę zainteresowanie i oddalam się, najczęściej bezpowrotnie.
jest troszkę niepokojące. Byłoby szkoda, gdyby po latach oswajania się z drugą osobą spotkało ją coś takiego.
Może powinienem był napisać od razu, że akurat ta cecha mojego charakteru dotyczy znajomości stosunkowo świeżych. Takich, które nie stały się jeszcze wyrytym elementem mojego życia, a są jedynie zaczętym rozdziałem. Znajomości, przy których zjadłem beczkę soli, są dla mnie nietykalne. A więc również te powstałe "po latach oswajania".

Jak napisałem, nie wiem, czego oczekuję od tej dziewczyny i tej znajomości. Błądzę jak we mgle. Tak naprawdę nie wiem o niej nic istotnego. Nic, co mogłoby dać mi chociaż najmniejsze pojęcie, czy LTR ma tutaj jakąkolwiek szansę nie tylko zaistnienia, ale przede wszystkim przetrwania.

Mówiąc szczerze, jestem już za stary na poligon doświadczalny. Wiem, czego chcę od związku i chciałbym czuć, że mam pod sobą względnie stabilny grunt. Jak mówi mój terapeuta: chcesz mieć stabilny grunt, szukaj ludzi stabilnych psychicznie. Wobec tego być może powinienem trzymać się od niej z daleka.
Awatar użytkownika
Faramuszka
Stały bywalec
Posty: 226
Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
Płeć: kobieta

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Faramuszka »

Mówiąc szczerze, jestem już za stary na poligon doświadczalny. Wiem, czego chcę od związku i chciałbym czuć, że mam pod sobą względnie stabilny grunt. Jak mówi mój terapeuta: chcesz mieć stabilny grunt, szukaj ludzi stabilnych psychicznie. Wobec tego być może powinienem trzymać się od niej z daleka.
A sam stanowisz ten "stabilny grunt", że chcesz żeby ktoś stanowił go dla Ciebie? Nie wiem, czy powinieneś trzymać się od niej z daleka, może po prostu wystarczy, że nie będziesz miał żadnych aspiracji w stronę tego LTR (nowomoda, co za skrót, przed wojną takich nie było ^^), ale... podejrzewam, że jeśli się podoba, to nie będzie takie proste. Nie napiszę Ci, żebyś z niej zrezygnował, żebyś z nią został, ale kwestią przemyślenia zostaje czy czyjaś czasowa niepewność (która notabene może być również spowodowana "potrzebą stabilnego gruntu") winna być przyczyną rezygnacji z danej osoby. Jeśli oboje jesteście niepewni, to niestety, ale może to tak wyglądać, że będziecie się tak zbliżać i oddalać, co będzie męczące (i może z tego nic nie wyniknąć). Dużo zależy też od Twojej motywacji. To nie musi być poligon doświadczalny, o ile będziecie ze sobą szczerzy. Chyba.
No cóż. Jedyne co mi tam jeszcze przychodzi do głowy, to to, żebyś jednak inicjował ten kontakt między wami. Nic nie zbliża ludzi do siebie, jak czas spędzony razem. Tylko, z uwzględnieniem, że niech to będzie coś małego, jakieś wyjście gdzieś razem w miejsce w które w sumie chcielibyście zobaczyć/cokolwiek, ale bez jakichś większych oczekiwań (hah, a co ja wyżej napisałam? ^^). To, że Cię tam kiedyś pytała, kto będzie jeszcze z wami szedł, nie musi mieć bezpośredniego związku z Tobą, może po prostu chciała wiedzieć, kto tam się jeszcze wybiera i po co.

Ciekawi mnie jeszcze, czy dowiedziałeś się, z jakich przyczyn na początku traktowała Cię chłodno, chociaż tutaj odpowiedź na to pytanie się nie musi znaleźć.

Cóż, "magnetyzm", okupiony jest na tej niepewności zapewne i jakimś pokrętnym pociągiem do nieznanego, ale to od waszej pewności w tej obopólnej niepewności zależy czy uda wam się przebić ten mur.

No i jeszcze kwestia tego, czy ona w ogóle chce... ale tego się nie dowiesz bez własnej inicjatywy. Kwestia przemyślenia, czy jesteś w stanie zainwestować siebie w kogoś-coś co się może nigdy nie wydarzyć, ale może.

Argument "za starości" rozumiem, ale generalnie zdaje mi się, że samo uczucie dość niepewności wnosi na początku. Dużo dobrego wniosłaby jakaś poważna rozmowa w temacie (w sensie co oboje sądzicie na ten temat), ale do niej wam trzeba czasu i chęci rozwoju tej znajomości.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Patrycjusz »

Patrz na post Hydro i ucz się. Z Twojego opisu wynika, że to po prostu border.

To co Cię w niej fascynuje to właśnie ten dystans, który wytwarza. Momenty, w których poświęca Ci swoją uwagę, zbliża się, są przez Ciebie idealizowane (syndrom sztokholmski) podczas kiedy przez 95% czasu jest po prostu zimną suką, ma na Ciebie wywalone, nie przejmuje się w ogóle Twoimi uczuciami.

Wygląda na to, że boisz się, że inna Cię nie zechce, więc idealizujesz momenty, kiedy ona poświęca Ci skrawek swojej księżniczkowej uwagi.

Fascynujesz się jej skomplikowanym charakterem, tym, że jest nieprzewidywalna. Raz chłodna, raz ciepła, raz ponura, raz się uśmiecha, raz się zbliża, potem oddala. Powie Ci coś w stylu "przepraszam, jestem trudna" a w Tobie już załącza się współczucie i postawa jej bohatera, który jej z tym trudnym charakterem pomoże. Jest totalnie nielogiczna, a Ty z jej sprzeczności próbujesz wysnuć jakieś wnioski, jako INTP ciągle analizujesz ją pod różnymi kątami i koniec końców i tak ciągle kończysz z niczym.

Jeśli nadal będziesz w to brnął i uda Ci się zawiązać z nią bliższą relację, będzie to prawdziwe piekło. Jeśli chcesz zniszczyć sobie psychikę i cierpieć emocjonalne katusze - droga wolna. Chyba, że masz jeszcze jakiś szacunek do siebie.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
PanSowa
Wtajemniczony
Posty: 9
Rejestracja: 19 lut 2016, 12:52
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: PanSowa »

Na początku przepraszam za długie milczenie. Wydaje mi się, że chciałem poczekać i zobaczyć, jak potoczą się wydarzenia, zanim odniosę się od Waszych słów.

Przede wszystkim dziękuję za to, że byliście moim głosem rozsądku. Niektóre słowa wywołały we mnie negatywne uczucia - począwszy od złości, na wyparciu kończąc. Nie chciałem wierzyć, że jej zachowanie może być przyczyną głębszych problemów z psychiką, nie chciałem też wierzyć, że zwyczajnie straciłem głowę i, co za tym idzie, zdolność zdroworozsądkowej oceny sytuacji.

Tymczasem dokładnie tak było - absolutnie odleciałem, a świat rozsądku został lata świetle za mną. W lutym, kiedy opisywałem Wam moje uczucia, byłem już nieźle "wkręcony" w nią i naszą znajomość. Niedługo później miało do mnie dotrzeć, że to wszystko, to jedynie preludium, a najgorsze wciąż przede mną.

Ironia tej sytuacji tkwi(ła) w tym, że wszystkie te przeżywane emocje/wahania dotyczyły jedynie mnie. Ona pozostawała tak samo chłodna i zdystansowana, jak zwykle. ZAWSZE potrafiłem znaleźć usprawiedliwienie dla jej zachowań. ZAWSZE. Przychylne opinie osób trzecich brałem za pewnik, negatywne opinie odrzucałem z miejsca. Nadinterpretowałem słowa, spojrzenia, doszukiwałem się drugiego dna tam, gdzie chyba nawet nie było pierwszego.

W marcu zaliczyłem prawdziwy psychiczny upadek, doprowadziłem się do stanu, w którym każdy mój dzień polegał na czekaniu. Czekaniu na cokolwiek z jej strony, choćby najbardziej nieistotną i pobieżną nić kontaktu. Nieważne, co napisała - jedno słowo od niej wywoływało we mnie falę szczęścia. Brak kontaktu z jej strony równał się z depresją. Byłem autentycznie wyczerpany, zdołowany, nie do życia.

Chyba wtedy dotarło do mnie, jak bardzo toksyczna jest ta relacja. Jak wiele energii kosztuje mnie godzenie się z jej osobowością: chłodem, niedostępnością, skrytością. Za swoje starania nie dostawałem żadnej nagrody w postaci miłej, otwartej rozmowy, wręcz przeciwnie - codziennie czułem, że zaczynam tę drogę od zera. Znów muszę ją zdobywać, znów przekonywać, znów krok po kroku otwierać.

Niektórzy z Was sugerowali, że może mam do czynienia z przypadkiem borderline. Cóż, specjalistą nie jestem, ale według mnie to nie było to. Nie ma w niej żadnej chwiejności, czy niestabilności. Według mnie mam do czynienia z osobą wyjątkową kulawą w temacie interakcji międzyludzkich. Po prostu. Może stoi za tym jakaś trauma, może wyjątkowo niska samoocena. Może jeszcze coś innego.

Na przełomie marca i kwietnia postanowiłem stanąć na nogi i wyrwać się z tej absurdalnej sytuacji. Nie oznacza to, że zerwałem z nią kontakt, niestety. Oznacza "jedynie" tyle, że podjąłem wewnętrzną walkę z samym sobą, przestałem analizować, przestałem usprawiedliwiać, przestałem tyle myśleć. Zacząłem przyjmować sprawy takimi, jakimi one są. Nie czekam na nic, nie wmawiam sobie nic. Uczucia wciąż są silne, ale nie mają już nade mną takiej kontroli. Z dnia na dzień jest coraz lepiej.

Powiem Wam szczerze, że do dzisiaj nie rozumiem, co zaszło między mną, a tą kobietą. Tzn. oczywiście, nie zaszło NIC w takim sensie, w jakim bym tego oczekiwał... Mam na myśli samą reakcję psychiczno-chemiczną. Jak silna musiała być toksyczność tej energii, skoro zwaliła z nóg mnie - mnie, człowieka, który od kilku lat nie czuł nic głębszego i zaczął wątpić, że uda mu się jeszcze zadurzyć w taki sposób.

Jedyne, co mnie wkurza, to, że w liceum wystarczyło piwo wypite z kolegami na torach za gmachem szkoły. A teraz? W najlepszym wypadku zainwestuję w kilka dodatkowych godzin u terapeuty... :)

Cóż, jeszcze raz dziękuję! Serio.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Patrycjusz »

Szkoda, że popłynąłeś z tym dalej, ale jednocześnie bardzo dobrze, że Cię nie "dopuściła" - wtedy zobaczyłbyś, co to prawdziwy roller-coaster. Naprawdę ciesz się, że ona się w Tobie nie zakochała, bo teraz zawsze czułeś dystans i tylko Ci się coś wydawało, a gdybyście zaczęli związek, na przemian byłbyś łechtany i gnębiony, przyciągany i odpychany, chciany i odrzucany, a nie ma nic gorszego, Twoje ego byłoby na poziomie niższym niż rów mariański. Odrzucasz tezę, że może to być border, a musiałbyś poznać ją bliżej (nie rób tego!), żeby pewnie okazało się, że tak jest - nie wiesz nic o jej przeszłości ani o tym, co robi kiedy jest sama w domu.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Des
Pobudzony intro
Posty: 142
Rejestracja: 02 sty 2016, 22:13
Płeć: nieokreślona

Re: Trudna relacja z introwertyczką

Post autor: Des »

@Patrycyjusz Chyba się zbytnio rozkręciłeś. Nie znasz dziewczyny ,a piszesz tak jakby to był diabeł wcielony i taaak.. Ty najlepiej wiesz co by było gdyby. Nawet jeśli piszesz na podstawie własnych doświadczeń,to i tak nie jesteś w stanie stwierdzić co działo by się u Pana Sowy.

@Pan Sowa ''Oznacza "jedynie" tyle, że podjąłem wewnętrzną walkę z samym sobą, przestałem analizować, przestałem usprawiedliwiać, przestałem tyle myśleć. Zacząłem przyjmować sprawy takimi, jakimi one są. Nie czekam na nic, nie wmawiam sobie nic. Uczucia wciąż są silne, ale nie mają już nade mną takiej kontroli. Z dnia na dzień jest coraz lepiej.''
I tego się trzymaj! :)
ODPOWIEDZ