Czy to jesze przyjaźń? Relacje z ekstrawertykami
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Czy to jesze przyjaźń? Relacje z ekstrawertykami
Zrozumieć raczej nie, ale są tacy, którzy przynajmniej potrafią uszanować proste "dziś jestem w nastroju nieprzysiadalnym", po usłyszeniu którego nie nagabują, nie dopytują, tylko przybijają pionę z uśmiechem, rzucając "to do następnego" na odchodne. Tylko wtedy trzeba się pilnować, żeby zbyt często nie odmawiać, bo w końcu można stać się dla nich zbyt przezroczystym.
- Pitko
- Intronek
- Posty: 56
- Rejestracja: 04 lis 2016, 14:04
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: ISTJ-T
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Czy to jesze przyjaźń? Relacje z ekstrawertykami
Mam dla Ciebie dwa rozwiązania:
1.Jeśli szukasz usprawiedliwienia/rozgrzeszenia z ewentualnego dania sobie spokój z tą dwójką "przyjaciół" to gwarantuje Ci, że masz błogosławieństwo raczej większości forumowiczów.
2.(Alternatywnie) Jeśli masz jeszcze jakieś nadzieję, że Twoi przyjaciele Cię zrozumieją, na co w wieku ~19 lat raczej bym nie liczył, proponuję przeredagować powyższy tekst tak by zwracał się bezpośrednio do nich, wydrukuj i wręcz im w postaci "listu"
Jeśli faktycznie są warci miana przyjaciół i mają choć trochę oleju w głowie to tak bezpośrednie przedstawienie im Twoich uczuć powinno rozwiązać problem, a jednocześnie ta metoda jest przystępna dla, jak się domyślam istniejącej, Twojej powściągliwości w dzieleniu się nimi.
1.Jeśli szukasz usprawiedliwienia/rozgrzeszenia z ewentualnego dania sobie spokój z tą dwójką "przyjaciół" to gwarantuje Ci, że masz błogosławieństwo raczej większości forumowiczów.
2.(Alternatywnie) Jeśli masz jeszcze jakieś nadzieję, że Twoi przyjaciele Cię zrozumieją, na co w wieku ~19 lat raczej bym nie liczył, proponuję przeredagować powyższy tekst tak by zwracał się bezpośrednio do nich, wydrukuj i wręcz im w postaci "listu"
Jeśli faktycznie są warci miana przyjaciół i mają choć trochę oleju w głowie to tak bezpośrednie przedstawienie im Twoich uczuć powinno rozwiązać problem, a jednocześnie ta metoda jest przystępna dla, jak się domyślam istniejącej, Twojej powściągliwości w dzieleniu się nimi.
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Czy to jesze przyjaźń? Relacje z ekstrawertykami
Z mojego otoczenia malo ludzi kuma o co chodzi z tym,ze mam mniejsze potrzeby chodzenia gdziekolwiek.jeszcze pare lat temu bym sie tlumaczyla itd z czasem zaakceptowalm,ze tak mam i sie raczej nie tlumacze.z tego co piszesz to mszz ok 20lat,wiec za ok 7lat mozesz dojrzec na tyle by zrozumiec,ze zycie w zgodzie z soba nie jest zle.majac nascie lat strasznie przejmowalam sie ze zamiast w weekend osc gdzies z kolezankami siedze w domu,a10lat potem to polubilam bo to bylo"moje"
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
- wydra
- Introwertyk
- Posty: 91
- Rejestracja: 09 mar 2017, 19:04
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Re: Czy to jesze przyjaźń? Relacje z ekstrawertykami
Ja ci powiem tak: doceń tych przyjaciół, za wszystkie ich zalety i pomimo ich wad. Nigdy nie znajdziesz perfekcyjnych przyjaciół, a nawet jeśli tak będziesz myślała, to z mojego doświadczenia - przekonasz się o ich wadach, tyle że później i może w bardziej bolesny sposób.
Ja miałam grupkę przyjaciół, może niekoniecznie ekstrawertyków, ale takich, którzy wyciągali mnie na imprezy itp, ale nie mieliśmy właściwie żadnych wspólnych zainteresowań ani innych działań (oprócz szkoły, bo stamtąd się znałyśmy), ale z czasem nasza przyjaźń zaczęła mnie po prostu nużyć, chciałam czegoś głębszego, ludzi, z którymi będę miała więcej wspólnych tematów do rozmów, hobby itd. I kiedy znalazłam (a byli to raczej intro), zostawiłam tamtych. Dopiero po 3 latach okazało się kto był ile wart. I to naprawdę po fakcie, ponieważ jedna z tych dawnych przyjaciółek po prostu nie żyje.
Ja miałam grupkę przyjaciół, może niekoniecznie ekstrawertyków, ale takich, którzy wyciągali mnie na imprezy itp, ale nie mieliśmy właściwie żadnych wspólnych zainteresowań ani innych działań (oprócz szkoły, bo stamtąd się znałyśmy), ale z czasem nasza przyjaźń zaczęła mnie po prostu nużyć, chciałam czegoś głębszego, ludzi, z którymi będę miała więcej wspólnych tematów do rozmów, hobby itd. I kiedy znalazłam (a byli to raczej intro), zostawiłam tamtych. Dopiero po 3 latach okazało się kto był ile wart. I to naprawdę po fakcie, ponieważ jedna z tych dawnych przyjaciółek po prostu nie żyje.
Re: Czy to jesze przyjaźń? Relacje z ekstrawertykami
Opiszę mój przypadek bo może komuś da nadzieję
Mój największy, wieloletni przyjaciel mieszka niedaleko mnie. Jest ultra ekstrawertykiem, działa na wielu frontach a w domu ląduje tylko, żeby się wyspać. Przez wiele lat próbował angażować mnie w różne sprawy i ciągać ze sobą, dla niego to było takie oczywiste i naturalne. Dochodziło do tego, że odbierałem go czasami jako toksycznego człowieka. W końcu chyba zmęczył się mną, zrozumiał, że to nie ma sensu. A stało się to kiedy otwarcie zacząłem mu odmawiać i mówić co myślę. To był czas próby, ale przetrwaliśmy.
Dziś on dalej działa ale już mi nie zawraca głowy, spotykamy się ale on wie, że nie wyciągnie mnie na piwo do knajpy. Częściej bywa u mnie bo wie, że ja się raczej do niego nie wybiorę. On ma na prawdę wielu znajomych z którymi spotyka się praktycznie codziennie ale wie, że mnie to towarzystwo nie interesuje, więc nawet nie próbuje mnie do niego wciągać.
Jedyny problem to taki, że ma mnie za lenia. Ale z tym chyba spotkała sie większość introwertyków i należy się liczyć z takim odbiorem
Mój największy, wieloletni przyjaciel mieszka niedaleko mnie. Jest ultra ekstrawertykiem, działa na wielu frontach a w domu ląduje tylko, żeby się wyspać. Przez wiele lat próbował angażować mnie w różne sprawy i ciągać ze sobą, dla niego to było takie oczywiste i naturalne. Dochodziło do tego, że odbierałem go czasami jako toksycznego człowieka. W końcu chyba zmęczył się mną, zrozumiał, że to nie ma sensu. A stało się to kiedy otwarcie zacząłem mu odmawiać i mówić co myślę. To był czas próby, ale przetrwaliśmy.
Dziś on dalej działa ale już mi nie zawraca głowy, spotykamy się ale on wie, że nie wyciągnie mnie na piwo do knajpy. Częściej bywa u mnie bo wie, że ja się raczej do niego nie wybiorę. On ma na prawdę wielu znajomych z którymi spotyka się praktycznie codziennie ale wie, że mnie to towarzystwo nie interesuje, więc nawet nie próbuje mnie do niego wciągać.
Jedyny problem to taki, że ma mnie za lenia. Ale z tym chyba spotkała sie większość introwertyków i należy się liczyć z takim odbiorem