Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
- arvendanci
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
- Płeć: nieokreślona
Re: Akademik
O jak miło:)
Tak się składa, że też mieszkam w akademiku. I znoszę to bardzo dobrze, bo się po pierwsze przyzwyczaiłem, po drugie nikt nie jest w stanie zmienić tego co "postanowię".
Ogólnie no w akademiku jak w akademiku, ogólnie dni mijają dynamicznie, współlokatorzy wychodzą na imprezy (jak się da, bo trochę nauki jest), no a że ja za alkoholem zbytnio nie przepadam to zostaję sam w ciszy i spokoju, goście czasami przychodzą, jak nie do mnie, to nie interesuję się tym co tam sobie robią, chyba, że coś ciekawego i mogę kilka zdań od siebie dorzucić. Ogólnie już się do mnie przyzwyczaili i nie jest źle.
No a jak sobie radzę jeżeli jest głośno? Po prostu zabieram się za to co lubię, albo za to co muszę zrobić, skupiam się na tym, włączam moją ulubioną muzykę i zapominam o tym co się dzieje wkoło.
Natomiast w nocy? Tak jak już pewnie w którymś poście pisałem, myślę o czymś. A jeżeli dojdę do jakiegoś wniosku po prostu zasypiam. Nieważne co się dzieje wkoło. Wiem, że coś przemyślałem i mogę spać.
Tak się składa, że też mieszkam w akademiku. I znoszę to bardzo dobrze, bo się po pierwsze przyzwyczaiłem, po drugie nikt nie jest w stanie zmienić tego co "postanowię".
Ogólnie no w akademiku jak w akademiku, ogólnie dni mijają dynamicznie, współlokatorzy wychodzą na imprezy (jak się da, bo trochę nauki jest), no a że ja za alkoholem zbytnio nie przepadam to zostaję sam w ciszy i spokoju, goście czasami przychodzą, jak nie do mnie, to nie interesuję się tym co tam sobie robią, chyba, że coś ciekawego i mogę kilka zdań od siebie dorzucić. Ogólnie już się do mnie przyzwyczaili i nie jest źle.
No a jak sobie radzę jeżeli jest głośno? Po prostu zabieram się za to co lubię, albo za to co muszę zrobić, skupiam się na tym, włączam moją ulubioną muzykę i zapominam o tym co się dzieje wkoło.
Natomiast w nocy? Tak jak już pewnie w którymś poście pisałem, myślę o czymś. A jeżeli dojdę do jakiegoś wniosku po prostu zasypiam. Nieważne co się dzieje wkoło. Wiem, że coś przemyślałem i mogę spać.
5w4
ISTJ
ISTJ
Re: Akademik
Ja mam sposób na takich ekstrawertycznych choleryków. Odwiedzam sklep z materiałami budowlanymi, zaopatruję się w grubą folię do zabezpieczania pomieszczeń podczas malowania, również folię w rolkach, taką którą można coś owinąć, kilka rolek taśmy klejącej, worki na śmieci, gumowy fartuch i gumowe rękawice używane w salonach fryzjerskich podczas farbowania włosów. Dwóch ostatnich składników oczywiście nie dostaniesz w sklepie z materiałami budowlanymi, polecam sklepy z zaopatrzeniem dla salonów fryzjerskich. Przydaje się też maska używana przez dentystów, ewentualnie mogą być okulary BHP. Świetnie by było, gdybyś miała dostęp do środków nasennych, takich jak chloroform lub eter, jeśli nie, będzie trochę więcej zabawy z ich otrzymaniem. Kiedy już zgromadzisz to wszystko, bierzesz takiego delikwenta, pokazujesz mu coś np. w gazecie i podczas, gdy on się wczytuje przykładasz mu do ust i nosa szmateczkę nasączoną chloroformem np. Następnie, po wcześniejszym wybraniu odpowiedniego do tych celów pomieszczenia, wykładasz cały lokal folią, uszczelniasz taśmą klejącą, dobrze, gdyby na miejscu był jakiś stolik lub coś pełniącego jego funkcję, który również zabezpieczasz folią, do którego przymocowujesz delikwenta za pomocą folii w rolce. Kiedy masz już wszystko przygotowane czekasz, aż się obudzi, aby wyładować się na nim psychicznie za jego nadmierną ,,wesołość" i wbić mu nóż, tasak, topór, co tylko dusza zapragnie, prosto w klatkę piersiową. Najlepiej w serce, no chyba, że na tyle Cię wkurzył, że zasługuje, aby się trochę dłużej pomęczyć. Po skończonej zabawie kroisz go na małe kawałeczki. Wszystko ładujesz do worków na śmieci, łącznie z folią zabrudzoną krwią i robisz z tego małe paczuszki, którą wyrzucasz za burtę swojej łódki daleko od brzegu, w miejscu, w którym występują silne prądy morskie. Jak nie masz łódki lub nie mieszkasz nad morzem, to masz przechlapane. Ja niestety nie spełniam tych warunków, dlatego izoluję się od takich ludzi, a gdy już muszę przebywać w ich otoczeniu uczę się ich ignorować, albo zrażam do siebie, żeby nie przyszło im na myśl otwierać ust wycelowanych w moją stronę. Tutaj masz kilka pomysłów na to, jak zniechęcić do siebie innych ludzi i mieć od nich święty spokój: http://www.youtube.com/watch?v=gqk--Mmwj-M
Moim zdaniem, jeżeli męczy Cię dłuższe przebywanie w towarzystwie ekstrawertyka/tyczki to jest z Tobą wszystko w jak najlepszym porządku. Ja osobiście nie wyobrażam sobie dzielenia jednego pokoju, ba, mieszkania z ekstrawertykiem/tyczką.
P.S.
Żeby nie było, że taki psychol ze mnie, mój post ma na celu bawić w groteskowy sposób przejaskrawiając reakcje introwertyka na dłużące się towarzystwo ekstrawertyka, a cały opis jest zaczerpnięty z serialu o tytule Dexter, który każdemu intro gorąco polecam.
Moim zdaniem, jeżeli męczy Cię dłuższe przebywanie w towarzystwie ekstrawertyka/tyczki to jest z Tobą wszystko w jak najlepszym porządku. Ja osobiście nie wyobrażam sobie dzielenia jednego pokoju, ba, mieszkania z ekstrawertykiem/tyczką.
P.S.
Żeby nie było, że taki psychol ze mnie, mój post ma na celu bawić w groteskowy sposób przejaskrawiając reakcje introwertyka na dłużące się towarzystwo ekstrawertyka, a cały opis jest zaczerpnięty z serialu o tytule Dexter, który każdemu intro gorąco polecam.
5w4
Re: Akademik
Wiedziałam, że ten opis jest mi skądś bliski. :wink:Gabriel pisze: P.S.
Żeby nie było, że taki psychol ze mnie, mój post ma na celu bawić w groteskowy sposób przejaskrawiając reakcje introwertyka na dłużące się towarzystwo ekstrawertyka, a cały opis jest zaczerpnięty z serialu o tytule Dexter, który każdemu intro gorąco polecam.
Co do mieszkania z innymi to od października mam zamieszkać z dwoma znajomymi, ogólnie są w porządku chociaż jak zabrały mnie na dyskotekę aby się 'zintegrować' (nie pytajcie jak się na to zgodziłam :lol: ) to po półtorej godzinie chociaż wydawało mi się, że jesteśmy tam północy chciałam wracać.. , że nie znałam za bardzo tej dzielnicy to musiały mnie odprowadzić. W dodatku skłamałam, że źle się czuję więc nie były na mnie złe
"To krępujące milczenie. Czemu ględzenie o bzdetach uważamy za wyraz nieskrępowania?
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
Po tym można poznać kogoś wyjątkowego. Kiedy można zamknąć ryj i wspólnie sobie pomilczeć."
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Przez pierwszy rok studiów miałem kawalerkę z moją ówczesną kobietą, a potem do samego końca mieszkałem z trzema dobrymi kumplami w 2 różnych mieszkaniach. Przez większość czasu dzieliłem pokój z jednym z nich, ale na ostatnim roku zaczęliśmy żonglować między sobą pokojami (głównie ze względu na kobiety, które nas regularnie odwiedzały ). Pomimo jednego minusa, którym było stale niedające mi się wyspać chrapanie współlokatora, bardzo miło wspominam tamte czasy (teraz od prawie roku mieszkam sam). Jeden był mocnym intro, ale bardzoe aktywnym i z parciem na kobiety, jeden był ambi, a trzeci, z którym najczęściej dzieliłem pokój był ekstra, ale nienachalnym, poczciwym i prostym (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), przez co przebywanie z nim wcale nie wysysało ze mnie energii. Dzięki takiemu wymieszaniu, zawsze była okazja do wyjścia na imprezę (i nikt nie rzucał fochami w razie odmowy czy zwykłego zlania), do pogrania na kompie po sieci, zagrania w pokera, itp. Do tego doskonale się uzupełnialiśmy na polu "naukowym". Wywiązała się na przykład pomiędzy nami taka fajna symbioza, w której pomagaliśmy koledze "ekstra" (jako że był najsłabszy) w nauce, a on odwdzięczał się materiałami w postaci slajdów, zeszłorocznych kolokwiów, testów i egzaminów, które zdobywał dzięki swoim szerokim sieciom kontaktów akademickich Spięć mocniejszych praktycznie nie było i do teraz staramy się regularnie spotykać dla podtrzymania kontaktu, nawet pomimo rozjazdu po kraju (wro-wawa). Nie mam przyjaciół, ale myślę, że w potrzebie spokojnie moglibyśmy na siebie liczyć i pomimo że to nie było wcale tak dawno temu, to już z dosyć mocnym rozrzewnieniem lubimy sobie powspominać niektóre wspólne akcje Tak myślę, po dłuższym mieszkaniu samemu (mam współlokatorkę, ale nasze kontakty ograniczają się do "cześć-cześć"), że z chęcią pomieszkałbym z nimi dalej.
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
ja mieszkam w domu z pięcioma nieznanymi mi dotąd osobami i zbytnio się nie integruje.gadka od czasu do czasu.ale nie widzę też w żadnej z tych osób osoby,z którą mogłabym stworzyć jakieś podwaliny koleżeństwa.zupełne moje przeciwieństwo.
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
To ja mam jeszcze gorzej. Jakiś czas temu dotarło do mnie, że świat to całkowite przeciwieństwo mnie samego. I jak tu żyć, panie premierze? Jak żyć???rosesname pisze:ja mieszkam w domu z pięcioma nieznanymi mi dotąd osobami i zbytnio się nie integruje.gadka od czasu do czasu.ale nie widzę też w żadnej z tych osób osoby,z którą mogłabym stworzyć jakieś podwaliny koleżeństwa.zupełne moje przeciwieństwo.
Życie jest takie, że człowiek często musi się wstydzić tego, co w nim najlepsze, i to właśnie ukrywać przed ludźmi, a nawet przed istotami, które są mu najbliższe.
Ivo Andrić
Ivo Andrić
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Co to znaczy?Emil pisze:świat to całkowite przeciwieństwo mnie samego.
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Krótko mówiąc, nie znam nikogo podobnego do siebie. Ludzie są jacyś inni.Inno pisze:Co to znaczy?Emil pisze:świat to całkowite przeciwieństwo mnie samego.
Życie jest takie, że człowiek często musi się wstydzić tego, co w nim najlepsze, i to właśnie ukrywać przed ludźmi, a nawet przed istotami, które są mu najbliższe.
Ivo Andrić
Ivo Andrić
- arvendanci
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
- Płeć: nieokreślona
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Konia z rzędem temu, kto znajdzie kogoś podobnego do siebie.
Takie jest moje zdanie...
Ciężko chyba o kogoś takiego.
Takie jest moje zdanie...
Ciężko chyba o kogoś takiego.
5w4
ISTJ
ISTJ
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Witam w klubie . Inni a jednocześnie dość mocno do siebie podobni, no nie?Emil pisze:Krótko mówiąc, nie znam nikogo podobnego do siebie. Ludzie są jacyś inni.Inno pisze:Co to znaczy?Emil pisze:świat to całkowite przeciwieństwo mnie samego.
Studia
Uczę się w liceum. Oczywiście, chcę zdawać na studia. (Prawdopodobnie) będę mieszkać w akademiku. Czy osoby studiujące mogłyby podzielić się swoimi doświadczeniami z pokoju? Jak dogadujecie się ze współlokatorami? Czy macie możliwość pobyć (przynajmniej przez jakiś czas) sami, uwolnić się od hałasu? Nie męczą was ludzie?
Przeniesione - wiater
Przeniesione - wiater
- Polan
- Intromajster
- Posty: 473
- Rejestracja: 16 lip 2014, 11:24
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Studia
Zależy od tego na kogo trafisz, od akademika, piętra. Raczej ciężko ustalić który akademik jest najspokojniejszy nie mieszkając, bo wszyscy będą gadać "że gruba impreza na okrągło" czy inne zmyłki. Czasami (co może nie jest regułą) niższe piętra są spokojniejsze bo dalej od recepcji, ale to już zależy od tego jakie recepcja ma podejście do regulaminów. O ciszy można zapomnieć, zawsze się ktoś gdzieś będzie darł albo słuchał muzyki z otwartymi drzwiami na korytarz z głośnika , przeważnie niezbyt ambitne nuty. No ale też nie jest to aż takie uciążliwe, awaryjnie paczkę zatyczek do uszu wypada jednak mieć. Samotność w pokoju jest możliwa jeśli z współlokatorem/lokatorką masz rozbieżny plan dnia, albo druga osoba mieszka blisko i często do domu znika na np. weekendy. Polecam też, zabranie jakiegoś piecyka/mikrofali jeśli masz możliwość, chyba że chcesz się narażać na codzienne wyprawy do kuchni gdzie są człowieki. No chyba że chcesz tych kontaktów z ludźmi którzy będą ci zaglądać do gara .
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Cześć!
Właśnie siedzę w kuchni, bo do mojej wspołlokatorki z pokoju przyszedł (potencjalny) chłopak i tak się zainspirowałam do pierwszego wpisu na tym forum. A wczoraj jeszcze był pusty pokój i błogi spokój Ale nie jest źle, tak na prawdę nie dałabym rady długo być sama w mieszkaniu. Ja akurat mieszkam w pokoju z koleżnką z liceum więc jest ok, a reszta współlokatorek się zmieniała, bo i my się przeprowadziłyśmy. Ale trafiam na szczęscie na ludzi, którzy nie potrzebują wielkich imprez w mieszkaniu. A pomyśleć że na początku miałam zamiar mieszkać w akademiku - teraz już widzę, że to raczej nie dla mnie.
Witam jeszcze raz (ale stres)
Właśnie siedzę w kuchni, bo do mojej wspołlokatorki z pokoju przyszedł (potencjalny) chłopak i tak się zainspirowałam do pierwszego wpisu na tym forum. A wczoraj jeszcze był pusty pokój i błogi spokój Ale nie jest źle, tak na prawdę nie dałabym rady długo być sama w mieszkaniu. Ja akurat mieszkam w pokoju z koleżnką z liceum więc jest ok, a reszta współlokatorek się zmieniała, bo i my się przeprowadziłyśmy. Ale trafiam na szczęscie na ludzi, którzy nie potrzebują wielkich imprez w mieszkaniu. A pomyśleć że na początku miałam zamiar mieszkać w akademiku - teraz już widzę, że to raczej nie dla mnie.
Witam jeszcze raz (ale stres)
-
- Zagubiona dusza
- Posty: 3
- Rejestracja: 15 kwie 2015, 15:36
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Skarżysko/Lublin
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Skoro już tu zajrzałem to też dodam swoje trzy grosze Kiedyś mieszkałem w akademiku uczelnianym i było mocno średnio. Ogólnie ze współlokatorami dało się dogadać - myślę tu o takich podstawowych tematach jak pogoda, uczelnia, zainteresowania itp. Imprezy to już trochę inna bajka, w mało której miałem ochotę uczestniczyć (nie toleruję zbyt dużych dawek alkoholu i tych wszystkich - o zgrozo - nieznajomych), więc najczęściej barykadowałem się w pokoju i udawałem, że mnie nie ma. Akademik zmieniłem na inny, mieszkam z introwertykiem, trochę mniej nieśmiałym niż ja. Do pokoju obok wprowadzili się też spokojni kolesie. Nie naciskają jeśli nie chcę gadać, czy pójść z nimi na imprezę.
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Życie studenta - mieszkanie ze współlokatorami
Akademiki sa fajne ;D Z dobrym nastawieniem i dobrymi zatyczkami do uszu nawet skrajny intro sie odnajdzie. Ludzie w takim miejscu bywaja rozni, ale takie cos pomaga zdobyc pewne doswiadcznie. Czlowiek uczy sie o sobie, o innych, staje sie lub nie bardziej elastyczny. Czasem bywalo ciezko, jak za sciana impreza, a dnia nastepnego trzeba bylo na koło, ale to co sie widzialo,smakowalo, sluchalo itd zostaje w pamieci i nawet pol roku takiego zycia przyda sie kazdemu, bo w koncu co cie nie zabije to cie wzmocni
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?