Jak sobie radzicie ze stresem?

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
megi2001

Jak sobie radzicie ze stresem?

Post autor: megi2001 »

Jak w temacie,jak sobie radzicie ze stresem??podchodzicie do problemow ze spokojem i dystansem czy wrecz odwrotnie.ja na stres nie jestem odporna,jak zaczynam sie denerwowac to nie potrafie racjonalnie myslec,trace kontrole i jestem zagubiona.
Majka
Introwertyk
Posty: 84
Rejestracja: 10 mar 2007, 16:07
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Majka »

Ja rzadko się stresuję.
Awatar użytkownika
Rilla
Stały bywalec
Posty: 208
Rejestracja: 05 cze 2007, 22:14
Płeć: nieokreślona

Post autor: Rilla »

Kiedyś byłam najspokojniejszą osobą pod Słoncem. Wzbudzałam podziw wśród towarzystwa. Każdą krytykę, sprawdziany, każdą stresującą sytuacje miałam za nic. Wzystko spływało po mnie jak woda po kamieniu.
Cos jednak się zmieniło. Ja się zmieniłam. Pod wpływem nałożenia się ogromnej ilości złych zdarzeń w krótkim okresie mojego życia stałam się strzępkiem nerwów. Stałam się typem neurotyka, a stres ciężko mi opanować. Nie potrafię już z nim walczyć. Jestem strzępkiem nerwów. Wszystko, co kiedyś mnie nie ruszało, teraz mnie przyprawia o napięcie i drżenie mięśni, płytki oddech, itd. Staram się jednak nie okazywać swego zdenerwowania. Chowam wszystko w duszy, przez co nabawiłam się choroby na tle nerwowym.
INFp, gr. B
długa_broda

Post autor: długa_broda »

Stres towarzyszy mi codziennie gdyż najbardziej stresują mnie kontakty z innymi ludźmi a takowych nie da się uniknąć.
Jak więc radzić sobie z nadmiarem stresu aby pozostać przy zdrowych zmysłach?
Dobrym sposobem jest wyżycie się w sensie fizycznym. Bicie poduszki do utraty tchu, rąbanie drzewa (tylko dla mieszkających na wsi i mających kaflowe piece :-) ) lub cokolwiek. Pomaga też puszczenie wiąchy, należy znaleźć miejsce gdzie nikt nas nie zaskoczy i przeklinać, bluzgać, wrzeszczeć i rzucać się aż nam zabraknie tchu.
Jeśli nie mogą zrobić tych rzeczy to odstresowuję się słuchając ulubionej muzyki.
Jeśli macie własne sposoby na walkę ze stresem to się podzielcie.
Pozdrawiam
S

Post autor: S »

Mnie też niestety stresuje prawie wszystko, od wejścia do autobusu i tłumu ludzi do prozaicznego kontaktu z listonoszem! Dosłownie wszystko albo prawie wszystko! Dlatego lekarstwem na ten stres jest UNIKANIE, a już na pewno ograniczenie tych stresujących sytuacji do minimum. Dlatego siedzę w domu, najchętniej sama, praktycznie do zera ograniczyłam kontakty z rodzicami ( nawet nie wiedzą gdzie mieszkam, gdzie pracuję, co robię, zresztą nie interesuje ich to, więc mam uproszczone zadanie ) i najważniejsze żeby nikt nic nie chciał ode mnie, więc nawet dzwonek do drzwi podnosi mi ciśnienie!
A z drugiej strony to bardzo smutne życie. :cry:
sagitar
Intronek
Posty: 53
Rejestracja: 05 sie 2007, 18:23
Płeć: nieokreślona

Post autor: sagitar »

Ostatnio zmieniony 02 gru 2007, 23:54 przez sagitar, łącznie zmieniany 1 raz.
S

Post autor: S »

Przedstawiona przez Sagitar metoda brzmi bardzo wiarygodnie i jeśli jest sprawdzona to pewnie warto się potrudzić, by oderwać się od stresu. Dla mnie to bardzo trudne zadanie, być może nie jestem wystarczająco "skupiona" ale sytuacja stresowa często nagła i nieprzewidywalna zupełnie mnie paraliżuje i w danym momencie nawet nie jestem zdolna normalnie funkcjonować, a już na pewno dokonywać analizy czy jakiegokolwiek oddzielenia :oops:
Ale dziękuję, bo rada bardzo mi się podoba. :D również ta dotyczącą dzwonka :wink:
sagitar
Intronek
Posty: 53
Rejestracja: 05 sie 2007, 18:23
Płeć: nieokreślona

Post autor: sagitar »

Ostatnio zmieniony 02 gru 2007, 23:54 przez sagitar, łącznie zmieniany 1 raz.
S

Post autor: S »

Tak, do wszystkiego trzeba czasu, chęci no i wiedzy, bez niej ani rusz... Łatwiej jest chyba zamknąć się u siebie, wywiesić tabliczkę i stwarzać pozory życia. Taki marazm może trwać latami, a czasem i całe życie. :cry:
Do Sagitar: czytając Ciebie wszystko wydaje się takie prostsze i brzmi jak pocieszanie,ale i tak dzięki :wink:
dirty_mind

Post autor: dirty_mind »

Ja też stresuje się prawie zawsze, a że chodze jeszcze do szkoły to, o rany, bycie zaczepioną na korytarzu to koszmar.
Dlatego unikam ruszania się gdziekolwiek, albo trzymam się 2 koleżanek :P Jesli jednak stresuje się przed jakimś wydarzeniem, spotkaniem, itp, to, niczym detektyw Monk, dostaję obsesji harmonii i ładu. Sprzątanie, układanie, itp. Czasami nawet nieświadomie ;)
rejkz

Post autor: rejkz »

Dla mnie wszelkie wystapienia publiczne to masakra, nie znosze roznego rodzaju okazyjnych imprez (integracyjne, swiateczne) gdzie przychodzi chmara ludzi. Gadaja same bzdury, jakies przemowy a mnie szlag trafia. Nie daj Boze zebym ja mial cos powiedziec.
Awatar użytkownika
underdog
Stały bywalec
Posty: 242
Rejestracja: 10 sie 2007, 17:29
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków

Post autor: underdog »

Gdy dopada mnie stres, staram się jakoś dojść z nim do porządku:
głębokie oddechy, zwrot uwagi na inny kierunek, odejście na chwilę i pobycie przez moment samemu, żeby uporządkować własne myśli (najlepiej wyjść od razu na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza).
Najgorszy jest tylko ten pierwszy moment stresu.

A gdy jest taka możliwość, to nic tak nie rozładowuje napięcia jak wysiłek fizyczny. To jest dobre np. w czasie sesji.
makarena

Post autor: makarena »

Dla mnie szczytem stresu jest pójście na wesele. Denerwuje mnie wszystko: tłum ludzi i ich pytające spojrzenia, muzyka, orkiestra, przyśpiewki, obrządki itd. Tragedia, uciekam z wesel zaraz po obiedzie. Nie wyobrażam sobie mieć hucznego wesela, dlatego jeśli kiedyś stanę przed takim faktem, to zdecydowanie będzie to tylko skroma uroczystość z najbliższymi osobami z rodziny.
Ciekawa jestem jak Wy do tego podchodzicie, czy śluby, wesela są dla was przyjemne czy stresujące?
rosemary

Post autor: rosemary »

Ja też marzę o skromnym weselu, w gronie najbliższej rodziny. Z dalszą rodziną nigdy szczególnie nie starałam się utrzymywać kontaktów. Nawet nie wiem o czym miałabym rozmawiać z tymi wszystkimi ciotkami i wujkami i kuzynami, których ledwie znam. Bycie w samym centrum ich zainteresowania byłoby z pewnością strasznie stresujące.

Wyobraźcie sobie, że nieswojo czuję się nawet w dzień moich urodzin. Krępuje mnie to, że wszyscy są tacy mili. Oczekują też chyba, że będę tego dnia jakoś szczególnie błyszczeć. No i pewnie należałoby wyprawić jakąś imprezę. Wrrr.... Porażka!!! To jest dopiero stres.
sagitar
Intronek
Posty: 53
Rejestracja: 05 sie 2007, 18:23
Płeć: nieokreślona

Post autor: sagitar »

Mógłbym się pod postem rosemary podpisać, przy czym nawet z "bliską" rodziną nie utrzymuję jakichś szczególnych więzi. Co do urodzin i innych tego typu - wyobrażam sobie doskonale, nie znoszę tego, tych wszystkich okazji, dni tego czy owego, nie pamiętam nawet kto kiedy się urodził itp. Niestety później są o to wobec mnie pretensje, których chciałbym mimo wszystko uniknąć - po prostu nie lubię tego całego hałasu o nic.
ODPOWIEDZ