Strona 3 z 4

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 04 cze 2016, 22:55
autor: illwreakyabonez
Jesteś bardzo wrażliwą osobą i w pełni wiem o co Ci chodzi. Sam też jestem wielkim oprawcą i winowajcą. Ale ludzie są bardzo mało wrażliwi w porównaniu do nas i nie przywiązują do tego żadnej wagi. Myślę że najlepszym sposobem było by spokojne spotkanie z tymi, z którymi nie masz kontaktu. Mówisz im wtedy coś takiego, w tonie zamyślenia "tak sobie myślę... Po co to wszystko? Ani wy nie macie mi nic do powiedzenia, ani ja... Tylko się ze sobą meczy my" Coś na ten wzór. Odpowiednie słowa dobierzesz sama, ponieważ to Ty znasz sytuację.
No, pomijając fakt, że to było 5 lat temu...
Wchodzę do dawno już opuszczonego domu...

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 20 wrz 2016, 14:02
autor: liari
Temat stary, ale aktualny.

Moje problemy w typie, o którym mówicie, nie powstają w związku z rodziną. Mam duże szczęście, że chociaż patchworkowa, moja rodzina jest "w dechę". Nie mam wielu ciotek i wujków, a ci, których mam, są na tyle daleko, że rzadko ich widuję i zwykle mam o czym rozmawiać (przez parę miesięcy coś tam się uzbiera).

Problem pojawia się przy pozostałych - znajomych ze szkół, z rodzinnego miasta, grupki, do której kiedyś należałam (teraz tylko na fejsie, nawet nie subsrybuję).

Znajomi z gimby i LO wzięli i się porozjeżdżali. Zostały mi potem z nich dwie bliskie koleżanki, do których przyjeżdżałam, kiedy wpadałam do rodzinnego miasta, ale relacja rozwiązała się dosłownie z dnia na dzień: powiedziałam zmęczona coś głupiego i prysło. Głupia byłam, powinnam zachować myśli dla siebie, ale myślałam wtedy, że to moje przyjaciółki. Przeprosiłam, ale od tej pory nie widziałam się z żadną z nich. To jakieś 5-6 lat temu. Trochę widać, ile warta była nasza relacja. Nic na siłę.

Podczas studiów próbowałam mieć znajomych. Myślałam, że tak robią wszyscy i inaczej coś będzie ze mną "nie tak". Koleżanki z roku były zupełnie inne niż ja (przynajmniej te, które poznałam) i zaliczyłam z nimi kilka wypadów na siłę - wszystkie uwielbiały clubbing, miały facetów od lat (rekordzistka chyba od 5 lat), chodziły w kieckach i lubiły zakupy.
- Czego się nie robi dla bycia normalnym? - myślałam wtedy. - Dobra, idę na clubbing - :D
Potem znajomość sama się rozlazła, bo kurde zmęczyło mnie to. Nie jestem taka, jak one były, źle się czułam na spotkaniach, nie miałam nic do powiedzenia na tematy, które poruszały. Happens.

Najbardziej do myślenia na temat znajomości utrzymywanych na siłę dało mi inne towarzystwo, w którym było całkiem sporo ludzi z mojego rodzinnego miasta. Wszyscy zjeżdżali się na święta i podobne okoliczności, więc i ja przychodziłam na spotkania z nimi. Po którymś do mnie dotarło: przecież ja nie mam z nimi o czym gadać. Nie pomogło mieszkanie z kilkorgiem z nich, nie pomogło, że czasami w tym mieszkaniu odwiedzali nas pozostali. Po prostu nie dałam rady. Nie ten klimat, nie te zainteresowania, nie te sposoby na miłe spędzanie czasu (ile można odlągać filmiki na yt?). To była grupa ludzi, którzy ze względu na upływ czasu i odległość nie potrafili, chociaż rozpaczliwie chcieli trzymać się razem. W grupie porobiły się mniejsze grupki, które spotykają się do dzisiaj niezależnie od wszystkich. Do grupy co jakiś czas dochodziły nowe osoby (znajomi znajomych), z których część widziałam np. raz w życiu. To była grupa zgranych ludzi, którzy ze względu na upływ czasu i odległość nie potrafili, chociaż rozpaczliwie chcieli trzymać się razem.

I ja na początku ulegałam temu poczuciu, ale po którymś razie przestałam. Po co - po co mam rozmawiać o czymś, co mam gdzieś? Po co mam iść i siedzieć przy piwie z kimś, kto ma mnie gdzieś, a ja jego? Siedzieć z uśmiechem i udawać zainteresowanie? Żeby ładnie wyglądać na foteczce na fejsie? Ostatnio jedna z dziewczyn, którą widziałam dosłownie raz (!) w życiu, zaprosiła wszystkich z grupy na fejsie (w tym mnie, kompletnie nieznaną osobę!) na swoje wesele w naszym rodzinnym mieście. Nie poszłam. To już dużo za dużo udawania, jak na mnie.

Teraz w nowym mieście poznałam kilka osób, które lubię (w tym mojego chłopaka, lubię go całkiem w sumie, jest spoko :D ) i spotykamy się nie tak rzadko. W większości to znajomi chłopaka (mam kilku swoich, z którymi widuję się rzadko, ale muszę to naprawić, bo nie są źli - tylko ja wolę zazwyczaj sama spędzać czas).

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 07 paź 2016, 14:28
autor: Papaja
liari pisze: po co mam rozmawiać o czymś, co mam gdzieś? Po co mam iść i siedzieć przy piwie z kimś, kto ma mnie gdzieś, a ja jego? Siedzieć z uśmiechem i udawać zainteresowanie? Żeby ładnie wyglądać na foteczce na fejsie?
Byl czas kiedy tez zadalam sobie takie i kilka podobnych pytan. Duzo czasu zajelo mi odpowiedzenia na nie,ale po kilku sytuacjach,wyciagnieciu wielu wniskow,czasem moze i za pozno nauczylam sie,ze utrzymywanie kontaktow na sile jest przydatne z praktycznego punktu widzenia. Nie warto popadac w skrajnosc i udawac zainetersowanie przy piwie /chociaz niektore spotkania intro tez tak czasem wygladaja :lol: /, ale warto do ludzi z ktorymi mamy niewielki punkt zaczepienia popisac chcociazby na fejsie,bo moze kiedys pomaga nam,posluza rada itd.
Intro ma to do siebie,ze zachowuje sie tak jakby,pozjadal wszystkie rozumy swiata,brak mu pokory,a nieraz zdarzy sie tak,ze moze sie uczyc od niejdenego esktra wiecej niz mu sie wydaje

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 07 paź 2016, 14:56
autor: mosane
Jestem okropna w utrzymywaniu kontaktów.
Przede wszystkim dlatego, że często zmieniałam miejsca i najdłużej spędziłam w jednym miejscu 3 lata, więc w międzyczasie przejawiało się wokół mnie dużo osób i zwyczajnie nie byłam w stanie skupić się tylko na jakiś wirtualnych wiadomościach.
Po drugie, czasami naprawdę szybko się nudzę, albo zwyczajnie znajomość była sytuacyjna i po zakończeniu danego etapu, nie pozostawało nam nic więcej do powiedzenia.
I nie lubię pisać do ludzi pierwsza, bo zazwyczaj mam wrażenie, że się narzucam i że zostanie to źle odebrane. Ostatni rok był dosyć burzliwy i o dziwo, udało mi się zachować całkiem wiele znajomości, przy czym opierają się one właściwie tylko na komunikacji internetowej.
Myślę więc, że to kwestia osoby i być może faktu, że w ostatnim czasie po prostu dojrzałam i nieco inaczej dobieram sobie znajomych.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 16 paź 2016, 22:35
autor: Saladin
Na dłuższą metę w niektórych przypadkach warto przemóc się i utrzymać kontakt 'na siłę'. Czyli najczęściej kontakty zawodowe ;) Prywatnie, gdy nie chcę kogoś znać bądź druga strona wysyła mi znaki olewania- po prostu zrywam kontakt. Nie widzę w tym żadnego problemu.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 16 paź 2016, 22:58
autor: eddard
Myślę że z rodziną warto utrzymywać kontakt, jeśli ona tego chce. Możemy cierpieć katusze siedząc u babci, ale wystarczy pomyśleć jaką jej to sprawia radość, by spokojnie przetrwać. Doprawdy, tak niewiele potrzeba żeby kogoś uszczęśliwić: posiedzieć chwilę i ponudzić się. Czy to takie straszne?

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 14 lut 2017, 17:44
autor: Aga91
Jeśli chodzi o dalszą rodzinę, no to czasem się poświęcam i odwiedzam albo dzwonię, albo gdy oni przyjeżdżają to się z nimi spotkam ze zwykłego szacunku. Jeśli chodzi o znajomych, to też staram się podtrzymywać kontakt, czasem być może tylko z sentymentu.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 14 lut 2017, 19:06
autor: Krata_Browara
Ja raczej jestem słaby w utrzymywaniu kontaktów, zwykle moje znajomości kończą się wraz z końcem pewnego etapu życia. Znajomi ze szkoły/studiów/pracy/miasta w którym mieszkałem/znajomi związani z jakimś hobby które porzuciłem, wszyscy Ci ludzie tylko przewijają się przez moje życie, rzadko utrzymuje z kimś kontakt po końcu danego etapu. Z drugiej strony potrafię spotkać się z kimś po kilku latach przerwy i nie czuć się z tym źle o ile kiedyś ta osoba była dla mnie ważna.
Z rodziną dalszą raczej nie lubię się spotykać, co po części wynika pewnie z konfliktów rodzinnych powstałych jeszcze przed moim urodzeniem, jeśli ktoś był mi obcy przez całe życie to więzy krwi nie wiele tu zmieniają.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 16 lut 2017, 20:08
autor: Biała_Dama
Tak sobie myślę, że jakbym miała utrzymywać kontakty na siłę ze wszystkimi osobami, z którymi kiedyś gdzieś coś mnie tam łączyło, to chodziłabym przyklejona do telefonu 24/7. I to zawsze JA byłabym tą, która inicjuje rozmowy jako pierwsza. Kilka razy próbowałam odnowić kontakty z jakimiś dawnymi znajomymi z gimnazjum czy nawet podstawówki, ale zawsze kończy się "tak, tak, musimy się spotkać, będziemy w kontakcie", a potem martwa cisza. Doszłam do wniosku, że nie będę się już więcej starać i narzucać innym, jeśli im tak naprawdę nie zależy. Nawet jeśli czasem czuję niedosyt znajomych, to jednak ci z którymi mogłabym odnowić kontakt, wręcz przeciwnie. Starczy mi ta garstka, z którą stały kontakt mam do dziś. Jasne, nic nie szkodzi raz na przysłowiowy ruski rok się odezwać do kogoś z kim się nie gadało ani tym bardziej nie widziało lata, ale wiem, żeby już się nie nastawiać na te mityczne spotkania "po latach".
A z rodziną problemu nie mam, póki mieszkam jeszcze z mamą, kontakt z nią mam codziennie. Siostrę też odwiedzam w pracy, a pozostałą rodzinę widuję przy okazji wszelakich świąt okolicznościowych. I więcej mi w sumie do szczęścia nie potrzeba.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 07 lut 2019, 12:31
autor: Arsen
Ja tak nie robię, nawet w sumie nie wiem czy bym potrafił. Może na początku mógłbym tak się postarać z kimś utrzymać kontakt dla dobra ogółu ale z czasem wiem że bym to porzucił. A tam fochy innych czy coś to mi latają akurat. Nie działam wbrew sobie, robię to co czuje.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 08 lut 2019, 0:31
autor: bartek93
Kiedyś utrzymywałem na siłę kontakt z jednym takim znajomym ze studiów, który mieszkał w tej samej miejscowości, co ja. Po prostu mieliśmy podobne przemyślenia na wiele spraw, dlatego myślałem nawet, że trafiłem na bratnią duszę. Niestety, po pewnym czasie właśnie poczułem, że robię coś na siłę. Odwiedzałem go, podczas gdy on nie wykazywał totalnie żadnej inicjatywy. Jak byłem to w sumie nie było źle, ale gdy mnie nie było, też nie było źle. W końcu doszedłem do wniosku, że nikogo nie będę uszczęśliwiać na siłę i przestałem się z nim widywać. I od tamtej pory nie mam z nim żadnego kontaktu.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 23 lut 2019, 21:53
autor: Torrez
Największą ilość znajomych miałem przed wyjazdem do Anglii. Każdego z nich odwiedzałem regularnie. Po wyjechaniu, a potem powrocie nie byłem w stanie odnowić już tych znajomości, tak więc ograniczyłem się do dwóch osób z klasy. W sumie przez lata znajomi się zmieniali, ale ich liczba zazwyczaj ograniczała się max. 3 osób.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 30 lip 2019, 18:54
autor: Invivo
W liceum nie ciągnęłam kontaktów na siłę, więc klasa mnie "ukarała". Na studiach zamierzam znowu kontynuować kurtuazję sprzed lat, znajdując kilka sympatycznych osób do miłego small-talku.

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 01 wrz 2019, 9:43
autor: Ananas
Tak, utrzymuje kontakty na siłę pomimo tego że nie umiem rozmawiać z ludźmi i nie posiadam często umiejętności do prowadzenia rozmowy (jestem pod tym względem lekko autystyczny) to zmuszam się byleby powiedzieć coś niekoniecznie ważnego. Chce mieć chociaż lekki kontakt z ludźmi ponieważ praktycznie każdy z nas potrzebuje dyskusji z innym człowiekiem. Drugą sprawą jest (przynajmniej u mnie) chęć nauki skutecznej i fajnej rozmowy z innym człowiekiem o byle czym, wiem że niektórzy mogą się zdziwić, ale mam po prostu takie małe wewnętrzne zadanie nawet jeśli jakakolwiek rozmowa po jakimś czasie powoduje u mnie nagłe i silne stany lękowe czy depresyjne albo po prostu złe samopoczucie chce po prostu nabyć taką umiejętność i tyle.
Inna sprawa to moje emocje czy też neurotyka które są myślę że za bardzo rozwinięte u mnie, może i większość osób tego nie widzi, ale nawet najmniejsze dobre momenty spowodowane przez innego człowieka prowadzą u mnie do zacieśniania relacji i pomimo tego że druga osoba może mieć wywalone na mnie to ja nie umiem mieć wywalone :/ i to jest coś czego pozbyłbym się gdybym tylko mógł bo przez to cierpię (zresztą nie spotkałem jeszcze osoby która by mnie w pełni rozumiała i umiałaby kontrować moje emocje, dlatego muszę się też maskować :p).

A co do wcześniej wspomnianej rodziny to ani nie mam jej za dużej, ani jakoś zbytnio powiązanej ze mną więc gdyby nie to że mieszkam jeszcze z nimi pod jednym dachem to i mój kontakt ograniczał by się do jakiś świąt, albo właśnie takich telefoników typu "co u mnie? a ktoś tam coś tam ma/ zrobił itp."

Re: Utrzymywanie kontaktów na siłę- czy to robicie?

: 02 wrz 2019, 13:49
autor: Chybazwyczajna
nie utrzymuję kontaktów na siłę. Po co pracować za dwie lub więcej osób?