Strona 2 z 7

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 05 cze 2011, 12:34
autor: AnaElaine Joice
Czasem zdarza się, że ktoś mnie urazi. Nawet jeśli nie zamierzał powiedzieć nic złego to zabrzmi to bardzo niemile i wtedy jest mi przykro.
Staram się nie zadręczać zbytnio takimi sytuacjami, co nie oznacza że zawsze mi to wychodzi. Mimo to po pewnym czasie i tak przestaję się tym przejmować (choć nie zapominam).

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 05 cze 2011, 14:59
autor: GlebokiNick
Nie, nie obchodzą mnie.

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 05 cze 2011, 19:11
autor: Akolita
Nie wszyscy, ale są ludzie, których los nie jest mi obojętny.

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 05 cze 2011, 19:16
autor: Alien
Zgaduję, że z tymi ludzi wiąże Cię krew, pokrewieństwo, zgadłem?

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 05 cze 2011, 19:24
autor: MetalMan
Akolita pisze:Nie wszyscy, ale są ludzie, których los nie jest mi obojętny.
Zastanawia mnie, czy miałaś na myśli głodujące dzieci w Afryce, czy może Japończyków po tsunami :wink:

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 05 cze 2011, 20:41
autor: Akolita
Alien pisze:Zgaduję, że z tymi ludzi wiąże Cię krew, pokrewieństwo, zgadłem?
Nie tylko. Pozornie może mnie z nimi nic nie wiązać. Mogą nawet nie mieć pojęcia o moim istnieniu.
MM, dzieci to ja lubię, jak ich nie ma. Myślałam o jednostkach, kolektywy mnie średnio interesują, podobnie, jak Stalina.

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 03 sie 2011, 12:27
autor: ryba4444
jeśli osoba mi nieobojętna powie coś niemiłego to mimo tego, że nigdy nie daję po sobie tego poznać, to jednak czuję się źle i czasem męczę się z tym długo bo "krzywd" mi wyrządzonych nie zapominam... a jak kogoś nie lubię itp itd to zwyczajnie się nie przejmuję

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 08 sie 2011, 23:39
autor: Schmalzler
Jest kilka osób, na których opinii mi zależy. Obelgami nie przejmuję się, jeśli nie uznam, że są trafne; jeśli ktoś nazwie mnie dupkiem, a ja w duchu przyznam mu rację - to boli, i to podwójnie. Opinię osób, które mnie nie znają traktuję jako ciekawostkę, ale raczej mnie ona nie rusza. W sumie trudno mnie urazić. Znacznie łatwiej zirytować :).


--------------------------------
Poprzenosiłam posty, rozłożyłam je na dwa tematy:
- wątek Naishandhy poszedł do: Związki - ogólnie,
- wątek o introwertyku i ekstrawertyczce jest w oddzielnym temacie: Związek introwertyka z ekstrawertyczką
Inno

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 19 sie 2011, 18:07
autor: Dagmara
W jakimś stopniu na pewno, ale nie w takim jak kiedyś. Będąc młodsza przejmowałam się każdą opinią, teraz jeśli się czymś przejmuję to tym, że nie miałam dość odwagi żeby coś zrobić więc raczej przejmuję się swymi poczynaniami a nie tym co ludzie gadają ;p

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 19 sie 2011, 20:57
autor: Akolita
A więc chodziło o zdanie innych ludzi? Ja cały czas rozumiałam, że chodzi o to, czy los innych nie jest nam obojętny...

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 31 sie 2011, 1:33
autor: basia
Cześc. Swój introwertyzm odkryłam juz jakis czas temu, dobre miesiące temu, przynam jednak, że mam pewien problem. Musze Wam powiedzieć, że jak uczciwie rozmyślam na ten temat, przychodzi mi do głowy to, że mój introwertyzm, to przede wszystkim mój problem stosunku do innych: nieistotne czy to ekstra czy intro. Ja rozumiem i się nawet zgadzm: jestesmy tacy i tego nic nie zmieni. Czy jednak nie powinniśmy wymagać od siebie wiecej? Cieżko mi spojrzec tak na ekstrawetyków, że to są tylko ludzie po drugiej stronie lustra. Przyznam, że jak mi sie z ekstra idzie cieżko dogadać, to mi jest cieżko, że to tak właśnie wychodzi i uważam, że to jest moja wina. Dlaczego? Tłumaczę sobie to tak: ponieważ ja jestem odpowiedzialna za moje relacje w równym stopniu jak inni. Introwertyzm nie może nas usprawiedlwiać w niczym i sądze, że z faktu, że lepej widzimy wiele rzeczy, powinnismy robić lepszy pożytek. Co o tym myślicie?

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 31 sie 2011, 14:53
autor: IKM
Brak akceptacji samej siebie jest powodem dla którego ci to przeszkadza. Nie możesz wymagać by inwalida zostawił swój wózek i biegł w maratonie na równi z zawodowcami, którzy biegają od dziecka. Introwertyzm pozwala mi się skupić na rzeczach, które przez ekstrawertyków są ignorowane. Wolę zająć się nimi niż zadręczać się tym czego nie lubię, prowadzeniem na siłę rozmowy.

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 01 wrz 2011, 0:20
autor: basia
Czyli mam rozumieć, że introwertyk jest jak inwalida? Odpowiadam: nie, dziękuję za coś takiego. Właśnie takiego introwertyzmu nie toleruję i nie rozumiem, takiego introwertyzmu, co robi z ludzi ciepłe, zadowolone i skupione na sobie kluchy. Dla mnie podstawową relacją są - choć jestem introwertyczką - inni ludzie. Co to znaczy wobec tego, żeby skupic sie na czymś innym? Dla mnie ważni są moi przyjaciele, znajomi, rodzina - słowem inni ludzie. Mam z tym problem, problem z tym jak postępowac z ludzmi, których kocham i lubię - tak to identyfikuję. Introwertyzm wiele rzeczy wyjaśnia, ale nic, podkreślam: nic nie usprawiedliwia. Jak introwertyk zachowuje się jak palant, to jest po prostu palantem. To samo z każdym ekstra. Introwertyzm akceptuję jako pewne podejscie, dzieki któremu moge poznać swoje słabości. Ale takie użalanie się, robienie z siebie "innych", "inwalidów", skazanych na życie w tym ekstraświecie, to jest dosć żałosne.

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 01 wrz 2011, 9:01
autor: bosy
IKM pisze:Brak akceptacji samej siebie jest powodem dla którego ci to przeszkadza. Nie możesz wymagać by inwalida zostawił swój wózek i biegł w maratonie na równi z zawodowcami, którzy biegają od dziecka. Introwertyzm pozwala mi się skupić na rzeczach, które przez ekstrawertyków są ignorowane. Wolę zająć się nimi niż zadręczać się tym czego nie lubię, prowadzeniem na siłę rozmowy.
Skąd Ty właściwie wiesz te wszystkie rzeczy? Od kilku miesięcy obserwuję to forum i nie pojmuję skąd w Was tyle pewności na temat innych. Mi zawsze jej brak. Mam problem w kontaktach z ludźmi i marzę by go nie mieć, a nie o tym, żeby zaakceptować siebie takim jakim jestem. Piszesz, że brak akceptacji jest powodem, dla którego Basia ma kłopoty. Czy akceptacja samego siebie zawsze jest stanem pożądanym? Nie jesteśmy inwalidami, którzy nie potrafią wstać z wózka. Nie jesteśmy też właściwie gejami. Jeśli miałbym do czegoś przyrównać nas - introwertyków, to powiedziałbym, że jesteśmy raczej grubasami. Grubasami, którzy mogą zaakceptować świat, w którym wiele możliwości jest dla nas zamkniętych, albo którzy mogą się wziąć za odchudzanie i coś zmienić, nawet jeśli w głowie na zawsze pozostaną otyli i powrót do starych nawyków będzie widmem towarzyszącym im już zawsze. Tacy jesteśmy. Nie stoimy wobec nieprzekraczalnej przeszkody. Skoro skrajny ekstra może przekraczać własne ograniczenia, to nie widzę powodu, byśmy my tego nie robili.

To całe gadanie o skupianiu się na rzeczach ignorowanych przez ekstrawertyków też mi się wydaje śmieszne. Bo niby jakie to rzeczy? Skąd w ogóle wiesz o ich istnieniu? Jak dla mnie to towarzyszy temu stwierdzeniu ukryte założenie o przewadze tych całych ignorowanych rzeczy nad tymi, jakie ekstrawertyków zajmują. Ja nie mam pewności ani jakie to rzeczy, ani czy są one lepsze albo bardziej interesujące. Nawet nie mam pewności czy one w ogóle istnieją.

Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Mam skrajny problem w kontaktach z nimi. Wolę przebywać ze sobą niż z innymi, ale wtedy, gdy chciałbym z nimi pogadać - choć z rzadka - odkrywam, że nie mam nikogo z kim w ogóle mógłbym. I to nie jest wina ekstrawertycznego świata, ale mojej nieumiejętności rozmowy i tyle. Czasem chciałbym być inny i walczę ze sobą, a nie akceptuję swoją inność. Bo ona jest do zaakceptowania tylko w pewnych wąskich granicach (jak skrajny ekstrawertyzm zresztą). I wydaje mi się, że w życiu często zadręczamy się rzeczami, których nie lubimy i że życie w ogóle na tym polega. To, co piszesz mi przypomina postawę dziecka, które nie dostaje fajnej zabawki, więc zaczyna sobie racjonalizować, że ta, którą ma jest nawet lepsza niż tamta. Ale nie mam pewności czy tak jest, mogę się mylić i możesz mnie przekonać, że racji nie mam. Bo przynajmniej w wirtualnym świecie pokazuję, że mam otwartą głowę, nawet jeśli całe otoczenie sądzi, że jestem zamkniętym w sobie gburem. Wolałbym nie musieć tego wizerunku pielęgnować.
Pozdrawiam
B.

Re: Obchodzą was inni ludzie ?

: 01 wrz 2011, 10:02
autor: sam1984
basia pisze:Czyli mam rozumieć, że introwertyk jest jak inwalida? Odpowiadam: nie, dziękuję za coś takiego. Właśnie takiego introwertyzmu nie toleruję i nie rozumiem, takiego introwertyzmu, co robi z ludzi ciepłe, zadowolone i skupione na sobie kluchy. Dla mnie podstawową relacją są - choć jestem introwertyczką - inni ludzie. Co to znaczy wobec tego, żeby skupic sie na czymś innym? Dla mnie ważni są moi przyjaciele, znajomi, rodzina - słowem inni ludzie. Mam z tym problem, problem z tym jak postępowac z ludzmi, których kocham i lubię - tak to identyfikuję. Introwertyzm wiele rzeczy wyjaśnia, ale nic, podkreślam: nic nie usprawiedliwia. Jak introwertyk zachowuje się jak palant, to jest po prostu palantem. To samo z każdym ekstra. Introwertyzm akceptuję jako pewne podejscie, dzieki któremu moge poznać swoje słabości. Ale takie użalanie się, robienie z siebie "innych", "inwalidów", skazanych na życie w tym ekstraświecie, to jest dosć żałosne.
Popadasz w skrajności. Współczesny świat jest stosunkowo ekstrawertyczny i my w nim żyjemy. Według mnie, to jest fakt, z którego warto zdawać sobie sprawę, a nie powód do wiecznego usprawiedliwiania samego siebie i zamykania się w czterech ścianach. To, że ktoś tak robi, jeszcze nie znaczy, że tak nie jest.

Piszesz, że musimy wymagać od siebie więcej i to prawda, sam staram się i walczę. Ale z drugiej strony bardzo łatwo przekroczyć granicę, gdy od siebie wymagamy zbyt wiele, wymagamy rzeczy niemożliwych. Poszanowanie inności powinno być zawsze obustronne, nie sądzisz?

Piszesz też: "ja jestem odpowiedzialna za moje relacje w równym stopniu jak inni", z czym jak najbardziej się zgadzam, ale jednocześnie zauważasz: "przyznam, że jak mi sie z ekstra idzie cieżko dogadać, to mi jest cieżko, że to tak właśnie wychodzi i uważam, że to jest moja wina". Jedno jest sprzeczne z drugim. Dlaczego to ma być zawsze Twoja wina, skoro odpowiedzialność leży po obu stronach?