Nie mam chyba żadnego problemu z fizycznym kontaktem z innymi, a w każdym bądź razie sobie nie przypominam. Uściski i całuski z dalekimi ciotkami? Kiedyś to może i było żenujące ale w pewnym wieku mi przeszło, a teraz sam przy wszelkich rodzinnych okazjach sam nieco wyolbrzymiam te gesty i tulę aż do przesady i mam z tego niezłą bekę
Widzieć te zdziwione miny - po prostu zabawne, sam nie wiem dlaczego
Podobnie minęło mi zażenowanie, kiedy próbuje pocałować mnie matka - teraz odczytuję to jako oznakę szacunku w jej stronę i robię to z dumą nawet w towarzystwie, co kiedyś było nie do przełknięcia i wiązało się z wycieraniem policzków rękawem.
Całowanie się na powitanie/pożegnanie pomiędzy znajomymi, nawet bliskimi wydaje mi się ostro przesadzone i zawsze dziwnie się na to patrzę, ale jak już ktoś do mnie startuje "z pyskiem", to nie robię z tego tragedii. Z przytulaniem się mam minimalny problem tylko jeżeli osoby nie znam - zawsze się to wiąże z pewną niezręcznością (jak tu się ustawić, czy to aby nie wymuszone), ale myślę że to się tyczy tak samo introwertyków jak i ekstrawertyków. Mam i parę takich staaaarych koleżanek, które jak tylko widzę, to mam ochotę się przytulać
Zdarzało mi się również spontanicznie przytulać z obcymi osobami w momencie nagłego przypływu radości (np. zaliczony egzamin) i było to fajne i naturalne.
Jeśli chodzi o przystawianie twarzy podczas rozmowy na bliżej niż paręnaście centymetrów, jak niektórzy wspominali wcześniej - wręcz tego nie znoszę. Nie wiem skąd się bierze ta rzadka skłonność u niektórych. Od razu wyciągam rękę i pokazuję delikwentowi na ile ma się odsunąć jeżeli ma ochotę rozmawiać. Taka bliskość jest zarezerwowana tylko dla jednej osoby
W ogóle wydaje mi się, że mam niższą tolerancję na bliskość intymną niż ekstrawertycy. Np. jakiś masaż, taniec, albo nawet siedzenie bardzo blisko siebie - wtedy potrafię czuć się nieswojo z nie do końca znaną osobą i dziwił mnie nieco brak takich hamulców u moich byłych-ekstrawertyczek.
I dołączam się do grona miłośników przytulania kotów
Lubię wracać w rodzinne strony, wiedząc że z utęsknieniem czeka tam na mnie moja kotka, gotowa walnąć się mi na kolana i w najlepsze zasnąć.