Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Awatar użytkownika
Haibane
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 27 paź 2009, 8:49
Płeć: nieokreślona

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Haibane »

jerzok pisze:Nie potrzebuję, żeby mnie przytulać.

iście introwertyczna zwięzłość, a treściwość wypowiedzi ;)
Znów to szuranie, bełkotu chór,
Znów na ulice wylazło z nór
Dwieście tysięcy, trzysta tysięcy
Poprzebieranych świątecznych zmór.
Awatar użytkownika
Kaziol
Introwertyk
Posty: 97
Rejestracja: 12 paź 2007, 15:57
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w5
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Wrocław

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Kaziol »

Za kilka dni Wigilia i dzielenie się opłatkiem, już trenuję słowo "wzajemnie" :lol:
Nie zwracaj uwagi na moje posty, nabijam do 100
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: higsa »

jerzok pisze:Nie potrzebuję, żeby mnie przytulać.
No właśnie, a ja nie potrzebuje, żeby mnie dotykać, denerwuje mnie bardzo, jak podczas rozmowy sam na sam z osobą zupełnie obcą (np. wykładowcą na uczelni, lecz nie tylko) ta stoi przy mnie bardzo blisko a nawet chwyta za ramie [chyba, żebym się nie odsunęła :lol: ], w "przyjacielskim" geście.

A przez ostatni miesiąc zauważyłam, że ludziom sprawia chyba przyjemność dotykanie mnie :cry: [dzisiejsze spotkanie tego typu "pierwszego stopnia" z plebanem przelało szalę goryczy] :evil:
Wiosna nadchodzi i pojawiają się w ludziach "przyjazne stosunki" chyba. :cry:
Ania
Introwertyk
Posty: 63
Rejestracja: 31 sty 2010, 17:55
Płeć: nieokreślona

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Ania »

Pozwolę sobie przytoczyć słowa pewnego uzytkownika:) :
Nie lubię uścisków od osób których nie znam lub prawie nie znam - to takie dziwne, nienaturalne.
Nie jesteś sam:)Ja wtedy wściekam sie i od razu odpycham i cos gadam,jak nietykalna heh.Pewien kolega może to potwierdzić :lol:
Jeśli zaś,znałabym kogoś dość dobrze-pewnie inaczej bym sie wobec niego zachowała.
Paula_intro
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 05 kwie 2010, 21:08
Płeć: nieokreślona

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Paula_intro »

ja tez nigdy nie lubialam dotyku, całusow ani nic w tym stylu , czesto jak jestem z moimi bliskimi kolezankami na dworze i spotykamy znajomą naszą to ona podchodzi do wszystkich i kazdą caluje , ja sie odrazu odsuwam , czuje sie w tedy jak dziwak , juz nie mowiac o mojej wychowawczynie co co chwila mnie dotyka , doprowadza mnie do szalenstwa z tym . :twisted:
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Inno »

Paula_intro pisze:juz nie mowiac o mojej wychowawczynie co co chwila mnie dotyka , doprowadza mnie do szalenstwa z tym . :twisted:
Może Cię podrywa. :lol:
Obrazek
Awatar użytkownika
ewelina91
Introrodek
Posty: 13
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:24
Płeć: kobieta

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: ewelina91 »

ja podpisuje sie pod większością opini, również wole unikać dotyku zarówno przez rodzine jak i osoby spoza rodziny, w domu np nie lubie jak ktoś usiądzie za blisko mnie czy coś ale tez nie mam nic do przytulania. Kiedyś na studniówce kolegi ( wogóle nie chciałam iść ale tak wyszło ze jednak poszłam, zresztą dosyć słabo sie znaliśmy i słabo łapaliśmy ze soą kontakt) był jakiś tam pokaz tańca i wszyscy zebrali sie na środku sali zeby popatrzeć, my tez. On stał za mną i próbował mnie objąć w pasie, strasznie mnie to wkurzało i trzymałam ręce skrzyżowane i mocno przyciśnięte do siebie zeby mu utrudnić to :D jakoś przestałam ale miałam ogromną ale to ogromną pokuse żeby go tak uszczypnąć w tą reke z całej siły :twisted: nie zrobiłam tego bo nie wiedziałabym potem jak mu to wyjaśnić :)
Awatar użytkownika
bloodmary21
Introrodek
Posty: 20
Rejestracja: 15 paź 2011, 11:56
Płeć: nieokreślona

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: bloodmary21 »

Ja lubię bliskość, to wspaniłe móc kogoś pocałować, przytulić, czy uściskać. Introwertyzmu nie można kojarzyć z obojętnością, każdy pragnie miłości . Miłość to najważniejszeuczucie, bez niej bylibyśmy niczym.
Awatar użytkownika
Meggiee555
Introrodek
Posty: 18
Rejestracja: 24 gru 2011, 12:07
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Meggiee555 »

A ja nienawidzę tłoku, jak ktoś obcy mnie dotyka, a koleżanki całują na pożegnanie. Wtedy czuję jakby chodzily po mnie mrówki i zachowuję się jak manekin na wystawie sklepowej.
Zawsze słono się płaci za bycie tym, kim chce się być,za życie, które jest takie, jakie powinno być. Bez względu na wysokość tej ceny warto ją zapłacić i być z tego dumnym. Nie wolno iść na łatwiznę i żyć bez celu.
Awatar użytkownika
SardonicAlly
Pobudzony intro
Posty: 166
Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: SardonicAlly »

Różnie to bywa.
1.Uwielbiam przytulać koty - miękkie, puszyste, mruczy, odstresowuje.
2. Nie lubię wymuszonych powitalnych przytulań i całusów w policzki ze strony dalekiej rodziny (podobno jako dzieciak zawsze wycierałam twarz rękawem po takim powitaniu i krzywiłam się niemiłosiernie :P)
3. Nie przeszkadza mi, jak przytula mnie mama - o ile nie robi tego zbyt często :P
4. Nie przeszkadza mi tłok w busach i autobusach - upewniam sie czy mój bagaż jest w polu widzenia i nieśpiesznie udaję się na wewnętrzną emigrację
5. Zwykle nikt spoza rodziny nie usiłuje się ze mną spoufalać - zapewne wysyłam jakiś podświadomy nieprzyjazny sygnał.
6. Co do związków uczuciowych - error, no data available.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P

5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
navy_blue_rose
Wtajemniczony
Posty: 5
Rejestracja: 03 sty 2012, 19:21
Płeć: nieokreślona

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: navy_blue_rose »

No u mnie to jest zależnie od sytuacji, jeśli dotyka mnie osoba, którą znam od dłuższego czasu - to ok, nie sprawia mi to żadnego problemu. Gorzej jest gdy robi to dalszy bądź nowy znajomy - czuję się nieswojo. A zauważyłam ostatnio pewną zależność u kolegi z kierunku- gdy mówi z kimś to stara się być jak najbliżej, co mnie osobiście okropnie denerwuje...bo co to za odległość ( 10 cm od twarzy )?
Nie mam raczej problemu z tłokiem w tramwajach, busach itp. Ale denerwują mnie duże kluby, dyskoteki, dlatego raczej wymiguję się od tego rodzaju wyjść .
Ogólnie to ostatnio moja awersja do dotyku zaczęła się troszkę zmniejszać, więc się cieszę ^^ ale jestem pewna, że całkowicie nie zniknie.
Awatar użytkownika
Fist
Introwertyk
Posty: 118
Rejestracja: 04 wrz 2011, 19:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Rumia, Pomorze

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Fist »

Kwestia dotyku to chyba jedna z moich niewielu cech ekstra-podobnych, bo nie mam z tym zbytnio żadnego problemu. Przytulanie, takie tam, spoko. Nie żebym aktywnie tego szukał, ale nie zauważyłem nigdy, żebym kiedykolwiek sztywniał czy tam czuł się nieswojo, kiedy ktoś mnie dotyka.
Awatar użytkownika
dali
Introrodek
Posty: 14
Rejestracja: 12 sty 2012, 17:07
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Kraków

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: dali »

U mnie jest różnie. Nie cierpię jak przytula mnie babcia, lubię jak na powitanie uściśnie mnie ciocia, którą uwielbiam. Moja mama zarzuca mi, że jej nie kocham, bo nie chcę, by mnie wciąż przytulała. Nie rozumie, że nie zawsze mam taką potrzebę. Czasami bardzo mi to pomaga w jakimś trudniejszym momencie. Wtedy mam pewność, że ona jest przy mnie i o mnie myśli, nawet jak nie będzie w stanie mi pomóc. Ktoś pisał o buziakach z koleżankami. Dla mnie miłe, ale nie codziennie. Podnosi moją samoocenę, upewnia, że ktoś mnie lubi i cieszy się na mój widok.
Awatar użytkownika
Wroblaka
Introwertyk
Posty: 79
Rejestracja: 16 gru 2011, 19:23
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Wroblaka »

SardonicAlly pisze:Uwielbiam przytulać koty - miękkie, puszyste, mruczy, odstresowuje.
KOTY! Wspaniałe istoty!
Jako dziecko drętwiałam, kiedy przytulały mnie ciocie, itp. Kiedy mama czesała mi warkoczyki zawsze wrzeszczałam wniebogłosy. Wycierałam policzek.:) Dotykanie mnie w okolice szyi jest wysoce ryzykowne, mam przeokropne łaskotki tam.
Ścisk w tramwaju mi nie przeszkadza, ale wymuszone całuski na pożegnanie nie wydają mi się miłe. Dziwię się, kiedy widzę, jak ekstrawertycy bez przerwy się dotykają i nie uznają minimalnej odległości od siebie.
I nie umiem się przytulać. Nie umiem. Zawsze komuś wbijam brodę w ramię albo łokieć w brzuch.;) Chyba przez to, że przytulanie jakoś nie wydaje mi się naturalnym odruchem. Z drugiej strony odczuwam czasem potrzebę przytulenia.:)
4w5 "Włóczęga"
Obrazek
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: highwind »

Nie mam chyba żadnego problemu z fizycznym kontaktem z innymi, a w każdym bądź razie sobie nie przypominam. Uściski i całuski z dalekimi ciotkami? Kiedyś to może i było żenujące ale w pewnym wieku mi przeszło, a teraz sam przy wszelkich rodzinnych okazjach sam nieco wyolbrzymiam te gesty i tulę aż do przesady i mam z tego niezłą bekę :D Widzieć te zdziwione miny - po prostu zabawne, sam nie wiem dlaczego ;) Podobnie minęło mi zażenowanie, kiedy próbuje pocałować mnie matka - teraz odczytuję to jako oznakę szacunku w jej stronę i robię to z dumą nawet w towarzystwie, co kiedyś było nie do przełknięcia i wiązało się z wycieraniem policzków rękawem.
Całowanie się na powitanie/pożegnanie pomiędzy znajomymi, nawet bliskimi wydaje mi się ostro przesadzone i zawsze dziwnie się na to patrzę, ale jak już ktoś do mnie startuje "z pyskiem", to nie robię z tego tragedii. Z przytulaniem się mam minimalny problem tylko jeżeli osoby nie znam - zawsze się to wiąże z pewną niezręcznością (jak tu się ustawić, czy to aby nie wymuszone), ale myślę że to się tyczy tak samo introwertyków jak i ekstrawertyków. Mam i parę takich staaaarych koleżanek, które jak tylko widzę, to mam ochotę się przytulać :P Zdarzało mi się również spontanicznie przytulać z obcymi osobami w momencie nagłego przypływu radości (np. zaliczony egzamin) i było to fajne i naturalne.
Jeśli chodzi o przystawianie twarzy podczas rozmowy na bliżej niż paręnaście centymetrów, jak niektórzy wspominali wcześniej - wręcz tego nie znoszę. Nie wiem skąd się bierze ta rzadka skłonność u niektórych. Od razu wyciągam rękę i pokazuję delikwentowi na ile ma się odsunąć jeżeli ma ochotę rozmawiać. Taka bliskość jest zarezerwowana tylko dla jednej osoby ;) W ogóle wydaje mi się, że mam niższą tolerancję na bliskość intymną niż ekstrawertycy. Np. jakiś masaż, taniec, albo nawet siedzenie bardzo blisko siebie - wtedy potrafię czuć się nieswojo z nie do końca znaną osobą i dziwił mnie nieco brak takich hamulców u moich byłych-ekstrawertyczek.
I dołączam się do grona miłośników przytulania kotów :) Lubię wracać w rodzinne strony, wiedząc że z utęsknieniem czeka tam na mnie moja kotka, gotowa walnąć się mi na kolana i w najlepsze zasnąć.
ODPOWIEDZ