Strona 14 z 19

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 27 lip 2016, 22:48
autor: psubrat
spy pisze:Od maleńkości byłam adotykowa. [...] No, a dotyk okołoerotyczny to co innego. Tam działa czysta biologia i pragmatyzm na zasadzie: inwestycja-korzyść.
A przy nieerotycznym to coś innego niż biologia działa? Mnóstwo gatunków zwierząt stadnych się wzajemnie przytula, we wszelkich konfiguracjach płci i wieku.
Aż trudno mi uwierzyć, żeby dziecko unikało dotyku. A wchodzenie na kolana?

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 27 lip 2016, 23:05
autor: spy
psubrat pisze:
spy pisze:Od maleńkości byłam adotykowa. [...] No, a dotyk okołoerotyczny to co innego. Tam działa czysta biologia i pragmatyzm na zasadzie: inwestycja-korzyść.
A przy nieerotycznym to coś innego niż biologia działa? Mnóstwo gatunków zwierząt stadnych się wzajemnie przytula, we wszelkich konfiguracjach płci i wieku.
Aż trudno mi uwierzyć, żeby dziecko unikało dotyku. A wchodzenie na kolana?
Zwierzęta przytulają się chyba, żeby się ogrzać, podrapać, wyiskać. Pragmatyzm. Ale zwierzęta mi przypomniały, że jest jeden rodzaj bliskości, który lubię. Mizianki z moim kotem.

Przytulanie na powitanie jest aktem społecznym, jak pozdrowienie, patrzenie w oczy przy rozmowie itd. Jestem aspołeczna, nie potrzebuję tego.

Jak ktoś mnie brał na kolana, gryzłam i wiałam. :D serio serio. może jest na forum jakiś treser dzikich zwierząt i chce mnie poznać w realności? :P

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 28 lip 2016, 9:13
autor: V69
wyiskanie oprócz pozbycia się pasożytów ma też na celu podtrzymanie więzi ;)

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 28 lip 2016, 12:12
autor: Anthrax91
Nie przepadam, unikam na ile to możliwe.
Tyczy się to zarówno podawania ręki na przywitanie (co oczywiście robię żeby zachować kulturę) i przytulania przez członków rodziny. Spotkałem się też z stukaniem ramionami (mężczyźni) i przytulaniem (kobiety) osób które widzę pierwszy raz, bardzo tego nie lubię i z miejsca czuje niechęć do takiej osoby która pierwsze co robi to nachalnie narusza moją strefę intymną.
Nie dotyczy związku z dziewczyną, bo w takiej relacji dotyk i bliskość jest bardzo istotnym czynnikiem.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 28 lip 2016, 17:45
autor: wazz
Hmm dość problemowe są dla mnie cmoknięcia w policzek bardzo popularne wśród dziewczyn na powitanie, jakoś nie lubię, nie umiem :D

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 28 lip 2016, 18:58
autor: Anthrax91
O właśnie...te wszystkie ciocie na różnych imprezach rodzinnych typu urodziny babci które lecą cię wycałować w policzek...brrr.
Tak samo niezrozumiały jest dla mnie jest zwyczaj całowania kobiety w rękę na przywitanie. Nigdy bym nie wpadł na pomysł żeby komuś zostawić odcisk śliny na ręce :P

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 28 lip 2016, 21:13
autor: metalowymateusz
spy pisze:Jak ktoś mnie brał na kolana, gryzłam i wiałam. :D serio serio. może jest na forum jakiś treser dzikich zwierząt i chce mnie poznać w realności? :P
Znaczy, że strój na randkę z tobą to coś w tym stylu?
Obrazek

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 06 wrz 2016, 6:35
autor: SCD
Dalej odkopuje.
Od małego nienawidzę być dotykany, czy to głupie przytulanie czy zwykły byle kumpelski dotyk typu oparcie się o ramie czy jakaś nieudolna próba zaczepiania, tak po prostu jest, i nie wstyd mi jakoś za to, tak mi wygodnie, a ludzie z mojego otoczenia wiedzieli czym takie celowe zagrywki mogą się skończyć, więc tym bardziej nie miałem się czego obawiać. Autentyczna sytuacja- rozmawiam w sekretariacie, czekam na dokumenty, a sekretarka stoi (za blisko) mnie i jeszcze celowo mnie dotyka po ręce, ewidentnie, jeszcze jeden taki ruch i dałbym jej wyraźnie do zrozumienia żeby tego nie powtarzała. Jazda autobusem a potem przeciskanie się przez chordy ludzi to koszmar, dlatego też jeżdżę pojazdami dwukołowymi.
Co innego jeśli mówimy o "bliższym" dotyku, gdy do tego dochodzą uczucia, czyli jeśli chodzi (w moim przypadku) o partnerkę- wtedy tak, jak najbardziej, wtedy dotyk jest dla mnie wszystkim i bardzo chętnie podchodzę do tego tematu.
Taki ze mnie Grej.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 06 wrz 2016, 13:26
autor: aloe
Ja czasem aż odskakuję na taki niespodziewany dotyk; w sklepie, tramwaju. Nie lubię też buziaków w policzek i chyba generalnie nie przepadam za dotykiem. Boję się o to, czy kiedykolwiek znajdę osobę, z którą się zgram, i której taki dziwak będzie odpowiadać.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 18 wrz 2016, 0:57
autor: Merigold
Nadszedł wreszcie dzień, w którym wypowiem się nt dotyku. Mogę, bo i pierwszy raz od dawna mnie dotknięto (nadmienię, że osoba nie spłonęła, ani - mam nadzieję - nie spotkał jej żaden kataklizm). Zacznijmy!

Potruptałam dziś na zajęcia z języka migowego, wszystko elegancko (no, może pominąwszy dosyć stresujące "powiedzcie o sobie kilka zdań") aż Pan zaczyna mówić o alfabecie Lorma. Alfabet Lorma to taka zdrożna forma komunikacji, która polega na pokazywaniu kolejnych liter słowa na dłoni. I tej dłoni trzeba dotknąć, co podsyca napięcie - wnętrza dłoni. Więc tak siedzę, po tym jak Pan poprosił nas o wymieszanie się, żeby "porozmawiać" z nowymi ludźmi i dociera do mnie, że siedzę obok przybysza z niejakiej planety Mars. Totalnie nieoswojonego przybysza z planety Mars, który zaraz będzie dotykał mojej dłoni, mimo że wcześniej nie robił tego żaden oswojony osobnik z tejże planety. I ja również jemu "to" będę robić. Zaczęliśmy od "pomidora", był też "ogórek", "zielony" i "tygrys" (czyżby próbował coś w ten sposób przekazać?), a ja z zadziwieniem skonstatowałam, że od tego się nie umiera i po chwili przestaje to być dosyć żenujące i wstydliwe. Mimo że na początku, gdy Pan powiedział, że będziemy używać tej szatańskiej mowy, miałam ochotę uciec - zwyciężyłam nad wewnętrznym dzikusem. :3

Czy przyjemność - nie wiem, ale od tego się nie umiera. ;>

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 18 wrz 2016, 17:17
autor: Gawron
Merigold pisze:Zaczęliśmy od "pomidora", był też "ogórek", "zielony" i "tygrys" (czyżby próbował coś w ten sposób przekazać?) [...]
Bardzo możliwe. To nawet układa się w logiczną całość. W tej chwili widzę dwie możliwości.

1. Podrywał Cię: "Masz niezłe pomidory. Wiesz, nie lubię się chwalić, ale na widok mojego ogóra koledzy zielenieją z zazdrości. Może mógłbym zostać twoim tygrysem?".

2. Śpiewał Ci piosenkę:
"Green cucumber
You've been down too long in the midnight sea
Oh what's becoming of me?
Ride the tiger
You can see his stripes but you know he's clean
Oh don't you see what I mean?"

But you didn't see.

Tak czy inaczej - najwyraźniej poetycka dusza.

Ale żeby nie offtopować - zdarzało się, że przebywanie w dużym ścisku w autobusie powodowało we mnie agresję (niewyrażoną, rzecz jasna), odczuwałem to jako naruszenie mojej przestrzeni. Natomiast zwykły dotyk, powodowany życzliwością, serdecznością itd., mi nie przeszkadza, uważam go za ludzką rzecz, choć sam przesadnie "dotykalski" nie jestem.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 19 wrz 2016, 0:45
autor: Merigold
Motyla stopa, czyli to jednak rokowało. Czemu ja głupia nie spytałam o mbti, enneagram, znak zodiaku i stan konta? :lol:
Gawron w razie wątpliwości co do "znaków", będę się do Ciebie zgłaszać, liczę na równie profesjonalne tłumaczenie z męskiego na damski.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 19 wrz 2016, 1:26
autor: Gawron
A nie będzie przypadkiem kolejnych zajęć? Może nic straconego i jeszcze trochę się podotykacie? Zwłaszcza przy enneagramie, bo MBTI to jednak szybki ręczny numerek. No, może nie najlepiej to zabrzmiało.

Jeśli chodzi o tłumaczenie, postaram się pomóc, choć przyznam, że wciąż niewystarczająco dobrze znam Wasz język. Jest w nim bardzo dużo idiomów.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 17 paź 2016, 20:41
autor: V69
psubrat pisze:
V69 pisze:ale są w moim mieście imprezy typu "cuddle party", gdzie w sposób nieerotyczny i z poszanowaniem swoich granic można dawać i otrzymywać dotyk w różnej formie: przytulanie, głaskanie, masaż itp. jestem bardzo ciekawa tego i zamierzam się wybrać na najbliższą imprezę.
To jeśli się już wybierzesz, opisz wrażenia.
Czy jest to prowadzone przez kogoś, kto mówi: teraz robimy to, teraz tamto; czy po prostu bez słów ludzie zaczynają się dotykać? Czy każdy stara się - że tak to określę - docenić wszystkich innych uczestników, czy po prostu spontanicznie dobierają się dwójki / trójki / czwórki / ... Czy na "cuddle party" trafiają się scenki przypominające piłkarzy po strzeleniu bramki?.

uff, dawno mnie było, ale wróciłam
próbowałam sie zapisać na tę imprezę w wakacje, ale wiadomo - sezon urlopowy - ciężko było zebrać grupę.
wiec dopiero teraz się udało.
już opowiadam jak to wyglądało

wyjątkowo było mało osób - 6 plus prowadząca.
najpierw było krótkie poznanie się, potem ćwiczenia - uczyliśmy się pytać, zgadzac sie i odmawiać. chodzi o to, żeby pytać konkretnie. zamiast "mogę cie dotknąć?" np. "czy mogę poklepac cie w ramię" itp.
potem pytalismy sie o różne rzeczy i np. albo caly czas odmawialismy, albo cały czas zgadzalismy sie. a potem dostalismy wolna rękę :)

zaczelismy od rozmow, o filmach, książkach, co lubimy itp. potem ludzie zaczeli sie bardziej ośmielac. jedna z osob zapytala czy moze zaplesc mi warkocz. i sie potoczylo :) na koniec lezelismy wszyscy w parach przytuleni - plec nie miala znaczenia :)
wszystko trwalo 3h i jak prowadzaca powiedziala, ze juz koniec to bylismy niepocieszeni :)

na poczatku czulam sie dziwnie :) no i to pytanie - tez zwykle brak tego wsrod ludzi. a szkoda. zreszta nie tylko pytanie jest ważne, ale tez poczekanie na odpowiedź ;)

byla bardzo mila i bezpieczna atmosfera. nikt sie obrazal sie, jak ktos odmowil, nie trzeba bylo do niczego sie zmuszac. jedna osoba byla tylko poobserwowac i nic nie robila wiecej. wszyscy to szanowali.

podsumowując,bylo super :) na pewno pojde na kolejne spotkania :)

co do tych scenek - mysle, ze to zalezy od checi uczestnikow. podobno pierwszy raz sie zdarzylo, zeby ktos zaplatal komus warkocze :)

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 07 sty 2017, 18:59
autor: agness
Temat znowu odkopię, bo stał się dla mnie istotny. Od zawsze nie lubiłam, gdy ktoś mnie dotyka, przytula, może dlatego że nie otrzymałam takich bodźców od najbliższych mi osób. Od kiedy pamiętam byłam traktowana w rodzinie jak ,,czarna owca", zachowująca się inaczej niż wszyscy, skryta, nie potrafiąca wyrażać uczuć. Tych uczuć też nie otrzymywałam, więc prostym rachunkiem zero emocji kierowanych do zewnątrz, wszystko skrywane w sobie. Teraz widzę jak wielki wpływ na dorosłe życie ma brak bliskości i zaufania w dzieciństwie do osób, które powinny być dla nas oparciem i emanować pozytywną energią utwierdzającą nas w przekonaniu, że ktoś darzy nas uczuciem, jesteśmy dla kogoś ważni i wartościowi. Wstydzę się wyrażać swoich uczuć, mimo tego że wiem, że one gdzieś we mnie siedzą, jednak zarówno słowa jak i gesty są dla mnie problemem. Chciałabym się otworzyć na dotyk w każdej postaci, nie tylko poklepywania po ramieniu przez znajomych (które zresztą też zawsze było dla mnie przerażające, a przytulenie na powitanie sprawiało naruszenie mojej sfery...) ale też z partnerem. Wszystko w moim życiu jest podświadomie kontrolowane, nie potrafię być spontaniczna, żaden ruch nie jest przypadkowy a gest, który powinien wyrażać miłość stanowi usilną manifestację uczucia, która powinna się odbywać. POWINNA, bo przecież relacja z partnerem to nie tylko rozmowy, ale także kontakt fizyczny. Boję się, że ranię mojego partnera, zastanawiam się tylko, czy z czasem dotyk i bliskość stanie się przyjemnością, a moja osobowość i zbudowane zaufanie pozwoli mi się wreszcie otworzyć, pozbyć tego dziwnego strachu przed pokazaniem, że mi na kimś zależy..