Studniówka

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Studniówka

Post autor: Introman24 »

Ally pisze: 18 lut 2018, 9:57 Byłam na studniówce jako jedyna dziewczyna w klasie bez pary. Nie było mi nawet przykro z tego powodu i starałam się dobrze bawić. Nastrój padł w momencie, kiedy faceci koleżanek zaczęli się ze mnie naśmiewać. Jak dla mnie studniówka to nie jest impreza dla osób wyalienowanych, nielubianych.

Bo niestety, jakoś tak się utarło, że na studniówkę to trzeba koniecznie przyjść z partnerem/partnerką. Co gorsze, jest tutaj nierówność płci, bo jak facet przyjdzie sam to owszem, będzie to trochę wyśmiewane przez niektórych, natomiast na dziewczyny jest o wiele większa presja na znalezienie partnera. W ogóle to jest śmieszne, że na "pierwszą dorosłą imprezę" trzeba przyjść koniecznie z osobą towarzyszącą, a pół roku później na studiach przychodzi się na imprezę zazwyczaj ze znajomymi tej samej płci lub w mieszanym towarzystwie i nikt nie robi nikomu z tego powodu zarzutów. Nie wiem, czy nie jest to jakieś bezrefleksyjne małpowanie amerykańskich trendów czy nasze lokalne wymysły, ale z perspektywy czasu wydaje się to śmieszne. Zwłaszcza to szukanie partnera na siłę albo te wielkie tańce zakochanych, jak potem się widzi, że 99% par które były ze sobą na studniówce, po jakimś czasie ze sobą zrywa, u mnie w dawnej klasie chyba tylko jedna ostała się do dziś. Cala ta presja jest bez sensu i tak naprawdę śmieszne nie było to, że dziewczyna sama przyszła na studniówkę, tylko śmieszni byli ci, co uznawali to za śmieszne. Bo co się stanie jak dziewczyna przyjdzie bez partnera na studniówkę? Słońce przestanie wschodzić, wyschną oceany albo planety zaczną kręcić się w przeciwnym kierunku? Nie wydaje mi sie :) A tak poza tym, to czy nie jest trochę bezsensowne świętowanie tego, że za sto dni nastąpi najtrudniejszy egzamin w życiu i czeka nas okres ciężkiego wkuwania? Nie byłoby sensowniej urządzić takiego balu na koniec matur, latem, kiedy na dworze jest ciepło? Nie twierdzę, że studniówki są do bani, aczkolwiek ta presja na partnera i cała ta okołostudniówkowa otoczka z biegiem czasu wydaje się bardzo groteskowa. A wyśmiewanie kobiety która przyszła sama świadczy o wysokim poziomie słomy w butach. Sam swoją studniówkę wspominam raczej dobrze, aczkolwiek na studiach były o wiele lepsze imprezy.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Studniówka

Post autor: Ally »

Introman24, zgadzam się z Tobą, że presja na znalezienie partnera na siłę jest bezsensowna. Rzecz w tym, że ze mnie się nie śmiali z powodu braku partnera, tylko po prostu byłam szkolnym pośmiewiskiem. Brak partnera tylko wszystkich utwierdził w tym przekonaniu. Nie powiem, że nie patrzyłam tęskno na chłopców proszących koleżanki do tańca, bo bym skłamała. To bolało zwyczajnie.
Awatar użytkownika
maugo
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 15 lut 2018, 17:51
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Monaghan

Re: Studniówka

Post autor: maugo »

Ally pisze: 18 lut 2018, 21:56 Rzecz w tym, że ze mnie się nie śmiali z powodu braku partnera, tylko po prostu byłam szkolnym pośmiewiskiem. Brak partnera tylko wszystkich utwierdził w tym przekonaniu.
Aż się przykro w chuj robi czytając takie rzeczy. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy zabijają się bezpodstawnie z innych. Na szczęście u mnie w żadnej szkole nie zdarzały się takie sytuacje. Były pewnie jakieś drobne przypadki, ale nie było to notoryczne.
Kocham siebie.
Awatar użytkownika
Biała_Dama
Pobudzony intro
Posty: 137
Rejestracja: 18 wrz 2016, 20:46
Płeć: kobieta
MBTI: INFP-T
Lokalizacja: Opolskie
Kontakt:

Re: Studniówka

Post autor: Biała_Dama »

No nie? Tak czasem czytam to forum i jestem w szoku jak wiele przykrych rzeczy dzieje się na świecie. To okrutne w jakim środowisku są zmuszeni żyć niektórzy introwertycy, że wręcz nie mają wyboru i muszą doświadczać takich sytuacji.
Ja nie przypominam sobie, żeby u mnie w szkole była presja, aby przyjść na studniówkę z partnerem. Dwie moje dobre koleżanki, które chłopaków ówcześnie nie miały, nie poszły na studniówkę w ogóle. Nie dlatego, że wstyd im było iść bez partnera, a po prostu dlatego, że nie chciały. Ja sama poszłam z kuzynem bardziej dlatego, że moja mama mnie namówiła do tego pomysłu. W efekcie pomysł okazał się kiepski, bo kuzyn, który przybył z Niemiec, był wtedy w świeżo upieczonym związku iii przez całą noc pisał ze swoją dziewczyną. Dobrze, że miałam chociaż koleżanki, gdzie część przyszła z partnerami, którzy nie byli ich chłopakami, a po prostu kolegami. Nawet nie wiem czy po polonezie w ogóle się razem bawili, huh.
“The optimist sees the donut, the pessimist sees the hole.”
~ Oscar Wilde
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Studniówka

Post autor: Ally »

U mnie było tak, że temat poloneza był zarzewiem konfliktu, bo żaden chłopak absolutnie nie chciał tańczyć ze mną. Jak tylko nauczycielka była bliska wytypowana któregoś do pary ze mną, to od razu wybuchała awantura. Aż dziwnie mi o tym pisać po latach. Miałam niestety pecha zawsze trafiać do klas, gdzie było dużo niemiłych i wrednych osób. Dla odmiany moja przyjaciółka, która była wyśmiewana wraz ze mną w gimnazjum, trafiła w liceum do bardzo zgranej i miłej klasy, więc tak też można.
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Studniówka

Post autor: Introman24 »

Ally pisze: 18 lut 2018, 21:56 Introman24, zgadzam się z Tobą, że presja na znalezienie partnera na siłę jest bezsensowna. Rzecz w tym, że ze mnie się nie śmiali z powodu braku partnera, tylko po prostu byłam szkolnym pośmiewiskiem. Brak partnera tylko wszystkich utwierdził w tym przekonaniu. Nie powiem, że nie patrzyłam tęskno na chłopców proszących koleżanki do tańca, bo bym skłamała. To bolało zwyczajnie.
To przykre, że musiałaś przechodzić przez coś takiego przez cały okres szkolny, musiało być to bardzo bolesne przeżycie. Zwłaszcza, jak ma się naście lat i każda porażka wydaje się być końcem świata, a odrzucenie przez rówieśników w sytuacji, gdzie każdy mniej lub bardziej świadomie pragnie akceptacji musi boleć jeszcze bardziej. Niestety, ale niektórzy próbują leczyć swoje kompleksy przez wyśmiewanie innych, bo zachowują się inaczej niż grupa lub też nie dostosowują się do jakiegoś absurdalnego zwyczaju. Najważniejsze, że masz to już za sobą. Oby teraz było już górki.

Ja nie przypominam sobie, żeby u mnie w szkole była presja, aby przyjść na studniówkę z partnerem. Dwie moje dobre koleżanki, które chłopaków ówcześnie nie miały, nie poszły na studniówkę w ogóle. Nie dlatego, że wstyd im było iść bez partnera, a po prostu dlatego, że nie chciały.
U mnie też aż tak dużej presji nie było, zwłaszcza u facetów. Ale mam wrażenie, że mimo wszystko była większa presja u koleżanek, słyszałem, że niektóre szukały partnera już parę miesięcy wcześniej. Myślę, że to zależy od szkoły - gdzieś jak ktoś pójdzie sam/sama to będzie ok, gdzie indziej - powód do wstydu. Niemniej sama formuła imprezy, zwłaszcza polonez na wejściu narzuca trochę przyjście z osobą towarzyszącą, co może być krępujące dla niektórych, zwłaszcza tych nie mających licznych znajomych, a zwłaszcza znajomych płci przeciwnej. W sumie to nie wiem czy traktować osoby tańczące razem poloneza a nie będące parą czy rodzeństwem jako osoby sobie towarzyszące. Jakoś nie ma zwyczaju przychodzenia na sobotnią dyskotekę koniecznie z osobą towarzyszącą, a jak ktoś nie przyjdzie na studniówkę z partnerem, to wielki problem. Wydaje mi się, że cały ten cyrk związany z tą imprezą powoduje, że nie wszyscy chcą w tym uczestniczyć. I ja jak najbardziej ich rozumiem - sam do końca się wahałem czy iść czy nie iść.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Studniówka

Post autor: Ally »

Czyli jednak poszedłeś, tak? I jak było?
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2120
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Studniówka

Post autor: Drim »

Ja byłem jedną z tych osób które koniecznie chciały pójść na studniówkę z osobą towarzyszącą. Nie uważam tego za rzecz pozbawioną sensu. To była lekka presja, owszem, ale nie tak jak tu się przedstawia, społeczna, tylko biologiczna. Miałem 18 lat. Bardzo chciałem mieć dziewczynę, kogoś swojego, spędzać czas tylko w dwójkę, rozmawiać i żartować, a przy okazji studniówki trochę nacieszyć oko, bo studniówka to przecież ładna sukienka, fryzurka i kredka pod oko, buciki na szpilce, a mi się podobają takie klimaty*.

Teraz dopiero, po upływie 10 lat od omawianego wydarzenia, mogę mówić o pojawiającym się braku presji. Tylko że to też nie jest dobre. Nie ma presji, pojawia się obojętność... i trochę żal że w tym młodym życiu były raczej kosze a nie uśmiechy dziewcząt.

Poniższe zdanie dobrze oddaje to co czułem, tylko z perspektywy chłopaka a nie dziewczyny.
Ally pisze: 18 lut 2018, 21:56 Nie powiem, że nie patrzyłam tęskno na chłopców proszących koleżanki do tańca, bo bym skłamała. To bolało zwyczajnie.
Zbiegiem przypadku poznałem Agnieszkę. Chodziliśmy razem na korki z biologii. Ona, bo chciała dobrze zdać maturę rozszerzoną i iść na medycynę, a ja, bo miałem pałę na koniec roku i mogłem kiblować. Oboje nie mieliśmy z kim iść na studniówkę i zostaliśmy sobie przedstawieni. Z naszej korepetytorki to w ogóle była niezła sztuka. Emerytowana nauczycielka. Dwa razy nie trzeba jej było powtarzać. Usłyszała że oboje nie mamy partnera/ki to na następne spotkanie zamknęła nas samych w pokoju na dwadzieścia minut i... hokus pokus niech się dzieją feromony! Spotkaliśmy się potem jeszcze kilka razy ale to były inne bajki, ona: Staszic, Batory, Czacki (top licea w W-wa), a ja przydworcowa buda. Powiedzieliśmy sobie nawzajem że poznaliśmy kogoś na sylwestrze i to z tą osobą pójdziemy (z mojej strony to było kłamstwo). W styczniu poważnie się zastanawiałem czy iść, czy nie. Bo jak sobie wszystko rozpisałem, to wcale nie było takiego większego sensu iść na tą imprezę. Z resztą, wiele osób z mojej klasy nie przyszło. Zdecydowałem się jednak iść. Na początku roku poprosiłem moją dobrą koleżankę, w której z resztą się kochałem w pierwszej i drugiej klasie, czy zatańczy ze mną poloneza (u nas poloneza tańczyli tylko uczniowie i nauczyciele, nie wolno było z osobą towarzyszącą), zgodziła się. Przez cały rok odbywały się próby na sali gimnastycznej. W końcu nadszedł ten dzień. Poloneza nie zatańczyłem. Partnerka takiego jednego chłopaka z innej klasy się poważnie rozchorowała (szpital), i moja partnerka napisała mi sms że zatańczy z nim. Oni oboje byli z jednej miejscowości i znali się jeszcze z gimnazjum ale nie pamiętam żeby w liceum na przerwach rozmawiali razem. Tak też klapa. Snułem się potem po tej całej studniówce bez celu. Powiedziałem wcześniej: przydworcowa buda. Dosłownie. Każdy dojeżdżał z innego rejonu Mazowsza. A po lekcjach, albo na 5 minut przed ostatnim dzwonkiem, szybko na pociąg bo następny za dwie godziny. Masakra! Zgranie klasy po trzech latach było żadne. Na studniówce każdy był z partnerką czy partnerem od siebie ze wsi, część z kuzynami i innymi pociotkami, a duża część nie przyszła w ogóle (z 10 osób nawet). Zatańczyłem z ulubioną nauczycielką, zatańczyłem z koleżanką z klasy D, i zmyłem się, wracałem pierwszym nocnym autobusem chwilę po północy.

Nasz wychowawca (anglista) spił się pierwszy. Godzina 19 a on czerwony jak burak.

A za to u mojego brata!
Mój brat miał w liceum tak zgraną klasę że po lekcjach odbierali ich rodzice. Serio. Koń 18 lat i moja mama go odbierała. To był Zamoyski, liceum na ulicy odchodzącej od Nowego Światu, tuż przy zejściu schodami nad rzekę przy moście Poniatowskim. Koniec lekcji dla nich oznaczał szlajanie się po tych wszystkich kawiarenkach i pubach, albo siedzenie z piwkiem nad Wisłą. Podobno 3/4 klasy ze średniej na semestr 4.0 zjechało na: powtarza pierwszą klasę. Oni mieli ekstra studniówkę. To były wczesne lata 1990, chyba dokładnie 1995 albo 1996. Czasy przed tymi wszystkimi limuzynami, fotografami, salami balowymi. Przede wszystkim: studniówka tylko dla uczniów i nauczycieli, bez osób spoza szkoły, na sali gimnastycznej, uczniowie odpowiadają za catering, muzykę i dekoracje. To było fajne, myślę że na takiej imprezie bawiłbym się 100x lepiej.

Kilka lat po mojej studniówce w mediach wypłynęła afera o internetowe ogłoszenia osób które poszukują pary na studniówkę. Samo szukanie pary może i nie jest niczym złym, ale treść niektórych ogłoszeń czasem nie mieściła się dziennikarzynom w głowach: "za drobną pomoc finansową popartnerkuje na studniówce, za dodatkową opłatą całowanie lub hotel". Skandal, za dnia grzeczne studentki dzienne a w styczniu, niczym człowiek pod wpływem pełni księżyca zmienia się w wilkołaka, tak młode damy zmieniają się... w dziewczynki do towarzystwa.
Sytuacja finansowa maturzystów musi być w takim razie bardzo dobra skoro powstają takie wyspecjalizowane usługi, pokrzepiające. A mówiąc serio, będę miał wesele w 2019, byłem na studniówce sam, byłem raz na weselu sam, a to wbrew pozorom bardzo podobne imprezy. Nigdy nie miałem szczęścia do kobiet. Nie mówię o pełnym serwisie, raczej nie miałbym ochoty, ale wreszcie pewna partnerka do tańca za kasę, kuszące.

Podsumowując: w moim przypadku studniówka to nie jest coś co po 10 latach się wspomina. Nie ważne czy negatywnie czy pozytywnie. Można nie pójść, tak jak 30% mojej klasy, a można pójść i po chwili się zmyć, tak jak ja. Ekstra jak masz zgraną klasę, ale w większości przypadków życie jest dużo bardziej prozaiczne i studniówka jest trochę jak... wycieczka szkolna.

edytka

*fun fakt z życia maszyny latającej.
Tylko nie mówcie stjuardessą! Bo będę miał ciche dni...
Czasem wpisuje w YT studniówka 2018 i lubię popatrzeć jak sobie wszyscy ładnie tańczą :shock:
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Studniówka

Post autor: Ally »

Studniówka to po prostu takie coś, co "wypada" zaliczyć. Ja żałuję, że dałam się namówić mamie i poszłam na swoją. Moja mama jest jedną z tych osób, które w młodości były atrakcyjne i lubiane, więc wspominają swoją studniówkę jako "imprezę życia". Dla mnie studniówka była tylko kolejną zaprzepaszczoną nadzieją. Pamiętam jak dziś ten moment, kiedy z wielkimi oczekiwaniami zakładałam sukienkę, malowałam się, wsiadałam do taksówki. Wierzyłam, ze tym razem będzie inaczej. I wiecie co? Było jak zawsze. Próbowałam się bawić, ale nie potrafiłam się rozluźnić. Męczył mnie ten kontrast pomiędzy mną siedzącą samotnie przy stoliku i wodzącą wzrokiem po ludziach, a rozbawionymi koleżankami, które przechodziły z rąk do rąk, bo każdy chciał z nimi zatańczyć. Oddałabym wtedy wszystko, by być na miejscu jednej z tych normalnych dziewczyn, które po prostu się dobrze bawiły i czuły się lubiane.

Wisienką na torcie był dla mnie moment, kiedy kolega przypadkowo zwrócił się w moją stronę na parkiecie, bo myślał, że to inna dziewczyna, a potem odskoczył ode mnie z teatralnym obrzydzeniem, co wszystkich bardzo rozbawiło.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Studniówka

Post autor: highwind »

Ally pisze: Wisienką na torcie był dla mnie moment, kiedy kolega przypadkowo zwrócił się w moją stronę na parkiecie, bo myślał, że to inna dziewczyna, a potem odskoczył ode mnie z teatralnym obrzydzeniem, co wszystkich bardzo rozbawiło.
O ch*j! Pamiętam siebie sprzed piętnastu lat, też nie byłem święty. Byłem z tych, co zdarzało się że ktoś mnie gnębił (jeden - dwóch "wrogów" w podbazie/gimnazjum), ale sam też potrafiłem wsiąść komuś na plecy. I pamiętam taką jedną Agatę. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale strasznie jej nie znosiliśmy, uszczypliwości były na porządku dziennym. Ale to? Dziewczyno, aż się gotuję w środku :/
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Studniówka

Post autor: Introman24 »

Ally pisze: 20 lut 2018, 7:56 Czyli jednak poszedłeś, tak? I jak było?
A jednak poszedłem. I było nawet dobrze, aczkolwiek bez fajerwerków. Trochę potańczyłem, więcej czasu spędziłem żartując i rozmawiając ze znajomymi. Nie powiem, że było źle, ale np. na połowinkach które były rok wcześniej czy balu na koniec gimnazjum bawiłem się o wiele lepiej, było jakoś luźniej i spontanicznej i jakoś bardziej zapadły mi w pamięć. Nie żałuję, że poszedłem, aczkolwiek gdybym miał iść jeszcze raz, to bym nie poszedł. Z drugiej strony - gdybym nie poszedł, pewnie dzisiaj bym żałował, że nie poszedłem. Ale znam ludzi, którzy nie byli na studniówce i jakoś tego nie żałują. Myślę, że to zależy od tego, jaki kontakt mieli z ludźmi z klasy i ze szkoły.
Męczył mnie ten kontrast pomiędzy mną siedzącą samotnie przy stoliku i wodzącą wzrokiem po ludziach, a rozbawionymi koleżankami, które przechodziły z rąk do rąk, bo każdy chciał z nimi zatańczyć. Oddałabym wtedy wszystko, by być na miejscu jednej z tych normalnych dziewczyn, które po prostu się dobrze bawiły i czuły się lubiane.

Wisienką na torcie był dla mnie moment, kiedy kolega przypadkowo zwrócił się w moją stronę na parkiecie, bo myślał, że to inna dziewczyna, a potem odskoczył ode mnie z teatralnym obrzydzeniem, co wszystkich bardzo rozbawiło
Trudno nawet skomentować takie zachowanie. W ogóle to aż przykre, że takie rzeczy dzieją się wśród ludzi mających teoretycznie być elitą narodu mającą dawać przykład innym. Po liceum zazwyczaj idzie się na studia, a według mnie ludzie wykształceni powinni mieć chociaż minimalną kulturę osobistą i odrobinę empatii w stosunku do drugiej osoby. Takie coś tylko źle świadczy o tym chłopaku. To bardzo przykre, że dla Ciebie studniówka była takim koszmarem.
Ja byłem jedną z tych osób które koniecznie chciały pójść na studniówkę z osobą towarzyszącą. Nie uważam tego za rzecz pozbawioną sensu. To była lekka presja, owszem, ale nie tak jak tu się przedstawia, społeczna, tylko biologiczna.
Rozumiem, że jak się jest w związku, to chce się dzielić szczęśliwe momenty życia z partnerem i spędzać czas na wspólnych wyjściach, więc pewnie i studniówkę chciałoby się spędzić z bliską osobą. Bez sensu jest jednak według mnie to:
Kilka lat po mojej studniówce w mediach wypłynęła afera o internetowe ogłoszenia osób które poszukują pary na studniówkę. Samo szukanie pary może i nie jest niczym złym, ale treść niektórych ogłoszeń czasem nie mieściła się dziennikarzynom w głowach: "za drobną pomoc finansową popartnerkuje na studniówce, za dodatkową opłatą całowanie lub hotel".
To już jest przesada i chyba naprawdę dowód na to, że Polska gospodarczo wstaje z kolan, bo ludzi stać na takie głupoty, tylko po to, aby wpisać się w jakąś presję społeczną. Aczkolwiek mam wrażenie, że to dziewczyny są bardziej zdesperowane, aby zapłacić za coś takiego i częściej zamieszczają takie ogłoszenia. Tak samo według mnie trochę bez sensu jest branie jako osób towarzyszących kogoś z rodziny.
Przede wszystkim: studniówka tylko dla uczniów i nauczycieli, bez osób spoza szkoły, na sali gimnastycznej, uczniowie odpowiadają za catering, muzykę i dekoracje.
Tak byłoby najlepiej.
monkeychunky
Introrodek
Posty: 21
Rejestracja: 21 lut 2018, 0:54
Płeć: mężczyzna
MBTI: ENFP-T

Re: Studniówka

Post autor: monkeychunky »

Ja miałem studniówkę jakiś miesiąc temu i nie było najgorzej. Początkowo absolutnie wykluczałem możliwość Mojego udziału w tej imprezie ale w końcu dałem się przekonać i nawet nie żałuję. Mieli bardzo wygodne fotele w korytarzu lokalu w którym był bal zorganizowany, więc się tam usadowiłem z kilkorgiem znajomych przy whisky i rozmawialiśmy. Właściwie przegadaliśmy cały bal. A fakt, że byłem tam solo nie przeszkadzał specjalnie ani mi, ani nikomu innemu. Jedyne do czego się nie zmusiłem to polonez. Choćby mnie tam siłą wtedy ciągnęli to coś mi w głowie pykło "że nie i tyle" i nie poszedłem.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Studniówka

Post autor: Coldman »

Chyba u większości Was jest problem z tym, że albo nie lubicie, albo nie potraficie tańczyć. Ja na swojej jak chciałem odpocząć od gadanie to wbijałem na parkiet. U mnie w klasie mało kto umiał tańczyć, więc potem ja tańczyłem z wychowawczynią itp xD
monkeychunky
Introrodek
Posty: 21
Rejestracja: 21 lut 2018, 0:54
Płeć: mężczyzna
MBTI: ENFP-T

Re: Studniówka

Post autor: monkeychunky »

Coldman pisze: 21 lut 2018, 1:21 Chyba u większości Was jest problem z tym, że albo nie lubicie, albo nie potraficie tańczyć. Ja na swojej jak chciałem odpocząć od gadanie to wbijałem na parkiet. U mnie w klasie mało kto umiał tańczyć, więc potem ja tańczyłem z wychowawczynią itp xD
Nigdy się nie zastanawiałem, czy umiem tańczyć ale często w domu, przy muzyce lubię coś tam podreptać :P Na studniówce kwestia była raczej tego, że wydawało mi się strasznie denne tańczenie do jakiegoś zespołu disco polo. Nie lubię disco polo. Do tego chcieli mi dać do pary mało interesującą damę, więc spasowałem. Od początku śmierdziało mi to jakimś spiskiem.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Studniówka

Post autor: Coldman »

Mi bez różnicy co leci, ważne żeby było pod nogę. Do disco-polo nic nie mam, szczególnie na imprezach. Na studniówce śmiałem z tych, którzy pluli na ten rodzaj muzyki, ale do niego tańczyli, bo jest najłatwiejszy. Najlepszy jest mix wszystkiego, a najbardziej lubię tańczyć do folku :D
ODPOWIEDZ