Przyjaźń...
Przyjaźń...
jak w temacie...
nie ma takiego wątku na forum a ciągle czytam w innych postach... widzę przebłyski o przyjaźni, znajomych...
no więc jak to u Was wydląda?
nie ma takiego wątku na forum a ciągle czytam w innych postach... widzę przebłyski o przyjaźni, znajomych...
no więc jak to u Was wydląda?
nonconformist!
____________
introvert_78%
____________
introvert_78%
-
- Introwertyk
- Posty: 84
- Rejestracja: 10 mar 2007, 16:07
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Miałam przyjaciółkę w podstawówce, ale nasza przyjaźń jakoś skończyła się po mniej więcej roku od pójścia do gimnazjum, bo trafiłyśmy do innych klas. W gimnazjum poznałam dwie osoby, które mogłabym nazwać przyjaciółkami, ale też jakoś przestałyśmy się kontaktować po pewnym czasie od pójścia do liceum. W liceum miałam jedną bardzo dobrą koleżankę, a z resztą klasy prawie nie utrzymywałam kontaktów. Teraz jestem na I roku studiów i mam bardzo wielu znajomych. Nie ma jednak wśród nich nikogo, kto byłby mi bliższy, bo każde zajęcia mam w innej grupie, więc jest wiele osób, z którymi rozmawiam tylko raz w tygodniu. I bardzo mi to nie odpowiada, bo wolałabym jedną przyjaciółkę/przyjaciela niż tłum znajomych... Ale jeszcze 4,5 roku przede mną, więc mam nadzieję, że uda mi się kogoś lepiej poznać.
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
Zatem...
Nie mam przyjaciół, bo dla mnie przyjaciel to ktoś szalenie ważny i nie znalazłam kogoś kogo mogłabym z czystym sumieniem i sercem nazwać przyjacielem. Sama byłam nazywana tak kilka razy mimo iż czasem czułam się tylko kumpelą czy znajomą (hierarchia ważności: znajoma,kumpela, przyjaciółka)
Hm... kim właściwie jest przyjaciel, hę? Kimś kto was lubi takimi jakimi jesteście? Kto rozumie i toleruje? Nie wiem... Mam kilku hm... kumpli i kumpelek, które lubię już długo, ale przyjaciółka hm... może siostra ewentualnie...
Hm... kim właściwie jest przyjaciel, hę? Kimś kto was lubi takimi jakimi jesteście? Kto rozumie i toleruje? Nie wiem... Mam kilku hm... kumpli i kumpelek, które lubię już długo, ale przyjaciółka hm... może siostra ewentualnie...
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
- el quatro
- Introwertyk
- Posty: 64
- Rejestracja: 12 lis 2007, 15:31
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Katowice
Ja tak miałem w pierwszej klasie, chodzę teraz do czwartej(technikum)Ekwiwalencja pisze:Tak samo mam ale chcę to zmienić...SkyMaja pisze:M W liceum miałam jedną bardzo dobrą koleżankę, a z resztą klasy prawie nie utrzymywałam kontaktów.
U mnie integracja zaczyna się w ostatnich klasach w ostatnich dniach ech...
Co rok mam coraz to większy kontakt z klasą
Żal mi będzie tą szkołe kończyć, bo naprawdę dobrze się w niej czuje.
Ja w podstawówce, miałam jedną koleżankę, którą wtedy uznawałam za moją przyjaciółke. Potem w gimnazjum również trafiłyśmy do tej samej klasy. Jednak jakoś tak się ułożyło, że ona zaprzyjażniła się z inną dziewczyną. I tak nasz kontakt zerwał się częściowo. Z resztą nigdy nie byłyśmy ze sobą tak blisko związane. Raczej polegało to na tym, razem siedziałyśmy w ławce i chichrałyśmy się ze wszystkiego z czego tylko się dało . Potem też w gimnazjum zakolegowałam się z inną dziewczyną i tak to przetrwało do liceum. Chociaż raczej nie mogę jej nazwać przyjaciółką. Wiele rzeczy które jest dla mnie ważnych lub bardzo prywatnych (np. to co się dzieje w rodzinie) zostawiam dla siebie. Natomiast ona mówi mi o wszystkim. No i jest ekstrawertykiem, tak dla uściślenia .
"Poeci, magicy, żeglarze
Tancerze wojny i ja
Wygnani z miasta radości
Wygnani bez imion i ciał
Nie dla nas owoce raju"
Tancerze wojny i ja
Wygnani z miasta radości
Wygnani bez imion i ciał
Nie dla nas owoce raju"
Swego czasu zacząłem się zastanawiać, dlaczego mam taki dystans wobec określenia kogoś przyjacielem, podczas gdy wszyscy wokół szastają tym pojęciem na lewo i prawo. Jakim zaskoczeniem było dla mnie przeczytanie o jednej z cech introwertyków - "tylko głębokie relacje z innymi nazywają przyjaźnią"! Dobrze mimo wszystko wiedzieć, że człowiek się pod tym względem nie urwał z choinki. Rzeczywiście przyjaźń traktuję poważnie - można na mnie liczyć często chyba bardziej niż na własną rodzinę.
Hmmm miałem przyjaciela , którego znam od 16 lat.
Zawsze traktowałem go jak brata i często tak też byliśmy określani przez ludzi, którzy nas nie znali.
Byłem w stanie wybaczyć mu wiele, zawsze chętnie pomagałem mu w trudnych sytuacjach nawet jeśli były mi one nie na rękę.
Niestety pewnego dnia postąpił, mówiąc delikatnie, dwulicowo wobec mnie.
Po prostu wykorzystał to, że znamy się tyle lat i na pewno puszczę jego czyny w niepamięć.
Pomylił się.
Teraz nie mam nikogo, kogo mógłbym nazwać przyjacielem.
Bardzo ciężko jest stać się moim przyjacielem, gdyż ciężko jest mnie tak naprawdę poznać. Nie dopuszczam do "siebie" nikogo zbyt blisko.
Taką mam już naturę i chyba nikt tego nie zmieni...
Natomiast moja osoba jest określana przez wile osób jako przyjaciel.
Myślę, że głownie dzięki umiejętności wysłuchania oraz wczucia się w rolę rozmówcy. Podobno też zawsze służę też dobrą radą :wink:
Zawsze traktowałem go jak brata i często tak też byliśmy określani przez ludzi, którzy nas nie znali.
Byłem w stanie wybaczyć mu wiele, zawsze chętnie pomagałem mu w trudnych sytuacjach nawet jeśli były mi one nie na rękę.
Niestety pewnego dnia postąpił, mówiąc delikatnie, dwulicowo wobec mnie.
Po prostu wykorzystał to, że znamy się tyle lat i na pewno puszczę jego czyny w niepamięć.
Pomylił się.
Teraz nie mam nikogo, kogo mógłbym nazwać przyjacielem.
Bardzo ciężko jest stać się moim przyjacielem, gdyż ciężko jest mnie tak naprawdę poznać. Nie dopuszczam do "siebie" nikogo zbyt blisko.
Taką mam już naturę i chyba nikt tego nie zmieni...
Natomiast moja osoba jest określana przez wile osób jako przyjaciel.
Myślę, że głownie dzięki umiejętności wysłuchania oraz wczucia się w rolę rozmówcy. Podobno też zawsze służę też dobrą radą :wink:
Przyjaciel introwertyka
Przeczytałam kiedyś, że książe Karol jest introwertykiem, a bardziej niż z ludźmi, woli zaprzyjaźniać się ze zwierzętami, bo wyzbyte są wielu złych cech, które posiadają ludzie.
Osobiście mam bardzo wąskie grono znajomych i tylko jedną osobę, którą mogę nazwać przyjacielem. Mam również kota, ale przyjacielem go nie nazwę. To raczej kolega
Jak to jest u Was? Macie przyjaciela bądź przyjaciół?
Osobiście mam bardzo wąskie grono znajomych i tylko jedną osobę, którą mogę nazwać przyjacielem. Mam również kota, ale przyjacielem go nie nazwę. To raczej kolega
Jak to jest u Was? Macie przyjaciela bądź przyjaciół?
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Ja znam aż trzy osoby, które mogę nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. Znam ich od wielu lat, jeszcze nigdy na żadnej z tych osób się nie zawiodłam - mamy dość zbliżony światopogląd, choć zupełnie rożne zainteresowania i styl życia. Ale to chyba dzięki tym właśnie mniejszym i większym różnicą związek między nami jest aż tak silny. Reszta świata raczej mnie nie lubi i unika, dobrze wiedzieć, że nie wszyscy na świecie woleliby, by mnie nie było.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”