daoki pisze:Smutne, ale prawdziwe.. chciałabym mieć przyjaciela, chciałabym wiedzieć jak to jest go mieć.
Znam to,mialam podobne doświadczenia,ale mogę odp ci na pytanie-mam przyjaciela,jest jak niespodzianka od losu,prezent,którego się nie spodziewałaś a jest jak wymarzony,trochę jak brat/siostra,jak ojciec/matka,to twoja rodzina można rzec,wiesz i czujesz to czy dana os.jest twoją przyjaciółką/twoim przyjacielem,tak samo jak on/ona na tobie moze polegać tak i ty na nich możesz,ale damsko-meska przyjaźń jest trudniejsza do utrzymania,gdy jedno z nas znajdzie sobie 2 połówkę....Tego się boję,dnia,kiedy mój przyjaciel znajdzie kobietę swego życia.Byłabym szczęśliwa,gdyby była to os.akceptująca mnie i traktująca jak jedna rodzinę,w końcu przyjaciele to rodzina ,którą sami sobie wybieramy,dlaczego więc od razu wrogo patrzeć na 2 człowieka?Nie rozumiem tego u ludzi.Ja nazywam rzeczy po imieniu,przyjaźń to przyjaźń.Kolejne co bym dodała w rozpoznaniu przyjaźni-wasza rozmowa,jeśli dobrze się dogadujecie(masz wrażenie,że lepiej niż z kimkolwiek innym),śmiejecie sie z tego samego lub czujesz i widzisz ,że macie podobne poczucie humoru+zrozumienie to chyba 1 krok w str.przyjaźni,tzw.1 objaw przyjaźni.Potem nadchodzi samo,czas jest najlepszym spr,gdy nastapi ciężka chwila,sytuacja i nie przejdzie obojętnie obok ciebie,będziesz miała myśli typu: to chyba ten/ta,potraktuj to jako piękny prezent od losu jakim jest przyjaźń.Na moja aktualną nawet się nie zanosiło,choć ja marzyłam po naszej 1 dłuższej rozmowie i juz wtedy widziałam i wiedziałam,że ta os.nadaje się na przyjaciela.Ale trzeba być i cierpliwym i dać czas,potem mozna zapytać i wtedy wszystko już wiesz:)
maggie napisał(a):
Akolita napisał(a):
maggie napisał(a):Jeden główny problem był taki, że ona jest ekstrawertykiem, ale i to można pogodzić
Moja przyjaciółka też jest ekstrawertykiem z gigantycznymi nadwyżkami energii i spontaniczności.
To bywa męczące, ale z drugiej strony - ja z kolei bywam nudna.
Dokładnie :wink: Czasem się zastawiałam po co ona się tak 'nadwyręża' aby się ze mną spotkać jak przeważnie nic ciekawego nie robimy (tutaj patrzę z jej punktu widzenia) i ostatnio uzyskałam odpowiedź
jak pojechałyśmy nad jezioro to powiedziała, że z nikim innym nie potrafi tak odpocząć i porozmawiać. Oczywiście nie wypomniałam jej, że przeważnie to monolog :lol: , ale to było miłe.
Ekstrawertycy chyba maja niski stopień wyrozumiałości i tolerancji....Z autopsji tez tak mówię,bo miałam swego czasu przyjaciółkę,lecz szybko zmieniłam zdanie i nabrałam dystansu do niej,nie traktowałam ją jak przyjaciółkę,choc ona mnie raczej tak,do momentu kłótni,kończącej naszą znajomość(z czego sie cieszyłam).I co do tego słuchania,rozmowy i odpoczynku-też pewnie dlatego chciała ze mna gadać,kojarzy mi się,że mówiła podobne zdanie do tego twojego.Ale po kolejnej autopsji stwierdzam,że dla intro ambi jest najlepszym doborem przyjaciela/przyjaciółki:) Ja potrzebuje kogos kto mnie również dopełni,uzupełni a nie tylko odzwierciedli(jesli wiecie co mam na myśli)
Do limonki:
pisałaś:
limonka pisze:Spróbuję opisać swoje doświadczenia z przyjaźnią. Nie wiem, czy wniosę coś do tematu, ale chyba po prostu potrzebuję się gdzieś wygadać, a że ostatnio nie mam już do kogo, to padło na to forum :wink:
Od podstawówki przyjaźnię się (w zasadzie to przyjaźniłam, czas przeszły bardziej na miejscu) z 2 ekstrawertyczkami. Spędzałyśmy ze sobą sporo czasu - spotkania, wspólne wycieczki, wielogodzinne rozmowy na gg itp. One wyciągały mnie z domu, ja w zamian wysłuchiwałam ich licznych problemów, łagodziłam wszelkie spory i ogólnie dbałam o dobre relacje w naszej trzyosobowej grupce. Miałam też świetny kontakt z każdą z osobna, idealnie można by rzec. Do czasu.
Wszystko zaczęło się sypać, gdy rozeszłyśmy się do różnych szkół średnich. Obie zmieniły się tak, że czasami ich nie poznaję. O ile ich wzajemna relacja wygląda teraz o wiele lepiej, o tyle ja zostałam zepchnięta gdzieś na szary koniec. Wszelkie rozmowy czy spotkania zazwyczaj wychodzą ode mnie. Ostatnio pomyślałam, że poczekam na jakiś kontakt z ich strony, no i tak milczymy sobie od ponad miesiąca. Nie chcę ciągnąć tej relacji na siłę. Wygląda na to, że to koniec blisko 10 letniej przyjaźni. Na nową na razie się nie zanosi. No trudno, trzeba się powoli oswajać z samotnością.
mogę śmiało rzec,że cię rozumiem,gdyż sama miałam podobne doświadczenia,które dały mi do zrozumienia,że w przyjaźni dobrym(wręcz idealnym) spr jest czas jak sama widzisz.Ja mimo zmian życiowych potrafiłabym nadal pielęgnować przyjaźń,lecz niestety mało kto o tym myśli....Lub potrafi.Musi coś naprawdę ważnego sie stać by człowiek mógł być pewien przyjaźni,coś niecodziennego i trudnego....