udawanie ekstrawertyka
udawanie ekstrawertyka
Najpierw chcialabym sie przywitac poniewaz jestem tu nowa:) wczoraj odkryłam to extra forum dla takich oryginałów jak ja, co za ulga;)
a teraz do rzeczy, czy nie wydaje sie wam ze w niektorych sytuacjach w zyciu czasem dobrze jest jednak poudawac ekstrawertyka. Wiem ze jest to wewnetrzna meczarnia ale czasem chyba tak jest dla nas po prostu lepiej. Np. na wszelkiego rodzaju imprezach, nie wypada odmawiac a czasem po prostu trzeba gdzies pojsc, i to nieraz nie do znajomych czy rodziny, to jeszcze pol biedy ale miedzy takich ktorych znamy srednio albo wcale i co wtedy? ja po takich wyjsciach czuje sie przez nastepne 2 dni jakas taka wymeczona psychicznie, analizuje swoje zachowanie i to co mowilam i to co ktos powiedzial itp. itd., jesli jednak staram sie odezwac do kogos, cos powiedziec glosno, powtarzam sobie w duchu " co mnie ci ludzie obchodza i ich zdanie na moj temat", wtedy po imprezie jest mi jakos lepiej w srodku. Druga sprawa, moja mama np. ( chyba jest raczej E.) potrzebuje ciaglej a przynajmniej w moim mniemaniu ze mna rozmowy i kontaktu, co mnie czasem meczy ale z drugiej strony nie moge jej powiedziec ze chce spokoju bo wiadomo nie chce jej urazic itp. a ze mieszkam z rodzicami, mama nie pracuje to ma wiele czasu do zagospodarowania co odbija sie na mnie:)
ps. a tak na marginesie jeszcze, dzis dzwoniam do ksiegarni aby zamoic sobie " Introwertyzm to zaleta" i pani nawet nie znala tego slowa, musialam jej przeliterowac a i jeszce zapytala ze tam jest " w" czy " v", zenada:)
pozdrawiam
a teraz do rzeczy, czy nie wydaje sie wam ze w niektorych sytuacjach w zyciu czasem dobrze jest jednak poudawac ekstrawertyka. Wiem ze jest to wewnetrzna meczarnia ale czasem chyba tak jest dla nas po prostu lepiej. Np. na wszelkiego rodzaju imprezach, nie wypada odmawiac a czasem po prostu trzeba gdzies pojsc, i to nieraz nie do znajomych czy rodziny, to jeszcze pol biedy ale miedzy takich ktorych znamy srednio albo wcale i co wtedy? ja po takich wyjsciach czuje sie przez nastepne 2 dni jakas taka wymeczona psychicznie, analizuje swoje zachowanie i to co mowilam i to co ktos powiedzial itp. itd., jesli jednak staram sie odezwac do kogos, cos powiedziec glosno, powtarzam sobie w duchu " co mnie ci ludzie obchodza i ich zdanie na moj temat", wtedy po imprezie jest mi jakos lepiej w srodku. Druga sprawa, moja mama np. ( chyba jest raczej E.) potrzebuje ciaglej a przynajmniej w moim mniemaniu ze mna rozmowy i kontaktu, co mnie czasem meczy ale z drugiej strony nie moge jej powiedziec ze chce spokoju bo wiadomo nie chce jej urazic itp. a ze mieszkam z rodzicami, mama nie pracuje to ma wiele czasu do zagospodarowania co odbija sie na mnie:)
ps. a tak na marginesie jeszcze, dzis dzwoniam do ksiegarni aby zamoic sobie " Introwertyzm to zaleta" i pani nawet nie znala tego slowa, musialam jej przeliterowac a i jeszce zapytala ze tam jest " w" czy " v", zenada:)
pozdrawiam
ale post...:D
co do tej kobiety to masz racje, ludzie nie wiedzą chyba co to introwertyk, dzielą społeczeństwo na ekstrawertyków i tych 'dziwnych zahukanych'
udawanie ekstrawertyka jednak nie jest dobre i nie sądze zeby w czyms pomagalo, nie chce zeby ludzie lubili mnie za jakis moj 'krzywy obraz'
co do tej kobiety to masz racje, ludzie nie wiedzą chyba co to introwertyk, dzielą społeczeństwo na ekstrawertyków i tych 'dziwnych zahukanych'
udawanie ekstrawertyka jednak nie jest dobre i nie sądze zeby w czyms pomagalo, nie chce zeby ludzie lubili mnie za jakis moj 'krzywy obraz'
Dark Maiden taking hold of my hand
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
z tym alkoholem to nie wiem czy mam szczescie czy pecha, po nim czuje sie jak młotem w łeb - śpie wszedzie i w każdych warunkach wiec nawet o udawaniu ekstrawertyka po % nie ma mowy, ewentualnie moge udawać śniętą rybe
(a to mi wizerunku nie poprawi:])
(a to mi wizerunku nie poprawi:])
Co innego po alkocholu...
Dark Maiden taking hold of my hand
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
Lead me away from hibernation
Strong and unafraid
Never a question why
Nie piję...
Za to wiem, że na trzeźwo też da się udawac, ale to bardzo męczące, więc uciekam się do tego tylko w sytuacjach kiedy z jakiegoś powodu bardzo mi zależy, żeby ukazać się w innym świetle. Co nie zmienia faktu, że zawsze wydaje mi się to jakieś nienaturalne...Udawanie to nie jest dobrowolny wybór tylko ostatecznośc. No i nie potrafię tak długo wytrzymać.
Za to wiem, że na trzeźwo też da się udawac, ale to bardzo męczące, więc uciekam się do tego tylko w sytuacjach kiedy z jakiegoś powodu bardzo mi zależy, żeby ukazać się w innym świetle. Co nie zmienia faktu, że zawsze wydaje mi się to jakieś nienaturalne...Udawanie to nie jest dobrowolny wybór tylko ostatecznośc. No i nie potrafię tak długo wytrzymać.
- Ekwiwalencja
- Pobudzony intro
- Posty: 144
- Rejestracja: 16 lis 2007, 18:40
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z własnej krainy
Ja bardzo często próbowałam udawać ekstrawertyka. Odkąd pamiętam nie mogłam pogodzić się z tym, że jestem inna, mam inne potrzeby. Chciałam za wszelką cenę dorównać innym kroku. Całej energii i zapału starczało mi zazwyczaj na bardzo krótko. Po jakimś tygodniu, dwóch dawałam za wygraną. Padałam z wycieńczenia i pogrążałam się w bezdennej rozpaczy. Zaszywałam się w domu i miałam wszystko i wszystkich gdzieś. Po paru dniach odzyskiwałam siły i optymizm - byłam gotowa, by spróbować na nowo. Wpadałam znów w wir spotkań towarzyskich, które znosiłam niekiedy z zaciśniętymi pięściami i ze łzami w oczach. Błyszczałam wymuszonym uśmiechem, starałam się być tak energiczna, głośna i spontaniczna jak oni. Jednak nie da się tego udawać, ani nawet nauczyć. Nie miałam w sobie czegoś tak magnetycznego jak oni, czegoś, co pozwoliłoby mi przyciągnąć do siebie ludzi, co więcej - zatrzymać ich przy sobie na dłużej. Po jakimś czasie znów opadałam z sił i cały proces zaczynał się od początku.
Dlaczego to robiłam? Od dziecka czułam się odtrącona przez cały świat, niezrozumiana. Lata mijały a sytuacja się nie zmieniała. Wciąż zadawałam sobie pytania: "dlaczego?", "o co w tym chodzi?" i "czy na pewno wszystko jest ze mną w porządku?". Wierzyłam, że któregoś dnia nadrobię stracony czas, dorównam im i będę szczęśliwa.
Pewnie byłoby tak do dziś, gdybym nie dowiedziała się któregoś dnia, zupełnie przypadkiem, że jestem introwertyczką. Wtedy przyszło olśnienie!!! Zrozumiałam. Znalazłam wreszcie swoje miejsce na tym świecie - ciasne, niezupełnie komfortowe, ale własne.
Już nie uganiam się za własnym cieniem, nieosiągalną ideą. Staram się zawsze być sobą i jestem znacznie bardziej szczęśliwa.
Dlaczego to robiłam? Od dziecka czułam się odtrącona przez cały świat, niezrozumiana. Lata mijały a sytuacja się nie zmieniała. Wciąż zadawałam sobie pytania: "dlaczego?", "o co w tym chodzi?" i "czy na pewno wszystko jest ze mną w porządku?". Wierzyłam, że któregoś dnia nadrobię stracony czas, dorównam im i będę szczęśliwa.
Pewnie byłoby tak do dziś, gdybym nie dowiedziała się któregoś dnia, zupełnie przypadkiem, że jestem introwertyczką. Wtedy przyszło olśnienie!!! Zrozumiałam. Znalazłam wreszcie swoje miejsce na tym świecie - ciasne, niezupełnie komfortowe, ale własne.
Już nie uganiam się za własnym cieniem, nieosiągalną ideą. Staram się zawsze być sobą i jestem znacznie bardziej szczęśliwa.
Re: udawanie ekstrawertyka
fajny temat, wiec postanowilam go odswiezyc;p
z tym udwaniem to nie najlepszy pomysl..bo jak sie udaje to inni zawsze wyczuja ta sztucznosc i efekt jest odwrotny do zamierzonego. u siebie zauwazylam, ze czasem potrafie z siebie wydobyc ekstrawertyka, np gdy mam dobry dzien, jakis sukces na uczelni, czy sukces w zyciu osobistym, abo po prostu dobry humor. sa takie dni, ze rozmowa z innymi, wspolne smianie sie przychodzi ot tak sobie. czuje sie jakbym byla czescia swiata ekstrawertków. z drugiej strony czasami jest tak, ze nawet chce bardzo w ten ich swiat wejsc, ale jakas bariera mi nie pozwala byc sobą, denerwuje sie, zamykam w sobie, czuje ze sztucznie sie usmiecham, mysle tylko o tym, ze rozmowa zaraz sie urwie i zapadnie glucha cisza... czuje, ze wtedy gadam głupoty, męczy mnie to strasznie. dlatego staram si ebyc sobą...jezeli czuje ze nei mam nic do powiedzenia to nie mowie. najgorsze jest wymyslanie tematów na sile.. ludzie nigdy nie polubia kogos, kto męczy sie sam ze soba. lepiej byc troche innym, ale prawdziwym
z tym udwaniem to nie najlepszy pomysl..bo jak sie udaje to inni zawsze wyczuja ta sztucznosc i efekt jest odwrotny do zamierzonego. u siebie zauwazylam, ze czasem potrafie z siebie wydobyc ekstrawertyka, np gdy mam dobry dzien, jakis sukces na uczelni, czy sukces w zyciu osobistym, abo po prostu dobry humor. sa takie dni, ze rozmowa z innymi, wspolne smianie sie przychodzi ot tak sobie. czuje sie jakbym byla czescia swiata ekstrawertków. z drugiej strony czasami jest tak, ze nawet chce bardzo w ten ich swiat wejsc, ale jakas bariera mi nie pozwala byc sobą, denerwuje sie, zamykam w sobie, czuje ze sztucznie sie usmiecham, mysle tylko o tym, ze rozmowa zaraz sie urwie i zapadnie glucha cisza... czuje, ze wtedy gadam głupoty, męczy mnie to strasznie. dlatego staram si ebyc sobą...jezeli czuje ze nei mam nic do powiedzenia to nie mowie. najgorsze jest wymyslanie tematów na sile.. ludzie nigdy nie polubia kogos, kto męczy sie sam ze soba. lepiej byc troche innym, ale prawdziwym
Re: udawanie ekstrawertyka
No właśnie. Ja też udaję osobę towarzyską. W sumie nabyłem to jako nawyk, czasem mi wychodzi nawet ale jest to strasznie sztuczne. Nie potrafie być sobą wsród obcych ludzi. Zawsze mi się wydaję że muszę rozpoczynac rozmowę, być zabawny i takie tam. Na twarzy sztuczny uśmiech. Jestem nawet bardziej towarzyski od innych, ale to tylko w bezpiecznych warunkach i na krótką mete. Męcze się i potem chce uciekać bo wychodzi ze mnie taki mały gburek co sie nie chce już do nikogo odezwać. Strasznie się dołuję. Przez to nie moge znaleźć pracy bo odstrasza mnie bliski kontakt z współpracownikami. Klientów juz mniej bym sie obawiał. No cóż trzeba w końcu przyjąć to jaki jestem do wiadomości i nie przejmować się innymi. Co jest jednak dla mnie trudne.
"Life is so unnecessary"