rozmowy przez telefon
Chyba sie tu nie wypowiadałam Też wole poczekać aż ktoś odbierze, a nie znane numery dzwoniące na komórkę odbieram jako zamach na prywatność (koleżanka mojej mamy tak zadzwoniła kiedyś najpierw na mój kom, a dopiero później na domowy i się mamie poskarżyła "A bo taka strasznie poddenerwowana pani odebrała, i powiedziała że pomyłka....") Za to z dzwonieniem gdzieś nie mam aż takich problemów, kiedyś to wywoływała we mnie panikę, ale jak mnie własna mama nie poznała przez telefon, a kilka osób stwierdziło że brzmię bardzo dostojnie i tak jakoś nie jak ja, to poczułam sie w pewnym sensie anonimowa . Mogę dzwonić do instytucji i zapytać o coś, ale luźną rozmowę przeprowadzę tylko z bliskimi mi ludźmi.
Teraz to nieskończenie cienka granica między tym co było, a tym co będzie.
- Naphthalene
- Introwertyk
- Posty: 65
- Rejestracja: 28 lip 2008, 14:39
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Małopolska
Mnie też stresują rozmowy przez telefon- nie lubię rozmawiać z kimś, kogo nie widzę. Gadu-gadu jest lepsze, bo pisząc zawsze mogę to później drugi raz przeczytać i ewentualnie poprawić... Jednak wtedy nigdy nie jestem pewna emocji rozmówcy, gdyż, nie dość, że go nie widzę, nie słyszę nawet głosu... W moim przypadku przez gg to najczęściej dochodzi do nieporozumień... Jednak najlepiej rozmawiać w cztery oczy, a jak pisać, to listy (z odpowiednią interpunkcją).
Do mnie nigdy nikt nie dzwoni, chyba, że w roku szkolnym... Wtedy to nie raz godzinami na telefonie wiszę i tłumaczę zadania... albo, jaśniej mówiąc, dyktuję... Obiecałam sobie jednak, że od początku tego roku szkolnego to się zmieni. Nie będę dawała się więcej wykorzystywać.
Ja rzadko gdzieś dzwonię, ale jeśli już muszę, to wychodzę z domu, biorę komórkę, idę do sadu albo pobliskiego lasu, tysiąc razy rozglądam się, czy przypadkiem nikogo w pobliżu nie ma, a wybierając numer, tysiąc razy sprawdzam, czy aby na pewno się nie pomyliłam... Ogólnie to nie umiem gadać przez telefon.
Dziwię się np. takim ludziom, jak moja koleżanka, która, będąc na szkolnej wycieczce, w trakcie spaceru po Krakowie, dzwoni do swojej przyjaciółki i opowiada o chłopaku, który strasznie się jej spodobał... A naokoło pełno ludzi, i to jeszcze sami znajomi... Pytam ją: "a jak będą cię później wszyscy wypytywać, o kim tak gadasz?". Odpowiada: "a niech tylko spróbują" i wzrusza ramionami. Niby nikt na nią nie patrzy, ale jednak wszyscy patrzą. Ja bym chyba ze wstydu się spaliła na miejscu.
Poza tym uważam, że nie każda rozmowa to rozmowa na telefon.
Do mnie nigdy nikt nie dzwoni, chyba, że w roku szkolnym... Wtedy to nie raz godzinami na telefonie wiszę i tłumaczę zadania... albo, jaśniej mówiąc, dyktuję... Obiecałam sobie jednak, że od początku tego roku szkolnego to się zmieni. Nie będę dawała się więcej wykorzystywać.
Ja rzadko gdzieś dzwonię, ale jeśli już muszę, to wychodzę z domu, biorę komórkę, idę do sadu albo pobliskiego lasu, tysiąc razy rozglądam się, czy przypadkiem nikogo w pobliżu nie ma, a wybierając numer, tysiąc razy sprawdzam, czy aby na pewno się nie pomyliłam... Ogólnie to nie umiem gadać przez telefon.
Dziwię się np. takim ludziom, jak moja koleżanka, która, będąc na szkolnej wycieczce, w trakcie spaceru po Krakowie, dzwoni do swojej przyjaciółki i opowiada o chłopaku, który strasznie się jej spodobał... A naokoło pełno ludzi, i to jeszcze sami znajomi... Pytam ją: "a jak będą cię później wszyscy wypytywać, o kim tak gadasz?". Odpowiada: "a niech tylko spróbują" i wzrusza ramionami. Niby nikt na nią nie patrzy, ale jednak wszyscy patrzą. Ja bym chyba ze wstydu się spaliła na miejscu.
Poza tym uważam, że nie każda rozmowa to rozmowa na telefon.
<ich bin kein schreibtischdichter mehr. ich bin ein zugdichter>
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Komórkę mam zwykle wyłączoną, włączam tylko czasami, na prośbę rodziców, którzy chcieliby się ze mną skontaktować, np. gdy wychodzę z domu na całą noc. Telefonu stacjonarnego nie odbieram nigdy, chyba, że mnie o to prosi ktoś z domowników (bo sam akurat nie może podejść). Jak jestem w domu sama to na pewno nie odbiorę. Powód jest prosty - nie chce mi się nigdy z nikim gadać.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
A ja odbieram, jeżeli widzę, że dzwoni ktoś znajomy. Gdy numer jest nieznany, mam pewne opory, ale i tak odbieram, telefon mnie nie skrzywdzi - chociaż czasami żałuję, że podniosłam słuchawkę, bo okazuje się, że ktoś tam czegoś ode mnie chce i zakłóca mi tym samym dzień.Akolita pisze: Jak jestem w domu sama to na pewno nie odbiorę. Powód jest prosty - nie chce mi się nigdy z nikim gadać.
Re: rozmowy przez telefon
Poruszono juz tutaj wiele z tego, co chcialem napisac w temacie; wiec od siebie podsumuje i powiem, ze rowniez szczerze nienawidze telefonow i rozmow teleonicznych z kazdym, kto nie jest bezposrednia rodzina. Nie znosze ich, poniewaz niszcza dzien; irytuja, osoba po drugiej stronie "zawsze cos chce" [nawet, jesli lezy to w naszym interesie], oczekuje sie od czlowieka szybkiego myslenia, odpowiadania, reagowania; etc, stad tez bardzo czesto wysylam np mailem do rozmowcy dodatkowe informacje, lub prosbe o takowe.
Zasadniczo nie dzwoni do mnie nikt, bo dlugo na to pracowalem i bardzo tego chcialem. Stad wiem, ze dzwoni ktos obcy; jesli telefon zacznie sie nagle odzywac, a usluga ukazywania numeru to "dar z niebios". Dzieki niej introwertyk moze wiedziec kiedys ktos znow zechce mu sie ponaprzykrzac, ew moze sie dowiedziec kto chcial sie naprzykrzac. Poczta glosowa jest rownie dobra, o ile zdalny rozmowca nie oczekuje oddzwonienia/decyzji, etc.
Generalnie uwazam, ze telefony wydzieraja ludziom prywatnosc, bo kazdy oczekuje, ze druga strona nie robi nic innego, jak tylko czeka na nasz telefon i jest gotowa go odebrac w kazdej chwili. Z telefonu korzystam tylko, gdy musze w jakiejs sprawie zadzwonic do najblizszej rodziny, lub wyslac smsa.
Zasadniczo nie dzwoni do mnie nikt, bo dlugo na to pracowalem i bardzo tego chcialem. Stad wiem, ze dzwoni ktos obcy; jesli telefon zacznie sie nagle odzywac, a usluga ukazywania numeru to "dar z niebios". Dzieki niej introwertyk moze wiedziec kiedys ktos znow zechce mu sie ponaprzykrzac, ew moze sie dowiedziec kto chcial sie naprzykrzac. Poczta glosowa jest rownie dobra, o ile zdalny rozmowca nie oczekuje oddzwonienia/decyzji, etc.
Generalnie uwazam, ze telefony wydzieraja ludziom prywatnosc, bo kazdy oczekuje, ze druga strona nie robi nic innego, jak tylko czeka na nasz telefon i jest gotowa go odebrac w kazdej chwili. Z telefonu korzystam tylko, gdy musze w jakiejs sprawie zadzwonic do najblizszej rodziny, lub wyslac smsa.
Re: rozmowy przez telefon
Ja tam mogę rozmawiać przez telefon i jest to wygodne, choć jakoś nie umiem rozmawiać na poważne tematy bądź rzeczy dla mnie ważne bez patrzenia w oczy rozmówcy, dlatego cenię sobie bardzo rozmowy w cztery oczy, bez dodatkowych uszu i oczu z równie ciekawymi osobami.
Re: rozmowy przez telefon
To coz z ciebie za eremita ... ?eremita pisze:Ja tam mogę rozmawiać przez telefon i jest to wygodne, choć jakoś nie umiem rozmawiać na poważne tematy bądź rzeczy dla mnie ważne bez patrzenia w oczy rozmówcy, dlatego cenię sobie bardzo rozmowy w cztery oczy, bez dodatkowych uszu i oczu z równie ciekawymi osobami.
Re: rozmowy przez telefon
Widocznie żaden ^^. Cenię sobie jednak święty spokój we własnej twierdzy(pokoju), gdzie na biurku wiecznie panuje uporządkowany(dla mnie) bałagan. Zresztą osób z którymi lubię i chcę rozmawiać jest dwójka(choć i tak częściej słucham).
Re: rozmowy przez telefon
A to masz niemal dokladnie tak, jak jaeremita pisze:Widocznie żaden ^^. Cenię sobie jednak święty spokój we własnej twierdzy(pokoju), gdzie na biurku wiecznie panuje uporządkowany(dla mnie) bałagan. Zresztą osób z którymi lubię i chcę rozmawiać jest dwójka(choć i tak częściej słucham).
Re: rozmowy przez telefon
Unikam jak mogę rozmawiania przez telefon. Stacjonarnego nie odbieram nigdy, jeśli ktoś jest w domu poza mną. A jeśli nikogo nie ma, to odbieram tylko jeśli ktoś jest wyjątkowo namolny, ew. jeśli czekam na paczkę od kuriera (a oni zwykle nie wiedzą jak dokładnie do mieszkania trafić, więc dzwonią). Głupie jest to, że nie zawsze rozpoznaję od razu głos (zresztą - z twarzami mam tak samo) i nawet jeśli dzwoni brat, to muszę mieć sekundę na zastanowienie się . A już wszelkich wujków/ciotek i piątych wód po kisielu potrafię nie rozpoznać w ogóle (czasem orientuję się z kim rozmawiałam jak już np. przekazuję słuchawkę osobie do której ten ktoś dzwonił), co powoduje czasem głupie sytuacje, więc nie lubię odbierać .
Na komórkę nikt nie dzwoni - prawie nikt nie ma numeru, a ci co mają, to wiedzą, że ja od komórki NIE jestem uzależniona i nie noszę jej praktycznie wcale, więc nie ma co do mnie dzwonić, bo prędzej kontakt ze mną się uzyska przez np. moją mamę, która telefon odbiera zawsze. Komórkę zasadniczo "mam bo mam", czasem do słuchania muzyki (ale i tak najczęściej zapomnę ją wziąć do szkoły i jak nam jakaś lekcja wypadnie, to żałuję, że nie wzięłam) i do budzenia .
Wiem natomiast, że jeśli by ktoś dzwonił, a ja nie wiedziałabym kto (nie miałabym np. w kontaktach itp.) to bym nie odebrała. Nigdy nie zapomnę sytuacji, gdy przez pół godziny jakaś babka próbowała mi uświadomić, że to numer jej brata i dzwoniła bez przerwy z gadką pt. "jak ty możesz mieć nr mojego brata" . To była jedna z najbardziej stresujących sytuacji telefonicznych, jakie przeżyłam, a dziś w sumie nie wiem czemu nie wyłąćzyłam telefonu od razu:).
eremita, też tak mam z pokojem . Mój pokój - moja twierdza. I nawet niespecjalnie lubię kogokolwiek do niego wpuszczać .
Na komórkę nikt nie dzwoni - prawie nikt nie ma numeru, a ci co mają, to wiedzą, że ja od komórki NIE jestem uzależniona i nie noszę jej praktycznie wcale, więc nie ma co do mnie dzwonić, bo prędzej kontakt ze mną się uzyska przez np. moją mamę, która telefon odbiera zawsze. Komórkę zasadniczo "mam bo mam", czasem do słuchania muzyki (ale i tak najczęściej zapomnę ją wziąć do szkoły i jak nam jakaś lekcja wypadnie, to żałuję, że nie wzięłam) i do budzenia .
Wiem natomiast, że jeśli by ktoś dzwonił, a ja nie wiedziałabym kto (nie miałabym np. w kontaktach itp.) to bym nie odebrała. Nigdy nie zapomnę sytuacji, gdy przez pół godziny jakaś babka próbowała mi uświadomić, że to numer jej brata i dzwoniła bez przerwy z gadką pt. "jak ty możesz mieć nr mojego brata" . To była jedna z najbardziej stresujących sytuacji telefonicznych, jakie przeżyłam, a dziś w sumie nie wiem czemu nie wyłąćzyłam telefonu od razu:).
eremita, też tak mam z pokojem . Mój pokój - moja twierdza. I nawet niespecjalnie lubię kogokolwiek do niego wpuszczać .