Strona 6 z 13

Re: introwertyzm a depresja

: 28 sty 2013, 17:46
autor: apohawk
lea pisze:Dla mnie myśli samobójcze to norma raczej, do których realizacji nie byłabym zdolna. Teraz. Jak za parędziesiąt lat będzie dennie, nie widzę powodu by tego nie skończyć właściwie. To moja sprawa, każdy człowiek ma prawo decydować o tym, kiedy już nie chce w to 'brnąć dalej'.
Z tym się nie zgodzę. Ranisz w ten sposób osoby, którym na tobie zależy. Bardzo dobrze wiem, że czasami się tego nie dostrzega i ma się wrażenie, że nikomu na tobie nie zależy. Pustka i kompletne osamotnienie. A nie koniecznie musi tak być. Pamiętaj, że twoi bliscy, to ludzie, ze swoimi problemami, traumami, czasem pokaleczeni równie mocno jak ty, za to w inny sposób i nie potrafią okazywać troski o ciebie w sposób dla ciebie widoczny. Wiem, że to przygnębiająca perspektywa. Spróbuj spojrzeć na sytuację z ich perspektywy. W jaki sposób troszczą się o siebie? W jaki sposób chciałabyś, aby troszczyli się o ciebie, abyś to dostrzegała? Z czego mogą wynikać te różnice?

Re: introwertyzm a depresja

: 28 sty 2013, 18:26
autor: lea
Wszyscy umierają. Za parędziesiąt lat, ich może już nie być. Jak już nikogo nie będzie, dlaczego mam żyć. Jeżeli życie ma sens [ który średnio odnajduję w czymkolwiek ] jest nim dla mnie trwanie dla kogoś. Sama JA nie jestem dla siebie powodem wystarczającym. Inni ludzie byli zawsze nim dla mnie. Albo choć jedna osoba. Tak, jedna. A jak już jej nie ma?
Może brakuje we mnie empatii względem ich. Ale też niby czemu mają mnie oni obchodzić? Na tym to polega, że już nic cie nie będzie obchodzić potem. Nie ma czegoś takiego jak poczucie winy, nie ma niczego.

e: ja zawsze uważam, że każdy ma prawo do bycia trochę... dziwnym, nazwijmy to tak, bo każdy ma swoje przeżycia na karku. Nie oczekuje, by się o mnie jakoś mega-szczególnie troszczyli, tylko choć raz odebrali to co mówię na serio i spróbowali jakoś ten problem rozwiązać, bo samemu sie nie da zwyczajnie.

Re: introwertyzm a depresja

: 28 sty 2013, 22:16
autor: arbuz25
Ja bym proponował wybrać się do psychologa. Sam korzystałem z jego usług i sobie chwalę. Niby zwykła rozmowa, a ma jakąś moc. Zazwyczaj łatwiej rozmawiać o swoich problemach z kimś obcym. Naprawdę jakoś mi lżej po tym.
Na moim przykładzie mogę powiedzieć, że introwertyzm "pomaga" wpadać w depresję. Domyślam się, że powodem tego jest to, że czujemy się inni. Gorsi od tych wiecznie uśmiechniętych ekstra.... . Bo przecież oni tacy fajni, czerpią z życia, wszyscy ich lubią, a my siedzimy cicho sami i niby nam z tym dobrze, ale jednak czujemy się gorzej. No cóż. Ale to tylko kwestia spojrzenia na pewne rzeczy z innej strony. Teraz to jestem dumny z mojego introwertyzmu. Zauważam w sobie coraz więcej zalet. Czuję się lepszy od ekstra.... - nie żebym się wywyższał, ale czuję, że mam głębszą osobowość niż inni. Krótko mówiąc, mam wiele rzeczy daleko w d....., sam kieruję swoim życiem i nie patrzę na innych.

Re: introwertyzm a depresja

: 28 sty 2013, 22:24
autor: lea
arbuz25 pisze:Ja bym proponował wybrać się do psychologa.
Nie mam pieniędzy na psychiatrę. Bo to już psychiatra potrzebny.
A zresztą nie wiem, czy mi coś psycholog/psychiatra pomoże. Może to tylko moja paskudna cecha charakteru.

Re: introwertyzm a depresja

: 29 sty 2013, 9:02
autor: Sorrow
lea pisze:
arbuz25 pisze:Ja bym proponował wybrać się do psychologa.
Nie mam pieniędzy na psychiatrę. Bo to już psychiatra potrzebny.
A zresztą nie wiem, czy mi coś psycholog/psychiatra pomoże. Może to tylko moja paskudna cecha charakteru.
Pieniędzy? Tzn. nie masz ubezpieczenia zdrowotnego O_o ?

Re: introwertyzm a depresja

: 29 sty 2013, 11:45
autor: lea
Tu nie tylko o kasę chodzi też... nie znam się na tym nawet, znowu wchodzi w grę sprawa 'moich bliskich', którzy uparcie stoją przy tym 'że mi nic nie jest' i średnio mi powiedzą jak korzystać z tego nawet, tyle oczekuje - nikt mnie za rączkę prowadzić nie musi. Pewnie powinnam się bardziej tym zainteresować taka prawda, a nie być od nich tak zależną. Wiem to. :/ Przyznam, że sierota jestem pod kątem wiedzy na ten temat. *od czego jest internet, poszukam*
Ogólnie też nie jestem jakoś przekonana do tego, czy jakiś papierek psychologa świadczy o tym, że ta osoba potrafi prowadzić rozmowę w taki sposób, że mi to pomoże. No ale nigdy na takowej nie byłam, co mi tam do krytyki.

Re: introwertyzm a depresja

: 29 sty 2013, 12:06
autor: Akolita
Psychiatrę można sobie załatwić za free, choć często trzeba długo czekać na wizytę, bo wolne terminy są dopiero gdzieś daleko za horyzontem. Leki też nie muszą być drogie. Są tabsy, które kosztują kilkadziesiąt złotych za pudełeczko, ale są też ich tanie odpowiedniki - za 6,8,10 złotych np.
Niemniej jednak kuracja antydepresantami przez pierwsze dwa tygodnie jest bardzo trudna nie tylko dla chorego, ale też dla jego otoczenia. Dobrze jest mieć jakieś wsparcie bliskich, kiedy się zaczyna leczenie. Właściwie to wsparcie jest dobre przez cały czas. Każdy, nawet zdrowy człowiek, może funkcjonować źle, jeśli jest pozostawiony sam sobie.
Psychologowie bywają różni. Ta psycholożka, u której byłem mając 17 lat, zniszczyła mnie doszczętnie, co skończyło się najgorszym i najbardziej ponurym i jałowym rokiem wyjętym z życiorysu.
Po latach poznałem innego psychologa. On potrafił dać chwilowe wsparcie i lubiłem z nim rozmawiać.

Re: introwertyzm a depresja

: 29 sty 2013, 14:00
autor: Czerwona
lea pisze:Ogólnie też nie jestem jakoś przekonana do tego, czy jakiś papierek psychologa świadczy o tym, że ta osoba potrafi prowadzić rozmowę w taki sposób, że mi to pomoże. No ale nigdy na takowej nie byłam, co mi tam do krytyki.
Lea, ale jak nie spróbujesz, to nawet nie będziesz wiedziała czy warto.

Z takich technicznych rzeczy to mogę poradzić udać się do swojej przychodni i zapytać - pewnie konieczne będzie skierowanie, więc najpierw będziesz musiała pójść do rodzinnego. A jak nie, to w większych miastach działają Ośrodki Pomocy Społecznej, Ośrodki Interwencji Kryzysowej i tam też możesz spróbować się udać. W małej przychodni terminy są szybsze niż w szpitalach, gdzie można czekać nawet i dwa miesiące.
Będziesz potrzebowała mieć ze sobą książeczkę ubezpieczeniową z ważną pieczątką lub zamiennik i jak masz to jeszcze dowód osobisty.

Re: introwertyzm a depresja

: 29 sty 2013, 18:23
autor: arbuz25
Czerwona pisze: Będziesz potrzebowała mieć ze sobą książeczkę ubezpieczeniową z ważną pieczątką lub zamiennik i jak masz to jeszcze dowód osobisty.
Od 1 stycznia nie trzeba mieć żadnych książeczek. Wystarczy pesel :).

Re: introwertyzm a depresja

: 29 sty 2013, 19:17
autor: apohawk
arbuz25 pisze:
Czerwona pisze: Będziesz potrzebowała mieć ze sobą książeczkę ubezpieczeniową z ważną pieczątką lub zamiennik i jak masz to jeszcze dowód osobisty.
Od 1 stycznia nie trzeba mieć żadnych książeczek. Wystarczy pesel :).
W teorii masz rację, ale w Polsce zawsze jest inaczej.

Re: introwertyzm a depresja

: 29 sty 2013, 19:57
autor: Czerwona
No to się zdziwiłam :P W grudniu byłam u lekarza i wtedy trzeba było mieć przy sobie książeczkę.

Oby zmiana szybko była wprowadzona w rzeczywistość.

Re: introwertyzm a depresja

: 10 lut 2013, 9:07
autor: Donnie
Na szczęście od lat nie miewam tak głębokich dołków. Kiedyś było tego masę, problemy z samoakcetpacją, z rówieśnikami, jakieś tam drobne problemy dojrzewania itp, czasem wspomagane różnymi środkami psychoaktywnymi, które koniec końców jeszcze bardziej pogłębiały stany bliskie depresji. Na szczęście zawsze był ktoś pod ręką, kto "odmulił" albo po jakimś czasie przechodziło. Wtedy nawet lubiłem te stany połączone z nutką melancholii. Świece, dołująca lub wywołująca złe emocje muzyka, samotność, lubiłem się tak zaszywać. Dziś już sobie na to nie pozwalam.

Re: introwertyzm a depresja

: 12 lut 2013, 4:00
autor: Sorrow
Ja ostatnio doszedłem do wniosku, że nie mam depresji. Po prostu czasami jest chujowo i się podobnie czuję.
Donnie pisze:Świece, dołująca lub wywołująca złe emocje muzyka, samotność, lubiłem się tak zaszywać. Dziś już sobie na to nie pozwalam.
No, zła muzyka potrafi strasznie przybić. Wszelkie Metalliki, Linking Parki, Evanescence, i tym podobne. Unikam tego jak ognia.

Re: introwertyzm a depresja

: 22 lut 2013, 19:57
autor: dreamer08
W wieku 14 lat wylądowałam u psychologa. Moja rodzicielka stwierdziła, że jestem dziwna, bo nie chcę mówić o fakcie, że mój ojciec nas opuścił. Szczerze? Jakoś nie przejęłam się faktem, że go nie ma. Byłam na kilku wizytach, po czym stwierdzono u mnie głęboką depresję. Wtedy nagle przestałam chodzić, a dziś... Hmm... Dziś ten fakt przez moich najbliższych jest ignorowany.
Sama czuję, że jest ze mną źle. Ale mimo wszystko brak mi czasu na to, żeby się udać do specjalisty. To pracowity rok... Na pewno czułabym się lepiej, gdybym miała większe wsparcie w bliskich. Oni za jakże doskonałą drogę motywacji uznali coś typu: "I tak Ci się nie uda, bo wszyscy dadzą radę, tylko nie Ty.", "Przecież się tam nie dostaniesz...". Nie wiem, może są święcie przekonani, że wtedy pomyślę sobie: "Pokażę im, że się mylą!". Otóż nie. Ja w takich sytuacjach odpuszczam, bo najzwyczajniej w świecie zaczynam wierzyć w to, że jestem tak beznadziejna, jak mi mówią. Źle się to na mnie odbija. Popadłam w kompleksy. I tak trwam. Ale nic nie poradzę już. Rozmowy z nimi są bezskuteczne. Wymuszenie pozytywnego myślenia niesie tylko chwilową ulgę, bo ani trochę nie jest ono szczere. No cóż... Trzeba mimo wszystko żyć dalej.

Uważam, że w przypadku introwertyków do depresji tak naprawdę krótka droga. Często są to osoby mało wylewne, zamknięte w sobie. Efekt jest taki, że nie obnoszą się ze swoimi problemami, duszą je w sobie i automatycznie ciężej im się przed nią bronić.

Re: introwertyzm a depresja

: 19 maja 2013, 21:11
autor: ryba4444
dopóki chodziłem do szkoły jakoś nie miałem problemów natury depresyjnej, no chyba że przez śmierć mojego brata i moje zawody miłosne... Problem zaczął się odkąd zacząłem pracować, na początku było naprawdę fajnie... Pomimo, że nie pracuję w swoim zawodzie to do pracy przychodziłem z uśmiechem na twarzy głównie za sprawą mojego kierownika, świetny facet pogadać można, wszystko wytłumaczy, do pracy nie goni normalnie złoty kierownik a i współpracownicy ze naszej zmiany byli super. Pech chciał, że wyjechał z żoną i dzieckiem za granicę i tu się zaczęła moja tragedia... Trafiłem na zmianę z najgorszym kierownikiem, generalnie nie robi nic strasznego ale samo patrzenie na niego wykańcza mnie psychicznie, znienawidziłem swoją pracę, chętnie bym się zwolnił a jak przyjdzie tydzień nocek (to już dziś) to normalnie płakać mi się chce. Tyle dobrego że on już nie ma nocek. Praca dom praca dom, taka ładna pogoda teraz a ja nie mam ochoty wychodzić z domu, jestem załamany, czuję się jak bym już miał tak się męczyć do końca życia. Zauważyłem, że jedyną rzeczą która przynosi mi radość jest kawa i nic więcej. Dobra nie wiem co dalej pisać idę się szykować na nieszczęsną nockę