Męskość a bycie sobą

Tutaj rozmawiamy o ogólnych kwestiach osobowości, typologiach osobowości, temperamentu; zamieszczamy testy osobowości.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

Uciekinierka pisze: 10 lip 2017, 23:27 Ja tylko nie rozumiem skąd pogląd, że to kobietom zależy na czymś takim. Przecież jak nie ma okazywania emocji i komunikacji, w tym także mówienia o swoich problemach, to trudno chyba zbudować bliską relację.
Pogląd bierze się z doświadczenia wielu mężczyzn.
Łatwiej jest nie okazywać żadnych emocji, niż odczytać w myślach, jakie emocje druga osoba ma ochotę zobaczyć - i je zagrać. Tylko proszę, nie wmawiaj mi, że kobiety akceptują wszystkie męskie emocje i nie reagują nigdy w sposób, który bym mógł streścić "nie masz prawa tak czuć", lub "co z ciebie za mężczyzna, jeśli tak czujesz".
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Uciekinierka
Ambiwertyk
Posty: 145
Rejestracja: 07 sty 2015, 2:28
Płeć: kobieta
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Uciekinierka »

psubrat pisze: 11 lip 2017, 0:27 Tylko proszę, nie wmawiaj mi, że kobiety akceptują wszystkie męskie emocje i nie reagują nigdy w sposób, który bym mógł streścić "nie masz prawa tak czuć", lub "co z ciebie za mężczyzna, jeśli tak czujesz".
Nie zamierzam negować ani Twoich doświadczeń w tym względzie ani kogokolwiek innego. Jestem przekonana, że zdarzają takie sytuacje. Tylko nie generalizuj proszę, że takie zachowanie jest domeną kobiet w ogóle. Poza tym zdarza się też, że mężczyźni nie akceptują emocji kobiet. Robienie z kobiet histeryczek i naśmiewanie się z naiwności czy emocjonalnego podejścia do różnych tematów też nie jest fajne. Myślę, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni chcieliby być akceptowani, a trudno jest takiej akceptacji w pełni doświadczyć, ponieważ każdy wnosi w relację własny bagaż emocjonalny. Nie jest łatwo okazać komuś zrozumienie, kiedy samemu jest się sfrustrowanym.
"(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno."
Tofu
Intronek
Posty: 35
Rejestracja: 03 lip 2017, 10:34
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
MBTI: INFJ-A

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Tofu »

psubrat pisze: 10 lip 2017, 22:49 Jest oparty na faktach stereotyp, że mężczyzna nie narzeka, tylko rozwiązuje swoje problemy. Jednak w realizacji tego stereotypu doszedłem do przesady, bo nie tylko nie narzekałem, ale wręcz wypierałem się tego, że mam problem, gdy ktoś ten problem zauważył i chciał mi pomóc. Wierzyłem, że wystarczy tylko chcieć, a mogę pokonać wszystkie swoje słabości. Po latach mam już tego podejścia dość.
No jeśli ty udawanie że problemu nie ma uznajesz za rozwiązywanie go, to Ci się nie dziwię że masz dość.

Ale jeśli chodzi o nieokazywanie uczuć to po części prawda. Nie można publicznie dawać po sobie znać jak się czujesz, bo zostaniesz uznany za mięczaka.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

Uciekinierka pisze: 11 lip 2017, 0:38 Nie zamierzam negować ani Twoich doświadczeń w tym względzie ani kogokolwiek innego. Jestem przekonana, że zdarzają takie sytuacje. Tylko nie generalizuj proszę, że takie zachowanie jest domeną kobiet w ogóle. Poza tym zdarza się też, że mężczyźni nie akceptują emocji kobiet.
Nikt nie wątpi, że kobiety w relacjach z mężczyznami też mają problemy. Temu zawsze jest poświęcone dużo uwagi, również w mass-mediach. Nie mam też wątpliwości, że mężczyźni sami mają ogromny udział w utrzymywaniu takiego a nie innego modelu mężczyzny.
Ja w temacie męskości nie chciałbym się licytować, która płeć ma gorzej - bo oczywiste jest, że do kompromisu w tej kwestii nie dojdziemy - tylko dyskutować o problemach związanych z wpasowywaniem się w aktualny model męskości.
Tofu pisze:No jeśli ty udawanie że problemu nie ma uznajesz za rozwiązywanie go, to Ci się nie dziwię że masz dość.
Sytuacja bywa taka, że ktoś bardziej predystynowany do rozwiązania problemu, a lubiący mnie, mógłby mi pomóc go rozwiązać, lub rozwiązać go za mnie. Albo czasem zwyczajnie we dwóch łatwiej rozwiązać, niż w pojedynkę. Ukrywanie nie znaczy, że nie próbuję rozwiązać, a jedynie że ze strachu przed okazaniem słabości stosuję mniej efektywną metodę jego rozwiązania.
Ja zauważyłem taką rzecz w relacjach koleżeńskich, przynajmniej w większości przypadków w moim otoczeniu (wśród osób w wieku powyżej 25 lat, bo wcześniej było różnie): każdy chce drugiemu zrobić jakąś przysługę, ale ten drugi zazwyczaj nie chce przyjąc pomocy, bo przecież jest w stanie sobie poradzić sam.
Tofu pisze:Ale jeśli chodzi o nieokazywanie uczuć to po części prawda. Nie można publicznie dawać po sobie znać jak się czujesz, bo zostaniesz uznany za mięczaka.
Taki przypadek z życia: kolega z pracy traci życie w wypadku, jest pogrzeb. Który mężczyzna (spośród tych, którzy mieli z nim dobre relacje, bo pozostali mogą nie czuć potrzeby) pozwoli sobie na płacz? Ja coś takiego kilka lat temu przeżywałem i dla zachowania pozorów musiałem kierować swoje myśli na inne tematy, niż to w czym właśnie uczestniczę.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
martuella

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: martuella »

psubrat pisze: 11 lip 2017, 9:56 Taki przypadek z życia: kolega z pracy traci życie w wypadku, jest pogrzeb. Który mężczyzna (spośród tych, którzy mieli z nim dobre relacje, bo pozostali mogą nie czuć potrzeby) pozwoli sobie na płacz? Ja coś takiego kilka lat temu przeżywałem i dla zachowania pozorów musiałem kierować swoje myśli na inne tematy, niż to w czym właśnie uczestniczę.

Jeśli nawet na pogrzebie wzbraniasz się przed okazaniem tego, co czujesz z obawy przed reakcją ludzi, to musisz żyć w bardzo toksycznym środowisku. Albo może jesteś po prostu przewrażliwiony.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

martuella pisze: 11 lip 2017, 10:35 Jeśli nawet na pogrzebie wzbraniasz się przed okazaniem tego, co czujesz z obawy przed reakcją ludzi, to musisz żyć w bardzo toksycznym środowisku. Albo może jesteś po prostu przewrażliwiony.
Poczekajmy może na mężczyznę, który wspomni pogrzeb kolegi (nie ojca/matki/brata/siostry, bo tam wolno więcej), w którym uczestniczył - i pozwolił sobie na płacz.
Niestety, wykazałaś jedną z typowych kobiecych reakcji na męski problem: "masz problem? - coś z Tobią nie tak"
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
martuella

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: martuella »

Napisałam "albo MOŻE jesteś przewrażliwiony", ale niech Ci będzie. Rozumiem, o czym mówisz, bo z kolei od kobiet wymaga się w takich sytuacjach bardzo emocjonalnych reakcji i nie raz spotkałam się z zarzutem znieczulicy, tyle że jakoś przestało mnie to obchodzić, ale jak to już kiedyś na forum uzgodniliśmy - jestem psychopatą i tyle ;)
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Introman24 »

A ja widziałem mężczyznę, który płakał na pogrzebie swojego kolegi. Może to nie było intensywne, ale widać było, że płakał i nikt mu tego nie miał za złe. Mnie jest np. trudno doprowadzić do płaczu, ale u innych mężczyzn może być inaczej. I patrząc szerzej, na inne kultury to są również takie, w których mężczyźni mogą pozwolić sobie na większe okazywanie emocji, więc zapewne na pogrzebach również. Pewnie wiele zwyczajów uważanych za niemęskie w naszej kulturze w innej uznawane jest za jak najbardziej dopuszczalne (chociażby np. trzymanie się przez mężczyzn za rękę podczas spaceru).
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

Introman24 pisze: 11 lip 2017, 11:45A ja widziałem mężczyznę, który płakał na pogrzebie swojego kolegi. Może to nie było intensywne, ale widać było, że płakał i nikt mu tego nie miał za złe.
Ja osobiście nie widziałem, ale zdaję sobie sprawę, że jest to możliwe. Podstawowe pytanie, czy czuł wolność wyrażania emocji w taki sposób, czy tylko nie dał rady utrzymać wizerunku, jaki chciał utrzymać. Dlatego lepsza byłaby relacja kogoś, kto sam to przeżył.
Mnie jest np. trudno doprowadzić do płaczu, ale u innych mężczyzn może być inaczej.
Myślę, że większość mężczyzn jest trudno doprowadzić i stąd też się wziął taki element kulturowego modelu mężczyzny. Cecha rzeczywiście męska, ale też mająca swoje granice.
I patrząc szerzej, na inne kultury to są również takie, w których mężczyźni mogą pozwolić sobie na większe okazywanie emocji, więc zapewne na pogrzebach również.
Wystarczy poczytać Biblię, zobaczyć na ile często występują tam wyrażenia w rodzaju "wzruszył się głęboko". Przez przyrównanie do współczesnych standardów, daje nam to obraz Jezusa jako zniewieściałego, co jest raczej dalekie od prawdy.
Pewnie wiele zwyczajów uważanych za niemęskie w naszej kulturze w innej uznawane jest za jak najbardziej dopuszczalne (chociażby np. trzymanie się przez mężczyzn za rękę podczas spaceru).
Z podobnych rzeczy kojarzą mi się pewne biblijne fragmenty. Niby mamy kulturę chrześcijańską...

"Jeden z uczniów Jego - ten, którego Jezus miłował - spoczywał na Jego piersi."
"Również, gdy dwóch śpi razem, nawzajem się grzeją; jeden natomiast jakże się zagrzeje?"
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Introman24
Intromajster
Posty: 548
Rejestracja: 19 wrz 2016, 21:23
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
Lokalizacja: gdzieś na planecie Ziemia

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Introman24 »

psubrat pisze: 11 lip 2017, 12:25 Ja osobiście nie widziałem, ale zdaję sobie sprawę, że jest to możliwe. Podstawowe pytanie, czy czuł wolność wyrażania emocji w taki sposób, czy tylko nie dał rady utrzymać wizerunku, jaki chciał utrzymać.
Nie wiem jak było u niego, ale wydaje mi się że płakanie na pogrzebie osoby, która była jakoś bliska nie jest żadnym powodem dla którego ktoś będzie wytykany palcami. Nie wiem czy ktoś słyszał o takim przypadku, że kogoś spotkały jakieś szykany za to, że rozpłakał się na czyimś pogrzebie. Ja osobiście o czymś takim nie słyszałem.
Wystarczy poczytać Biblię, zobaczyć na ile często występują tam wyrażenia w rodzaju "wzruszył się głęboko". Przez przyrównanie do współczesnych standardów, daje nam to obraz Jezusa jako zniewieściałego, co jest raczej dalekie od prawdy.
W dzisiejszych czasach płaczący mężczyzna prawdopodobnie byłby bardziej zrozumiany niż jeszcze parę lat temu. Oczywiście nadal pokutuje pewien stereotyp, że facet nie może płakać poza pewnymi wyjątkami jak np. pogrzeby ale mam wrażenie, że kiedyś było gorzej pod tym względem.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: highwind »

psubrat pisze: 11 lip 2017, 9:56 Taki przypadek z życia: kolega z pracy traci życie w wypadku, jest pogrzeb. Który mężczyzna (spośród tych, którzy mieli z nim dobre relacje, bo pozostali mogą nie czuć potrzeby) pozwoli sobie na płacz? Ja coś takiego kilka lat temu przeżywałem i dla zachowania pozorów musiałem kierować swoje myśli na inne tematy, niż to w czym właśnie uczestniczę.
Lol, co? Jakbym miał ochotę płakać, to bym płakał. Powiedziałbym, że nie to, co robisz się liczy, ale jak to robisz. To co piszesz, to pod jakieś zaburzenia paranoidalne podpada...
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

highwind pisze: 11 lip 2017, 19:05 Lol, co? Jakbym miał ochotę płakać, to bym płakał. Powiedziałbym, że nie to, co robisz się liczy, ale jak to robisz. To co piszesz, to pod jakieś zaburzenia paranoidalne podpada...
Sprawdziłeś to doświadczalnie?
Nie twierdzę, że na pewno byłoby inaczej niż piszesz, ale mi nie raz w życiu zdarzało się, że reagowałem inaczej niż wcześniej mi się wydawało, jak bym zareagował.
Nie wiem jak było u niego, ale wydaje mi się że płakanie na pogrzebie osoby, która była jakoś bliska nie jest żadnym powodem dla którego ktoś będzie wytykany palcami.
Ja wiem, że prawdopodobnie nie spotka się to ze złym odbiorem, a przynajmniej nikt tego otwarcie nie wyrazi. Jednak pewne wyuczone, warunkowe odruchy istnieją i mogą w takiej sytuacji zadziałać. Płacz na widoku publicznym jest w oczywisty sposób niekomfortowy dla mężczyzny. I ten dyskomfort wynika m.in. z życiowego doświadczenia.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: highwind »

W jakim sensie sprawdziłem? Czy płakałem na pogrzebie? Tak. Czy przyszło mi do głowy żeby nie płakać, bo to niemęsko? Nie. Właściwie to zdarzyło się w drugą stronę - raz naszła mnie myśl, że odstaję nie płacząc właśnie. Zdaje mi się, że wiem co chcesz przekazać, ale ten przykład z pogrzebem kojarzy mi się z mocną skrajnością.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: psubrat »

highwind pisze: 12 lip 2017, 18:50 W jakim sensie sprawdziłem? Czy płakałem na pogrzebie? Tak. Czy przyszło mi do głowy żeby nie płakać, bo to niemęsko? Nie. Właściwie to zdarzyło się w drugą stronę - raz naszła mnie myśl, że odstaję nie płacząc właśnie. Zdaje mi się, że wiem co chcesz przekazać, ale ten przykład z pogrzebem kojarzy mi się z mocną skrajnością.
Moje własne doświadczenie jest dokładnie takie, jakie opisałem. Byłem na różnych pogrzebach, siła moich emocji była na nich bardzo różna, reakcje też. Na tamtym opisywanym, siła emocji była dla mnie dużym zaskoczeniem, bo ze zmarłym nie byliśmy sobie aż tak bliscy. Kilku innych pracowników było mu bliższych, był też chłopak o którym zmarły wcześniej mówił "byliśmy jak bracia" - żaden z nich nie płakał. Być może gdyby ten, z którym byli jak bracia dał przykład... zdjęłoby to blokadę u mnie i u innych.

Jestem zdania, że reakcje o których ja piszę wcale nie są rzadkie, ale nawet jeśli by były... taka była moja reakcja, widzę jej ogromny związek ze wzrocem męskości który został mi wpojony, chciałem o niej napisać.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Drim
Legenda Intro
Posty: 2119
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna

Re: Męskość a bycie sobą

Post autor: Drim »

Ertix pisze: 12 lip 2017, 21:28 Czytając to wszystko jeszcze bardziej utwierdzam się w swoich poglądach.
Ty idź w końcu na terapie!

Wcześniej bywałem tutaj regularnie i jasno komunikowałem że ta awersja w tobie jest niebezpieczna. Teraz widzę już zalążki agresji. To toksyczne i destrukcyjne, wszystkie te negatywne myśli które tutaj komunikujesz a których zdaje się nikt nie zauważa. My Ci tu nie pomożemy. Możesz pisać i pisać, żalić się, nic z tego nie będzie. Dorastałeś w domu pozbawionym pozytywnego męskiego wzorca i teraz przekładasz to na ogólne spojrzenie na świat. To jest błąd poznawczy! Nikt Ci tutaj nie przyklaśnie tej patologicznej wersji którą rozpowszechniasz. To się leczy.
Ertix pisze:Ucieszyłbym się gdyby kobiety wykończyły mężczyzn raz na zawsze.
Naprawdę, to takie przyjemne? Wizja zniszczenia mężczyzn przez kobiety? Zaraz, przecież ty jesteś facetem, to teraz co? Samobójstwo?

A że jesteś facetem a nie, phi, kobietą, puchem marnym to...

Podlatuje ochoczo z dzbankiem oliwy do psubrata. Dolewa jej do ognia, który mu się zarży w ognisku potocznie zwanym: "men are sooooo much better!"
W krajach zachodnich mężczyźni umierają na skutek samobójstwa trzy lub cztery razy częściej niż kobiety, choć kobiety decydują się na próbę samobójczą nawet cztery razy częściej.
Mężczyźni: kobiety. 1:0

Men: getting things done. Unlike this other gender.

Serio. Poszukaj pomocy. Droga którą obrałeś w żadne dobre miejsce Cię nie zaprowadzi.
ODPOWIEDZ