Nestor pisze:Ja nie chcę definiować introwertyzmu, ponieważ już to zrobił Jung dosyć dobrze. Problem jest tylko w sposobie jego mierzenia. Jest ogromna różnica w pytaniach: czy spędzasz dużo czasu z innymi ludźmi? czy chcesz i lubisz spędzać czas z innymi ludźmi?
Coś ty się uparł z tym chceniem? Takie pytania, jeśli pojawiają się w testach, będą dotyczyć bardziej samoaktualizacji jak u Maslowa - sprawdzać jak bardzo różni się rzeczywiste ja od idealnego, wymarzonego ja.
Nestor pisze:To jest oficjalna definicja a nie moja.
Definicja definicją. Można się z nią zgadzać lub nie. Problem w tym, że twoja interpretacja jest spierdzielona, a stąd cały wywód i większość postów w tym temacie jest oparta na fałszywych założeniach i właściwie to niewiele warta.
martuella pisze:Jeśli bardzo chcę malować, to znaczy, że jestem malarzem?
Napisałeś przecież, że czujesz że coś się nie zgadza w takim rozumowaniu, a jednak ciągle do niego wracasz.
I jeszcze tam widzę wcześniej, że Patrycjusz to od ciebie w jednym miejscu podchwycił. To samo Anatina. Jeez. Opamiętajcie się
Ciągle wciskasz w tę dyskusję to słowo - chcieć. A widać w twoich postach, że to przez to, że utrwaliłeś sobie, że chęć to synonim słowa tendencja:
Nestor pisze:Albo pytamy się jaką ktoś ma wolę, czyli jaką tendencję,
Ale nie jest tak w tym kontekście, więc weź w końcu ogarnij proszę, że tendencja =/= chęć. Może w końcu to, co piszesz nabierze choć odrobiny sensu (vel. kierowanie tendencji do wewnątrz/zewnątrz - co to w ogóle ma być). Tendencja to tutaj termin prawie że statystyczny. Parametr opisujący system, jak mediana. Weźmy na ruszt kostkę do gry (niech trzy ścianki mają nadrukowaną literkę "E", i trzy ścianki literkę "I"). Jeżeli ta kostka będzie niewyważona (a nic nie jest w przyrodzie idealne), to będzie miała TENDENCJĘ wskazywać częściej którąś z liter. Ale będziesz w stanie określić tę tendencję dopiero po dużej ilości rzutów, kiedy zauważysz, że któraś opcja pojawia się znacznie częściej. Dopiero wtedy będziesz mógł odpowiedzieć trafnie w kwestionariuszu na pytanie czy ta kostka częściej wskazuje I, czy E. Więc powtarzam - tendencja jest określana post factum, na podstawie obserwacji. Dlatego tendencję mogą posiadać rzeczy abstrakcyjne i nieożywione, a chęci już nie (chyba że w cudzysłowie) - rynki finansowe, związki chemiczne, warunki pogodowe. I w końcu ostatni przykład - kiedy jesz najczęściej schabowe na obiad, to powiesz "mam tendencję do jedzenia schabowych". Ale wcale z tego nie wynika, że musisz mieć chęć ich jedzenia. Możesz, ale równie dobrze pobliska restauracja w której się stołujesz podaje jedynie ten typ potrawy więc jesteś zmuszony do ich żarcia. Intencja/wola nie wynika z tendencji więc skończ w końcu mylić pojęcia! Tak więc nawet jeśli masz niesamowitą ochotę przebywać z ludźmi, ale mimo to siedzisz w domu, to kłamstwem będzie stwierdzenie "mam tendencję do przebywania z ludźmi". I orbitujesz wokół tego kłamstwa, więc przestań. Aha, znaczenia słowa "tendencyjny" też mógłbyś się nauczyć.
OK, teraz idąc dalej - pojawiał się wątek socjofobika, który jako że z oczywistych względów przejawia zachowania aspołeczne, musi być zaklasyfikowany jako introwertyk. Nie wydaje mi się, żeby to było trafne rozumowanie. Te testy osobowości oparte są na metodzie statystycznej, która z definicji dotyczy zjawisk masowych - uśrednionych, więc musi ignorować odchylenia, bo inaczej nie miałaby sensu (człowiek i pies mają statystycznie po trzy nogi, ale już tysiąc ludzi i jeden pies - wracamy do normy). Dlatego sądzę, że sprawdzanie osobowości testem np. MBTI fobika, osoby chorej, to jak robienie testu na ostrość widzenia osobie z jednym okiem. Coś tam wyjdzie, ale lekarz ma też całą gamę innych narzędzi do stwierdzenia, że jednak nie wszystko z tym widzeniem jest w porządku. Czyli np. psycholog po prostym teście wskazującym na tendencję introwertyczną mógłby zadać pytanie posiłkowe "dlaczego?", lub dokonać jakichkolwiek innych obserwacji. I wtedy mógłby stwierdzić że podłożem jest fobia/zaburzenie osobowości/depresja albo całkiem zwyczajnie zwykłe preferencje co do spędzania wolnego czasu. Więc skłaniam się ku tezom padającym już w tym wątku, że takie testy w przypadku osób chorych są po prostu niewystarczające. Ale to nie znaczy że zasadnicza definicja introwertyzmu jest błędna. I nie mam pojęcia jakim cudem ubzdurałeś sobie, że można mierzyć introwersję tylko na dwa sposoby i nie wolno zastosować ich przypadkiem wspólnie, bo jest to kolejna fałszywa przesłanka, z których wynika masa bzdur i marnowania prądu w tym temacie.
Nestor pisze:Chodzi o sposób mierzenia introwersji/ekstrawersji. Są dwa podejścia. Albo pytamy się jaką ktoś ma wolę,czyli jaką tendencję, skłonność albo obserwować i stwierdzić cechy.