Ausencia pisze:Myslę, że tracimy ogromnie dużo. Żyjąc w innej rzeczywistosci, w swoim małym pozornie idealnym swiecie, nigdy nie zdołamy się przekonac jak to jest zyc naprawdę.
A co to znaczy "żyć naprawdę"? Czy przypadkiem według różnych jednostek, kultur, ideologi, mód, tradycji, filozofii i kto tam wie według kogo/czego jeszcze nie kryją się pod tym wyrażeniem najróżniejsze, często odmienne, zachowania, wybory i style życia?
Ja wiem, że nasza kultura jest mocno ekstrawertywna, że nachalnie i autorytarnie narzuca ekstrawertywne wzorce zachowań jako te pozytywne i często jedynie normalne, ale czemu zaraz sądzić, że to dobre dla wszystkich, pożądane przez wszystkich (jak nie jawnie, to skrycie) i że wszystkim zaraz da szczęście i spełnienie? Oraz czemu uważać, że ci, którzy wyłamują się z tego, nie pragną tego są albo negatywnie dziwni albo zagubieni i samo-oszukujący się?
Ausencia pisze:Wiele o tym myslałam i myslę nadal zresztą i nie mogę oprzec się wrazeniu, ze jedną z ważniejszych rzeczy w życiu jest umiejętnosc bycia z innymi i dla innych w każdym mozliwym wymiarze.
Skąd się wzięło to wrażenie? Z Twojego wnętrza czy z obserwacji otoczenia? Tak czy siak, bycia z innymi nie trzeba uskuteczniać na skalę masową i nałogowo, można kameralnie i w małych dawkach.
Ausencia pisze:Probowalam, tak jak sugerujesz "wyjśc do ludzi", otworzyc się, spędzac dlugie godziny na rozmowach o niczym, itd. Ale nie potrafię, po prostu nie jestem w stanie zachowywac się naturalnie w takich okolicznosciach. Proba otwarcia się skończyla się jeszcze większym zamknięciem, dlugie spotkania uporczywym milczeniem z mojej strony niewygodnym i niezrozumialym dla innych, skupienie mysli na przyziemnych sprawach kończylo się porazkami na kazdej plaszczyznie: towarzyskiej, psychicznej, mentalnej.
A ja pytam: po co? Po co spędzać długie godziny nad czymś, co nas nie kręci, co wręcz nudzi bądź odrzuca? Gdzie napisane, że tak trzeba i skąd wiadomo, że tam racja jest przy tym twierdzeniu? Nie trzeba się przecież obżerać potrawą do wypęku i bólu brzucha, można małe kęsy brać i nie cierpieć potem.
Ausencia pisze:A mysl, ze introwersja to ucieczka od prawdziwego zycia towarzyszy mi nieustannie.
No i znowu, cóż to jest to prawdziwe życie? Koniecznie musi być dla wszystkich takie samo?
Są ludzie, którzy w własnej nieprzymuszonej woli żyją inaczej niż większość, żyją w odmienny sposób od tego prezentowanego jako najlepszy i dający szczęście, bo po prostu źródła szczęścia upatrują w innych miejscach, za ważne i wartościowe uznają inne sprawy i, niesamowite, ale oni są z tym szczęśliwi ( i to na prawdę, a nie urojenie).