Jak najbardziej może zaistnieć coś takiego jak "introwersja urojona", chociaż nie wiem, czy lepiej nie pasowałoby określenie "nieśmiałość urojona". Jeden z moich bliższych znajomych - skrajny ekstrawertyk powiedział kiedyś, że jest nieśmiałą, zamkniętą w sobie osobą i nie radzi sobie w kontaktach z innymi ludźmi. To ostatnie jest akurat prawdą, tylko że zupełnie innego powodu. Jest tak pewny siebie, że przez nowo poznane osoby jest często uznawany za zarozumiałego, wyniosłego i agresywnego. Fakt, że często stara się zdominować rozmówcę. Jednak uważa, że nie odnosi sukcesów w życiu właśnie przez to, że jest cichy i nieśmiały. A ja nie mam serca, żeby mu wytłumaczyć mu, że jest inaczej. Byli tacy, co próbowali, ale efektów brak. Tak więc jak najbardziej można uroić sobie nieśmiałość i introwersję. Myślę, że osoby ekstrawertyczne mogą sobie w ten sposób tłumaczyć swoje niepowodzenia życiowe. Nie wychodzi mi, bo nie jestem wystarczająco otwarty, więc muszę się bardziej otworzyć.
Poznałem też kiedyś koleżankę, która była bardzo towarzyska, na imprezach była rozgadana, w dodatku ich nie unikała. Jakiś czas temu widziałem, jak w jakiejś dyskusji na Facebooku napisała, że jest introwertyczką. W ogóle bym jej o to nie posądzał, aczkolwiek poznałem ją dosyć pobieżnie i rok przed tym urwał mi się z nią kontakt. Nie wiem, czy to też nie jest introwersja urojona. Aczkolwiek ciężko mi powiedzieć - myślę, że kultura w jakiej żyjemy narzuca nam ekstrawertyczne wzorce zachowań, więc introwertycy mogą czasami zachowywać się jak ekstra. Mnie też idzie pomylić z ekstrawertykiem, jak mam wyjątkowo dobry dzień