Mógłby Cię poinformować w czasie przeszłym, że nie mógł tak dalej żyć i to by była tragedia. Póki chce jeszcze rozmawiać to nie jest tak źle, a tylko od Ciebie zależy, co z tym zrobisz.
Nie trzeba być duszą towarzystwa, można milczeć, jeśli nie ma się nic do powiedzenia, można za to słuchać, można odpowiadać na proste pytania na tyle wylewnie, na ile ma się ochotę, jakoś to zawsze funkcjonuje. Ale nie iść w cale, zostawić drugą połowę to nic miłego. Sama przyznałaś, że już Ci tak nie zależy i się nie starasz. Tylko na końcu jest szok i płacz dlaczego.
Zasadnicze pytanie, czy można robić w życiu tylko to, na co ma się ochotę i co jest przyjemne. Jeśli chce się być samotną wyspą, to pewnie tak, jeśli chce się funkcjonować w społeczeństwie, to już nie bardzo. Istnieją pewne konwenanse, których wypada przestrzegać. Nie wiem np. jak wiele osób jest fanami pogrzebów, ale jednak. przynajmniej do bliskich osób, wszyscy idą. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby nikt nie przyszedł, bo "nie lubi takich imprez".
Imprezy rodzinne to mniejszy kaliber, ale też służą do podtrzymania więzi z osobami, które często widuje się dwa, trzy razy do roku. Każdy sobie jakoś poradzi, może skupić się na jedzeniu, a z pełną buzią się nie mówi
Może wychodzić się często przewietrzyć itp. ale te pare godzin jakoś się zniesie.
Nestor pisze:Jak myślisz - dlaczego dogadujesz się ze swoimi przyjaciółmi a z jego nie?
Idąc dalej, skoro z nim dogadujesz się bardzo dobrze, a on dogaduje się ze swoimi przyjaciółmi, to Ty z nimi nie jesteś w stanie ani trochę? Dwa różne bieguny?
sweetspot pisze:Przeżywałam podobne sytuacje z moim byłym chłopakiem. Gdy pierwszy raz pojechałam do jego domu, było tam mnóstwo ludzi - rodzice, jakieś ciotki, kuzynki. Grzecznie się przywitałam, po prostu powiedziałam ,,Dzień dobry'' a ciotka ze Śląska, na której wspomnienie do dziś mam gęsią skórkę powiedziała: ,,Ona nie należy do naszej rodziny! Nie podoba mi się ta dziewucha, bo nie pocałowała wszystkich na powitanie!''. Wtedy odwróciłam się na pięcie i z rykiem poszłam na przystanek, a mój chłopak został w domciu i przepraszał ciotkę za moje skandaliczne zachowanie. Tego samego dnia wyprowadziłam się od niego. Albo mnie ktoś akceptuje taką, jaką jestem, albo do widzenia.
Scena jak z jakiegoś kabaretu, ale Tobie pewnie do śmiechu nie było.
Dodam jeszcze od siebie, że takie całkowite zamknięcie sie w sobie nie jest dobrym objawem, który można u siebie zaakceptować i przyklepać, bo taka jestem, tylko warto nad otwartością popracować. Zwykle świadczy o strachu i kompleksach.