Bycie intro - let's start!

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Etanian
Zagubiona dusza
Posty: 4
Rejestracja: 29 sty 2016, 19:56
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Bycie intro - let's start!

Post autor: Etanian »

Cześć i czołem!
O tym, że jestem introwertykiem dowiedziałem się całkiem niedawno. Chyba z jakiś tydzień temu, może dwa. I szczerze mówiąc jestem tym podekscytowany :D
Od kiedy pamiętam wmawiano mi, że jest ze mną coś nie tak. Ciągle słyszałem jaki to ja jestem dziwny, jakiś nieśmiały, boi się wszystkich, nie odzywa się, żadnych znajomych nie ma, nie angażuje się w nic, w życiu sobie nie poradzi, jak sobie porządnej, pracowitej kobity nie znajdzie to mu w przyszłości nie wyjdzie itd. No i żyłem w przekonaniu, że tak jest. Kiedyś na biologii był temat zdrowia. Jak przyszło omówić zdrowie społeczne to nauczycielka zrobiła wielki wykład o relacjach z ludźmi i ukradkiem zerkała na mnie. Jak to wyglądało dokładniej możecie się domyślać. Przez takie akcje nie lubiłem siebie. Nie akceptowałem swojej osoby. Powodowało to umie zaniżoną samoocenę, a czasem zawyżoną, gdyż momentami decydowałem się być wrednym, egoistycznym ignorantem, który nienawidzi ludzi i nie są mu oni potrzebni. Wielka to radość poznać prawdę o sobie :D

Nigdy nie byłem nieśmiały. To nie w mojej naturze. Uwielbiam występować przed tłumami osób. Nie mam przed tym oporów. Zawsze chciałem coś prezentować, omawiać. Czasami takie moje wystąpienia wyglądają dosyć komicznie, głównie ze względu na mój sposób wysławiania się i specyficzną gestykulację, ale ludziom jakoś się to podoba ;D Często po takich występach, gdy rozmawiałem z ludźmi, którym właśnie coś przedstawiałem, których nie znałem, dowiadywałem się od nich, że jestem pozytywną osobą, pewną siebie, sympatyczną. Ale takie sporadyczne uwagi nic nie zmieniały. Mimo to wszystko zamykałem się w sobie.

Ze względu na to jak mnie przedstawiano byłem pewien, że nikt mnie nie akceptuje i nie lubi. Jednak czasami niektórzy ludzie dawali wyraźne znaki, że lubią ze mną przebywać, chcą mnie lepiej poznać. Wtedy zaczynałem unikać tych osób. Czułem się skrępowany. To zachowanie było dla mnie naprawdę niezrozumiałe.
Od kiedy zacząłem szkołę (a leci już jej dziewiąty rok - spokojnie, zawsze przechodziłem do następnej klasy :D ) udzielałem się w harcerstwie. Zawsze było fajnie. Harcerze to ludzie naprawdę otwarci, poukładani, czasami trochę szaleni. Jednakże zaczynało być gorzej, kiedy mój introwertyzm zaczynał przeważać nad bardzo dziecinnym, niczym nie skrępowanym charakterem. Nigdy od moich znajomych harcerzy nie usłyszałem złych słów, takich o jakich pisałem powyżej. Co więcej, to oni najbardziej chcą, abym był w grupie, pomimo tego że często zachowywałem się przy nich tak jakby mnie nie było. Ostatnio takie moje zachowanie się nasiliło.

Harcerze to ekstrawertycy oraz ambiwertycy z lekką przewagą ekstra. Nigdy nie było wśród nich ludzi zakłamanych, wrednych, nietolerancyjnych, egocentrycznych. Niestety kilka osób baaaaardzo ekstrawertycznych oraz kłamliwych i podłych się tam pojawiło, poczułem się tam trochę niezręcznie, byłem odrzucony, obgadywany. Część z tych osób już się zmieniła, albo zaczyna się zmieniać, a część z nich już odeszła - wszystko od tamtej pory się zmieniło. Ale odczucie lekkiego odtrącenia z ich powodu pozostało.

Za dwa tygodnie wyjadę na czterodniowe zimowisko. Chciałbym to wykorzystać, aby jakoś się do tych znajomych zbliżyć. Rzadko z nimi gadałem, rzadko się z nimi spotykałem, a znam ich od wielu lat. To nie łatwe zadanie... Najlepiej będzie wszystko rozkręcić, zachęcić do rozmowy, aby na zwykłe powitalne ,,jak leci?'' długo opowiadali i poruszali wiele spraw, a wtedy... CIACH! Nasuwam temat introwertyzmu, a następnie wszystko im wyjaśniam i tłumaczę im jak ze mną obcować, aby się mną nacieszyć :D To jedyny sposób przez jaki mogę im wytłumaczyć moje ,,dziwne'' zachowanie. Jeśli nie uświadomię ich o mojej naturze, mogą już naprawdę mnie odrzucić. Bo co to za kolega, który nic nie mówi, nie umie się wkręcić w zabawę, śmiechy chichy itd. Nigdy nie wiem co przy nich powiedzieć, jak opowiedzieć o sobie. Znają mnie od co najmniej siedmiu lat, a nic o mnie nie wiedzą. Lecz nie wiem jak to rozwiążę. Jak porządnie podnieść się z przekonania, że jest się odrzuconym, nieśmiałym, nieporadnym? Jak zagadać do ludzi, których sami przez to odrzuciliśmy wiele lat temu? Jak zacząć żyć od nowa?

Z góry dziękuję za przeczytanie i wszystkie odpowiedzi ;)
Awatar użytkownika
Coro
Stały bywalec
Posty: 199
Rejestracja: 24 lis 2015, 13:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Re: Bycie intro - let's start!

Post autor: Coro »

Przede wszystkim nie zmuszać siebie do rzeczy, których nie zawsze lubimy robić, bo przecież my (introwertycy) nie jesteśmy w każdej sekundzie chętni, aby wyrzucić z siebie, to co jest na wierzchu naszych myśli.

Z własnego doświadczenia (odrobinę pozwolę o sobie ;)) wiem, że przygotowywanie się do takich rzeczy z pistoletem wycelowanym swoje w plecy nie wypada najlepiej, szczególnie, gdy stawiamy sobie duże oczekiwania, które się nie spełniają. To mi mówi doświadczenie, ale przypuszczam, że to jest typowe dla osób z osobowością "planującą".

Ci "spontaniczni" chyba (znowu przypuszczam) podchodzą do takich spraw z luzem i taki właśnie próbuję być od jakiegoś czasu. Zauważyłem, że tak czuję się lepiej w kontaktach z innymi ludźmi. Jeżeli ktoś z grupy mnie o coś pyta, to daję sobie sekundkę/półtorej na szybką myśl i krótko odpowiadam. Kropka.

Może ten "spontaniczny" model rozmowy (jakkolwiek byłaby długa) pomoże Ci bardziej niż "planowany", choć wspomniałeś, że dobrze sobie radzisz przed publiką, więc zakładam, że z objaśnieniem swojej introwersji znajomym nie będziesz miał problemów - pomijając wbicie się pogawędkę ;)

Ale przede wszystkim, tak jak na początku wspomniałem, nie zmuszaj siebie samego, do rzeczy, których nie zawsze lubisz robić. Zadaj sobie pytanie "czego ja chcę?". Z całym szacunkiem dla ZHP i Twoich znajomych, ale to Ty wiesz, co jest dla Ciebie dobre, a nie osoby, które Cię nie znają, no chyba, że bardziej dbasz o uczucia innych, to sytuacja wygląda zupełnie inaczej, ale pochylenie się nad sobą od czasu do czasu nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie :)

Na koniec mała introwertyczna rada, którą wiele pozostałych introsiów z pewnością podzieli. Zamiast skupiać się na wachlarzu ludzi, których ledwo znamy, lepiej jest znaleźć tych 1-3 kumpli/kolegów, z którymi świetnie się będziesz dogadywać. Wielu z nas czuje się lepiej mając kilka, ale za to mocnych więzi przyjacielsko-koleżeńskich. Tak czy siak, to Ty zadecydujesz w jakiej "konfiguracji" jest Ci najlepiej :)

Powodzenia przy podchodach ;)
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Bycie intro - let's start!

Post autor: Coldman »

Ja się może nie rozpisze, ale powiem ci jedno
Brawo !
Już dużo wywalczyłeś. Jesteś tutaj wyjątkiem i zaczynasz przygodę z forum pozytywnym postem.
Starasz się nie trzymać w utartych ramach, tylko rozwijać swoją definicję.
Trzymam za Cb kciuki na tym wyjeździe.
Dasz radę !!!!!!! :D
Etanian
Zagubiona dusza
Posty: 4
Rejestracja: 29 sty 2016, 19:56
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Bycie intro - let's start!

Post autor: Etanian »

Z harcerzami jest trochę inaczej aniżeli z taką szkolną, czy podwórkową grupką osób. Na wszelkich zbiórkach, biwakach mamy jakąś określoną tematykę i zadania z nią związane. Nie są to ,,po prostu spotkania''. Zawsze staramy się coś tworzyć - naprawdę niezwykle można rozwinąć swoją kreatywność, spontaniczność, umiejętności pracy w grupie itp. Mimo tego, że to grupa ok. 15 osób nie jest źle. To w jaki sposób wszyscy zachowują względem siebie naprawdę pomaga. Nawet introwertyk znajdzie miejsce dla siebie, o ile będzie wystarczająco otwarty.
Największy kłopot mam wtedy, gdy nie ma jakieś konkretnego zadania do wykonania, celu. Czyli wtedy, kiedy każdy ma taki luźniejszy czas na pogawędki między sobą. Nie mam zbytnio gdzie się wtedy podziać. Nie umiem też zbytnio zagadać poza zbiórkami.
I wcale się do tego nie zmuszam. Naprawdę chcę z nimi być, to niezwykli ludzie, którym najprędzej zaufam ze wszystkich znajomych. Przy rodzinie nawet nie mogę sobie pozwolić na to, co przy nich. Jestem prawdziwym szczęściarzem, że ich poznałem. Tylko jak tego nie zepsuć?
I tak od momentu gdy dowiedziałem się, że jestem introwertykiem jestem weselszy i trochę łatwiej mi zagadać, ale będzie lepiej :D Zrobię wszystko, aby ludzie mnie poznali i nie odtrącali.
Nestor

Re: Bycie intro - let's start!

Post autor: Nestor »

No to spoko. :)
Ale ja bym się nie sumitował. Nie wydaje mi się też ciekawym zajęciem tłumaczenie swoim konfratrom z harcerstwa różnic pomiędzy intro a ekstra. Jeśli tego nie potrzeba, to lepiej pominąć. Dzielić ludzi wg. temperamentów? Już to sobie wyobrażam - "a ja wybieram ekstrawertyka, bo fajniejszy!".

Widzę między mną a Tobą podobieństwa. Też nie lubię rozmów dla samego rozmawiania tzw. rozmów o pogodzie. Jestem osobą konkretną, ale staram się to zmienić. Rozmyślam też nad tego przyczyną - może nazbyt odpowiedzialny jestem? rodzice surowi? brak zainteresowania z ich strony? Co myślisz?
Etanian
Zagubiona dusza
Posty: 4
Rejestracja: 29 sty 2016, 19:56
Płeć: mężczyzna
MBTI: INTP

Re: Bycie intro - let's start!

Post autor: Etanian »

Mam na myśli bardziej wytłumaczenie im mojej natury, mojego zachowania. Czasami niezrozumiały jest dla nich fakt, że na chwilę się odsuwam i siedzę sam. Chciałbym, aby zrozumieli właśnie to, że muszę co jakiś czas naładować się w odosobnieniu i po dłuższym przebywaniu z ludźmi nie jestem w stanie przejąć inicjatywy w rozmowie.
Sądzę, że będzie lepiej jeśli im to przedstawię, zwłaszcza, że pod koniec spotkań czekają, aż ja na chwilę wszystkim pokieruję choć nie jestem w stanie. Wolę jak wymagają ode mnie jakieś ,,cuda niewidy'' na początku, kiedy jestem w pełni naładowany.
ODPOWIEDZ