Introwertyk, a internat.

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Awatar użytkownika
eddard
Stały bywalec
Posty: 229
Rejestracja: 02 lip 2016, 10:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP
Lokalizacja: Kraków

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: eddard »

Internet to podstawa dla introwertyka.
Awatar użytkownika
Coldman
Administrator
Posty: 2680
Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
MBTI: Szajs
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: Coldman »

Bycie introwertykiem nie przekreśla tego.
Zmiana otoczenia generuje nadmierną stymulacje, a przez to dużo stresu, ale jak każdy człowiek do nowego środowiska da się przyzwyczaić i stres niknie.
Wszystko tylko zależy od tego na kogo natrafisz w tym internacie. Może ktoś będzie podobny do ciebie, który napisał wątek, ale na forum dla nieśmiałych, a może to będzie osoba, która już teraz rezerwuje stolik w klubie. Jak to mówią, kto nie ryzykuje ten nie ma. Marzenia są marzeniami, dlatego, że są trudne do osiągnięcia, ale z drugiej strony, bez ich realizacji możemy się czuć nieszczęśliwi.
Lepiej spróbować, niż potem żałować przez całe życie. I tak pół dnia zajmuje szkoła, potem trochę nauki i czas biegnie na obowiązkach.
Polecam książkę introwertyzm to zaleta masz tam kilka dobrych porad dotyczących gospodarowania własną energią.
Patrycjusz
Rozkręcony intro
Posty: 280
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: Patrycjusz »

Większą przeszkodą niż współlokator w pokoju jest właśnie fakt, że to internat. Miejsce nastawione na relacje interpersonalne, imprezy, socjalizację, integrację. Serdecznie polecam pomyśleć o pokoju 2-osobowym, ale jednak nie w internacie. Chyba, że kwestia finansów jest bardzo ważna, wtedy internat bezsprzecznie wygrywa, ale tylko w tej kwestii.

Jako dowód anegdotyczny mogę tylko powiedzieć, że moje jakiekolwiek doświadczenia z mieszkaniem w jakimkolwiek skupisku ludzi polegają na tym, że traktuję mieszkanie jako miejsce do spania, ogarnięcia higieny, ciuchów i jedzenia (a i to zazwyczaj poza mieszkaniem). Zdecydowanie lepszym pomysłem dla introwertyka jest samotne przebywanie w jakimś odosobnionym miejscu niż w pokoju 2-osobowym czy internacie. Jakakolwiek cicha kawiarnia jest lepsza, laptop+telefon+książka.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Awatar użytkownika
Papaja
Intromajster
Posty: 466
Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
Płeć: kobieta
Enneagram: 1w9
MBTI: ISTJ
Lokalizacja: Poznań

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: Papaja »

Mieszkalam w kilku akademikach i dawalam rade.nie jest to takie straszne dla introwertyka jak sie moze wydawac.jak nie chcesz nie musisz sie uspoleczniac na sile,przeciez nikt cie do tego nie zmusi.z wlasnego doswiadczenia wiem tyle,ze mozna tam trafic na bardzo fajne osoby.tak poznalam swoja przyjaciolke,ktora jest esktrawertyczka.jesli nastawisz sie ze bedzie ciezko i beznadziejnie to tak bedzie,ale jesli potraktujesz to jako pewnego rodzaju przygode i wyzwanie to powinno byc ci latwej
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?
Awatar użytkownika
Kiriot_Onky
Intronek
Posty: 52
Rejestracja: 14 maja 2016, 22:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Gliwice

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: Kiriot_Onky »

Mieszkałem 1.5 roku w akademiku i nikomu tego nie polecam. Trafiłem na niewłaściwe towarzystwo z którym nie potrafiłem znaleźć wspólnego języka. Pierwszy semestr studiów mieszkałem z obcymi dwoma osobami w małym pokoiku. Panował syf i bałagan, brakowało przestrzeni. W dodatku był to pokój w samym końcu korytarza, gdzie studenci palą fajki więc ten dym wpadał nam do pokoju. Pokój niestety na najwyższym bo 4 piętrze do okoła studenci 3,4,5 roku imprezowicze, ciągłe imprezy i głośna muzyka puszczana o dowolnej porze dnia i nocy. Przypadkowe osoby których nie znasz wchodzące Ci do pokoju, zero prywatności, ciszy i spokoju. Pierwszego dnia kiedy się wprowadziłem starsze roczniki wbiły nam do pokoju polewając wódkę i gadając o studiach, nie podobało mi się to gdyż byłem już zmęczony noszeniem swoich gratów po schodach na 4 piętro

Jeden z moich współlokatorów to był typowy gracz CS'a więc tylko grał, drugi bardziej towarzyski często wychodził ale za to w nocy oglądając filmy dla dorosłych masturbował się pod kocem na górnym łóżku i jakoś nasza obecność mu nie przeszkadzała...
Po pierwszym semestrze ten delikwent się wyprowadził do jakiegoś kolegi i z tym graczej CS'a przeprowadziliśmy się na pokój na parterze i komfort życia w akademiku bardzo się podniósł (super awans!), potem przez pewien okres nawet mieszkałem samemu w tym pokoju gdyż on też się wyprowadził, mile to wspominam te kilka miesięcy.

Potem 3 semestr i pokój z kolejną nowo poznaną osobą, tym razem na 3 piętrze dookoła studenci z wymiany, ruscy i hiszpanie. Było nawet spoko, wspólokator nie sprawiał na początku większych problemów ale też zostawiał po sobie syf. Przez większość czasu też wychodził z pokoju i miałem nieco więcej prywatności. Denerwowało mnie to że w dzień spał, gdyż nie chodził na jakiekolwiek wykłady ( ja chodziłem na wszystkie a przynajmniej się starałem) a w nocy grał w te swoje durne gry nie dając mi usnąć, ciągłe walenie w klawiature i tego typu rzeczy...

Potem stał się cud i udało mi się wynająć pokój naprzeciwko mojego akademika w małym 2 pokojowym mieszkanku z wspólokatorem. Dosłownie 50m od mojego wydziału. Teraz jestem szczęśliwy i moje życie zmieniło się na lepsze :D

PODSUMOWUJĄC: Mieszkanie w akademiku jest słabe, nie polecam żadnemu intro, nie byłem na żadnej imprezie, nikogo nie poznałem, nic mi to nie dało. Niszczyło mi tylko psychikę i powodowało u mnie zły stan psychiczny objawiający się typowymi zaburzeniami depresyjnymi.
"Każdy człowiek żyje wierząc w to co wie oraz to czego doznaje, sumę tych doświadczeń zwie rzeczywistością. Lecz wiedza i poznanie to pojęcia niejednoznaczne, są niczym więcej jak tylko ułudą, iluzją wykreowanego przez siebie świata."
Invader
Zagubiona dusza
Posty: 4
Rejestracja: 25 sie 2014, 3:39
Płeć: mężczyzna

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: Invader »

Zakładam, że chodzi o jedno z tych liceów dla bardziej uzdolnionych, więc nie martwiłbym się na zapas, bo raczej nie spodziewam się tam kwiatu wsi polskiej. Dwie osoby na pokój to również nie najgorsza opcja. Krótko mówiąc, mogło być gorzej.

Mieszkanie z kimś ma nawet swoje zalety. Czasem już nawet z głupimi zakupami, czy jedzeniem nie mogę się do końca ogarnąć i wtedy mogę liczyć na pomoc współlokatora. Ponadto zauważyłem, że przebywanie całkiem samemu potrafi potęgować stres i nawet przebywanie z kimś kompletnie zajętym sobą jakoś zmniejsza ten ciężar. Ogólnie wspólne mieszkanie z ludźmi działa na nieco innych zasadach, niż zwykłe przebywanie z kimś.
Co do ludzi spoza pokoju, można poznać naprawdę fajne osoby, a szczególnie fajnie jest mieć w pobliżu kogoś z zajęć, albo z miejsca zamieszkania. Cenowo również ciężko znaleźć lepszą alternatywę.
Z doświadczenia po zmienianiu szkół i mieszkań mogę polecić możliwie jak największy luz przy wchodzeniu w nowe środowisko. Zamartwianie się nie ma zbytnio sensu, bo ostatecznie wszystko i tak wygląda kompletnie inaczej. W krytycznym przypadku zawsze da się załatwić jakąś zmianę.
Hiacynta
Zagubiona dusza
Posty: 1
Rejestracja: 06 kwie 2017, 23:02
Płeć: kobieta

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: Hiacynta »

Sama mieszkam od kilku lat w akademiku. Na początku również nie wyobrażałam sobie mieszkania w takim miejscu, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że to była dobra decyzja. Fakt, dużo zależy od tego na jakie współlokatorki trafisz. Ja przez ten czas ze względu na sporą rotację miałam ich łącznie około 10 i powiem Ci szczerze, że z większością naprawdę dało się dogadać. Z żadną z nich się jakoś szczególnie nie zaprzyjaźniłam, ale praktycznie z każdą miałam poprawne relacje. Moim zdaniem jeśli masz szansę na naukę w dobrym liceum to aż żal to zmarnować tylko ze względu na wątpliwości co do mieszkania w internacie. Mogę jedynie doradzić Ci żebyś od samego początku ustaliła ze współlokatorką jasne reguły co do sprzątania, kupowania środków czystości czy wizyt innych osób, bo jeśli nie zrobisz tego od razu to potem mogą wyniknąć z tego nieporozumienia. Pomyśl o tym w ten sposób, że niczego nie tracisz. Może trafisz na fajne osoby, z którymi się zaprzyjaźnisz. W razie czego może rozejrzyj się za jakąś alternatywą, czasem można na przykład wynająć pokój u starszej osoby za niewielkie pieniądze (to tak na wypadek gdyby internat okazał się straszną porażką).
grarit
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 02 lip 2016, 1:17
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6
MBTI: INTJ

Re: Introwertyk, a internat.

Post autor: grarit »

Mogę się wypowiedzieć jako były mieszkaniec wrocławskiego internatu. Inny niż twój, bo pokoje nie tylko dwuosobowe.

Jeśli chodzi o dobór współlokatora - głównie mieszkałem z osobami, z którymi grałem w jednym klubie, więc było jak u siebie.
Jednak przez pół roku z kimś innym. Trafiłem na, że tak to nazwę, największego introwertyka w internacie. Myślałem, że mnie się nie da pobić. I było to dziwne, bo czułem się, jakbym mieszkał sam, ale z kimś. Rozmów prawie wcale. Oczywiście go rozumiałem i to bardziej, niż każdy w internacie. Ale i tak było to dziwne. Jednak...odpowiadało mi. Nienawidziłem gdy ktoś inny wchodził do mojego pokoju. A tam nikt nie wchodził. Piękna sprawa, wracałem zmęczony i miałem święty spokój. Czasem za tym tęskniłem, chociaż z osobami z klubu mieszkało się fajnie.

U nas to było tak, że mieszkali ogarnięci ludzie. A nawet jak zdążyły się wyjątki, to po semestrze można było zrobić zmianę. A jak nie, to na następną klasę można było się dogadać i mieszkać z tym, z kim się chciało.

Skoro zależy Ci na szkole, śmiało idź tam. Na początku będzie inaczej, nowa sytuacja w końcu. Głównie to zależy od tego, na kogo trafisz. Jednak w pokoju dwuosobowym jest jedna zaleta - we dwójkę najczęściej będziecie chciały się dopasować do siebie i nikt nie będzie w mniejszości. W trójkę mogłoby być inaczej, gdzie dwie osoby by na coś naciskały.

Mimo tego, że powiedziałem, że było fajnie, to i tak pogrzebowałem wyciszenia. Przez cały tydzień miałem kontakt z ludźmi, więc w weekend odbijało się to tym, że wchodziłem do pokoju w piątek wieczorem i wchodziłem w niedzielę przed wyjazdem do Wrocławia. I w pokoju chodziłem spać później niż inni. Pół godziny, godzinę. Wtedy był czas tylko dla mnie i wiedziałem, że nikt mi nie będzie zawracał głowy ;)
ODPOWIEDZ