Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: Ally »

darknet pisze: 20 lut 2018, 19:10Człowiek nie ma obowiązku poznawać świata i podróżować. Człowiek nie ma obowiązku uczyć się języków. Człowiek nie ma obowiązku słuchać muzyki ( i tak 90 procent wykonawców fałszuje ale debile snobują się na koncertach płacąc za gówno nieraz 200 zł za bilet, przykład niedawny koncert guns n roses. Kto był ten dupa wołowa bez słuchu ). Czasem lepiej być leserem niż udawać że gówno jest pasją, oszukiwać samego siebie i innych.
Patrząc z tej perspektywy to człowiek nie ma żadnych wrodzonych obowiązków poza prokreacją, bo z punktu widzenia natury taki jest sens naszego istnienia. Dla mnie człowieczeństwo to właśnie ciekawość świata, uczucia, chęć eksploracji - to jest coś, co pcha nas do przodu. Nie wyobrażam sobie nie być ciekawa świata, nie zastanawiać się jak ten świat działa, nie poznawać go w żaden sposób. Słucham muzyki albo chodzę do galerii sztuki, bo daje mi to konkretne doznania słuchowe i estetyczne. Słucham muzyki też użytkowo, bo przydaje się czasami w pracy jako tło albo do treningów. Co do koncertów, to chętnie poszłabym na taki koncert i zapłaciła 200 złotych za bilet po to, żeby się świetnie bawić z przyjaciółmi, przeżyć konkretne emocje i wrócić do domu w genialnym nastroju. Ludzie często właśnie po to chodzą na koncerty i za to płacą duże pieniądze. Jeśli się doskonale bawię, to naprawdę mnie nie interesuje, że wokalista w drugiej minucie piosenki zafałszował, kiedy skakał po scenie i chciał dać dobre show.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: psubrat »

Ally pisze: 05 mar 2018, 11:22 Patrząc z tej perspektywy to człowiek nie ma żadnych wrodzonych obowiązków poza prokreacją, bo z punktu widzenia natury taki jest sens naszego istnienia.
Nie wiemy, jaki jest realnie sens naszego istnienia. Skąd pewność, że celem jest prokreacja, a nie jesteśmy finalnym efektem poprzednich prokreacji i kontynuacja tego cyklu jest niepotrzebna?
Twierdzenie że prokreacja jest głównym celem ma podłoże ideologiczne. Jak się głębiej zastanowić, to wcale tak oczywiste nie jest.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: Ally »

psubrat pisze: 05 mar 2018, 23:39
Ally pisze: 05 mar 2018, 11:22 Patrząc z tej perspektywy to człowiek nie ma żadnych wrodzonych obowiązków poza prokreacją, bo z punktu widzenia natury taki jest sens naszego istnienia.
Nie wiemy, jaki jest realnie sens naszego istnienia. Skąd pewność, że celem jest prokreacja, a nie jesteśmy finalnym efektem poprzednich prokreacji i kontynuacja tego cyklu jest niepotrzebna?
Twierdzenie że prokreacja jest głównym celem ma podłoże ideologiczne. Jak się głębiej zastanowić, to wcale tak oczywiste nie jest.
Nie sądzę, byśmy byli tak doskonali, że kontynuacja byłaby niepotrzebna. Nadal nami te popędy kierują, więc natura najwyraźniej z pomysłu o ulepszaniu gatunku na drodze prokreacji się nie wycofała.

Ja uważam, że akurat przedstawianie sensu życia jako prokreacji jest mniej ideologiczne niż przedstawianie go jakkolwiek inaczej. Prokreacja to czysta natura. Choć ja zwolenniczką masowej prokreacji nie jestem - planeta i tak jest przeludniona.

A jakby się głębiej zastanowić, to nic nie jest oczywiste, tak z zasady.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: psubrat »

Ally pisze: 06 mar 2018, 7:44Nie sądzę, byśmy byli tak doskonali, że kontynuacja byłaby niepotrzebna. Nadal nami te popędy kierują, więc natura najwyraźniej z pomysłu o ulepszaniu gatunku na drodze prokreacji się nie wycofała.
A ja nie sądzę, aby następowało udoskonalanie gatunku wskutek kolejnych cykli reprodukcyjnych. Nie wierzę (już) w teorię ewolucji.
Jeśli ktoś autentycznie czuje bardzo silny popęd do płodzenia dzieci, to jak najbardziej może to być jego życiowy cel. Zaskakujące jest jednak to, że mnóstwo osób stosuje środki zapobiegawcze, by jednak do spłodzenia potomka nie doszło. Także z tymi popędami w tej kwestii sytuacja jest bardzo niejednoznaczna.

To, że człowiek jest biologicznie zdolny do reprodukcji, nie oznacza że reprodukcja jest jego biologicznym obowiązkiem. Może być tak, że reprodukcja będzie jego zadaniem, ale wyłącznie w wypadku zajścia jakichś konkretnych okoliczności.
Porównałbym to do sytuacji gdy np. pracownicy straży pożarnej szkolili się na wypadek wydarzeń, które za ich życia w ich rejonie nie zaszły. Albo na mistrzostwa w piłce nożnej pojechało 3 bramkarzy zdolnych do gry, a zagrał tylko jeden, dwaj pozostali pomimo że nie zagrali w oficjalnym meczu ani minuty, spełnili swoje powołanie: byli gotowi do zagrania, gdyby zaszła taka potrzeba.
Ja uważam, że akurat przedstawianie sensu życia jako prokreacji jest mniej ideologiczne niż przedstawianie go jakkolwiek inaczej. Prokreacja to czysta natura.
Ja w poszukiwaniu sensu życia staram się słuchać własnego instynktu/organizmu. I obserwować, co daje mi długoterminową satysfakcję, a jakie pokusy (też instynktowne) z kolei powodują długoterminową stratę.
Myślę, że to jest mniej ideologiczne, niż w ciemno przyjmowanie że prokreacja jest moim obowiązkiem. Patrzę sobie na dzieci żyjące w mojej okolicy, czasem chwilę porozmawiam o dzieciach ze znajomymi, którzy je mają - i nie wywołuje to we mnie żadnej emocji, która kierowałaby mnie w stronę posiadania własnych. Możliwe, że w jakichś specyficznych okolicznościach poczułbym do tego powołanie, ale póki co one nie zaszły.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
darknet
Intronek
Posty: 38
Rejestracja: 19 sie 2017, 10:58
Płeć: kobieta
MBTI: INTP

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: darknet »

Ally pisze: 05 mar 2018, 11:22
darknet pisze: 20 lut 2018, 19:10Człowiek nie ma obowiązku poznawać świata i podróżować. Człowiek nie ma obowiązku uczyć się języków. Człowiek nie ma obowiązku słuchać muzyki ( i tak 90 procent wykonawców fałszuje ale debile snobują się na koncertach płacąc za gówno nieraz 200 zł za bilet, przykład niedawny koncert guns n roses. Kto był ten dupa wołowa bez słuchu ). Czasem lepiej być leserem niż udawać że gówno jest pasją, oszukiwać samego siebie i innych.
Patrząc z tej perspektywy to człowiek nie ma żadnych wrodzonych obowiązków poza prokreacją,
Ja wychodzę z założenia,że człowiek nie powinien mieć żadnych obowiązków, również obowiązku prokreacji, a także w momencie robotyzacji i automatyzacji obowiązek pracy powinien być zmniejszony do niezbędnego minimum. bardzo mi się podoba idea dochodu bezwarunkowego i czekam z niecierpliwością kiedy rozwiązanie to będzie wprowadzone na skalę światową. ja np. mam taką naturę że do pracy nie jestem stworzona, dlaczego całe życie mam postępować wbrew swojej prawdziwej naturze i pracować ? skoro tego nie lubię,tego nie chcę ? nie lubię się też uczyć i czekam, aż ktoś wymyśli takie rozwiązanie technologiczne,że wiedza będzie sama człowiekowi do głowy wchodzić. myślę że to już niedługo i wtedy będę śmiać się z tych, którzy ślęczeli długie godziny nad książkami.
Racter

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: Racter »

darknet pisze: 07 mar 2018, 19:10 bardzo mi się podoba idea dochodu bezwarunkowego i czekam z niecierpliwością kiedy rozwiązanie to będzie wprowadzone na skalę światową. ja np. mam taką naturę że do pracy nie jestem stworzona, dlaczego całe życie mam postępować wbrew swojej prawdziwej naturze i pracować ? skoro tego nie lubię,tego nie chcę ? nie lubię się też uczyć i czekam, aż ktoś wymyśli takie rozwiązanie technologiczne,że wiedza będzie sama człowiekowi do głowy wchodzić. myślę że to już niedługo i wtedy będę śmiać się z tych, którzy ślęczeli długie godziny nad książkami.
O, to jest dobry plan na życie.
Liczyć na to, że państwo samo z siebie zagwarantuje każdemu dostatni poziom bytu, oraz poczekać aż jakieś mądre głowy, które ślęczyły długie godziny nad książkami, wymyślą i podzielą się (oczywiście za free) technologią, dzięki której bez żadnego wysiłku każdy stanie się tak samo mądry jak oni. I będzie można się z nich pośmiać, frajerów.

Mistrzostwo świata.
Awatar użytkownika
Pomidor
Ambiwertyk
Posty: 265
Rejestracja: 27 maja 2017, 20:45
Płeć: nieokreślona

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: Pomidor »

darknet pisze: 07 mar 2018, 19:10
Ally pisze: 05 mar 2018, 11:22
darknet pisze: 20 lut 2018, 19:10Człowiek nie ma obowiązku poznawać świata i podróżować. Człowiek nie ma obowiązku uczyć się języków. Człowiek nie ma obowiązku słuchać muzyki ( i tak 90 procent wykonawców fałszuje ale debile snobują się na koncertach płacąc za gówno nieraz 200 zł za bilet, przykład niedawny koncert guns n roses. Kto był ten dupa wołowa bez słuchu ). Czasem lepiej być leserem niż udawać że gówno jest pasją, oszukiwać samego siebie i innych.
Patrząc z tej perspektywy to człowiek nie ma żadnych wrodzonych obowiązków poza prokreacją,
Ja wychodzę z założenia,że człowiek nie powinien mieć żadnych obowiązków, również obowiązku prokreacji, a także w momencie robotyzacji i automatyzacji obowiązek pracy powinien być zmniejszony do niezbędnego minimum. bardzo mi się podoba idea dochodu bezwarunkowego i czekam z niecierpliwością kiedy rozwiązanie to będzie wprowadzone na skalę światową. ja np. mam taką naturę że do pracy nie jestem stworzona, dlaczego całe życie mam postępować wbrew swojej prawdziwej naturze i pracować ? skoro tego nie lubię,tego nie chcę ? nie lubię się też uczyć i czekam, aż ktoś wymyśli takie rozwiązanie technologiczne,że wiedza będzie sama człowiekowi do głowy wchodzić. myślę że to już niedługo i wtedy będę śmiać się z tych, którzy ślęczeli długie godziny nad książkami.
Mam nadzieję, że to jednak jakaś wyższa forma trollingu, bo jak nie to trochę współczuję.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: Ally »

psubrat pisze: 06 mar 2018, 22:59 A ja nie sądzę, aby następowało udoskonalanie gatunku wskutek kolejnych cykli reprodukcyjnych. Nie wierzę (już) w teorię ewolucji.
Jeśli ktoś autentycznie czuje bardzo silny popęd do płodzenia dzieci, to jak najbardziej może to być jego życiowy cel. Zaskakujące jest jednak to, że mnóstwo osób stosuje środki zapobiegawcze, by jednak do spłodzenia potomka nie doszło. Także z tymi popędami w tej kwestii sytuacja jest bardzo niejednoznaczna.
Antykoncepcja nie służy temu, aby nigdy nie posiadać dzieci, ale temu, by płodność kontrolować. Kobiety stosujące antykoncepcję w większości chcą mieć dzieci, ale nie w tym momencie albo nie z tym mężczyzną. Cykle reprodukcyjne uodparniają gatunek na choroby, tworzą rozwiązania pomagające się przystosować. Jesteśmy jako gatunek więksi i inteligentniejsi niż byliśmy. Ostatnio czytałam, że rozwijają nam się neurony lustrzane, co w sumie dobrze o nas świadczy.
psubrat pisze: 06 mar 2018, 22:59To, że człowiek jest biologicznie zdolny do reprodukcji, nie oznacza że reprodukcja jest jego biologicznym obowiązkiem. Może być tak, że reprodukcja będzie jego zadaniem, ale wyłącznie w wypadku zajścia jakichś konkretnych okoliczności.Porównałbym to do sytuacji gdy np. pracownicy straży pożarnej szkolili się na wypadek wydarzeń, które za ich życia w ich rejonie nie zaszły. Albo na mistrzostwa w piłce nożnej pojechało 3 bramkarzy zdolnych do gry, a zagrał tylko jeden, dwaj pozostali pomimo że nie zagrali w oficjalnym meczu ani minuty, spełnili swoje powołanie: byli gotowi do zagrania, gdyby zaszła taka potrzeba.
No tak, podobnie jak z przeciwciałami gotowymi do obrony organizmu w razie potrzeby. Możliwość rozmnażania się nie jest jeszcze nakazem w dzisiejszych czasach, kiedy gwałt nie jest rzeczą powszechną i mamy dostęp do antykoncepcji. Tylko ciężko nie robić czegoś, do czego jesteśmy tak silnie zdeterminowani. Nasze ciało jest zbudowane tak, by kusić osobników płci przeciwnej. Wydzielamy feromony, posiadamy trzeciorzędowe cechy płciowe.
psubrat pisze: 06 mar 2018, 22:59Ja w poszukiwaniu sensu życia staram się słuchać własnego instynktu/organizmu. I obserwować, co daje mi długoterminową satysfakcję, a jakie pokusy (też instynktowne) z kolei powodują długoterminową stratę.Myślę, że to jest mniej ideologiczne, niż w ciemno przyjmowanie że prokreacja jest moim obowiązkiem. Patrzę sobie na dzieci żyjące w mojej okolicy, czasem chwilę porozmawiam o dzieciach ze znajomymi, którzy je mają - i nie wywołuje to we mnie żadnej emocji, która kierowałaby mnie w stronę posiadania własnych. Możliwe, że w jakichś specyficznych okolicznościach poczułbym do tego powołanie, ale póki co one nie zaszły.
Słuchanie przez jednostkę jej własnych instynktów jest mniej miarodajne niż podpatrywanie instynktu, który stoi za sukcesem gatunku i który pojawia się w gatunku nieprzerwanie od momentu jego istnienia. To jest powszechne i identyfikujące dla gatunku bardziej niż Twoje spostrzeżenia odnośnie Twojego organizmu. Nikt Ci nie wmówi, że sensem Twojego życia koniecznie musi być spłodzenie potomka, ale podkreśliłam jedynie, że takie stwierdzenie jest mniej przepełnione ideologią (a co za tym idzie - jest bliżej natury) niż stwierdzenie, że sensem życia człowieka (każdego) jest dla przykładu jakaś pasja.

Prokreacja jest potrzebą tak silną, że jest w stanie pokonać strach przed śmiercią. Sam fakt, że prokreacja może narazić na niebezpieczeństwo, a jednak każdy gatunek się jej dopuszcza, o czymś świadczy. Zwierzęta ryzykują życiem, bo sam akt płciowy naraża na niebezpieczeństwo i utrudnia ucieczkę. Wiele gatunków podczas tego aktu jest bezbronna. Ludzie potrafią dla seksu wiele zaryzykować, bo dla przykładu potrafią zdradzić partnera albo wejść w relację seksualną z przełożonym w pracy.

A co do dzieci naokoło, to niewiele znam osób, które szczebioczą na widok każdego dziecka. To normalne.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: psubrat »

Ally pisze: 08 mar 2018, 22:29 Prokreacja jest potrzebą tak silną, że jest w stanie pokonać strach przed śmiercią. Sam fakt, że prokreacja może narazić na niebezpieczeństwo, a jednak każdy gatunek się jej dopuszcza, o czymś świadczy.
U wielu gatunków zwierząt tak jest, jednak u ludzi... dużo więcej ludzi (mężczyzn) narażało, czy wręcz poświęcało swoje życie dla idei niż dla prokreacji. Płynie stąd wniosek, że dla człowieka instynktownie są rzeczy ważniejsze niż prokreacja.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
Awatar użytkownika
Ally
Introwertyk
Posty: 66
Rejestracja: 17 lut 2018, 23:52
Płeć: kobieta
MBTI: ENFJ-A
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: Ally »

psubrat pisze: 08 mar 2018, 22:48U wielu gatunków zwierząt tak jest, jednak u ludzi... dużo więcej ludzi (mężczyzn) narażało, czy wręcz poświęcało swoje życie dla idei niż dla prokreacji. Płynie stąd wniosek, że dla człowieka instynktownie są rzeczy ważniejsze niż prokreacja.
Ludzie to też zwierzęta. Skąd wnioski, że więcej osób poświęciło się dla jakiejś niezidentyfikowanej idei niż dla swoich bliskich? I dla jakiej idei na przykład? Dla plemienia albo kraju? Czyli dla struktur mających na celu chronienie rodziny jako podstawowej komórki społecznej oraz zapewnienie ciągłości gatunku. Wracamy do tematu prokreacji.

Mężczyźni są generalnie mniej potrzebni do przedłużenia gatunku, więc mogą się poświęcać dla bezpieczeństwa innych. Strata samicy jest bardziej bolesna dla grupy, bo sprawia, że trudniej odbudować jej liczebność (np. po konflikcie). Jeden mężczyzna może zapłodnić sto kobiet, a jedna kobieta mając do dyspozycji stu mężczyzn i tak jest ograniczona czasem ciąży i połogu. Przypominam, że omawiamy temat z punktu widzenia przyrody, która nie bawi się w empatię. To nie oznacza, że moim zdaniem mężczyźni są zbędni albo gorsi.
psubrat
Intro-wyjadacz
Posty: 416
Rejestracja: 07 maja 2016, 0:29
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: psubrat »

Ally pisze: 08 mar 2018, 23:01
psubrat pisze: 08 mar 2018, 22:48U wielu gatunków zwierząt tak jest, jednak u ludzi... dużo więcej ludzi (mężczyzn) narażało, czy wręcz poświęcało swoje życie dla idei niż dla prokreacji. Płynie stąd wniosek, że dla człowieka instynktownie są rzeczy ważniejsze niż prokreacja.
Ludzie to też zwierzęta.
Jednak zachowania jednego gatunku zwierząt, czy nawet większości gatunków, nie muszą się przekładać na zachowania innego gatunku. Choćby prosty przykład: większość gatunków zwierząt znakomicie rozmnaża się w niewoli, ale istnieją takie, które nie rozmnażają się wtedy wcale. Także widać, że niekiedy muszą zajść też inne okoliczności, poza dostępnością pożywienia i obecnością osobników przeciwnej płci, by do rozmnażania dochodziło.
Skąd wnioski, że więcej osób poświęciło się dla jakiejś niezidentyfikowanej idei niż dla swoich bliskich?
Z historii, oraz z zachowań dających się obserwować dookoła. Oczywiście nie ma żadnych ksiąg, w których byłyby zapisane wszystkie przypadki, gdy ktoś się poświęcił dla idei i wszystkie przypadki poświęcenia się dla bliskich (przy czym należałoby jeszcze z bliskich wyodrębnić krewnych, a zupełnie osobno potraktować niespokrewnionych przyjaciół - śmierć za nich z punktu widzenia teorii ewolucji to czysta głupota, więc na potrzeby tej dyskusji zaliczyłbym te przypadki do śmierci dla idei).
I dla jakiej idei na przykład?
Poza oczywistym bronieniem idei takiej jak religia, występuje narażanie życia dla zdobycia jakiegoś górskiego szczytu, zdobycia bieguna, głębiny morskiej, mnóstwo mężczyzn zginęło w pierwszych próbach lotniczych... I kiedyś ludzie także ginęli w pojedynkach dla takiej idei jak honor (jakkolwiek go pojmowali). Dzisiaj może dla honoru rzadko kiedy ludzie ryzykują życie, ale wg moich obserwacji większość bójek jest właśnie o to, że ktoś komuś powiedział coś, co w żaden sposób mu nie zagraża, a tylko się nie podoba.
Do ryzykowania dla takiej idei jak honor można by też zaliczyć współczesne ustawki kibiców. Nikt mi nie wmówi, że ustawki robi się dla przyciągnięcia zainteresowania płci przeciwnej, czy dla obrony swoich bliskich, a ryzyko jest realne.
Mężczyźni są generalnie mniej potrzebni do przedłużenia gatunku
Nie tyle są mniej potrzebni, co ich rola jest odmienna niż kobiet. Bez męskiego poświęcenia gatunek też by nie przetrwał. Ale rzecz jasna nie ma żadnej potrzeby, aby każdy mężczyzna starał się mieć swoje własne dzieci, toteż i instynkt im tego nie nakazuje. Chyba że nastaną odpowiednie ku temu okoliczności.
więc mogą się poświęcać dla bezpieczeństwa innych.
Był gdzieś wątek, w którym pisałem, że właśnie to robią - przy czym poświęcają się nie tylko dla osób z nimi spokrewnionych - czego nie robią kobiety. Zarzucano mi w związku z tym antykobiece generalizacje, podczas gdy był to tylko opis dającej się obserwować rzeczywistości.
Ożenić się, to jest poz­być się połowy swoich praw i pod­woić w za­mian swo­je obo­wiązki. (Schopenhauer)

Jeśli chodzi o wspólne, interesujące spędzanie wolnego czasu, to mężczyźni i kobiety pasują do siebie jak woda i olej.
darknet
Intronek
Posty: 38
Rejestracja: 19 sie 2017, 10:58
Płeć: kobieta
MBTI: INTP

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: darknet »

Pomidor pisze: 08 mar 2018, 12:15
Mam nadzieję, że to jednak jakaś wyższa forma trollingu, bo jak nie to trochę współczuję.

Trochę to pisałam z przymrużeniem oka, ale bardzo często ludzie snobują się jakie to mają pasje, a jak by się tak lepiej przyjrzeć to są to zwykłe czynności dla zabicia nudy. ale nie, trzeba szumnie nazywać te czynności pasją tylko dlatego, że wypada mieć jakieś pasje. kto nie ma pasji ten lamus ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: highwind »

darknet pisze: 07 mar 2018, 19:10 (...) bardzo mi się podoba idea dochodu bezwarunkowego i czekam z niecierpliwością kiedy rozwiązanie to będzie wprowadzone na skalę światową.
O! Świetny pomysł. A wiesz co by się stało, jakby absolutnie każdy człowiek dostał do ręki po milion dolarów? Następnego dnia za chleb trzeba byłoby zapłacić 100.000$
darknet pisze: 07 mar 2018, 19:10ja np. mam taką naturę że do pracy nie jestem stworzona, dlaczego całe życie mam postępować wbrew swojej prawdziwej naturze i pracować ? skoro tego nie lubię,tego nie chcę ?
Właśnie piękne jest to, że nikt cię do niczego nie zmusza. Możesz przecież żyć w zgodzie ze swoją naturą i w zgodzie z nią też umrzeć gdzieś na jakimś mrozie bez dachu nad głową :P
darknet
Intronek
Posty: 38
Rejestracja: 19 sie 2017, 10:58
Płeć: kobieta
MBTI: INTP

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: darknet »

Idea ta nie zakłada, że każdy dostanie po milion dolarów, tylko, że ci którzy nie chcą pracować dostaną tyle, że starczy im na podstawowy byt, zaś ci którzy chcą pracować zarobią oczywiście więcej. wtedy też skończy się wyzysk bo żeby pracownik chciał podjąć pracę pracodawca będzie musiał dać godziwe warunki pracy.
Awatar użytkownika
Pomidor
Ambiwertyk
Posty: 265
Rejestracja: 27 maja 2017, 20:45
Płeć: nieokreślona

Re: Czuję, że się nie spełniam, nie mam żadnych zainteresowań... Co robić?

Post autor: Pomidor »

Ale kto będzie robił na Ciebie? To trochę jak z tymi menelami i zasiłkami. Jeden będzie za ambitny na takie coś i będzie wolał pracować by mieć na coś więcej, a drugiemu do szczęścia wystarczy tanie wino i on dupy nie ruszy, bo "państwo" mu da. Pieniądze nie biorą się z powietrza i żeby miała jakąkolwiek jakąś wartość, to trzeba ja wypracować. Gardzę takimi ludźmi, którzy chcieliby coś dostać, ale nie chcą w tym kierunku nic zrobić. Strasznie roszczeniowa postawa.
ODPOWIEDZ