Protekcjonalny ton
Protekcjonalny ton
Mam problem ze zwracaniem się do ludzi, i kiedy wydaje mi się że mówię normalnie w dobrej intencji to ludzie różnie to traktują. Koledzy z klasy często biorą mnie za przemądrzałego dupka kiedy komuś staram się dopomóc swoją wiedzą, a jeszcze inni za aroganckiego i zarozumiałego gówniarza. Ktoś ma podobny problem albo jakieś doświadczenia?
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Re: Protekcjonalny ton
Zaakceptuj to, że taki jesteś, zaakceptuj to, że tak cię traktują. Nie staraj się być inny.Nie walcz ze sobą.
Sułtan.
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Re: Protekcjonalny ton
Dokładnie to samo. Jestem zarozumiała, przemądrzała, arogancka i egoistyczna. Nie walczę z tym, po prostu nauczyłam się ignorować opinię innych ludzi.fistful pisze: Koledzy z klasy często biorą mnie za przemądrzałego dupka kiedy komuś staram się dopomóc swoją wiedzą, a jeszcze inni za aroganckiego i zarozumiałego gówniarza. Ktoś ma podobny problem albo jakieś doświadczenia?
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Re: Protekcjonalny ton
Ostatnio z tego powodu doszło do ostrej kłótni, ale najwidoczniej nie zostaje mi nic innego jak zaakceptowanie tego. Dzięki
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Re: Protekcjonalny ton
Może z tego powodu nie będziesz Królem popularności i ulubieńcem milionów, ale zawsze znajdzie się przynajmniej jedna osoba, która uzna, że warto się zaprzyjaźnić.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Re: Protekcjonalny ton
fistful pisze:Mam problem ze zwracaniem się do ludzi, i kiedy wydaje mi się że mówię normalnie w dobrej intencji to ludzie różnie to traktują. Koledzy z klasy często biorą mnie za przemądrzałego dupka kiedy komuś staram się dopomóc swoją wiedzą, a jeszcze inni za aroganckiego i zarozumiałego gówniarza. Ktoś ma podobny problem albo jakieś doświadczenia?
Jeśli ta świadomosc Ci przeszkadza i sprawia, ze nie czujesz się szczęsliwy, mozesz sprobowac coś zmienic. Ale tylko dla samego siebie, dla wlasnego psychicznego komfortu, bo przeciez nie zyjemy po to, zeby zadowolic wszystkich wokół. Zresztą nie warto. Kiedys bardzo mi przeszkadzalo, ze ludzie postrzegają mnie jako zarozumialą, nudną, wynioslą, zbyt powazna czy jaką tam jeszcze, wiec starałam się udowodnic im, ze się mylą. Jak? Staralam się znalezc z nimi wspolny temat, czesciej bywac w miejscach, w ktorych wcale nie mialam ochoty bywac (przyklad: za garazem 'na szluga') - efekt byl taki, ze moj dziwny dla innych charakter jeszcze bardziej się uwypuklił: nie paliłam, tylko stalam jak słup w nieznacznej odleglosci, bo smrod papierosow mnie irytuje, nie odzywając sie prawie, bo temat ostatniej libacji niespecjalnie mnie intrygował. Co zyskałam? Swięty spokoj - otoczenie nauczyło się mnie akceptowac i nikt nie namawial mnie na szluga za garazem ;D Dlatego zmiany za wszelką cenę nie polecam, mozna się tylko niepotrzebnie sfrustrowac. Jednak umiarkowana forma zblizania się do innych, odczasowodoczasowe pojawianiae się w miejscach publicznych to niezly pomysl, ale tylko jesli Ci to odpowiada.
W koncu postanowilam zaakceptowac swoj opłakany los i w piątkowe wieczory zwykle piję sobie dobre winko (sama lub z jedną, dwiema milymi osobami) w przyjemnej kawiarence (w sali dla niepalących) przy jazzowych dzwiękach, podczas gdy moi znajomi rozbijają się w dusznych knajpach. No i co? Dla mnie to oni są nudni.
Wszystko to tylko kwestia perspektywy.
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Protekcjonalny ton
Niby czemu? Jak coś się mu w sobie nie podoba, to może nad tym pracować i próbować zmienić. Ale zgadzam się z Ausencią, że tylko wtedy, jeśli faktycznie robiłby to dla siebie, a nie z powodu presji innych.iksigrekzet pisze:Zaakceptuj to, że taki jesteś, zaakceptuj to, że tak cię traktują. Nie staraj się być inny.Nie walcz ze sobą.
Re: Protekcjonalny ton
Hej! Trafiłem na to forum niedawno, to mój pierwszy post
Zaciekawił mnie ten temat, bo mam podobny problem. U mnie nie chodzi jedynie o ton głosu, ale i o mimikę, gesty, itp.
Ja kiedyś (przyznaję) nie przywiązywałem zbytniej wagi do tego jak co przekazuję, ale kiedy zauważyłem problem to pomogły mi po prostu ćwiczenia. Czasem starałem się uśmiechnąć tam, gdzie moja dotychczasowa mimika nakazywała marszczenie brwi. To już sporo. Czasem starałem się zmienić odrobinę ton głosu, np na trochę weselszy albo mniej obojętny. Zdarzało się też, że zauważałem u innych coś co mi się podobało i podpowiadało w którą stronę iść (np żeby powitalnego "cześć" nie mówić jednak burcząc głosem niewyspanego bawoła). Na początku tych prób czułem się dziwnie, sztucznie, jakbym nie ja mówił. Ale powoli się przyzwyczajałem, robiło się to coraz bardziej naturalne. A potem jest coraz łatwiej. Choć nadal nie jest idealnie, czasem np mruczę coś pod nosem niezrozumiale, jakbym się nie mógł zdecydować, czy chcę coś powiedzieć czy nie.
Oczywiście zawsze coś zostanie z naturalnego sposobu wyrażania się, nie twierdzę że trzeba się zmienić radykalnie i na 100%. To już inni muszą zaakceptować, ale nie powinno być problemu jeśli ludzie są na poziomie.
Zaciekawił mnie ten temat, bo mam podobny problem. U mnie nie chodzi jedynie o ton głosu, ale i o mimikę, gesty, itp.
Według mnie warto popracować nad zmianą tej sprawy, bo to nie jest "bycie innym", ale kwestia komunikacji. Kiedy coś wyrażam, to chciałbym aby inni to w miarę możliwości poprawnie zrozumieli. Przecież nie jesteś "przemądrzałym dupkiem", tylko niechcący wysyłasz złe komunikaty.fistful pisze:Ostatnio z tego powodu doszło do ostrej kłótni, ale najwidoczniej nie zostaje mi nic innego jak zaakceptowanie tego. Dzięki
Ja kiedyś (przyznaję) nie przywiązywałem zbytniej wagi do tego jak co przekazuję, ale kiedy zauważyłem problem to pomogły mi po prostu ćwiczenia. Czasem starałem się uśmiechnąć tam, gdzie moja dotychczasowa mimika nakazywała marszczenie brwi. To już sporo. Czasem starałem się zmienić odrobinę ton głosu, np na trochę weselszy albo mniej obojętny. Zdarzało się też, że zauważałem u innych coś co mi się podobało i podpowiadało w którą stronę iść (np żeby powitalnego "cześć" nie mówić jednak burcząc głosem niewyspanego bawoła). Na początku tych prób czułem się dziwnie, sztucznie, jakbym nie ja mówił. Ale powoli się przyzwyczajałem, robiło się to coraz bardziej naturalne. A potem jest coraz łatwiej. Choć nadal nie jest idealnie, czasem np mruczę coś pod nosem niezrozumiale, jakbym się nie mógł zdecydować, czy chcę coś powiedzieć czy nie.
Oczywiście zawsze coś zostanie z naturalnego sposobu wyrażania się, nie twierdzę że trzeba się zmienić radykalnie i na 100%. To już inni muszą zaakceptować, ale nie powinno być problemu jeśli ludzie są na poziomie.
- Papaja
- Intromajster
- Posty: 466
- Rejestracja: 04 sty 2014, 14:30
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Poznań
Re: Protekcjonalny ton
Da sie wypracowac "normalny typ " wypowiadania sie. Ilez to ja razy slyszalam, ze brzmie zbyt arogancko, ze sie wymadrzam, ze mowie z pretensja. Cala szkole mi to powtarzano, a potem w pracy no i zaczelam myslec, ze cos w tym musi byc i zaczelam bardziej wsluchiwac sie w ton swojego glosu, analizowac. Powolutku przestawialam sie na bardziej "normalna gadke" i od jakiegos czasu gadam "po ludzku"
Kto stworzył ten labirynt niepewności, tę świątynię dufności, naczynie grzechu, pole usiane tysiącem zasadzek, przedsionek piekła, kosz po brzegi napełniony chytrością, truciznę słodką jak miód, łańcuch, który wiąże śmiertelnych z doczesnością – kobietę?