introwertyczne życie z powodu zbyt młodego wyglądu
: 08 cze 2018, 1:20
Niedługo będę miał 27 lat (urodziny pocz. lipca) lecz niestety w moim przypadku wiek nie idzie w parze z wyglądem. Wyglądam dużo młodziej- w sumie mogli by mnie pomylić z tegorocznym maturzystą. Mam wrażenie, że mój wygląd niewiele się zmienił od liceum, już na licencjacie odróżniałem się wyglądem od innych. Magisterka to porażka, pewnie na obronie pomyśleli, że koleś pomylił sale i tak właściwie chce pisać jakiś egzamin wstępny na studia
Nie jest łatwo nawiązywać nowe znajomości pomimo tego, że z natury jestem osobą otwartą i rozmowną. Ludzie wolą kolegować się z osobami podobnymi do siebie (również o podobnym wyglądzie). Fajnie jest poznawać nowe osoby, ale w końcu zawsze pada zupełnie naturalnie pytanie- Ile masz lat?/Na którym roku jesteś? Chciałbym żebyście choć raz zobaczyli zdziwienie moich rozmówcówTak niestety jest za każdym razem. Na samą myśl o dostaniu takiego pytania przechodzą mnie dreszcze. Nie obchodzę swoim urodzin, nie czekam na nie. Niewielu mam kolegów, przyjaciół w ogóle.
To nie jest tak, że nie próbowałem zmienić coś w swoim wyglądzie. Od chyba 2 lat chodzę w zerówkach i zostawiam trochę brody. Staram się ubierać bardziej dorośle (stonowane kolory, marynarka itp. żadnych bluz) Wygląda lepiej – przynajmniej tak myślałem, oczywiście nic to nie zmieniło w relacjach z ludźmi.
Tak naprawdę dopiero teraz przychodzimy do sedna rzeczy. Sytuacja zawodowa oraz relacje z kobietami.
Nawet nie zliczę na ilu rozmowach rekrutacyjnych byłem. Często nawet nie oddzwaniali. Warszawa jest droga, a ja chyba nie mam szans na porządne stanowisko. Niestety w sferze zawodowej również bardzo liczy się wygląd (im starszy-poważniejszy- tym lepiej) a o awansach decydują często znajomości.
Podczas rekrutacji rekruterzy oprócz skillsów weryfikują też dopasowanie do zespołu (np. czy byłby fajnym kolegą w pracy). Po ilości odbytych rozmów i braku pozytywnych informacji zwrotnych dotarło do mnie, że jednak nie byłbym fajnym. Zazdroszczę ludziom, których często mijam na ulicy w Warszawie. Wydają się tacy pewni siebie, idący po swoje, wiedzą, że wszystko zależy od nich. Ja nie mam tego uczucia- czuję, że choćbym się bardzo się starał to i tak pewne rzeczy po prostu nie są dla mnie.
Pracę mam, kiepsko płatną jak na Warszawę (asystenckie stanowisko w korpo- jak n a 27lat to kiepsko), ale jakaś jest. O kredycie nawet nie mam co marzyć. O powrocie do swojego rodzinnego miasta (50k mieszkańców nie mam co myśleć, bo bezrobocie). To nie jest tak że jestem jakimś betonem, w szkole uczyłem się raczej nieźle- 3 i 4, + skończony biznesowy kierunek na ponoć prestiżowej uczelni w warszawie.
Z dziewczynami też kiepsko. Zainteresowanie moją osobą płci przeciwnej było w gimnazjum i liceum. I to nawet spore. Potem jakoś przestały się interesować. Wiadomo im starszy tym lepszy (tak ostatni o słyszałem przysłuchując się kobietkom podczas rozmowy). Teraz już nawet 20 latki oglądają się za 30 latkami. Dziewczyny nigdy nie miałem, całowałem się raz
Najgorsze jest to że sytuacja będzie się tylko pogarszać. Metryka leci szybciej niż wygląd. Różnica będzie się pogłębiać. Kto zatrudni 30 latka wyglądającego na 21 lat? Szczerze to boję się swojej przyszłości. Z dziewczynami też się chyba nie poprawi. Najlepsze jest to że mam wrażenie, że gdyby nie młody wygląd, moja sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej zarówno w sferze zawodowej i prywatnej. Chujowe jest uczucie, że coś ci przeszkadza by być szczęśliwym w życiu, a ty nie możesz czegoś z tym zrobić, bo jest to niejako wrodzone.
Planuję opuścić swój kraj i pojechać do zupełnie innego kraju- kto wie może na stałe. Myślę o Azji. Tam z natury będę się różnić od mieszkańców i nikt nie powinien mieć z tym problemu. Ponadto słyszałem, że Europejczycy są w Azji całkiem mile widziani.
Wiodę introwertyczne życie mimo ekstrawertycznego usposobienia. Jest mi z tego powodu niezmiernie smutno.
Nie jest łatwo nawiązywać nowe znajomości pomimo tego, że z natury jestem osobą otwartą i rozmowną. Ludzie wolą kolegować się z osobami podobnymi do siebie (również o podobnym wyglądzie). Fajnie jest poznawać nowe osoby, ale w końcu zawsze pada zupełnie naturalnie pytanie- Ile masz lat?/Na którym roku jesteś? Chciałbym żebyście choć raz zobaczyli zdziwienie moich rozmówcówTak niestety jest za każdym razem. Na samą myśl o dostaniu takiego pytania przechodzą mnie dreszcze. Nie obchodzę swoim urodzin, nie czekam na nie. Niewielu mam kolegów, przyjaciół w ogóle.
To nie jest tak, że nie próbowałem zmienić coś w swoim wyglądzie. Od chyba 2 lat chodzę w zerówkach i zostawiam trochę brody. Staram się ubierać bardziej dorośle (stonowane kolory, marynarka itp. żadnych bluz) Wygląda lepiej – przynajmniej tak myślałem, oczywiście nic to nie zmieniło w relacjach z ludźmi.
Tak naprawdę dopiero teraz przychodzimy do sedna rzeczy. Sytuacja zawodowa oraz relacje z kobietami.
Nawet nie zliczę na ilu rozmowach rekrutacyjnych byłem. Często nawet nie oddzwaniali. Warszawa jest droga, a ja chyba nie mam szans na porządne stanowisko. Niestety w sferze zawodowej również bardzo liczy się wygląd (im starszy-poważniejszy- tym lepiej) a o awansach decydują często znajomości.
Podczas rekrutacji rekruterzy oprócz skillsów weryfikują też dopasowanie do zespołu (np. czy byłby fajnym kolegą w pracy). Po ilości odbytych rozmów i braku pozytywnych informacji zwrotnych dotarło do mnie, że jednak nie byłbym fajnym. Zazdroszczę ludziom, których często mijam na ulicy w Warszawie. Wydają się tacy pewni siebie, idący po swoje, wiedzą, że wszystko zależy od nich. Ja nie mam tego uczucia- czuję, że choćbym się bardzo się starał to i tak pewne rzeczy po prostu nie są dla mnie.
Pracę mam, kiepsko płatną jak na Warszawę (asystenckie stanowisko w korpo- jak n a 27lat to kiepsko), ale jakaś jest. O kredycie nawet nie mam co marzyć. O powrocie do swojego rodzinnego miasta (50k mieszkańców nie mam co myśleć, bo bezrobocie). To nie jest tak że jestem jakimś betonem, w szkole uczyłem się raczej nieźle- 3 i 4, + skończony biznesowy kierunek na ponoć prestiżowej uczelni w warszawie.
Z dziewczynami też kiepsko. Zainteresowanie moją osobą płci przeciwnej było w gimnazjum i liceum. I to nawet spore. Potem jakoś przestały się interesować. Wiadomo im starszy tym lepszy (tak ostatni o słyszałem przysłuchując się kobietkom podczas rozmowy). Teraz już nawet 20 latki oglądają się za 30 latkami. Dziewczyny nigdy nie miałem, całowałem się raz
Najgorsze jest to że sytuacja będzie się tylko pogarszać. Metryka leci szybciej niż wygląd. Różnica będzie się pogłębiać. Kto zatrudni 30 latka wyglądającego na 21 lat? Szczerze to boję się swojej przyszłości. Z dziewczynami też się chyba nie poprawi. Najlepsze jest to że mam wrażenie, że gdyby nie młody wygląd, moja sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej zarówno w sferze zawodowej i prywatnej. Chujowe jest uczucie, że coś ci przeszkadza by być szczęśliwym w życiu, a ty nie możesz czegoś z tym zrobić, bo jest to niejako wrodzone.
Planuję opuścić swój kraj i pojechać do zupełnie innego kraju- kto wie może na stałe. Myślę o Azji. Tam z natury będę się różnić od mieszkańców i nikt nie powinien mieć z tym problemu. Ponadto słyszałem, że Europejczycy są w Azji całkiem mile widziani.
Wiodę introwertyczne życie mimo ekstrawertycznego usposobienia. Jest mi z tego powodu niezmiernie smutno.