Życie przeszłością

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Awatar użytkownika
Marcin
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 13 maja 2010, 3:00
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Poznań i okolice

Życie przeszłością

Post autor: Marcin »

//Nie byłem pewien gdzie to wrzucić, może dział "Związki" byłby lepszy miejscem?

Zanim zadam właściwie pytanie, opiszę pokrótce swoją historię - wydaje mi się, że moja mniej lub bardziej introwertyczna natura przyczyniła się do tego, jak moja psychika zareagowała. W każdym razie do rzeczy.

Parę ładnych lat temu, jeszcze w liceum poznałem swoją pierwszą dziewczynę. Oczywiście nie miałem pojęcia na czym polega bycie z kimś; myślałem, że jestem zakochany, itp. Po miesiącu "związek" się rozpadł. Był to dla mnie silny cios; dobre pół roku walczyłem ze sobą, próbując się z tego podnieść. Rozwiązaniem okazała się ukrywana już do końca liceum nienawiść (to chyba jednak zbyt mocne słowo) do mojej wybranki (chodziliśmy razem do klasy, więc skomplikowało by to sprawę). Nigdy nie należałem też do osób zdecydowanych i nie potrafiłem zdobyć się na takie wyznanie.

W czasie gdy jeszcze się "podnosiłem", poznałem przez Internet kolejną dziewczynę. Ze względu na odległość i brak własnych funduszy nie mogliśmy się spotkać. Nasz kontakt opierał się o gg, maile i standardowe listy. Dzięki temu poznaliśmy się o wiele lepiej, a znajomość była oparta na rozmowie, co zawsze chciałem osiągnąć. Ona była bardzo ostrożna jeżeli chodzi o uczucia, jednak stopniowo udawało mi się otwierać Jej serce. W końcu stało się jasne, że musimy się spotkać. Na tym etapie chyba już byłem naprawdę zakochany, chociaż ona pisała w liście, że to nie jest miłość (bo to zbyt mocne słowo na znajomość tylko przez Internet) [btw. w takim razie nie wiem czym jest miłość, bo to było daleko poza przyjaźnią]. Jednak im bliżej było spotkania, tym coraz bardziej pokazywała mi, że tamte słowa niekoniecznie są aktualne.

Dzień spotkania - najpiękniejszy dzień mojego życia. O ironio - nie mogliśmy zbyt wiele porozmawiać, ze względu na terapię, którą Ona odbywała.
Tego samego (albo następnego) dnia dostałem maila, że było wspaniale, itp. Pojawiły się też jednak pierwsze słowa zwątpienia czy to ma sens. Jakiś czas później Ona zakończyła nasz "związek". Od tamtej pory nie mogę się pozbierać. Nie potrafię zrozumieć dlaczego tak się stało. Nie potrafię jej znienawidzić; pewnie miała rację.

Niedawno minęło 5 lat a ja nadal ze sobą walczę. Wyobrażam sobie sytuacje typu "co bym zrobił, gdyby się odezwała" albo gdybyśmy się przypadkiem spotkali. Przez pewien czas szukałem w necie wszystkiego co mogła w nim zostawić - zdjęcia, wpisy na forach, inne adresy mailowe, itp. 2 lub 3 lata zebrałem się i pojechałem do Niej. Jednak wszystko było nie tak. Nie liczyłem oczywiście na jakieś odrodzenie znajomości (a może podświadomie jednak?), ale nie miałem nawet okazji porozmawiać z Nią na osobności. Znowu zabrakło mi jaj.

W ciągu tych 5 lat były jeszcze 2 inne dziewczyny. W przypadku pierwszej bardzo się starałem żeby Ją pokochać; nigdy jednak do tego nie doszło. Nigdy Jej nie opowiedziałem o "poprzedniczce". Skończyło się po kilku miesiącach. W przypadku drugiej dziewczyny zakończyłem wszystko zanim się jeszcze zaczęło.

Zauważyłem, że coraz trudniej mi się odezwać do jakiejś dziewczyny na ulicy, itp.
W głowie mam chaos; coraz częściej myślę, że mam depresję. Myślę nad wybraniem się do psychologa, jednak nie widzę wielkich szans na znalezienie na to czasu, którego mi strasznie brakuje w normalnych godzinach (dużo czasu zabierają mi dojazdy; poza tym pracuję i studiuję dziennie). Mam ogromne problemy z motywacją. Wiele rzeczy odkładam na ostatnią chwilę. Wolę się zacząć uczyć np. o 2. czy 3. w nocy i zarwać nockę niż załatwić to wcześniej i iść spać. Z jednej strony brakuje mi czasu, z drugiej natomiast marnuję go gdy już go mam (oglądam tv, robię "nic" na kompie). Z domu wychodzę właściwie tylko gdy muszę. Nie nauczono mnie pracy, więc zdarza się to rzadko. Często się nudzę - chciałbym wyjść na piwo, itp., jednak moje stare znajomości (miejscowe) opierają się głównie na spotkaniach w autobusie.

Próbowałem szczęścia na serwisach randkowych - niestety nie wiem o czym rozmawiać, rozmowy się nie kleją i w końcu konwersacja się kończy. Chciałbym żeby ktoś dał mi szansę i od razu umówił się na spotkanie, bo nie umiem się "zaprezentować" przez Internet. Na żywo z kolei nie potrafię zagaić do obcej dziewczyny.
Czasem mam wrażenie, że lubię być nieszczęśliwy i że lubię się nad sobą użalać. Oczekuję litości innych ludzi, chociaż nie wiem po co.

To chyba tyle, bo tracę spójność. W tym miejscu zadawanie pytania już chyba nie ma sensu - wiadomo o co chodzi ;)
"rain makes everything better"
Awatar użytkownika
sam1984
Intronek
Posty: 45
Rejestracja: 26 sie 2010, 22:18
Płeć: nieokreślona

Re: Życie przeszłością

Post autor: sam1984 »

Myślę, że wielu tu obecnych ma skłonność do "życia przeszłością", gdyż z natury rozważa i rozkłada wszystko na czynniki pierwsze. Nie zawsze jest to jednak idealizowanie przeszłości i chęć powrotu do niej, czasami raczej grzebanie we własnych demonach. Niekiedy ma to rozsądny wymiar, a niekiedy nie, wtedy paraliżuje. "Zapominanie" zamiast "rozpamiętywania" jest jak najbardziej praktyczne, gdyż "życie przeszłością" grozi przeintelektualizowaniem oraz nadaniem pewnym wydarzeniom i czynom innych ludzi znaczenia i sensu, jakiego wcale nie miały. Uważam, że jest to skłonność wielu introwertyków, która utrudnia im życie i nie pozwala działać. Niektórzy introwertycy nie rozumieją, czy może raczej niekiedy zapominają, że nie wszyscy ludzie funkcjonują tak, jak oni, że większość dąży tylko do dość ogólnego celu, a na co dzień działa doraźnie i praktycznie, często ulega impulsom, intuicjom, przeczuciom, lękom, nie tylko nie robiąc tego celowo, lecz nawet nie zdając sobie z tego sprawy. To zresztą bardzo użyteczne życiowo.

Piszesz, że ciągle rozpamiętujesz swoją znajomość, zastanawiasz się, co było gdyby i wydaje mi się, że to jest właśnie taki przypadek. Na dłuższą metę jest to wręcz wyniszczające. Co gorsza, nie ma tu żadnych uniwersalnych rad poza zachętą do odnalezienia w sobie woli działania, może poprzez bardzo codzienne sprawy, sprowokowanie jakichś zmian w swoim życiu. Sam szukam w sobie tej woli właściwie każdego dnia.
Awatar użytkownika
Marcin
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 13 maja 2010, 3:00
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Poznań i okolice

Re: Życie przeszłością

Post autor: Marcin »

Tylko skąd wziąć sobie siłę, żeby coś zmienić? Skoro przez tyle lat nic się nie zmieniło, to dlaczego mam wierzyć w to, że teraz nagle coś w sobie zmienię? Straciłem już bardzo dużo czasu; nie chcę kolejnych 5 lat nudy, samotności i walki z samym sobą.

Piszesz, że (wg Ciebie) wiele osób tutaj ma podobny problem. Czy to jednak ten sam "poziom"? Osobiście czytając Wasze wypowiedzi odnoszę wrażenie, że (w większości) nie jesteście z siebie niezadowoleni. Akceptujecie siebie; wiecie kim jesteście. Czytam i myślę "też chciałbym taki być". Ale nie potrafię sobie tego wyobrazić.
"rain makes everything better"
Awatar użytkownika
Jat
Introwertyk
Posty: 84
Rejestracja: 20 wrz 2010, 15:24
Płeć: nieokreślona

Re: Życie przeszłością

Post autor: Jat »

Osobiście czytając Wasze wypowiedzi odnoszę wrażenie, że (w większości) nie jesteście z siebie niezadowoleni.
Prawdą jest, że ostatnio pojawia się tu sporo postów przesiąkniętych depresją i jakimś wisielczym nastrojem. Czasami mam wręcz wrażenie, że zarejestrowałem się na forum dla ludzi z kompleksami, a nie dla introwertyków. Może to przez tę szarugę za oknem, nie wiem...

Ja za nic nie zamieniłbym swojego charakteru. Dobrze mi ze sobą, ze swoim introwertyzmem i cholera, jestem z niego dumny. Lubię melancholię, zadumę, święty spokój, odgłosy lasu.
I never found the companion that was so companionable as solitude.
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Życie przeszłością

Post autor: Padre »

Jat pisze: Prawdą jest, że ostatnio pojawia się tu sporo postów przesiąkniętych depresją i jakimś wisielczym nastrojem. Czasami mam wręcz wrażenie, że zarejestrowałem się na forum dla ludzi z kompleksami, a nie dla introwertyków. Może to przez tę szarugę za oknem, nie wiem...
W dziale "Porady" to jakby normalne.
Marcin pisze:Tylko skąd wziąć sobie siłę, żeby coś zmienić? Skoro przez tyle lat nic się nie zmieniło, to dlaczego mam wierzyć w to, że teraz nagle coś w sobie zmienię? Straciłem już bardzo dużo czasu; nie chcę kolejnych 5 lat nudy, samotności i walki z samym sobą.
Ale czego wlasciwie oczekujesz? Cudownej recepty? Akurat wyszly. Pierwszym krokiem jest zaakceptowac siebie (nota bene, znalezienie tego forum bylo swego rodzaju przelomem), ale co potem to juz nikt za Ciebie nie zadecyduje. Kazdy ma swoje sposoby, nizej podpisany na przyklad stara sie maksymalnie zapelnic czas by nie miec... czasu ;-) na glupie mysli. Praca, hobby, nauka.
Marcin pisze: Osobiście czytając Wasze wypowiedzi odnoszę wrażenie, że (w większości) nie jesteście z siebie niezadowoleni. Akceptujecie siebie; wiecie kim jesteście. Czytam i myślę "też chciałbym taki być". Ale nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Zabrzmi banalnie, ale zacznij od malych zmian. Nie wybiegaj mysla za daleko, bo zobaczysz tylko mozliwe problemy a to paralizuje mentalnie.
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
sam1984
Intronek
Posty: 45
Rejestracja: 26 sie 2010, 22:18
Płeć: nieokreślona

Re: Życie przeszłością

Post autor: sam1984 »

Marcin pisze:Tylko skąd wziąć sobie siłę, żeby coś zmienić? Skoro przez tyle lat nic się nie zmieniło, to dlaczego mam wierzyć w to, że teraz nagle coś w sobie zmienię? Straciłem już bardzo dużo czasu; nie chcę kolejnych 5 lat nudy, samotności i walki z samym sobą.
W jednym akapicie pytasz i sam sobie odpowiadasz. Zmień coś, bo sam widzisz, że Tobie to nie odpowiada. Właśnie dlatego, warto przynajmniej spróbować.
Marcin pisze:Piszesz, że (wg Ciebie) wiele osób tutaj ma podobny problem. Czy to jednak ten sam "poziom"? Osobiście czytając Wasze wypowiedzi odnoszę wrażenie, że (w większości) nie jesteście z siebie niezadowoleni. Akceptujecie siebie; wiecie kim jesteście. Czytam i myślę "też chciałbym taki być". Ale nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Tak sądzę, że to problem większości introwertyków, ale faktycznie w różnym natężeniu. Można nad tym zapanować na tyle, by to nas całkowicie nie paraliżowało. Można być zadowolonym ze swego introwertyzmu, całkowicie go akceptować i jednocześnie dostrzegać pewne wady i ograniczenia. Co do rad praktycznych to chyba nie mam do dodania nic więcej ponad to, co napisał Padre.
Awatar użytkownika
air
Pobudzony intro
Posty: 156
Rejestracja: 06 gru 2009, 20:09
Płeć: nieokreślona

Re: Życie przeszłością

Post autor: air »

Tylko skąd wziąć sobie siłę, żeby coś zmienić? Skoro przez tyle lat nic się nie zmieniło, to dlaczego mam wierzyć w to, że teraz nagle coś w sobie zmienię? Straciłem już bardzo dużo czasu; nie chcę kolejnych 5 lat nudy, samotności i walki z samym sobą.
Myślę, ze nie problem w sile. Czego tak naprawdę oczekujesz od życia? Kobiety i związku z nią, czy powrotu do przeszłości? Nie wejdziesz dwa razy do tej samej rzeki i nie stworzysz dwóch takich samych związków. Czego nie uważam za złe...
Co chcesz w sobie zmienić? Wygląd? Myślenie? Uczucia? Co? Ja nie uważam, że istnieje abstrakcyjne "coś".
Pod "cosiem" zawsze kryje się konkretne i realne "niedociągnięcie" fizyczne, bądź psychiczne. Zatem, czy namierzyłeś tego "cosia", którego zmieniłbyś w sobie?

Co do nudy, samotności i walki z samym sobą.
Co Cię nudzi w Twoim zyciu?
Czemu walczysz ze sobą? Są takie cechy Twojej osoby, z którymi nie wygrasz, bo przestałbyś być sobą.
Awatar użytkownika
Marcin
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 13 maja 2010, 3:00
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Poznań i okolice

Re: Życie przeszłością

Post autor: Marcin »

Padre pisze:Zabrzmi banalnie, ale zacznij od malych zmian. Nie wybiegaj mysla za daleko, bo zobaczysz tylko mozliwe problemy a to paralizuje mentalnie.
Heh, ewidentnie czasem zbyt dużo planuję. Dobry pomysł z brakiem czasu na głupie myśli ;)

Air pisze:Myślę, ze nie problem w sile. Czego tak naprawdę oczekujesz od życia? Kobiety i związku z nią, czy powrotu do przeszłości? Nie wejdziesz dwa razy do tej samej rzeki i nie stworzysz dwóch takich samych związków. Czego nie uważam za złe...
Kobiety i związku z nią. Tyle, że takiego prawdziwego, dwustronnego.

Air pisze:Co chcesz w sobie zmienić? Wygląd? Myślenie? Uczucia? Co? Ja nie uważam, że istnieje abstrakcyjne "coś".
Pod "cosiem" zawsze kryje się konkretne i realne "niedociągnięcie" fizyczne, bądź psychiczne. Zatem, czy namierzyłeś tego "cosia", którego zmieniłbyś w sobie?
Myślę, że chciałbym być bardziej zdecydowany; szczególnie w kontaktach z dziewczynami. Może też bardziej optymistycznie patrzeć na świat. Do wyglądu nie mam zastrzeżeń, jeżeli mogę tak powiedzieć :P

Air pisze:Co do nudy, samotności i walki z samym sobą.
Co Cię nudzi w Twoim zyciu?
Czemu walczysz ze sobą?
Co mnie nudzi? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nuda się bierze z nic nie robienia, które wynika z kolei z braku motywacji. Nie istnieją rzeczy, które mnie nudzą; raczej takie, które mnie męczą.
Walczę ze sobą bo z jednej strony chcę coś zmienić, z drugiej natomiast ciągle myślę o przeszłości.
"rain makes everything better"
Awatar użytkownika
air
Pobudzony intro
Posty: 156
Rejestracja: 06 gru 2009, 20:09
Płeć: nieokreślona

Re: Życie przeszłością

Post autor: air »

Co mnie nudzi? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nuda się bierze z nic nie robienia, które wynika z kolei z braku motywacji. Nie istnieją rzeczy, które mnie nudzą; raczej takie, które mnie męczą.
Walczę ze sobą bo z jednej strony chcę coś zmienić, z drugiej natomiast ciągle myślę o przeszłości.
Może na początek rozpatrz się , co lubisz robić - dobra pasja nie jest zła, a jeszcze jak spotkasz kobietę, która podziela Twoje zainteresowania..., to może być niezły fundament dobrego związku.
Co do zmian i walki - to nosisz w sobie rozwiązanie sam i nie liczyłabym tutaj na pomoc z zewnątrz. To Ty możesz sam zarzucić myśli o przeszłości. Jesteś chyba świadomy tego, że nawet gdyby udało Ci się wrócić do tej Pierwszej, to związek taki zostałby zniszczony przez Ciebie przez rozpatrywanie tego, co było. Męczyłbyś w sobie wspomnienie rozstania, o którym piszesz i prawdopodobnie odczuwałbyś lęk przed ponownym rozstaniem. Myślę, że wałkowanie przeszłości powinno dawać jedynie wnioski - czego unikać, a do czego zmierzać. Tu pomoże tylko Twoja twarda decyzja. Właśnie teraz, dzisiaj budujesz swoją, a może Waszą przyszłość /z kimkolwiek się zwiążesz/.
chciałbym być bardziej zdecydowany; szczególnie w kontaktach z dziewczynami
Tylko nie przesadź z tym zdecydowaniem :twisted: wiele kobiet nie przepada za zbyt pewnymi siebie kolegami zwłaszcza podczas nawiązywania pierwszej rozmowy :lol: :lol: :lol: Możesz o tym poczytać na naszym forum.
pzdr - air
Awatar użytkownika
Marcin
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 13 maja 2010, 3:00
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Poznań i okolice

Re: Życie przeszłością

Post autor: Marcin »

air pisze:Może na początek rozpatrz się , co lubisz robić - dobra pasja nie jest zła, a jeszcze jak spotkasz kobietę, która podziela Twoje zainteresowania..., to może być niezły fundament dobrego związku.
Moje zainteresowania są ewidentnie niekobiece :P Ale nie negujmy od razu wszystkich propozycji ;)

air pisze:Tylko nie przesadź z tym zdecydowaniem :twisted: wiele kobiet nie przepada za zbyt pewnymi siebie kolegami zwłaszcza podczas nawiązywania pierwszej rozmowy :lol: :lol: :lol: Możesz o tym poczytać na naszym forum.
pzdr - air
Już czytałem xD Chodzi mi raczej o to, żeby umieć swobodnie podejść do dziewczyny i zagadać. Chcę, żeby to było swobodne i naturalne. Tak samo jak zagaduję do jakiegoś faceta lub pytam kogoś o drogę/proszę o coś, itp. Zdecydowanie w stylu "hej laska, wyskoczymy na piwo?" mnie nie kręci :P
"rain makes everything better"
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Życie przeszłością

Post autor: Padre »

Marcin pisze:
air pisze:Może na początek rozpatrz się , co lubisz robić - dobra pasja nie jest zła, a jeszcze jak spotkasz kobietę, która podziela Twoje zainteresowania..., to może być niezły fundament dobrego związku.
Moje zainteresowania są ewidentnie niekobiece :P Ale nie negujmy od razu wszystkich propozycji ;)
O, a jakież to? Zainteresowania, nie propozycje ;-)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
Marcin
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 13 maja 2010, 3:00
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Poznań i okolice

Re: Życie przeszłością

Post autor: Marcin »

Padre pisze:O, a jakież to? Zainteresowania, nie propozycje ;-)
Chociażby ASG (trochę inny paintball) czy programowanie (oba wspomniane na tym forum). Muzyka - tak jak każdy; bardzo amatorsko fotografia - ale już dawno nie robiłem zdjęć. No i nie lubię fotografować ludzi ;)
"rain makes everything better"
Awatar użytkownika
air
Pobudzony intro
Posty: 156
Rejestracja: 06 gru 2009, 20:09
Płeć: nieokreślona

Re: Życie przeszłością

Post autor: air »

Trochę juz porozmawialiśmy w temacie ASG. Jakies zdanie sobie o Tobie wyrobiłam. Uważam, ze kwestia znalezienia kobiety Twojego życia wcale źle się nie przedstawia - nie zmieniaj nic, a nic w sobie. :wink: Masz ciekawą pasję, ... a rodzaj rezerwy, czy niepewności w pierwszej rozmowie z dziewczyną jest moim zdaniem czymś naturalnym. Zaakceptuj to i tyle. Bo pomyśl - przecież podchodzisz do obcego człowieka, taki człowiek też może czuć się niepewnie. Pozdrawiam - air
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Życie przeszłością

Post autor: Padre »

Marcin pisze:
Padre pisze:O, a jakież to? Zainteresowania, nie propozycje ;-)
Chociażby ASG (trochę inny paintball) czy programowanie (oba wspomniane na tym forum). Muzyka - tak jak każdy; bardzo amatorsko fotografia - ale już dawno nie robiłem zdjęć. No i nie lubię fotografować ludzi ;)
Hm, nie widzę w tym niczego potencjalnie odstręczającego kobiety. Przynajmniej dopóki nie zaczniesz krzyczeć na nie by Ci wyszły z kadru ;-)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
Marcin
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 13 maja 2010, 3:00
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Poznań i okolice

Re: Życie przeszłością

Post autor: Marcin »

air pisze:Trochę juz porozmawialiśmy w temacie ASG. Jakies zdanie sobie o Tobie wyrobiłam. Uważam, ze kwestia znalezienia kobiety Twojego życia wcale źle się nie przedstawia - nie zmieniaj nic, a nic w sobie. :wink: Masz ciekawą pasję, ... a rodzaj rezerwy, czy niepewności w pierwszej rozmowie z dziewczyną jest moim zdaniem czymś naturalnym. Zaakceptuj to i tyle. Bo pomyśl - przecież podchodzisz do obcego człowieka, taki człowiek też może czuć się niepewnie. Pozdrawiam - air
Tak, to jest naturalne. Chodzi raczej o wzbudzenie zainteresowania sobą przez tą krótką, kluczową chwilę. Coś jak z zasadą 3 sekund (jeżeli spodoba Ci się dziewczyna, to musisz do niej podejść i zagadać w ciągu 3 sekund; później zaczynasz myśleć i nic z tego nie wyjdzie). Oczywiście nie traktuję tego jak dogmatu.
W każdym razie, trzeba nawiązać tą więź w krótkim czasie a później ją utrzymać. Tego właśnie nie potrafię robić. Nie potrafię się też uśmiechnąć gdy moje i jakiejś dziewczyny spojrzenia się zetkną. Prawie zawsze odwracam od razu wzrok. Gdy jednak jakoś już wytrzymam, to nie potrafię się uśmiechnąć, co oczywiście powoduje, że to ona zdąży odwrócić wzrok. Coś w tym stylu:
http://www.youtube.com/watch?v=XSMAEg1GmwE

Jeżeli już z kimś rozmawiam, to niezależnie od tego czy znamy się od 5 minut czy od 5 lat, to nie mam żadnych problemów, żeby patrzeć rozmówcy/rozmówczyni w oczy - wręcz robię to jak najczęściej, bo kontakt wzrokowy podczas rozmowy jest wg mnie bardzo ważny. Druga osoba wie, że mówisz do niej a nie do ściany lub do siebie. Gdy ona mówi, to wie natomiast, że jest wysłuchiwana i że słuchacz wyraża zainteresowanie tym o czym mówi (ogólnie to jestem doskonałym słuchaczem :P). Problem to te pierwsze minuty - nawiązanie kontaktu.


//EDIT: Jeszcze co do pasji - odstraszające nie są. Miałem raczej na myśli małe prawdopodobieństwo na dzielenie tych zainteresowań tak "od razu". Bo później zarazić nimi oczywiście można.
"rain makes everything better"
ODPOWIEDZ