Samotność "zabija"...

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: cityCAT »

astro93 nie jesteś sam w zw ze swoją sytuacją

terapeuta też był formą mojej walki z taką syt., ale jak intro ma się otworzyć przed obcym człowiekiem? u mnie to nie wypalilo

osobiście najlepiej się czuję zmuszając się do AKTYWNOŚCI. do działania. cokolwiek, robić, wychodzić, na siłe, myślę, że to jest pewien sposób by jakoś żyć, by samotność naprawdę nas nie zabiła

mam starszych kolegów, którzy poddali się, którzy trwają w tym stanie od lat, z nimi to już straszna kicha jest, nie daje rady im pomagać, potem już tylko ratuje cud (osoba która z buciorami wchodzi w życie i swoją miłością ratuje przed upadkiem, ale prawdopodobieństwo, że taka się pojawi jest bliskie 0%), zgroza jak pomyśle, że wcale nie mam do nich daleko, jak pisalam wyżej - aktywność, byle co, wszystko lepsze niż te wewnętrzne katusze, a przy okazji tej 'aktywności' może coś, może ktoś....
Actually, I CAN
Awatar użytkownika
iksigrekzet
Intromajster
Posty: 517
Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
Płeć: nieokreślona

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: iksigrekzet »

cityCAT pisze: ale jak intro ma się otworzyć przed obcym człowiekiem?
Normalnie.
Sułtan.
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: cityCAT »

normalnie to sobie batonika otwórz, ciężko jest opowiadać obcym o swoich lękach i problemach, nie każdy potrafi, czasem nawet jeśli chce
Actually, I CAN
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Padre »

cityCAT pisze:normalnie to sobie batonika otwórz
Dzięki za rotfla w raczej wredny poniedziałkowy poranek, zapamiętam tę odzywkę, przyda się kiedyś :lol:
cityCAT pisze: ciężko jest opowiadać obcym o swoich lękach i problemach, nie każdy potrafi, czasem nawet jeśli chce
Też nie wyobrażam sobie jak można całkiem obcej osobie spowiadać się z najgłębiej zasiedziałych problemów, równie dobrze ryba mogłaby snuć opowieści o powietrzu. Tylko brata i przyjaciół (wszystkich troje ;-) ) czasem kopie ten "zaszczyt".
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Zacząłem chodzić do psychoterapeuty i przy okazji odkryłem, że mam BPD czyli Emocjonalnie Niestabilne Zaburzenie Osobowości i to jest powodem tego gdzie w swoim życiu teraz się znajduję. Niestety jest to nieuleczalne. Więcej o tym tu: http://bpd.szybkanauka.net/ piszę to, aby wyjaśnić moje dziwne zachowania i to o czym pisałem.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Inno »

Współczuję, astro93, życie z borderline łatwe nie jest, przynajmniej z tego, co czytałam. Terapia i/lub leki są jednak w stanie jakoś ułatwić Ci radzenie sobie i życie z tym zaburzeniem? Da się zminimalizować wpływ bordeline na swoje życie, żeby był prawie niezauważalny?
Obrazek
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Z tego co się dowiedziałem to niemożliwe jest wyleczenie BDP ale leki mogą trochę zniwelować skutki tego zaburzenia. Zawsze jest jeszcze nadzieja, że terapia pomoże mi ukształtować BPD tak aby nie sprawiało większych problemów w życiu jednak nigdy go nie usunie :(. Z tego co czytałem to objawy BDP powoli zanikają w wieku 40 lat, ale to tyle czasu jeszcze. Najbardziej mnie niepokoi, że przez to wszystko mogę zostać sam.
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Akolita »

Rzeczywiście, osobowość borderline to nie drobiazg i z pewnością nikt z osób trzecich nie powinien bagatelizować problemu. Zauważ, astro, jak rozwinął się ten temat. Ludzie są otwarci i życzliwi, przynajmniej ci obecni na forum. Wielu boryka się z podobnymi problemami (sama, jeszcze kilka lat temu mogłam złożyć podpis pod kilkoma Twoimi postami, jakby były moje), to znaczy, że przynajmniej częściowo znają uczucia, które Ciebie dręczą, doświadczali podobnych i dzięki temu z wielkim szacunkiem podeszli do Twojego problemu. :) Nie powinieneś żałować, że się otworzyłeś na forum. Na co dzień, w życiu trudno czasami znaleźć zrozumienie. Ja, na przykład, wciąż czuję się wyalienowana i samotna. Gdy próbuję rozmawiać z ludźmi z mojego otoczenia, okazuje się, że nie potrafię wytłumaczyć im, co czuję, co myślę, co jest moim problemem - zawsze interpretują to mniej lub bardziej błędnie. Nawet na forach nie odnajduję tej nici porozumienia, ale rozmawiać jest łatwiej, gdyż takie fora tematyczne, jak to, skupiają ludzi których łączy coś wspólnego. Tutaj na przykład zdecydowana większość to introwertycy, osoby, których świat wewnętrzny zdaje się być bogatszy i bardziej różnorodny, niż życie "od zewnątrz".
Nie myślałeś kiedyś o tym, aby spróbować nawiązać kontakt z kimś z tego forum? Wybrać się na mały zlot? Znaleźć kogoś, kto mieszka niedaleko i wyskoczyć na piwo/ Colę? To, czy będziemy samotni zależy w największej mierze od nas samych, jeśli Ty nie będziesz próbował, siedzenie z założonymi rękami i czekanie na cud - wejście kogoś w butach prosto w Twoje życie - raczej nie powiększy szans na kontakt.
Mógłbyś pomyśleć sobie: "łatwo jej mówić, pewnie nie jest zupełnie sama", ale od razu zaznaczam: Nie mam przyjaciół, nie czuję się kochana przez nikogo, poza moją mamą i psem (a sama mam czasami wrażenie, że mogłabym kochać wszystkich ludzi, gdyby chcieli być kochanymi). Ale nawet tej mamy nie mam pod ręką, mieszka daleko, daleko, na innym kawałku Europy a i ona nie wszystko potrafi zrozumieć, choć czego nie zrozumie, to i tak zaakceptuje i uszanuje. ;)
Bywam czasami na zlotach (ale jeszcze nie próbowałam z tym forum), nie znalazłam tam przyjaźni, ale poznałam kilka miłych osób i przyjemnie spędziłam czas. Także nie powinno zaszkodzić, a jest szansa, że może pomoże. ;)
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

To wszystko jest zbyt trudne jak dla mnie. Od tygodnia nie myślę o niczym innym jak o tym, "że może to jednak nie BPD, może po prostu moje zachowania jakoś przypominają zachowania BPD, ale nimi nie są i się kiedyś zmienią". Tysiące myśli w głowie: "co teraz ?", "jak żyć ?", "czy mam szansę ?", "ile wytrzymam ?' sensownych i całkiem bez sensu. Piszesz "poznać kogoś", to nie takie proste, chcę tego bardzo, ale nie umiem. Nie potrafię wejść z kimś w bliższą relację, boję się, boję się samego siebie. Taki kopniak w dupę od życia.
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Akolita »

astro93 pisze:To wszystko jest zbyt trudne jak dla mnie. Od tygodnia nie myślę o niczym innym jak o tym, "że może to jednak nie BPD, może po prostu moje zachowania jakoś przypominają zachowania BPD, ale nimi nie są i się kiedyś zmienią". Tysiące myśli w głowie: "co teraz ?", "jak żyć ?", "czy mam szansę ?", "ile wytrzymam ?' sensownych i całkiem bez sensu. Piszesz "poznać kogoś", to nie takie proste, chcę tego bardzo, ale nie umiem. Nie potrafię wejść z kimś w bliższą relację, boję się, boję się samego siebie. Taki kopniak w dupę od życia.
Chciałabym, serio, mieć na podorędziu dobrą radę, lub przynajmniej motywujące słowa, ale ze słowami zawsze jest ten problem - nie wystarczają. ;)
Nie mam pojęcia, jak Ci pomóc, ale być może to, co chcę napisać będzie wskazówką: Wielką trudnością w kontaktach z drugim człowiekiem jest zły stosunek do samego siebie. Jest taki truizm - najpierw pokochaj samego siebie... i coś tam dalej szło. Trudne jak jasna cholera, z miejsca przyznaję: mnie się nie udało. Ale dążenie do samoakceptacji i szukanie strategii zmiany podejścia do samej siebie pomogły. Także w kwestii kontaktów z ludźmi. Czy żyjesz w zgodzie z samym sobą, potrafisz wybaczyć sam sobie i powiedzieć: "stary, nie przejmuj się"? Być może jesteś typem człowieka, który równocześnie uważa się za lepszego, inteligentniejszego od innych (ale w życiu nie przyzna się do tego głośno), a równocześnie gardzi samym sobą i czuje, że tak naprawdę jest żałosnym zerem. Nie wiem, nie znam Cię, wzięłam akurat ten przykład, bo leżał na najbliższej półce, podmiot rozważań do dziś ma piekielne problemy z samym sobą i otoczeniem, ale jak oczekiwać akceptacji od innych, jeśli sami siebie nie potrafimy akceptować. :(.
Z Twojego postu wynika, że ta sytuacja jest dla Ciebie przerażająca i wątpisz we własne siły. Życzę gorąco odwagi, rozsądku i cierpliwości. Złota myśl na dziś niech brzmi:
Co cię nie zabije...
...
...
...
To z pewnością spróbuje ponownie. :mrgreen:

Proszę o wybaczenie, chciałam na zakończenie wprowadzić element rozluźnienia. ;)
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Akolita pisze:Być może jesteś typem człowieka, który równocześnie uważa się za lepszego, inteligentniejszego od innych (ale w życiu nie przyzna się do tego głośno), a równocześnie gardzi samym sobą i czuje, że tak naprawdę jest żałosnym zerem. Nie wiem, nie znam Cię, wzięłam akurat ten przykład, bo leżał na najbliższej półce, podmiot rozważań do dziś ma piekielne problemy z samym sobą i otoczeniem, ale jak oczekiwać akceptacji od innych, jeśli sami siebie nie potrafimy akceptować.
Taka jest prawda, ale chyba najgorsze jest to, że sam nie wiem czego chcę.
Tak w ogóle to dzięki za jakikolwiek odzew.
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Minęło już półtora roku odkąd to wszystko napisałem. Czytając swoje posty po tym czasie mogę powiedzieć że niekiedy pojawiał się na mojej twarzy uśmiech i że to były na prawdę dziwne wypowiedzi. Ale przez ten czas który minął nauczyłem się żeby nie wmawiać sobie jakiś niepotrzebnych rzeczy typu "mam BPD" albo "nie dam sobie rady" co nie jest prawdą.
Życie jest bardzo trudne, ale kiedy pojawia się ktoś specjalny w życiu to wszystko się zmienia i u mnie też tak było. Mimo że już tej osoby w moim życiu nie ma, to dużo rzeczy których się dzięki temu wszystkiemu nauczyłem, pozostało. Nie powiem, że jest teraz wszystko idealne, ale jest nawet dobrze. Teraz wciąż w mojej głowie znajduję się słowo "nadzieja" i to jest z tego wszystkiego najlepsze. :)
Awatar użytkownika
Maksiu
Introwertyk
Posty: 96
Rejestracja: 27 paź 2012, 23:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Lokalizacja: Łódź, TM

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Maksiu »

Brawo. Jestem tu nowy i właśnie przezytałem cały temat. Nadzieja powiadasz. A wiesz, że sam dajesz mi/nam nadzieję? Jak tobię udało się "wyjść na prostą" to ... hmm... powiedzmy, dobry znak dla reszty "zagubionych dusz".
Obrazek
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Kurczę aż fajnie przeczytać coś takiego :)
NoSenseAtAll
Intronek
Posty: 29
Rejestracja: 02 lis 2012, 12:58
Płeć: mężczyzna

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: NoSenseAtAll »

Bardzo fajnie, szczególnie gdy odnajduję się w Twojej sytuacji.
Dzięki, dawka motywacji nie zaszkodzi :)
ODPOWIEDZ