Samotność "zabija"...

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Zastanawiam się jak by to ująć w niezbyt długi temat. Nie jest ze mną dobrze, jest wręcz beznadziejnie i właśnie najgorsze jest to, że jestem totalnie sam, a sam nie mogę sobie poradzić z własnymi trudnościami. Wiem, że jest już dużo tematów tego typu, ale postanowiłem założyć nowy bo forum musi żyć.

Wracając do sedna, posiadam osobowość unikającą możliwe, że nawet jest to fobia społeczna nie wiem trudno powiedzieć. Od ok. 2 lat nie potrafię stworzyć bliższych relacji z drugą osobą i w ten sposób zagłębiam się w coraz to większą pustynię. Tak naprawdę to sam nie wiem czego oczekuje od życia, chciałbym mieć kogoś bliskiego, a jednocześnie chciałbym żyć samotnie, chciałbym,aby to była osoba idealna, choć wiem, że to niemożliwe. Dzień w dzień ta sama rutyna: szkoła i kila godzin w domu, ciągle to samo, a połowa dnia spędzona na zastanawianiu się nad sobą, no chyba, że jest coś do zrobienia. Nie ma człowiek do kogo pyska otworzyć, w szkole zakłada się maskę, w domu słucha muzyki to wszystko mnie zabija, zjada od środka.

Może to i głupie ale już nieraz myślałem żeby z tym wszystkim skończyć, dać sobie spokój i już się nie męczyć, ani jednej łzy więcej, ani jednego problemu więcej, ale wiem, że to by było totalne pójście na łatwiznę, a to jest niezgodne ze mną, z moimi posranymi zasadami, które sprawiają, że jestem dziwnym człowiekiem. Może i z jednej strony jestem inny, wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, ale to nie zmienia faktu, że jestem dziwny i porąbany. Nie rozumiem dlaczego stawiam siebie ponad innych, tyle razy sparzyłem się w kontaktach międzyludzkich, że zacząłem szukać jakiegoś ideału osoby lub zmaterializowania "wymyślonego przyjaciela" kopii mnie samego. Niszczę wszystkie lepsze znajomości i bardzo szybko się zniechęcam. Boję się, że będzie to trwało jeszcze długo, a ja tego nie wytrzymam. Jeśli już teraz jestem zamknięty na społeczeństwo to co będzie za kilka lat.

Sorry, że to taki w sumie temat bezsensu, ale mój mózg potraktował to chyba jako rozmowę i zrobiło mi się trochę lżej. Jest to tylko zalążek tego co bym mógł napisać, pisząc to miałem setki zdań w głowie, ale byłoby to za długie. Dzięki osobom, które w ogóle to przeczytają. Oczekuję chyba bardziej pytań niźli odpowiedzi, bo w sumie trudno coś do tego napisać. :|
kapselek

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: kapselek »

też tak kiedyś miałam, chciałam z kimś być, ale wydawało mi się to zbyt dużą ingerencją w moją wolność, swobodę i niezależność. Długo nie chciałam się z nikim wiązać. Aż pewnego dnia spotkałam ekstrawertyka, który do tego stopnia mnie zafascynował, że zamieszkaliśmy ze sobą po 4 m-cach znajomości. Minęło 7 lat i dalej mieszkamy razem, oraz dwójką naszych dzieci. A ja nadal uwielbiam być sama. Często wstaję rano, gdy jeszcze wszyscy śpią, by napić się kawy sam na sam :) Jestem mocnym introwertykiem, ale przekonałam się, że można to połączyć z życiem w związku. Mój partner często wyciąga mnie z mojej "jaskini" i gdzieś zabiera. Mimo, że początkowo nie bardzo mi się chce, to po czasie jestem mu wdzięczna, bo dzięki niemu mogę przeżyć coś więcej.
Jeżeli chodzi o znajomości, to praktycznie oprócz jednej osoby, z nikim nie utrzymuję bliższej znajomości. Kiedyś ubolewałam nad tym, że może nie jestem lubiana, ale teraz widzę, że to inna kwestia. To po prostu ja nie potrzebuję ludzi do życia. Chyba jestem starsza od Ciebie, dlatego mogę powiedzieć, że na mój nos, Tobie też się ułoży. Myślę, tak, bo moje życie układało się podobnie do Twojego. Dopiero z biegiem czasu, powoli i stopniowo zaczęłam się otwierać na innych ludzi.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Inno »

Astro93, podzieliłam Twój post na akapity, żeby był czytelniejszy. Następnym razem zrób to sam od razu.


Moja rada: idź do psychoterapeuty.
Obrazek
Senyan
Introwertyk
Posty: 100
Rejestracja: 21 lis 2010, 21:22
Płeć: nieokreślona

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Senyan »

astro93 pisze: Nie rozumiem dlaczego stawiam siebie ponad innych, tyle razy sparzyłem się w kontaktach międzyludzkich, że zacząłem szukać jakiegoś ideału osoby lub zmaterializowania "wymyślonego przyjaciela" kopii mnie samego
Sparzyłeś?? To znaczy, że zostałeś oszukany, zdradzony?? Ktoś rozgadywał innym to co mu mówiłeś???
Też mam problem stawiania się ponad innymi, jednak znalazłem w sumie na to tak jakby sposób. Mianowicie osobę którą uważam za lepszą od siebie. Choć w sumie przepraszam, to ona znalazła mnie, bo ja nie jestem do ludzi.
Natomiast jeśli tu chodzi o kwestię nieporozumień i zawodów w kontaktach międzyludzkich to respektuję zasadę, że mogę polegać tak naprawdę tylko na sobie i po prostu na początek obdarzam ludzi zupełnym brakiem zaufania, następnie, jeszcze większym z domieszką ostrożności i analizy, a dopiero potem małymi kroczkami się otwieram. (Nie wiem, czy ta metoda jest zdrowa, ale naprawdę działa.)
astro93 pisze:Dzień w dzień ta sama rutyna: szkoła i kila godzin w domu, ciągle to samo, a połowa dnia spędzona na zastanawianiu się nad sobą, no chyba, że jest coś do zrobienia. Nie ma człowiek do kogo pyska otworzyć, w szkole zakłada się maskę, w domu słucha muzyki to wszystko mnie zabija, zjada od środka.
Czyli twoim problemem jest brak hobby, lub jakiegokolwiek zainteresowania???

Natomiast, jeśli o porąbanie chodzi i dziwność, to mówię, że jestem psychiczny. Reguluje w ten sposób ilość niepożądanych osobników.

Tak nawiasem mówiąc myślę, że Inno dobrze Ci radzi.
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Inno pisze:Astro93, podzieliłam Twój post na akapity, żeby był czytelniejszy. Następnym razem zrób to sam od razu.
Dziękuję nie jestem dobry w pisaniu i nie wpadłem na to :)
kapselek pisze:Chyba jestem starsza od Ciebie, dlatego mogę powiedzieć, że na mój nos, Tobie też się ułoży. Myślę, tak, bo moje życie układało się podobnie do Twojego. Dopiero z biegiem czasu, powoli i stopniowo zaczęłam się otwierać na innych ludzi.
Mam taką nadzieję bo z takim podejściem jak mam to chyba jedyne co mi zostało.
Senyan pisze: Sparzyłeś?? To znaczy, że zostałeś oszukany, zdradzony?? Ktoś rozgadywał innym to co mu mówiłeś???
Ogólnie chodzi o to, że każdą osobę, którą uważałem za wartościową, bliższą mi, "straciłem". Obiecanki, że to jest przyjaźń na lata, że nie zerwiemy kontaktów i takie tam, a później nawet cześć nie mówić to jedna wielka bujda. Może to i banały, ale rzeczy ważne jak dla mnie i każda nowa znajomość jest przeze mnie analizowana z perspektywy przeszłości, a moja podświadomość mówi mi, że nie ma sensu wchodzić w jakiekolwiek nowe relacje bo i tak skończą się jak poprzednie.
Senyan pisze:Czyli twoim problemem jest brak hobby, lub jakiegokolwiek zainteresowania???
Może nie tyle brak zainteresowania co totalne lenistwo. Nie uprawiam żadnych sportów bo nie robiłem tego od małego, pewnie dlatego, że wiązało się to z kontaktami z innymi osobami. Nie mam żadnego twórczego hobby bo to co miałem już mi się trochę znudziło, a znaleźć nowe to nie takie proste. Większość dni przesypiam lub oglądam filmy i tak wegetuje już od dłuższego czasu. główny powód to to że szkoła mnie wykańcza, dobrze, że zaczęła się wiosna to będę mógł spędzić trochę czasu na działce.
Inno pisze:Moja rada: idź do psychoterapeuty.
Może to i dobre rozwiązanie chociaż nie jestem przekonany do takich ludzi.
Aikila
Intronek
Posty: 39
Rejestracja: 20 sty 2011, 19:19
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Katowice

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Aikila »

Wracając do sedna, posiadam osobowość unikającą możliwe, że nawet jest to fobia społeczna nie wiem trudno powiedzieć. Od ok. 2 lat nie potrafię stworzyć bliższych relacji z drugą osobą i w ten sposób zagłębiam się w coraz to większą pustynię. Tak naprawdę to sam nie wiem czego oczekuje od życia, chciałbym mieć kogoś bliskiego, a jednocześnie chciałbym żyć samotnie, chciałbym,aby to była osoba idealna, choć wiem, że to niemożliwe
Coś podobnego mogłabym sama napisać. Z ta różnicą, że mam w domu dwie kochane siostry, które nie pozwalają mi pogrążyć się w totalnej apatii. Nie potrafię zblizyć się do drugiego człowieka, moje kontakty z innymi są raczej powierzchowne, nietrwałe, takie trochę byle jakie, relacje koleżeńsko-szkolne że tak się wyrażę. Nie mam z kim spędzać wolnego czasu. Tak samo jak ty, chciałabym mieć kogoś bliskiego, ale z drugiej nie wiem, czy potrafiłabym dzielić się z tą osobą swoim życiem. Czemu ludzka psychika musi być tak skomplikowana?

Nie znajduję sie jednak w aż tak depresyjnym stanie jak ty. Staram się myśleć pozytywnie, zmieniać swoje podejście do innych, nie unikać tak jak zawsze, stawiam sobie małe wyzwania. Wiem, że w żadnego ekstrowertyka się nie zmienię ale chciałabym się poczuć pewniej wśród tłumu. :wink:

Moje słowa pewnie nic nie zmienią w Twojej sytuacji ale chciałam po prostu się troszeczkę wyżalić. Prawda jest taka, że przez posty na forum za bardzo Ci nie pomożemy.
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Aikila pisze: Moje słowa pewnie nic nie zmienią w Twojej sytuacji ale chciałam po prostu się troszeczkę wyżalić. Prawda jest taka, że przez posty na forum za bardzo Ci nie pomożemy.
Pomocy nie szukam, wiem, że jeżeli sam sobie nie pomogę, to nikt mi nie pomoże. A co do Twojej wypowiedzi to nie bądź taka pewna, że nic nie zmienia, bo ziarnko do ziarnka... :wink:
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Inno »

astro93 pisze:Obiecanki, że to jest przyjaźń na lata, że nie zerwiemy kontaktów i takie tam,
A może zbyt pochopnie nazywasz relacje przyjaźnią? Faktyczna przyjaźń to rzadka rzecz, może to było tylko koleżeństwo?
astro93 pisze:Może nie tyle brak zainteresowania co totalne lenistwo.
Leniwi ludzie mają "leniwe" hobby. To, co opisujesz ("wegetacja", zmęczenie, brak motywacji, poczucie beznadziei, marazm) to nie lenistwo, tylko obniżony nastrój. Nastrój wygląda na depresyjny, do tego dochodzi, jak rozumiem, jakaś forma lęku przed ludźmi. Dlatego wskazałam na terapeutę.
astro93 pisze:Nie uprawiam żadnych sportów bo nie robiłem tego od małego, pewnie dlatego, że wiązało się to z kontaktami z innymi osobami.
Bieganie, rower, basen?
astro93 pisze:
Inno pisze:Moja rada: idź do psychoterapeuty.
Może to i dobre rozwiązanie chociaż nie jestem przekonany do takich ludzi.
Czemu?
Obrazek
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Inno pisze: A może zbyt pochopnie nazywasz relacje przyjaźnią? Faktyczna przyjaźń to rzadka rzecz, może to było tylko koleżeństwo?
Może źle to ująłem mogłem wziąć przyjaźń w cudzysłów, człowiek z biegiem czasu poznaje i zaczyna rozumieć różne rzeczy w inny sposób i docenia to czego mu brakuje.
Inno pisze:Bieganie, rower, basen?
Mogłem też dodać, że nie lubię się męczyć, ale na rowerze lubię jeździć. W tym roku postanowiłem sobie kupić nowy rower i robić jakieś dłuższe wypady. Ale to w sumie to tak jakby spacer nazwać sportem :)

A co do psychoterapeuty to się zastanowię. Wiem, że może by mi pomógł, ale myślę, że najbardziej pomogłaby mi osoba, którą mógłbym nazwać przyjacielem.

Z tego co piszę nie trudno wywnioskować, że sam kopie pod sobą dołki.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Inno »

astro93 pisze:A co do psychoterapeuty to się zastanowię. Wiem, że może by mi pomógł, ale myślę, że najbardziej pomogłaby mi osoba, którą mógłbym nazwać przyjacielem.
Przyjaźń się zwykle buduje latami. Poza tym, to są zupełnie odmienne relacje. Terapeuta jest po to, żeby pomóc Ci poznać się, wejrzeć w siebie i poukładać sobie w głowie, zrozumieć, o co Ci chodzi i co robisz i czemu, że się unieszczęśliwiasz. Często sobie tych spraw nie uświadamiamy.
Obrazek
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

Możesz po tym co napiszę pomyśleć, że jestem jakiś kompletnie dziwny, ale uwierz mi, że rozpracowałem siebie w ok 90% znam swoje zachowania i swój umysł, głównie chyba dlatego, że potrafię praktycznie w każdej sytuacji spojrzeć na siebie z odległości i robię to w pewnym sensie obiektywnie.

Nie jest tak, że żyję jako totalny odludek, wiele razy rozmawiałem o swoim życiu z nazwijmy to "dobrymi kumplami". Robiłem to, aby właśnie poznać siebie i jednocześnie zrozumieć. Nawet właśnie napisanie tego tematu pozwala odkryć kolejna małą cząstkę mnie. Jest wiele spraw, których tutaj nie napiszę, bo to nie jest miejsce do tego.

Co do tego czy mam depresje to tak i nie. Miewam po prostu momenty kiedy totalnie nie chce mi się żyć i potrafię płakać całą noc, ale potrafię cieszyć się z nawet najbardziej błahych rzeczy, na które ludzie nawet nie zwracają uwagi i być szczęśliwym tak po prostu.

Właśnie chyba w tym momencie zrozumiałem dlaczego napisałem ten temat. Sądzę, że szukam jakiegoś współczucia, pokazuję jaki to ja biedny jestem i samotny. Robię to tutaj bo nie bardzo mam gdzie to robić, a świadomość, że jestem anonimowy tylko mi w tym pomaga.

Nie potrafię ująć tego wszystkiego o czym myślę i co bym chciał napisać, może to dlatego wszystkie moje wypowiedzi tak wyglądają. Tak jak w temacie napisałem "samotność zabija" i robi to bardzo dobrze a nade wszystko powoli. Doskonale wiem, że i tak nikt nie zrozumie tego na mój sposób. Gdybym sam to czytał o kimś innym to nie wiedziałbym o co temu porąbanemu człowiekowi chodzi :lol:
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Inno »

astro93 pisze: rozpracowałem siebie w ok 90% znam swoje zachowania i swój umysł, głównie chyba dlatego, że potrafię praktycznie w każdej sytuacji spojrzeć na siebie z odległości i robię to w pewnym sensie obiektywnie.
I bardzo dobrze, ale to samo nie załatwi jeszcze sprawy.
astro93 pisze: Nie jest tak, że żyję jako totalny odludek, wiele razy rozmawiałem o swoim życiu z nazwijmy to "dobrymi kumplami". Robiłem to, aby właśnie poznać siebie i jednocześnie zrozumieć.
Kumple, przyjaciele, rodzina nie wykonają pracy terapeuty, nawet jesli będa mieli wykształcenie psychologiczne czy praktykę.
astro93 pisze: Co do tego czy mam depresje to tak i nie. Miewam po prostu momenty kiedy totalnie nie chce mi się żyć i potrafię płakać całą noc, ale potrafię cieszyć się z nawet najbardziej błahych rzeczy, na które ludzie nawet nie zwracają uwagi i być szczęśliwym tak po prostu.
Depresja nie wyklucza momentów czy okresów pozytywnych emocji.
astro93 pisze:Właśnie chyba w tym momencie zrozumiałem dlaczego napisałem ten temat. Sądzę, że szukam jakiegoś współczucia, pokazuję jaki to ja biedny jestem i samotny.
Mam nadzieję, że na użalaniu się i szukaniu współczucia nie poprzestaniesz. Po co marnować czas. Nawet jak się wierzy w reinkarnację, to nie warto marnować życia.
Obrazek
Awatar użytkownika
iksigrekzet
Intromajster
Posty: 517
Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
Płeć: nieokreślona

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: iksigrekzet »

astro93 pisze:Możesz po tym co napiszę pomyśleć, że jestem jakiś kompletnie dziwny, ale uwierz mi, że rozpracowałem siebie w ok 90% znam swoje zachowania i swój umysł, głównie chyba dlatego, że potrafię praktycznie w każdej sytuacji spojrzeć na siebie z odległości i robię to w pewnym sensie obiektywnie.
Ha ! Rozpracowałeś, czyli masz w pamięci cały czas mentalny obraz jakiegoś "siebie" czy też z chwili na chwilę jesteś nie-konceptualnie uważny swojego zaprogramowania, reakcji, ciągów myślowych itp.?
To ważna różnica, czy patrzysz przez myślenie, czy przez uważność.
Sułtan.
Awatar użytkownika
astro93
Intronek
Posty: 41
Rejestracja: 22 sty 2011, 22:33
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraków/Kraśnik

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: astro93 »

iksigrekzet pisze: Ha ! Rozpracowałeś, czyli masz w pamięci cały czas mentalny obraz jakiegoś "siebie" czy też z chwili na chwilę jesteś nie-konceptualnie uważny swojego zaprogramowania, reakcji, ciągów myślowych itp.?
To ważna różnica, czy patrzysz przez myślenie, czy przez uważność.
Moje wypowiedzi są bezsensowne więc nie będę dokładał następnej.

Apeluję Inno o usunięcie tego tematu bo jest kompletnie bezsensu i przepraszam za założenie go. Lepiej jest gdy tylko czytam, anie udzielam się.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Samotność "zabija"...

Post autor: Inno »

astro93 pisze:Apeluję Inno o usunięcie tego tematu bo jest kompletnie bezsensu i przepraszam za założenie go. Lepiej jest gdy tylko czytam, anie udzielam się.
Wątek wcale nie jest bez sensu. Przestań się już tak biczować i pisz ile chcesz. :)
---------------------------------------------------------------------------------------------

EDIT:

Tak mi się skojarzyło z tym, co pisałeś, a że uwielbiam cytować, to voilà:
'Dobrodziejstwo samotności' Valerio Albisetti pisze:Oczywiście, jest wiele osób, które się boją. Boją się latać, boją się wsiąść do windy, boją się ciemności, boją się ludzi. Boją się życia.

Jeśli popatrzymy na to od pozytywnej strony, strach, jeśli ma realne podstawy, może ochronić nas od różnych złych wypadków. Okazalibyśmy się powierzchowni, jeśli byśmy go zignorowali.

Jeśli jednak ma on nad nami zupełną władzę, przeszkadza nam żyć, przeszkadza nam być ludźmi wolnymi, dobrze zasymilowanymi w społeczeństwie. Jego smutną konsekwencją będzie odizolowanie i samotność.

Jeśli się boimy, zanika zaufanie do nas samych, a stosunki z innymi stają się coraz trudniejsze, coraz bardziej bolesne.

Długie utrzymywanie się takiej sytuacji prowadzi do pogodzenia się z nią, do apatii, do zaniku wszelkiej woli tworzenia, wszelkiej woli życia.

Nie mając do siebie szacunku mamy także wrażenie, że nikt się nami nie interesuje i jesteśmy coraz bardziej zrozpaczeni, samotni. Kiedy nasz świat, nasze życie zawężają się za bardzo, uczucie samotności zdaje się być dominujące.

Jest niemożliwością, aby osoba, która umie nadać sens sobie i temu, co się wokół niej znajduje, bardzo cierpiała z powodu samotności.

Osoba, która pozwoli opanować się strachowi przed innymi w końcu poszuka schronienia w domu, niezdolna do zawarcia jakiejkolwiek znajomości, nawet, jeśli tego bardzo pragnie.
Obrazek
ODPOWIEDZ