Jak "zapominacie"?
- arvendanci
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
- Płeć: nieokreślona
Jak "zapominacie"?
Jak o kimś zapominacie?
Na krótką metę to nic trudnego. Na dłuższą jednak spory problem.
Ktoś ma na to jakieś sposoby?
Na krótką metę to nic trudnego. Na dłuższą jednak spory problem.
Ktoś ma na to jakieś sposoby?
5w4
ISTJ
ISTJ
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Jak "zapominacie"?
Zależy o kim. Ale generalnie szukam zamiennika, który zajmie w szufladce wspomnień miejsce osoby, której obecności sobie dłużej tam nie życzę. A jeśli nie ma zamiennika, cóż - nie zapominam. Są chyba dwie osoby, co do których od lat nie było absolutnie dnia, żeby mi choćby mała myśl przez głowę nie przeszła. Ale nie przeszkadza mi to zbytnio. Lubię pamiętać.
- arvendanci
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
- Płeć: nieokreślona
Re: Jak "zapominacie"?
A no jest taka jedna osoba. Niby nie jest jakaś specjalnie ważna, ale jest problem by się tej myśli pozbyć. Wiele innych myśli doprowadza do niej, a wtedy już jest masakracja.
Ale opcja z zamiennikiem to dobra opcja
Ale opcja z zamiennikiem to dobra opcja
5w4
ISTJ
ISTJ
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Re: Jak "zapominacie"?
Jeśli o kimś zapominam, to nie dlatego, że chciałam, a po prostu dlatego, że wiele wody upłynęło, minęły lata i po prostu obraz tej osoby zbladł w pamięci. Nie czuję potrzeby zapominania o kimkolwiek celowo, bo mnie zranił, rozczarował, etc. Raczej staram się by pamięć o takich osobach trwała, ale nie wywoływała smutku lub gniewu - żeby stały mi się one obojętne. Nawet dość szybko udaje mi się dojść do takiego stanu. Prawdopodobnie dlatego, że jestem, jak na intro, całkiem sporym lekkoduchem.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
- Fist
- Introwertyk
- Posty: 118
- Rejestracja: 04 wrz 2011, 19:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Rumia, Pomorze
Re: Jak "zapominacie"?
Dla mnie to po prostu wymaga czasu. Zazwyczaj od cholery i trochę czasu. Nie mam żadnych super-technik zapominania. No, ale zawsze się jednak udaje zapomnieć o nawet najgłębszej ranie czy najdroższej osobie. Nie wiem, czy to dobrze świadczy - no ale.
...Prawdopodobnie ma to też lekki związek z przeświadczeniem, że jeśli ktoś mnie zranił, to jest insektem.
...Prawdopodobnie ma to też lekki związek z przeświadczeniem, że jeśli ktoś mnie zranił, to jest insektem.
INFJ (a.k.a. Opiekun)
4w5 (a.k.a. Włóczęga)
Bezecna autoreklama. Druga już niedługo Zainteresowani - pisać na PW!
4w5 (a.k.a. Włóczęga)
Bezecna autoreklama. Druga już niedługo Zainteresowani - pisać na PW!
- arvendanci
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
- Płeć: nieokreślona
Re: Jak "zapominacie"?
To pytanie się wzięło z tego, że nagle straciłem kontakt osobą, która moim zdaniem wyróżniała się spośród wszystkich znajomych tym, że praktycznie zawsze mnie rozumiała, niezależnie od sytuacji. Mimo, że moje rozmowy z kimś drogą elektroniczną (w tym przypadku była tylko taka możliwość) trwają zwykle krótko, to z nią potrafiłem niekiedy i kilka godzin spędzić na rozmowie, w której zawsze działo się coś ciekawego.
I chcę zapomnieć nie dlatego, że czuję się zraniony, czy że przykro mi z tego powodu (no może przykro trochę jest).
Chcę zapomnieć bo niekiedy wracają w myślach pytania, dlaczego tak się stało itd.
Prawdopodobnie gdyby się odezwała znów, bardzo długo bym się nie zastanawiał i z pewnością podjąłbym kolejną rozmowę...
No ale cóż. Tak to czasami bywa. Malutkimi kroczkami da radę mam nadzieję ;]
I chcę zapomnieć nie dlatego, że czuję się zraniony, czy że przykro mi z tego powodu (no może przykro trochę jest).
Chcę zapomnieć bo niekiedy wracają w myślach pytania, dlaczego tak się stało itd.
Prawdopodobnie gdyby się odezwała znów, bardzo długo bym się nie zastanawiał i z pewnością podjąłbym kolejną rozmowę...
No ale cóż. Tak to czasami bywa. Malutkimi kroczkami da radę mam nadzieję ;]
5w4
ISTJ
ISTJ
- SardonicAlly
- Pobudzony intro
- Posty: 166
- Rejestracja: 05 gru 2011, 23:33
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: okolice Krakowa. niezbyt bliskie
Re: Jak "zapominacie"?
hmm, a może by tak, zamiast szukać sposobów na zapomnienie, spokojnie poczekać aż sytuacja się rozwinie? ludzie czasem na jakiś czas urywają kontakt, z różnych względów, i nie zawsze robią to z zamiarem zranienia drugiej osoby.
Ot, może po prostu "she needed some space" - nie warto tego brać jakoś mocno do siebie. Odezwie się znowu? to i dobrze. Nie odezwie? drugie dobrze.
Może nie jestem szczególnie typowym przykładem ludzkiej istoty, ale zdarza mi się nieraz zamykać w skorupę na parę tygodni - nie włączam gadu, nie odpisuję, nie oddzwaniam, jeśli w grę nie wchodzi sprawa zawodowa albo ważna - po prostu chwilowo mam dość świata i ładuję baterie. Nie robię tego po to, żeby kogokolwiek ranić, ba, nawet nie przeszło mi dotąd przez myśl, ze ktoś może się poczuć tym zraniony. Szczerze wątpię żeby kontakt ze mną był komuś niezbędny
Nie staram się zapomnieć - pamiętam wszystkich znajomych, rodzinę a nawet i niektórych nieznajomych, z tym, że raczej nie z nazwiska, a z twarzy. Nie ważne, czy (i w jaki sposób) straciliśmy kontakt. To coś na kształt katalogu, z którego nic nie wyrzucam. Ale że moje relacje z ludźmi nie są specjalnie głębokie to i pamiętanie o nich nie łączy się z nadmiarem pozytywnych czy negatywnych emocji. Ot, katalog.
Ot, może po prostu "she needed some space" - nie warto tego brać jakoś mocno do siebie. Odezwie się znowu? to i dobrze. Nie odezwie? drugie dobrze.
Może nie jestem szczególnie typowym przykładem ludzkiej istoty, ale zdarza mi się nieraz zamykać w skorupę na parę tygodni - nie włączam gadu, nie odpisuję, nie oddzwaniam, jeśli w grę nie wchodzi sprawa zawodowa albo ważna - po prostu chwilowo mam dość świata i ładuję baterie. Nie robię tego po to, żeby kogokolwiek ranić, ba, nawet nie przeszło mi dotąd przez myśl, ze ktoś może się poczuć tym zraniony. Szczerze wątpię żeby kontakt ze mną był komuś niezbędny
Nie staram się zapomnieć - pamiętam wszystkich znajomych, rodzinę a nawet i niektórych nieznajomych, z tym, że raczej nie z nazwiska, a z twarzy. Nie ważne, czy (i w jaki sposób) straciliśmy kontakt. To coś na kształt katalogu, z którego nic nie wyrzucam. Ale że moje relacje z ludźmi nie są specjalnie głębokie to i pamiętanie o nich nie łączy się z nadmiarem pozytywnych czy negatywnych emocji. Ot, katalog.
"The power of accurate observation is called cynicism by those who have not got it." Rest assured I've got it in abundance ;P
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
5w4, prone to procrastination
ISTP Craftsman I=89% S=79% T=89% P=58%
Re: Jak "zapominacie"?
Moim zdaniem stopień łatwości zapominania zależy od głębokości relacji z daną osobą (niezależnie do tego czy piętno wywarte przezeń jest pozytywne czy też nie).
Tylko tutaj moim zdanie należy uważać, bo od takiego skrajnie indywidualistycznego myślenia tylko krok w stronę przeświadczenia, że nikt mnie nie potrzebuje. A wtedy co poniektóre słabsze psychiki mogą runąć... sam kiedyś przechodziłem przez coś podobnego.
A jeśli chodzi o nieznajomych, to podziwiam... ja zawsze miałem problem by ich wszystkich spamiętać
Możliwości ludzkiej pamięci są ogromne, ale czasami po prostu żal tego miejsca na co poniektórych osobników.
O takSzczerze wątpię żeby kontakt ze mną był komuś niezbędny
Tylko tutaj moim zdanie należy uważać, bo od takiego skrajnie indywidualistycznego myślenia tylko krok w stronę przeświadczenia, że nikt mnie nie potrzebuje. A wtedy co poniektóre słabsze psychiki mogą runąć... sam kiedyś przechodziłem przez coś podobnego.
A jeśli chodzi o nieznajomych, to podziwiam... ja zawsze miałem problem by ich wszystkich spamiętać
Możliwości ludzkiej pamięci są ogromne, ale czasami po prostu żal tego miejsca na co poniektórych osobników.
INTJ
Samotność jest dla umysłu tym, czym dieta dla ciała.
- arvendanci
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
- Płeć: nieokreślona
- arvendanci
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
- Płeć: nieokreślona
Jak długo was trzyma?
Miłość znaczy :wink: nie muszę dodawać ze nieszczęśliwa. Sytuacja jest taka że on jest bardzo intro a ja trochę mniej ale też. Nic już chyba z tego nie będzie... A podobno introwertykom najciężej i najdłużej przychodzi się odkochać... u mnie trwa to już prawie dwa lata... i końca nie widać...
kto da więcej? :lol:
kto da więcej? :lol:
- Sundari
- Introwertyk
- Posty: 88
- Rejestracja: 20 lut 2013, 11:19
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jak "zapominacie"?
Ja pamiętam moją wielką miłość z liceum. Minęły lata (dokładnie 6) i miłość też minęła, ale wspomnienia pozostają. Wydaje mi się, że nie da się zapomnieć o kimś kto był dla Ciebie ważny. Po prostu godzisz się z losem i idziesz dalej. Jedyne pocieszenie jest takie, że na miejsce tej osoby przyjdzie inna i jeszcze inna...aż wreszcie przyjdzie osoba, która znów będzie tą najważniejszą i znów będzie dobrze
Czas, czas, czas - jedyne lekarstwo :lol:
Czas, czas, czas - jedyne lekarstwo :lol:
„Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem ją po długich latach. Była ona zimna, o tak, ale była też cicha, prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne, ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.”
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Hermann Hesse - Wilk stepowy
O mnie: INTJ | Jedynka ze skrzydłem dwa: 1w2 - "Adwokat" | Płciowo stypizowana "na krzyż":P
Re: Jak "zapominacie"?
6 lat... przerażasz mnie... choć jeśli tylko go pamiętasz a już nie angażujesz się to chyba łatwiej... najgorzej jak człowieka "trzyma" dalej takie uczucie a nie powinno... to wtedy się nie ma ochoty na zainteresowanie nową osobą choćby ktoś nowy chciał i teoretycznie nawet fajny.. i tylko się sobie wkręca, że tamto czego realnie nie ma jeszcze może nie jest takie całkiem skończone... ma ktoś tak?
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2179
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Jak "zapominacie"?
Autentycznie poczułem się wywołany do tablicy :/ma ktoś tak?
Ja do dzisiaj sobie czasem przypomnę chwile i sprzed 10 lat. Ot tak, kiedy zasypiam, a myśl sama wpada do głowy. Dziwne jest to, że realnie do rzeczy podchodząc, związki w których byłem zaliczały i chwile uniesień, i olbrzymie wpadki, a ja zdaję się zapominać o tych gorszych chwilach i wszystko co było wydaje mi się takie błogie.6 lat... przerażasz mnie... choć jeśli tylko go pamiętasz a już nie angażujesz się to chyba łatwiej...
Tell me about it. W przeciągu samego ostatniego roku odgrodziłem się murem od tylu kobiet, z iloma chyba nie miałem bliższej styczności w ciągu życia. I o ile wydawało mi się (ba, byłem kurde pewien) że po dwóch latach "zapomniałem", to niedawno spotkałem się z byłą, od tak, na browar - pogadać. Było spoko, bez rewelacji - ot zwykłe piwko, czyli tak jak być powinno. Ale ja teraz czuję się jak heroinista po odwyku, który znów walnął soczystego strzała prosto w żyłę. Mózg mi eksploduje przepełniony myślami o niej. Fuck. Nie wiedziałem w jakie gówno się pakuję, idąc na ten browar. Jestem słaby, zabijcie mnienajgorzej jak człowieka "trzyma" dalej takie uczucie a nie powinno... to wtedy się nie ma ochoty na zainteresowanie nową osobą choćby ktoś nowy chciał i teoretycznie nawet fajny..
Fuuuuuuuuuck.i tylko się sobie wkręca, że tamto czego realnie nie ma jeszcze może nie jest takie całkiem skończone...
Re: Jak "zapominacie"?
No właśnie takie coś mam na myśli... czyli na bank jestem tym introwertykiem... i pełna świadomość że życie ucieka a mnie to co w nim najlepszego omija "na własne życzenie" wcale nie pomaga się ogarnąć... ciekawe jak inni się z tego podnieśli... bo chyba jacyś jednak się podnoszą..?highwind pisze: W przeciągu samego ostatniego roku odgrodziłem się murem od tylu kobiet, z iloma chyba nie miałem bliższej styczności w ciągu życia. I o ile wydawało mi się (ba, byłem kurde pewien) że po dwóch latach "zapomniałem", to niedawno spotkałem się z byłą, od tak, na browar - pogadać. Było spoko, bez rewelacji - ot zwykłe piwko, czyli tak jak być powinno. Ale ja teraz czuję się jak heroinista po odwyku, który znów walnął soczystego strzała prosto w żyłę. Mózg mi eksploduje przepełniony myślami o niej. Fuck. Nie wiedziałem w jakie gówno się pakuję, idąc na ten browar. Jestem słaby, zabijcie mnie