Porażka na egzaminie

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
evelinka

Porażka na egzaminie

Post autor: evelinka »

Witam,

Mam 24 lata, chciała opowiedzieć pewne przeżycie, z którym nie mogę sobie poradzić.

Około miesiąca temu obroniłam pracę licencjacką. Dzień mojej obrony był chyba najgorszym dniem mojego życia i największa porażką. Byłam świetnie przygotowana, poświęciłam sporo czasu na naukę. Moja praca licencjacka była obszerna - najlepiej oceniona. Ale sam egzamin....Terror. Wchodziłam jako ostatnia z grupy, każda poprzedzająca mnie osoba po egzaminie z entuzjazmem opowiadała o tym jakie miała pytania, jaka jest komisja itd. Ja siedziałam w kącie i z każdą minutą, sekundą czułam się coraz gorzej... Wiedziałam, że jak spytają mnie o to, czego się nie wyuczyłam, lub zadają pytanie tak, że nie zrozumiem - to będzie katastrofa. Rady w stylu "jak nie będziesz wiedziała czegoś, lej wodę - tylko nie doprowadź do ciszy. Mów byle co, byle coś mówiĆ" do mnie nie przemawiały. Taka introwertyczka jak ja, nie umiem tak po porostu mówić o niczym....Improwizować. Kiedy nadeszła moja kolej i usiadłam przed trzyosobową komisją miałam mętlik w głowie. Gdy usłyszałam pytanie, wiedziałam, że tego nie umiem. Próbowałam coś sobie przypomnieć - z marnym skutkiem. Troje par oczu skierowanych w moja osobę spowodowało, że dostałam wewnętrznej blokady. I nastała cisza..... Nie mogłam nic powiedzieć... Drugie pytanie za to było proste, ale po tym pierwszym po prostu byłam tak zdołowana,że zapomniałam najważniejszych słów. Wiedziałam o co chodzi, ale nie umiałam tego wyrazić. Przy trzecim odpowiedziałam w miarę dostatecznie. Kiedy wyszłam z sali dopadli mnie moi znajomi pytając "i co? jak było" itd. Nie odpowiedziałam nic, podobno byłam biała jak ściana. Czułam, że zaraz się przy wszystkim rozryczę. Już miałam iść się wyciszyć do łazienki, ale trzeba było wejść z powrotem na salę po wyniki. Usłyszałam, że zaliczyłam, ale na najgorszą ocenę z grupy.

Mija miesiąc od tego feralnego dnia. Miałam plany na studia mgr... Ale po mojej porażce, zadaje sobie pytanie.Po co ? Żeby znów się skompromitować? Nie mogę dać sobie rady...Nie zapomnę tamtego dnia...

Proszę, doradźcie mi co mam robić dalej... Jak zapomnieć...

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Porażka na egzaminie

Post autor: Inno »

W życiu jeszcze wiele razy coś Ci się nie uda, wyjdzie gorzej, niż będziesz się spodziewała lub będziesz przygotowana. Sztuka nie w tym, żeby nie podejmować żadnych działań ani wyzwań, po to, aby nie dopuścić do szansy niepowodzenia, ale żeby z każdej takiej lekcji wyciągać wnioski i naukę. Teraz już wiesz, że stresują Cię ustne wystąpienia przed ludźmi i strach może Cię zastopować i utrudniać myślenie oraz wypowiadanie się; wiesz już, co musisz przezwyciężyć, teraz pora na działanie - ćwiczenie publicznyh ustnych wystąpień, a także tej improwizacji. Jeśli się za to zabierzesz, może okazać się, że obrona magisterki pójdzie Ci jak z płatka.

Kiedyś czytałam wywiad z jakimś sławnnym sportowcem. Padło pytanie o jego porażki, a on odpowiedział, że nigdy nie ponosi porażek, ponieważ z każdego niepowodzenia wyciąga wnioski na przyszłość i poprawia swoje błędy, dzięki temu wciąż się uczy, staje coraz lepszy i odnosi więcej sukcesów.

O Twojej wartości jako człowieka, ani nawet jako studentki, nie świadczy ta jedna obrona i ocena na dyplomie. Nie przesadzają one też o Twojej przyszłości.

Przeczytaj sobie tekst na obu ilustracjach i tekst na drugiej stronie od zakreślonego zdania:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Porażka na egzaminie

Post autor: highwind »

Rozśmieszył mnie twój post, bo robisz wielkie halo z paru minut braku języka w gębie. Też mi game over... A za około pięciu lat, kiedy już na dobre osiądziesz w pracy, będziesz się śmiała z tych paru minut i z tego, jak bardzo je przeżywałaś. No chyba, że olejesz studia z powodu pojedynczej wpadki i pojedziesz na zmywak do UK. Rozumiesz? W perspektywie Twojego całego życia i tego z czym jeszcze przyjdzie ci się zmierzyć, te parę minut to marne pierdnięcie. Może przypomnij sobie emocje, które towarzyszyły ci podczas matur ustnych - stres jak cholera, stan prawie że agonalny (przynajmniej dla mnie tak było). I co? I nic, po pierwszej porządnej sesji pewnie stwierdziłaś że tamto to było nic. I tak samo będzie z twoją pracą licencjacką.
Druga sprawa - trzeba było tak się przygotować, żeby nie było sytuacji, że "nie umiem". A jeśli już, to mówisz, że na pewno się gdzieś z tym zagadnieniem zetknęłaś, ale ze względu na stres masz problemy z przypomnieniem sobie. Czy nie mogliby państwo rozwinąć nieco pytania?
Ale po mojej porażce, zadaje sobie pytanie.Po co ? Żeby znów się skompromitować?
Po to, żeby pokazać sobie że jesteś zajebista.
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Porażka na egzaminie

Post autor: higsa »

Moja Droga, pamiętaj, pół godziny wstydu, ale tytuł na całe życie. :mrgreen:
Awatar użytkownika
my_way
Intronek
Posty: 56
Rejestracja: 22 kwie 2012, 22:19
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Wrocław

Re: Porażka na egzaminie

Post autor: my_way »

Ogólnie studia to ściema i jedynym ich plusem jest tytuł przed nazwiskiem, więc naprawdę niema co się przejmować sposobem obrony (chyba że ktoś sobie tytuł kupił), tylko cieszyć się że jakiś etap w życiu ma się za sobą i jechać dalej.

A do stresu podczas "ustnych egzaminów" lepiej się przyzwyczajać bo np. taka rozmowa kwalifikacyjna to też daje kopa adrenaliny, a ale jest stresu. :)
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
ODPOWIEDZ