Problemy małżeńskie

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
introwertyk2012
Zagubiona dusza
Posty: 4
Rejestracja: 07 sie 2012, 15:21
Płeć: nieokreślona

Problemy małżeńskie

Post autor: introwertyk2012 »

Witam serdecznie, jestem tu pierwszy raz. Jestem w małżeństwie od 8 lat i przez ten cały czas przechodzę z żoną przez różne problemy, które wydają się nie kończyć i pewnie tylko częściowo dają się wytłumaczyć tym, że jestem dość skrajnym introwertykiem, a ona jest po przeciwnej stronie. Nie wiem na ile to, co skłoniło mnie (przynajmniej w tym momencie) do napisania tego postu, jest związane z tematyką forum, jednak pomyślałem, że może ocena sytuacji w kontekście introwertyzmu ( i ocena przez introwertyków) będzie interesująca. Chyba interesujące jest też to, że większość sytuacji konfliktowych posiada w tle jej rodziców... Problem bieżący polega na tym, że oni znowu się na mnie obrazili (uznali, że wiedzą lepiej co myślę), a żona jak zawsze wystąpiła w tym trzyosobowym zespole przeciwko mnie samemu. Ja generalnie dużo pracuję, a zwłaszcza ostatnio mocno byłem nadwyrężony w pracy (niekoniecznie za tym przepadam). Ostatnio wróciłem z pracy niezapowiedziany wyjątkowo wcześnie, na działkę, na której była ona, moje dziecko, jej rodzice i jeszcze jacyś znajomi, którzy akurat zjechali. Jej mama mocno przy użyciu słów wyraziła zaskoczenie, że jestem tak wcześnie. Nie było w tym nic złośliwego, raczej radość, jednak nie da się ukryć, że mocno to zaakcentowała. Mnie samemu też było daleko od bycia złym, byłem w dobrym humorze, pozwoliłem sobie jednak na pewien żart. Powiedziałem mniej więcej tak: to jednak będę musiał wracać później z pracy, ponieważ wracając wcześniej wzbudzam zbyt duże zainteresowanie, a nie lubię być w centrum uwagi. Podkreślam, że przez myśl mi nie przeszło być na kogoś złym. Moje poczucie humoru, być może średniej jakości, zostało jednak całkowicie źle odebrane. Potem usłyszałem tylko: on już jest zły, nie można mu nic powiedzieć, co za człowiek! Chwilę potem jej rodzice wyszli bez pożegnania. Poddaję tę sytuację pod ocenę, ponieważ zastanawiam się, czy ze mną jest wszystko w porządku. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: Inno »

introwertyk2012 pisze:Poddaję tę sytuację pod ocenę, ponieważ zastanawiam się, czy ze mną jest wszystko w porządku.
Ech, a z kim jest? ;)
Generalnie nie ma sensu rozpatrywanie pojedynczej sytuacji bez spojrzenia na szerszy kontekst. Wygląda na to, że teściowie są z jakiegoś powodu (zasadnego bądź nie) już do Ciebie uprzedzeni, a wiadomo, że jak ma się do kogoś negatywne nastawienie, to jakaś błahostka, słowo, żart itd. wystarczy, żeby się wkurzyć i zinterpretować zdarzenie na niekorzyść tej osoby.
introwertyk2012 pisze:Chyba interesujące jest też to, że większość sytuacji konfliktowych posiada w tle jej rodziców... Problem bieżący polega na tym, że oni znowu się na mnie obrazili (uznali, że wiedzą lepiej co myślę), a żona jak zawsze wystąpiła w tym trzyosobowym zespole przeciwko mnie samemu.
Taka sytuacja, kiedy rodzic(e) jednej ze stron ingerują w relacje między partnerami, a dorosłe dziecko nie ucina tych zachowań, tylko się jeszcze sprzymierza z rodzicami w swoich pretensjach/wymaganiach wobec drugiego partnera, jest strasznie destrukcyjna dla związku. Nie wiemy, jakiej natury są to zarzuty i jaką mają genezę, ale na pewno nie da się w takim układzie sił budować trwałego i zdrowego małżeństwa.

Wspomniałeś na początku, że jesteś introwertykiem, i to może być jedna z przyczyn konfliktów. Ale nie rozwinąłeś tej myśli potem. Chodzi może o to, że teściowie się czują nieakceptowani i odrzucani przez Ciebie, bo nie uczestniczysz chętnie i często w rodzinnych spotkaniach, typu np. ten grill na działce? Żona też ma o to pretensje, bo sama jest ekstrawertyczką? Warto byłoby napisać coś więcej, jeśli masz ochotę, bo na razie mamy za mało danych do oceniania sytuacji i dawania jakichś rad.
Obrazek
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: highwind »

Jak dla mnie - nie powiedziałeś nic niestosownego. Mało tego - doceniłbym żarcik sytuacyjny. Ale to ja. A z drugiej strony też często łapię się na tym, że palnę coś według mnie niegroźnego i nagle okazuje się że to wielki nietakt. Ale żeby rodzice twojej kobiety reagowali w tak skrajny sposób, żeby opuszczać na kolokwialnie rzecz ujmując - fochu, spotkanie? Dla mnie to aż przesada - dorośli tak się nie zachowują, chyba że chcą coś zadeklarować. Zgadzam się z Inno w kwestii roli rodziców w ewentualnym zaognianiu konfliktów - nie mam w prawdzie doświadczenia, ale spotkałem się z paroma publikacjami i wykładami na ten temat, które zdają się potwierdzać tezę przedmówczyni. W prawidłowo funkcjonującym małżeństwie zawsze priorytet powinno mieć stanowisko męża/żony - nie rodziców.
Awatar użytkownika
WTHD
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 03 sie 2012, 16:49
Płeć: nieokreślona

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: WTHD »

Po prostu rodzice twojej żony są ludźmi małego formatu. Tak zachowuje się hołota, no może jeszcze dodaje kilka wulgaryzmów. Ich umysły są zbyt małe by wyłapać subtelności, jakie im zaserwowałeś - głowa do góry, to ty wygrywasz. Moja rada - jeśli to możliwe, olewaj tych teściów z góry na dół. To ty jesteś z żoną a nie z nimi, więc jeśli to możliwe, zerwij z nimi kontakt całkowicie. Nie męcz się - tak po prostu. Bądź wolny, w tym dość nieciekawym położeniu. Zobaczysz jak żona zareaguje, a jeśli to jest trio jak przedstawiasz, rozejście się masz gwarantowane. Kwestia taka - skalkuluj, czy warto. Lub masz jeszcze dodatkową opcję - zrób tak, żebyś wyjechał daaaaleko za granicę i tam dostał pracę. WTEDY masz największe szanse zarówno na uratowanie małżeństwa, odcięcie się od teściów, i bycie sobą. W innym wypadku... współczuję.

W dodatku, małżeństwo z ekstra będzie dalej wymagało od ciebie rezygnacji z twojego introwertyzmu - tak było, jest i będzie. Zdecydowałeś się wziąć kobietę która najprawdopodobniej także nie rozumie ciebie, i specjalnie robi pod górkę. Zgotowałeś sobie czysty hardcore, który jeszcze nie raz da ci w kość, czego ci oczywiście nie życzę, ale bądź gotowy na to.

Poza tym a co to za znajomi? Czyja to działka? Wianuszek kolegow, przyjaciol, znajomych tak zwanych, to jedna z najgorszych rzeczy jakie mogą ci się przytrafić. Oczywiście, nie można się zamykać całkowicie, ale lepiej pozostać w relacjach "służbowych" z otaczającym światem. Ty nie musisz się wylewać, a zarazem unikasz zbędnej odpowiedzialności/zobowiązań. Na tym właśnie polega introwertyzm - unikanie kagańca ekstrawertyków. Ja jestem w stanie zrozumieć uczucie, czy pociąg fizyczny - spoko, ale pytanie: czy jesteś na siłach aby nie być sobą.

Z wyrazami szacunku
Awatar użytkownika
kukurumba
Introwertyk
Posty: 67
Rejestracja: 15 sty 2012, 20:44
Płeć: kobieta
MBTI: INFP
Lokalizacja: śląsk

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: kukurumba »

WTHD pisze:Po prostu rodzice twojej żony są ludźmi małego formatu. Tak zachowuje się hołota, no może jeszcze dodaje kilka wulgaryzmów. Ich umysły są zbyt małe by wyłapać subtelności, jakie im zaserwowałeś - głowa do góry, to ty wygrywasz. Moja rada - jeśli to możliwe, olewaj tych teściów z góry na dół. To ty jesteś z żoną a nie z nimi, więc jeśli to możliwe, zerwij z nimi kontakt całkowicie. Nie męcz się - tak po prostu. Bądź wolny, w tym dość nieciekawym położeniu. Zobaczysz jak żona zareaguje, a jeśli to jest trio jak przedstawiasz, rozejście się masz gwarantowane. Kwestia taka - skalkuluj, czy warto. Lub masz jeszcze dodatkową opcję - zrób tak, żebyś wyjechał daaaaleko za granicę i tam dostał pracę. WTEDY masz największe szanse zarówno na uratowanie małżeństwa, odcięcie się od teściów, i bycie sobą. W innym wypadku... współczuję.
Ta… Niech olewa i jeszcze bardziej niech żona stanie przeciwko niemu.
Nie jesteś niczemu winien, ale ja na Twoim miejscu stanęłabym ponad wszystkimi i po prostu przeprosiła – dla własnego spokoju i by udobruchać teściów. Może spróbuj z nimi też szczerze porozmawiać? Jak nie zrozumieją to nie przejmuj się nimi i ignoruj w uprzejmy sposób (tzn bądź miły i przyznaj im rację). Kazać żonie wybierać między mężem a rodzicami to bestialstwo, tym bardziej, że z postu wynika, że żona jest osobą ceniącą rodzinę. Po co robić z igły widły? Jak w Wasze relacje się nie poprawią to wówczas pomyślisz co dalej...
Poza tym a co to za znajomi? Czyja to działka? Wianuszek kolegow, przyjaciol, znajomych tak zwanych, to jedna z najgorszych rzeczy jakie mogą ci się przytrafić. Oczywiście, nie można się zamykać całkowicie, ale lepiej pozostać w relacjach "służbowych" z otaczającym światem. Ty nie musisz się wylewać, a zarazem unikasz zbędnej odpowiedzialności/zobowiązań. Na tym właśnie polega introwertyzm - unikanie kagańca ekstrawertyków. Ja jestem w stanie zrozumieć uczucie, czy pociąg fizyczny - spoko, ale pytanie: czy jesteś na siłach aby nie być sobą.
Jak tak Was czytam to coraz bardziej powątpiewam w swój introwertyzm, tudzież w moje rozumienie znaczenia tego słowa. Nie mieć przyjaciół, pozostawać ze wszystkimi w kontaktach służbowych? Dla mnie niewyobrażalne - lubię ludzi i nie byłabym w stanie zrezygnować ze wszystkich kontaktów o.O Mam przyjaciół, kolegów i znajomych, ba, chodzę na działeczki na grilla, ale w życiu nie przyszło mi do głowy, że przez to zatracam swój introwertyzm. Mam się zamknąć w 4 ścianach, nie odzywać do nikogo, uważać za pępek świata, być zgorzkniałym dziadem i unikać niby niewartych mnie ekstrawertyków? To jest chore…
INFP
introwertyk2012
Zagubiona dusza
Posty: 4
Rejestracja: 07 sie 2012, 15:21
Płeć: nieokreślona

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: introwertyk2012 »

Muszę powiedzieć, że sytuacja nieco się zmieniła. Żona, po pierwszych godzinach, w których była na mnie zdecydowanie obrażona, kolejnego dnia okazała się bardziej życzliwa. Ona się chyba stara, ale dla niej to jest też bardzo trudne. Nie wiem jeszcze do końca, co się za tym kryje, ale jest chyba lepiej. To musi wydawać się dziwne, ale jeszcze o tym nie porozmawialiśmy. Te ciągłe problemy z komunikacją! Jak dla mnie brak warunków do prawdziwych rozmów, brak słuchania (a przecież mówię mało), odpowiedniej chwili, kiedy jesteśmy tylko my, a ona chce usłyszeć, co chcę powiedzieć. Ciągle coś się dzieje. A to jakaś znajoma wpada, a to rozmowa telefoniczna (najczęściej z mamą), a to po prostu mój strach przed reakcją i pragnienie spokoju.
Wszystkie przypuszczenia Inno są prawdziwe. Problem wygląda więc na klasyczny. Oni oczywiście są do mnie uprzedzeni, tak jak ja do nich. Każdy, na swój subiektywny sposób, ma powody. Ja oczywiście nie uczestniczę tak aktywnie, jak by oni chcieli, w różnego rodzaju spotkaniach rodzinnych. Może już do tego przywykli i trochę zrozumieli, ale chyba jeszcze nie tak do końca. Początkowo byłem bez przerwy oskarżany o to, że ich lekceważę, nie zauważam, nie rozmawiam. Im bardziej byłem naciskany, tym bardziej się blokowałem. Jakiekolwiek tłumaczenia, że jest zupełnie inaczej, że nic do nich nie mam, że taki już jestem, były zbywane zdaniami typu „to cię nie tłumaczy”. Mogłem jedynie przyznać się do błędu, do celowego działania przeciwko nim, a przecież to nie byłaby prawda.
WTHD, jesteś dość radykalny . Nie wiem, czy schemat, że introwertyk ma się wiązać z introwertykiem jest jedynym możliwym i słusznym. Klasyczny problem: przeciwieństwa się przyciągają czy odpychają? Myślę, że i tak i nie. Czasem chodzi o to, aby ludzie dobierali się na zasadzie podobieństwa, aby mieli spokój, albo żeby z podwójną siłą podążać za tym, co uważają za słuszne. Może jednak być też tak, że dobiera się partnera tak, aby uzupełnić swoje własne braki. W moim przypadku tak chyba właśnie było, chociaż to wszystko czasem odbywa się poza świadomym rozumem, bardziej instynktownie. Po prostu spotkałem osobę otwartą, komunikatywną, która miała dość inteligencji, by rozmawiać ze mną o sprawach, które mnie samego interesowały. Wtedy chyba wyobraziłem sobie, że moglibyśmy tworzyć taki zespół, gdzie ona mnie rozumie, rozmawia ze mną i pomaga komunikować się ze światem. Tylko potem jakoś to wszystko się rozpłynęło, że nawet zastanawiam się czy było naprawdę, czy tylko sobie tak wyobraziłem. Okazało się, że mogła się zainteresować tym co ja na chwilę, a potem to już nie było jej potrzebne i okazało się zbyt nudne. Teraz mam wrażenie, że nasze zainteresowania zupełnie się rozjeżdżają, że nasze poglądy są przeciwstawne. Ale to też tylko wrażenie, tak jak wtedy, tylko że teraz negatywne. Ona też musiała widzieć we mnie coś, co było dla niej atrakcyjne, pomimo mojej inności, którą musiała zauważyć. To co miało służyć nam, jako zespołowi idącemu wspólnie przez życie, jej otwartość i komunikatywność, było (jest?) wykorzystywane przeciwko mnie. A przecież jako osoba, której tego brakuje, jestem łatwą ofiarą.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
WTHD
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 03 sie 2012, 16:49
Płeć: nieokreślona

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: WTHD »

Ta… Niech olewa i jeszcze bardziej niech żona stanie przeciwko niemu.
No to niech ona wraca do rodziców mieszkania - do swojego pokoju i plakatów z Michelem Jacksonem na ścianie. Życie to nie bajka, a facet to nie pipa do ciągłego podporządkowywania się żonce i jej rodzinie. Trzeba być konkretnym, jeśli idzie o wspólne życie.
Nie jesteś niczemu winien, ale ja na Twoim miejscu stanęłabym ponad wszystkimi i po prostu przeprosiła – dla własnego spokoju i by udobruchać teściów.
Okazałby słabość. Jeszcze w pracy to inna sytuacja jest, gdy popełniamy błąd, ale tu? No nie rozśmieszaj mnie.
Początkowo byłem bez przerwy oskarżany o to, że ich lekceważę, nie zauważam, nie rozmawiam. Im bardziej byłem naciskany, tym bardziej się blokowałem. Jakiekolwiek tłumaczenia, że jest zupełnie inaczej, że nic do nich nie mam, że taki już jestem, były zbywane zdaniami typu „to cię nie tłumaczy”.
Ale stary, widać że to urodzeni ignoranci. Nie daj się przekabacić.
Jak tak Was czytam to coraz bardziej powątpiewam w swój introwertyzm, tudzież w moje rozumienie znaczenia tego słowa. Nie mieć przyjaciół, pozostawać ze wszystkimi w kontaktach służbowych? Dla mnie niewyobrażalne - lubię ludzi i nie byłabym w stanie zrezygnować ze wszystkich kontaktów o.O Mam przyjaciół, kolegów i znajomych, ba, chodzę na działeczki na grilla, ale w życiu nie przyszło mi do głowy, że przez to zatracam swój introwertyzm. Mam się zamknąć w 4 ścianach, nie odzywać do nikogo, uważać za pępek świata, być zgorzkniałym dziadem i unikać niby niewartych mnie ekstrawertyków? To jest chore…
Oczywiście, że nie ma przyjaciół na tym świecie. Taniość, ckliwość, jest jako taka obrzydliwa.
WTHD, jesteś dość radykalny . Nie wiem, czy schemat, że introwertyk ma się wiązać z introwertykiem jest jedynym możliwym i słusznym. Klasyczny problem: przeciwieństwa się przyciągają czy odpychają? Myślę, że i tak i nie. Czasem chodzi o to, aby ludzie dobierali się na zasadzie podobieństwa, aby mieli spokój, albo żeby z podwójną siłą podążać za tym, co uważają za słuszne. Może jednak być też tak, że dobiera się partnera tak, aby uzupełnić swoje własne braki. W moim przypadku tak chyba właśnie było, chociaż to wszystko czasem odbywa się poza świadomym rozumem, bardziej instynktownie. Po prostu spotkałem osobę otwartą, komunikatywną, która miała dość inteligencji, by rozmawiać ze mną o sprawach, które mnie samego interesowały. Wtedy chyba wyobraziłem sobie, że moglibyśmy tworzyć taki zespół, gdzie ona mnie rozumie, rozmawia ze mną i pomaga komunikować się ze światem. Tylko potem jakoś to wszystko się rozpłynęło, że nawet zastanawiam się czy było naprawdę, czy tylko sobie tak wyobraziłem. Okazało się, że mogła się zainteresować tym co ja na chwilę, a potem to już nie było jej potrzebne i okazało się zbyt nudne. Teraz mam wrażenie, że nasze zainteresowania zupełnie się rozjeżdżają, że nasze poglądy są przeciwstawne. Ale to też tylko wrażenie, tak jak wtedy, tylko że teraz negatywne. Ona też musiała widzieć we mnie coś, co było dla niej atrakcyjne, pomimo mojej inności, którą musiała zauważyć. To co miało służyć nam, jako zespołowi idącemu wspólnie przez życie, jej otwartość i komunikatywność, było (jest?) wykorzystywane przeciwko mnie. A przecież jako osoba, której tego brakuje, jestem łatwą ofiarą.
Pozdrawiam
Nie idźmy w życiu schematami aż tak często, ale wiadomym jest, że jeśli kobieta jest ekstrawertyczką, to będziesz miał problemy. Oprócz bycia intro, jestem także egoistą życiowym, więc dla mnie taki układ byłby nie do zaakceptowania. Co kto lubi - ty masz 8 lat bycia razem i dziecko, czyli jednak oprócz uczucia, są tego efekty - mówiąc bardzo oględnie. Poczekaj jakiś czas - i zastanów się nad innym krajem. Ten kraj nie jest dla ludzi nawet zmarłych, normalny. Wyjedziesz, zobaczysz kawał świata, i percepcja postrzegawcza się zmieni u żony. Jeśli jest ekstrawertyczką, dostarczysz jej w ten sposób odpowiednią ilość bodźców. Pomyśl, bo szkoda żebyś się męczył.
Ostatnio zmieniony 08 sie 2012, 15:23 przez WTHD, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: Inno »

introwertyk2012 pisze:Żona, po pierwszych godzinach, w których była na mnie zdecydowanie obrażona,
Wyartykułowała, czemu jest obrażona? Zapytałeś ją o to? Czy też sytuacja obrażania się i niewypowiedzianych pretensji, nie poruszania owego tematu, a jakimś czasie przechodzenia nad drażliwym problemem do porządku dziennego, jakby go nigdy nie było, jest u Was sytuacją normalną?
introwertyk2012 pisze:Ona się chyba stara, ale dla niej to jest też bardzo trudne. Nie wiem jeszcze do końca, co się za tym kryje, ale jest chyba lepiej. To musi wydawać się dziwne, ale jeszcze o tym nie porozmawialiśmy. Te ciągłe problemy z komunikacją!
Jeśli tak ze sobą rozmawiacie, to nie dziwię się, że nie możecie dojść do porozumienia. Musisz bardziej konkretnie formułować myśli, co znaczy tajemnicze "to" w powyższym fragmencie?
introwertyk2012 pisze:Jak dla mnie brak warunków do prawdziwych rozmów, brak słuchania (a przecież mówię mało), odpowiedniej chwili, kiedy jesteśmy tylko my, a ona chce usłyszeć, co chcę powiedzieć. Ciągle coś się dzieje. A to jakaś znajoma wpada, a to rozmowa telefoniczna (najczęściej z mamą), a to po prostu mój strach przed reakcją i pragnienie spokoju.
Napiszę Ci to, co powiedział kiedyś profesor mojej grupie na studiach, w związku z naszym brakiem przygotowań do zajęć - "To nie tak, że nie mieliście czasu, żeby to zrobić, po prostu wybraliście, żeby poświęcić czas na coś innego."
introwertyk2012 pisze:Oni oczywiście są do mnie uprzedzeni, tak jak ja do nich. Każdy, na swój subiektywny sposób, ma powody. Ja oczywiście nie uczestniczę tak aktywnie, jak by oni chcieli, w różnego rodzaju spotkaniach rodzinnych. Może już do tego przywykli i trochę zrozumieli, ale chyba jeszcze nie tak do końca. Początkowo byłem bez przerwy oskarżany o to, że ich lekceważę, nie zauważam, nie rozmawiam. Im bardziej byłem naciskany, tym bardziej się blokowałem. Jakiekolwiek tłumaczenia, że jest zupełnie inaczej, że nic do nich nie mam, że taki już jestem, były zbywane zdaniami typu „to cię nie tłumaczy”. Mogłem jedynie przyznać się do błędu, do celowego działania przeciwko nim, a przecież to nie byłaby prawda.
Ciężka sytuacja, bo wzajemne animozje trwają już chyba na tyle długo, że nie ma nawet sensu rozkminiać, kto zaczął, kto bardziej dołożył, kto jest bardziej pokrzywdzony itd.
introwertyk2012 pisze:Po prostu spotkałem osobę otwartą, komunikatywną, która miała dość inteligencji, by rozmawiać ze mną o sprawach, które mnie samego interesowały. Wtedy chyba wyobraziłem sobie, że moglibyśmy tworzyć taki zespół, gdzie ona mnie rozumie, rozmawia ze mną i pomaga komunikować się ze światem. Tylko potem jakoś to wszystko się rozpłynęło, że nawet zastanawiam się czy było naprawdę, czy tylko sobie tak wyobraziłem. Okazało się, że mogła się zainteresować tym co ja na chwilę, a potem to już nie było jej potrzebne i okazało się zbyt nudne. Teraz mam wrażenie, że nasze zainteresowania zupełnie się rozjeżdżają, że nasze poglądy są przeciwstawne.
Hm, czyżby wersja demo?
introwertyk2012 pisze:Ona też musiała widzieć we mnie coś, co było dla niej atrakcyjne, pomimo mojej inności, którą musiała zauważyć. To co miało służyć nam, jako zespołowi idącemu wspólnie przez życie, jej otwartość i komunikatywność, było (jest?) wykorzystywane przeciwko mnie. A przecież jako osoba, której tego brakuje, jestem łatwą ofiarą.
Może być tak, że ludzie wiążą się z osobami bardzo innymi niż oni sami, żeby uzupełnić jakieś luki we własnej osobowości, wtedy fascynacja różnicami jest spora, ale po pewnym czasie, jednak te różnice mogą stać się nie do zniesienia, i zamiast być postrzegane jako uzupełnienie, widzi się je, jako przeszkody do osiągniecia porozumienia i wspólnego szczęścia, bo tak drażnią i nie przystają do własnej osobowości.

Myślę, że nie ma innego wyjścia, jak to, żebyście usiedli z żoną na kilka godzin i na spokojnie omówili, bez oskarżania się i wykrzykiwania swoich krzywd, kim jesteście, czego oczekujecie, co możecie dać, a czego nie jesteście w stanie, i czy to, co może zaoferować druga strona jest dla Was satysfakcjonujące i wystarczy, a jeśli tak, to jakie kroki podejmiecie wspólnie, a jakie we własnym zakresie, żeby sytuację polepszyć i naprawić.
Obrazek
introwertyk2012
Zagubiona dusza
Posty: 4
Rejestracja: 07 sie 2012, 15:21
Płeć: nieokreślona

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: introwertyk2012 »

Inno pisze:Wyartykułowała, czemu jest obrażona? Zapytałeś ją o to? Czy też sytuacja obrażania się i niewypowiedzianych pretensji, nie poruszania owego tematu, a jakimś czasie przechodzenia nad drażliwym problemem do porządku dziennego, jakby go nigdy nie było, jest u Was sytuacją normalną?
Stwierdziła, że źle zachowałem się wobec jej rodziców. Natomiast przechodzenie do porządku dziennego zdarza się często, bo jest to właśnie nasz problem komunikacyjny, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Po prostu często kończy się to kłótnią i ja daję sobie spokój, chociaż chciałbym rozmawiać, ale tak jak napisałem w innym miejscu, dla mnie są to trudne warunki do prowadzenia dyskusji.
Inno pisze: introwertyk2012 napisał(a):Ona się chyba stara, ale dla niej to jest też bardzo trudne. Nie wiem jeszcze do końca, co się za tym kryje, ale jest chyba lepiej. To musi wydawać się dziwne, ale jeszcze o tym nie porozmawialiśmy. Te ciągłe problemy z komunikacją!


Jeśli tak ze sobą rozmawiacie, to nie dziwię się, że nie możecie dojść do porozumienia. Musisz bardziej konkretnie formułować myśli, co znaczy tajemnicze "to" w powyższym fragmencie?
Dla niej trudna jest sytuacja, w której jej rodzice przekraczają pewne granice dotyczące naszego małżeństwa i ona o tym wiedząc, powinna się temu przeciwstawić. Ona o tym wie, ponieważ jakiś czas temu udało nam się to ustalić przy pomocy psychologów. Obawiam się jednak, że problem nie tyle jest całkowicie rozwiązany, co tymczasowo zawieszony i powraca co jakiś czas. A uprzedzenia i frustracja jej rodziców są ogromne. Przyznaję jednak uczciwie, że żona stara się pomimo wszystko.

Nie wiem, co kryje się za zmianą jej zachowania (okazanie życzliwości) po początkowym obrażeniu się na opisaną na początku tematu sytuację. Dziwne jest to, że jeszcze o to nie zapytałem (komunikacja).
Inno pisze: introwertyk2012 napisał(a):Jak dla mnie brak warunków do prawdziwych rozmów, brak słuchania (a przecież mówię mało), odpowiedniej chwili, kiedy jesteśmy tylko my, a ona chce usłyszeć, co chcę powiedzieć. Ciągle coś się dzieje. A to jakaś znajoma wpada, a to rozmowa telefoniczna (najczęściej z mamą), a to po prostu mój strach przed reakcją i pragnienie spokoju.


Napiszę Ci to, co powiedział kiedyś profesor mojej grupie na studiach, w związku z naszym brakiem przygotowań do zajęć - "To nie tak, że nie mieliście czasu, żeby to zrobić, po prostu wybraliście, żeby poświęcić czas na coś innego."
To jest nie tyle brak czasu, co odpowiednich warunków i okazji, co być może na jedno wychodzi, bo wiąże się niewystarczającymi działaniami, aby te warunki stworzyć (znaleźć czas).
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: highwind »

introwertyk2012 pisze:Wszystkie przypuszczenia Inno są prawdziwe. Problem wygląda więc na klasyczny. Oni oczywiście są do mnie uprzedzeni, tak jak ja do nich. Każdy, na swój subiektywny sposób, ma powody. Ja oczywiście nie uczestniczę tak aktywnie, jak by oni chcieli, w różnego rodzaju spotkaniach rodzinnych. Może już do tego przywykli i trochę zrozumieli, ale chyba jeszcze nie tak do końca. Początkowo byłem bez przerwy oskarżany o to, że ich lekceważę, nie zauważam, nie rozmawiam. Im bardziej byłem naciskany, tym bardziej się blokowałem. Jakiekolwiek tłumaczenia, że jest zupełnie inaczej, że nic do nich nie mam, że taki już jestem, były zbywane zdaniami typu „to cię nie tłumaczy”.
To cię w zupełności tłumaczy, a jeżeli po wielu latach wyjaśnień dorośli ludzie, jakimi są rodzice twojej żony nie potrafią tego zrozumieć, tylko snują sobie teorie spiskowe że masz do nich jakąś skrytą awersję, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest tak jak pisze WTHD:
Po prostu rodzice twojej żony są ludźmi małego formatu. Tak zachowuje się hołota, no może jeszcze dodaje kilka wulgaryzmów. Ich umysły są zbyt małe by wyłapać subtelności, jakie im zaserwowałeś - głowa do góry, to ty wygrywasz.
W takim wypadku musisz zachować się jak facet, mąż, głowa rodziny i pokazać swój autorytet - wg. mnie poprzez drastyczne, dosadne i bezpośrednie działania, nawet jeśli miałoby to skutkować całkowitym zerwaniem kontaktów z jej rodzicami. Kolokwialnie mówiąc, bo nie mogę się oprzeć - zapierdziel im porządną bombę, postaw ultimatum żeby ci się nie wpierdalali w małżeństwo, etc. Nie może być tak, że żyjesz w stanie ciągłego oskarżenia, jakobyś robił coś nie tak. Zamęczysz się człowieku. A taka typowo kobieca rada, jaką daje ci kukurumba
Nie jesteś niczemu winien, ale ja na Twoim miejscu stanęłabym ponad wszystkimi i po prostu przeprosiła – dla własnego spokoju i by udobruchać teściów.
to dobra jest dla rozgotowanej kluchy a nie faceta - będzie powodować moim zdaniem tylko eskalację konfliktu. Przeprosisz, więc automatycznie przyznasz się do błędu, którego nie było i tylko utwierdzisz państwa teściów w przekonaniu że jesteś źródłem zła i wszechobecnej niedoli. Potem przy każdej kolejnej drobnej wpadce (wg ich mniemania, bo dla ciebie to będzie rzecz naturalna) problem będzie wracał ze zwiększoną siłą. Moja duma by tego nie ścierpiała i prędzej czy później nastąpiłby jakiś spektakularny wybuch.
WTHD pisze:Życie to nie bajka, a facet to nie pipa do ciągłego podporządkowywania się żonce i jej rodzinie. Trzeba być konkretnym, jeśli idzie o wspólne życie.
Podpisuję się pod tym.
WTHD pisze:W dodatku, małżeństwo z ekstra będzie dalej wymagało od ciebie rezygnacji z twojego introwertyzmu - tak było, jest i będzie. Zdecydowałeś się wziąć kobietę która najprawdopodobniej także nie rozumie ciebie, i specjalnie robi pod górkę. Zgotowałeś sobie czysty hardcore, który jeszcze nie raz da ci w kość, czego ci oczywiście nie życzę, ale bądź gotowy na to.
Za to z powyższym się nie zgadzam. To nie jest zwykłe szeregowe małżeństwo - swoje już przeszli, próbowali w taki czy inny sposób rozwiązywać swoje problemy, więc mają motywację i potencjał. Żona na pewno niczego nie robi specjalnie - po prostu chyba zapomina co to znaczy być żoną i woli być córcią.
introwertyk2012 pisze:Nie wiem, co kryje się za zmianą jej zachowania (okazanie życzliwości) po początkowym obrażeniu się na opisaną na początku tematu sytuację.
Pojęła że zrobiono z igły widły i miała wyrzuty sumienia, ale wstydziła się przyznać?
Awatar użytkownika
WTHD
Introrodek
Posty: 11
Rejestracja: 03 sie 2012, 16:49
Płeć: nieokreślona

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: WTHD »

W takim wypadku musisz zachować się jak facet, mąż, głowa rodziny i pokazać swój autorytet - wg. mnie poprzez drastyczne, dosadne i bezpośrednie działania, nawet jeśli miałoby to skutkować całkowitym zerwaniem kontaktów z jej rodzicami. Kolokwialnie mówiąc, bo nie mogę się oprzeć - zapierdziel im porządną bombę, postaw ultimatum żeby ci się nie wpierdalali w małżeństwo, etc. Nie może być tak, że żyjesz w stanie ciągłego oskarżenia, jakobyś robił coś nie tak. Zamęczysz się człowieku.
Oni do niego nie mają żadnego autorytetu jeśli teściowa "daje mocny znak" na "jego obecność". To znaczy, że jest władcza, typ dominacji, która ma go za w sumie wielkie nic/ bądź coś kombinuje. Będą dalej próbowali zrobić z niego kluche, byleby przeprosił za całe zło tego świata. Tak jak ci piszemy, postaw sprawę krótko, albo oni się ogarną, albo uderz w stół i powiedz głośne, dosadne: wypierdalaj do teściów. Zobaczysz, że nagle dostaniesz pewien power, pewnego ducha do działania, i zrobisz niezłe zamieszanie - jak na początek całkiem spoko. I uratujesz małżeństwo, a przede wszystkim samego siebie. A jak nie uratujesz małżeństwa, to będziesz miał satysfakcje, że byłeś po prostu mężczyzną i umiesz stawiać na swoim, mimo że czasem może się nie udać. Tego ci życzymy.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: Inno »

introwertyk2012 pisze:Dla niej trudna jest sytuacja, w której jej rodzice przekraczają pewne granice dotyczące naszego małżeństwa i ona o tym wiedząc, powinna się temu przeciwstawić. Ona o tym wie, ponieważ jakiś czas temu udało nam się to ustalić przy pomocy psychologów. Obawiam się jednak, że problem nie tyle jest całkowicie rozwiązany, co tymczasowo zawieszony i powraca co jakiś czas. A uprzedzenia i frustracja jej rodziców są ogromne. Przyznaję jednak uczciwie, że żona stara się pomimo wszystko.
Dobrze, że o tym napisałeś, bo to rzuca trochę inne światło na sprawę. Znaczy, że żona już zrozumiała problem i generalnie chce współpracować. Czy jako głównych sprawców identyfikuje rodziców czy jednak przerzuca winę na Ciebie? I czy w konfliktowych sytuacjach chce, żebyś ustąpił teściom dla świętego spokoju, nawet jak widzi, że nie mają racji Czy ta pomoc psychologów to była terapia? Indywidualna dla żony czy dla par?

Zgadzam się, że w stosunku do teściów powinieneś być stanowczy, w żadnym razie nie przepraszać za wyimaginowane winy, bo ludzie zinterpretują to, jako pozwolenie na jeszcze większe wchodzenie sobie na głowę. Tłumaczyć introwertyzm itd. też nie ma sensu, mogą Cię nie kochać i nawet nie lubić, ale mają szanować.

Żona ewidentnie musi przeciąć pępowinę z rodzicami, niech idzie na terapię, bo widać, że sama sobie nie radzi. Ty, jako osoba nie wplątana w emocjonalno-toksyczne stosunki z teściami powinieneś wyjść z inicjatywą, żeby ogarnąć sytuację. Musicie trzymać z żoną wspólny front, ustalcie jakieś zasady względem teściów, co do ich stosunku do Ciebie, do żony, częstotliwości odwiedzin, tematów z Waszego prywatnego życia, do jakich mają się nie wtrącać, bo to nie ich sprawa itd., i się tych ustaleń bezwzględnie trzymajcie. A żona na terapię, żeby ustaleń nie łamała. Jak nie umiecie się dogadać miedzy sobą, skorzystajcie z pomocy mediatora. Jakieś działania musicie podjąć, bo sytuacja sama się nie rozwiąże, tylko będzie zaogniać.
Obrazek
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: highwind »

WTHD pisze: Tak jak ci piszemy, postaw sprawę krótko, albo oni się ogarną, albo uderz w stół i powiedz głośne, dosadne: wypierdalaj do teściów.
Nie był bym tak bezpośredni, bo...
Zobaczysz, że nagle dostaniesz pewien power, pewnego ducha do działania, i zrobisz niezłe zamieszanie - jak na początek całkiem spoko. I uratujesz małżeństwo, a przede wszystkim samego siebie. A jak nie uratujesz małżeństwa, to będziesz miał satysfakcje, że byłeś po prostu mężczyzną i umiesz stawiać na swoim, mimo że czasem może się nie udać. Tego ci życzymy.
Tego nie wiemy ;) Wcale nie musi się to dobrze skończyć - różnie ludzie reagują. Więc ja bym trochę stonował wypowiedź i stwierdził, że na twoim miejscu, autorze tematu, ja i WTHD postąpilibyśmy drastycznie (tak jak to opisaliśmy wyżej). Ty jednak lepiej znasz swoją rodzinę - zwłaszcza żonę i postąpisz jak uważasz. Służymy jednak naszym skromnym punktem widzenia :twisted:
Awatar użytkownika
arvendanci
Introwertyk
Posty: 117
Rejestracja: 13 kwie 2012, 11:33
Płeć: nieokreślona

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: arvendanci »

O ja pierdzielę... :|
5w4
ISTJ
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Re: Problemy małżeńskie

Post autor: Inno »

arvendanci pisze:O ja pierdzielę... :|
Co za merytoryczny komentarz. :P Rozwiń trochę, bo można go uznać za spam.
Obrazek
ODPOWIEDZ