Umysłowe hemoroidy

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
Awatar użytkownika
apohawk
Rozkręcony intro
Posty: 299
Rejestracja: 27 lis 2012, 18:35
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 4w5
Lokalizacja: Wrocław

Re: Umysłowe hemoroidy

Post autor: apohawk »

Zostań filozofem ;)

Ja nie miałem takich wątpliwości, jak myślałem o studiach. W podstawówce już wiedziałem, komputery. Gry fajna rzecz, może by je tworzyć za ileś tam lat (pamiętajmy, podstawówka). Później doszła druga opcja, aministrator systemów komputerowych. I z takimi planami poszedłem na studia informatyczne. Na studiach byłem 6 lat i ich nie ukończyłem, moje oficjalne wykształcenie to "średnie", nie żadne "wyższe, niepełne", bo po LO, ale administratorem i tak zostałem.

Tak więc, chyba nie każdy ma takie wątpliwości ;) Ja miałem na krótko wątpliwości między odejściem z uczelni a znalezieniem pracy, bo nie wiedziałem, co z tego wyjdzie, ale jestem zadowolony z rezultatów.
No good deed goes unpunished.
Awatar użytkownika
Gugis
Introrodek
Posty: 22
Rejestracja: 12 lis 2012, 16:17
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Bydgoszcz, Poznań, Dublin

Re: Umysłowe hemoroidy

Post autor: Gugis »

Pomysł na życie. Nie wiem jak można nie mieć wątpliwości w tym temacie. Zazdroszczę ludziom, dla których dany wybór był oczywistością ;)

Ja przez całą szkołę podstawową, gimnazjum, liceum ogólnie dobrze sobie radziłam ze wszystkim, ale w niczym nie byłam wybitna, ani też nic mnie jakoś specjalnie nie interesowało. Tzn. interesowało, ale nie na tyle, żeby chcieć to studiować, a potem w tym pracować. Wobec czego wybrałam studia kierując się rozsądkiem, możliwością znalezienia pracy itd. Po miesiącu wiedziałam, że to nie był kierunek dla mnie, ale ze względu na moją chorą ambicję postanowiłam się nie poddawać i tak straciłam cztery lata mojego życia. Cztery koszmarne lata. Myślę, że i tak długo wytrzymałam, ale na ostatnim roku miałam dość, rzuciłam te studia i wyjechałam z kraju. Zrobiłam sobie roczną przerwę od rodziny, znajomych, starego stylu życia i starego sposobu myślenia. Obcy kraj, obcy ludzie, podróżowanie i nie myślenie o tym co będzie jutro. To była najlepsza decyzja w moim życiu. Odłożyłam na bok ambicję i zastanowiłam się dokładnie nad tym co w życiu sprawia mi przyjemność, w czym jestem dobra, jak bym chciała spędzić resztę życia. Dwa miesiące temu zaczęłam inne studia i już wiem, że to jest to. Ulga jaką teraz czuję jest nie do opisania.

Czy to co napisałam jest w ogóle na temat? Możliwe, że emocje mnie nadal ponoszą :P

Co chciałam powiedzieć, to: Anubis, postaraj się spojrzeć na siebie z dystansu, przypomnij sobie co inni ludzie o Tobie mówili, uwagi dotyczące Twoich umiejętności, predyspozycji itd. Zrób listę rzeczy, które są dla Ciebie w życiu najważniejsze, co chciałbyś osiągnąć, zdobyć, zobaczyć. Zapomnij o utartych schematach, wbrew temu co media wciskają, nie trzeba kończyć studiów, ani zarabiać milionów, żeby być szczęśliwym.

Nie wiem, czy pomogłam, ale się starałam :P Pozdrawiam ;)
~Take It As It Comes~
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Umysłowe hemoroidy

Post autor: Difane »

Anubis pisze:Podsumowując, problem mam dość pospolity, mam chęci i nawet próbuję działać, ale nie mam pomysłu na życie.
Wiem, że chyba każdy przez to przechodzi, ale ja marnuję cholernie dużo czasu!
Rozumie mnie ktoś?! <uwolnione krzykiem echo desperacji zaczęło się bez celu szwendać po łączach i serwerach...>

Właściwie to sam siebie nie rozumiem, najwyżej przez tego posta wyjdę na idiotę wśród ludzi, którym się w ogóle nie chce tego komentować :P
To Ci chłopie powiem że mam tak samo, tylko dokładnie odwrotnie :P . Już wyjaśniam. Mam pomysł na życie, wiem co chcę robić w przyszłości, ale nie mam żadnych chęci aby tego realizować. I też marnuję cholernie dużo czasu (Chociaż z tym marnowaniem to bym za bardzo nie przesadzał. Po prostu lubię pozbawiony jakiejś wielkiej aktywności wypoczynek i tanią rozrywkę ot co :P ).

Ej mam pomysł - zamieńmy się. Ja ci dam pomysły a ty mi dasz chęci. Ja jestem pomysłowy, to i tak coś jeszcze wymyśle, a ty jesteś pracowity, więc chęci znajdziesz :mrgreen: . Nie no żartuję. Sam nie mam pojęcia jak to rozwiązać, więc do dupy ta moja pomoc. Chociaż nie. Może i będę do bólu powtarzalny i nudny w kwestii zawodowej, ale spytam tak: lubisz słuchać muzyki ? próbowałeś kiedyś grać na jakimś instrumencie ? Masz jakieś doświadczenia z tym związane ? Jeżeli nie to powiem tylko, że na naukę związaną z tego typu działalnością nie jest za późno tak długo, jak długo będziesz mieć sprawny słuch (czyli domyślam się, że w Twoim przypadku to jakieś 30 lat co najmniej). Także jeżeli jeszcze się w to nie bawiłeś, to możesz zacząć nawet teraz.

Co do studiów to też je olałem. Z bardzo prostego powodu - nie ma kierunków kształcących w mojej profesji, więc dla mnie jakiekolwiek studiowanie to marnotrawienie czasu. No i nie należę do ludzi którzy czują jakąś dumę z faktu, że mają taki a nie inny tytuł, a to że teraz wszyscy studiują - to w sumie mam to gdzieś. Nawet się cieszę, bo mogę się z tego powodu wyróżniać z tłumu i zgadzam się z opiniami powyżej, że studia do szczęścia nie są człowiekowi potrzebne. Grunt żeby mieć chęci i ...

...dobra, tego wolałbym nie dokańczać :P . Zostawiam z powyższą propozycją do rozpatrzenia :) .
Awatar użytkownika
Alex
Introwertyk
Posty: 80
Rejestracja: 25 wrz 2012, 15:53
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: UK

Re: Umysłowe hemoroidy

Post autor: Alex »

Ja nigdy nie wiedzialam co bym chciala w zyciu robic. W szkole nie bylam wybitna z niczego oprocz angielskiego. Po liceum studiowalam psychologie (nie z wyboru, na tamtym etapie zycia wybory podejmowali za mnie rodzice), po roku rzucilam. Odcielam sie od rodziny na jakis czas, a wlasciwie rodzina odciela sie ode mnie ze wzgledu na podjeta przeze mnie decyzje. Przez ponad rok pracowalam w domu opieki, ale bylo ok, nie wiedzialam co z soba zrobic, kasa byla okej, wiekszosc czasu odsypialam nocne zmiany i jakos czas lecial. Po tym rozpoczelam studia na odleglosc (takie zeby nie trzeba bylo chodzic na wyklady bo ja jestem len) ale po chwili znalazlam inna prace i nie mialam czasu zeby studiowac, kierunek byl okej, ale doszlam do wniosku ze studiowanie raczej mi nie sprawia przyjemnosci, wole sie ksztaltowac we wlasnym tempie i kierunku, nie zalezy mi na papierku, przynajmniej poki mam prace. Obecnie pomagam mezowi w firmie, kokosow zadne z nas nie dostaje (narazie) ale wazne ze oboje mozemy sie utrzymac robiac to co lubimy. Jestem zadowolona chociaz moi rodzice wciaz naciskaja zebym wrocila na studia i podjela publiczna prace, ale to raczej nie dla mnie.

Difane, myslisz ze kazdy moze byc "muzykalny"? Wszyscy zawsze mowia ze do tego trzeba miec talent? Myslisz ze to cos czego mozna sie wyuczyc? Ja nie planuje kariery w branzy muzycznej ale chcialabym umiec grac na instrumentach, szczegolnie na pianinie. Kiedys uczylam sie gry na gitarze ale raczej daleko nie zaszlam, chociaz wtedy umialam zagrac pare znanych solowek. Nie wiem czy mam sprawny sluch, slysze ludzi itd, ale nie za bardzo umiem rozrozniac dzwieki, czasami jak probuje cos zaspiewac to ludzie najczesciej mowia ze za wysoko i ze falszuje. Na nutach tez sie nie znam, probowalam sie ich uczyc ale nie mam do tego cierpliwosci. Rodzice mi od zawsze powtarzali ze nigdy nie naucze sie na niczym grac bo nikt w rodzinie nie mial talentu muzycznego albo ze juz za pozno bo nauke trzeba zaczac od przedszkola. Myslisz ze jest dla mnie nadzieja? Spoko jak nie ma, mam inne hobby ktore mi sprawiaja przyjemnosc, ale czasami chcialabym tez byc dobra z muzyki.
Awatar użytkownika
degieb
Pobudzony intro
Posty: 126
Rejestracja: 13 gru 2012, 21:18
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: B(rz)ydgoszcz
Kontakt:

Re: Umysłowe hemoroidy

Post autor: degieb »

apohawk pisze:Zostań filozofem ;)
Nie nie zostawaj chyba że to żart, mój ojciec jest filozofem,rozstał się z matką,bardziej introwerycznego introwertyka w życiu nie widziałem...
Mhm.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Umysłowe hemoroidy

Post autor: Difane »

Alex pisze:Difane, myslisz ze kazdy moze byc "muzykalny"? Wszyscy zawsze mowia ze do tego trzeba miec talent? Myslisz ze to cos czego mozna sie wyuczyc? Ja nie planuje kariery w branzy muzycznej ale chcialabym umiec grac na instrumentach, szczegolnie na pianinie. Kiedys uczylam sie gry na gitarze ale raczej daleko nie zaszlam, chociaz wtedy umialam zagrac pare znanych solowek.
Czy może być ? Nie wiem, może i jestem w tej kwestii niepoprawnym optymistą ale myślę że każdy, kto w miarę regularnie słucha muzyki jakiś stopień "muzykalności" w sobie ma. Tym bardziej że nie pytasz o zabawę z produkcją, a o kwestię gry i to na chyba najwygodniejszym z instrumentów, czyli pianinie. Także jak najbardziej uważam że tak, można się tego nauczyć :wink: .

Powiem Ci że ja np. w ogóle nie potrafię grać na pianinie w sensie stricte profesjonalnym (ponoć Tiesto też nie potrafi :P ), tzn. gram w bardzo uproszczony sposób, klikając jednym palcem w tony basu, a drugim w tony melodii i niczego się w tej kwestii nie uczyłem. Po prostu klikałem gdzie popadnie i z czasem jakoś zaczęło wychodzić :) . Piano to bardzo intuicyjny instrument. Chociaż jak będziesz chciała grać melodie znanych artystów, to wiele zależy od tego jakiej oni będą marki. Bo jeżeli to mają być np. Bachy czy inne Mozarty to już jakiś skill trzeba raczej mieć :P . A co do gitary to też bardzo szybko rzuciłem ją w kąt, gdyż od spacerowania po gryfie zbyt szybko męczyły mi się palce :mrgreen: .
Alex pisze:czasami jak probuje cos zaspiewac to ludzie najczesciej mowia ze za wysoko i ze falszuje.
To że ktoś fałszuje w trakcie śpiewania nie musi oznaczać, że będzie fałszował również w trakcie gry na instrumencie. Ja sam jak np. coś nucę to czasami kompletnie nie trafiam w tony, bo do śpiewania trzeba mieć też odpowiednio wyćwiczony głos. Także co innego może grać w głowie, a co innego możemy z siebie wydobywać :P .
Alex pisze:Na nutach tez sie nie znam, probowalam sie ich uczyc ale nie mam do tego cierpliwosci.
Nie znam kompletnie nut i szczerze mówiąc nie wiem czy jest to do czegokolwiek potrzebne. Myślę że ważniejsze jest ćwiczenie słuchu jako takiego. Nie każdy ma słuch absolutny (ba, mało kto go ma - ja np. nie mam). Dobrze by było, aby metodą prób i błędów człowiek był w stanie prędzej czy później zagrać to co usłyszy, ale to też nie jest absolutnie konieczne. Na YT jest cała masa filmików jak zagrać ten czy inny motyw. Generalnie wiedza teoretyczna w muzyce jest dobra dla pasjonatów... wiedzy teoretycznej w muzyce :D ale kompletnie niepraktyczna, także nie ma co sobie nią zawracać głowy.
Alex pisze:Rodzice mi od zawsze powtarzali ze nigdy nie naucze sie na niczym grac bo nikt w rodzinie nie mial talentu muzycznego albo ze juz za pozno bo nauke trzeba zaczac od przedszkola. Myslisz ze jest dla mnie nadzieja?
Powiedzenie "na naukę nigdy nie jest za późno" jakkolwiek wydaje się być pustym sloganem, tak w tym przypadku sprawdza się doskonale. No może prawie nigdy, bo tak jak już w poprzednim poście wspomniałem, trzeba mieć charakterystyczne raczej dla wieku starczego problemy ze słuchem, aby nie móc się muzyką zajmować. W mojej rodzinie też nikt nie miał talentu muzycznego (a może ja o czymś nie wiem :roll: ) a mówienie o tym, że naukę trzeba zaczynać w przedszkolu to dobra bajka dla - nomen omen - przedszkolaków :P . To nie jest sport, gdzie szansę na sukces determinuje osiągniecie pewnego apogeum rozwoju organizmu (czyli gdzieś chyba między 25-30 rokiem życia - trzeba by jakiegoś eksperta od medycyny spytać :) ) i trzeba ćwiczyć non stop od małego, żeby na ten poziom na pewien krótki okres swojego życia się wznieść.

Oczywiście komuś kto zaczynał wcześniej jest łatwiej, ale to już jak we wszystkim. Ja np. zaczynałem w gimnazjum. Trochę lat od tamtego czasu oczywiście minęło, natomiast ciężko też powiedzieć ile potrzeba czasu na naukę gry na instrumencie. Myślę że w zależności od tego ile średnio czasu poświęcimy na grę, to może być w najgorszym razie kwestia kilku lat, a w najlepszym nawet kilku miesięcy. To też zależy od tego, czego od muzyki oczekujemy, tj. na jakim poziomie chcielibyśmy to potrafić, bo dla każdego próg przy jakim stwierdzi, że umie grać na instrumencie będzie inny. Także ja nie widzę żadnych przeciwwskazań. Widzę natomiast nadzieję :wink: .
AnaElaine Joice
Introwertyk
Posty: 67
Rejestracja: 17 maja 2011, 16:40
Płeć: nieokreślona

Re: Umysłowe hemoroidy

Post autor: AnaElaine Joice »

Alex pisze:Rodzice mi od zawsze powtarzali ze nigdy nie naucze sie na niczym grac bo nikt w rodzinie nie mial talentu muzycznego albo ze juz za pozno bo nauke trzeba zaczac od przedszkola. Myslisz ze jest dla mnie nadzieja? Spoko jak nie ma, mam inne hobby ktore mi sprawiaja przyjemnosc, ale czasami chcialabym tez byc dobra z muzyki.
Zaczęłam uczyć się gry w wieku 17 lat (nie liczę brzdąkania melodyjek w dzieciństwie). Teraz (amatorsko) śpiewam, piszę czasem piosenki do szuflady, nagrywam, miksuję i cieszę się muzyką.


A żeby nie odejść zbytnio od tematu: kroczę pewną drogą zawodową (jeszcze trwa kształcenie) i pomimo że zawsze lubiłam tę branżę, to i tak ogarniają mnie czasem wątpliwości czy dobrze robię, czy to rzeczywiście "to", co chcę robić w życiu i czy mi się to nie znudzi po paru latach.
"Jest 10 rodzajów ludzi – ci, którzy rozumieją kod dwójkowy i ci, którzy go nie rozumieją."
~~~~

"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa." Julian Tuwim

"Trzeba żyć, a nie tylko istnieć" Plutarch

"To smutne, że głupcy są tacy pewni siebie, a ludzie rozsądni tak pełni wątpliwości." Bertrand Russel
ODPOWIEDZ