Dopisz sen

Gry, quizy, humor i co tylko chcecie. Enjoy.
Awatar użytkownika
Uciekinierka
Ambiwertyk
Posty: 145
Rejestracja: 07 sty 2015, 2:28
Płeć: kobieta
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP

Dopisz sen

Post autor: Uciekinierka »

Jak w temacie, podzielcie się treścią swoich snów, nawet jeśli to tylko takie "flesze" :)

Praca szpiega nie jest łatwa. Biegłam szybko, żeby zdążyć... przed czym? Nie wiem, ale było to niewątpliwie bardzo istotne. Czasem stawka jest większa niż życie. Jeden zaułek, chorągiewka, drugi, następna... różowe i zielone znaczniki nie wróżyły dobrze. Chciałam tam dotrzeć przed nimi. W ostatniej ślepej uliczce zastrzelili kogoś na moich oczach. Próbowali mnie ostrzec. Widziałam postać unoszącą rękę z bronią... Dlaczego przeżyłam? Nie wiem.
"(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno."
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Dopisz sen

Post autor: highwind »

Mam trochę tego w zanadrzu :P

Idę sobie do kościoła w mojej rodzinnej miejscowości. Sam, co już jest dziwne, bo oznacza że wybrałem się do Domu Pańskiego z własnej inicjatywy; aura sprzyja, świeci słoneczko. W pewnym momencie, dostrzegam na bocznej ścianie kościoła zsyp na węgiel, co jest dziwne, bo przecież nie ma tam pieca, ale to w końcu sen i nie zastanawiam się nad sensownością obserwowanej architektury. Podchodzę do okratowanego otworu i widzę ciało Jezusa Chrystusa, leżące na hałdzie węgla, tak jakby to właśnie tam, a nie w Jerozolimie go pochowano. Po chwili jednak się orientuję, że Jezus żyje, porusza się, ale jest ciężko ranny. Szybka decyzja - trzeba mu pomóc. Wbiegam do kościoła, schodzę do piwnic (katakumb?) przejściem za drewnianymi drzwiami, które w rzeczywistości nie wiem gdzie prowadzą i właściwie to nie jestem sobie teraz w stanie przypomnieć czy nawet istnieją w realu. W każdym razie - schodzę po schodach, a tam labirynt. A może bardziej jakieś takie kanały jak z Diablo, czy czegoś podobnego. Wtem kamera odjeżdża do góry i odpala się cutscenka, żeby dać mi pogląd na sytuację w której się znalazłem. Otóż labiryntu strzeże byk. Nie jakiś tam zwykły byk, o nie! To bydlę świeci się całe czerwonym neonowym światłem, jak z filmu Tron, ale buzuje w dystorsjach jak miecz świetlny. Z nozdrzy, obowiązkowo zaopatrzonych w złoty pierścień bucha para, a samo zwierzę jest animalizacją nie kogo innego, jak szatana, jebanego Lucyfera we własnej, rozjuszonej osobie. Myślę sobie - no to psikus, weź tu ratuj Baranka Bożego w takich okolicznościach - pozamiatane. Czerwona bestia zaczyna na mnie szarżować i wtem ja, proszę państwa, zamieniam się w ekwiwalentne bydlę, tyle że spowite światłem neonów barwy błękitu. Nabieram pewności i sam ruszam z impetem. Dwie bycze świetliste masy nacierają na siebie z taką prędkością, że rozmywają się w ciągłą świetlistą łunę, by zderzyć się w finalnym impakcie, przypominającym zderzenie się dwu kamehameham. Nie pamiętam co dalej. Budzę się i towarzyszy mi przeświadczenie, że krótką chwilę byłem bożym pomazańcem z misją uratowania samego Mesjasza.
Amen.
martuella

Re: Dopisz sen

Post autor: martuella »

Moje sny bywają tak popierzpone, że czasem boję się, czy z moją psychiką nie dzieje się coś złego :D
(Przepraszam za wulgaryzmy)

'Budzę się w środku nocy i widzę, że przy łóżku stoi wysoki łysy facet, z wąsem a'la Salvador Dali i ściska coś w zakrwawionej dłoni, mówiąc do mnie:
- niech pani zamknie to okno w kuchni, bo jest taki przeciąg, że mi chuja urwało! - i poazuje mi swojego urwanego członka'
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Dopisz sen

Post autor: highwind »

@martuella:
zajebiste! xD dawaj wincyj! :D
martuella

Re: Dopisz sen

Post autor: martuella »

Z tych bardziej hardcorowych pamiętam jeszcze ten:

Pracuję z mamą w agencji ubezpieczeniowej i mamy wyszukiwać konkretny typ klienta - starsza osoba, która lada dzień umrze. Wszyscy staruszkowie i staruszki, których spotykałyśmy, nie wyglądali jakby mieli umrzeć. Okazało się, że mam jakąś moc i wszyscy ci ludzie po rozmowie ze mną postanowili się zabić. Na każdym balkonie domów, które mijałyśmy z mamą, jadąc samochodem stali starsi ludzie, którzy się z tych balkonów rzucali. Nawet jeśli było to pierwsze piętro, to spadali w zwolnionym tempie i roztrzaskiwali sobie głowy o chodnik'
Ostatnio zmieniony 29 cze 2015, 23:38 przez martuella, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2179
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Dopisz sen

Post autor: highwind »

xD xD xD Też dobre.

To ja tak na szybko - jestem u babci w domu i stoję na na łóżku usytuowanym w rogu pokoju. Na podłodze stoi jakiś mały, irytujący pies, chyba jamnik i szczeka na mnie, wkurwiony do czerwoności. Na szczęście pies jest na tyle nieduży, że nie może wskoczyć na łóżko więc czuję się bezkarnie i zaczynam go dodatkowo prowokować jakimiś durnymi minami i powarkiwaniami. W końcu czworonóg nie wytrzymuje i wystrzeliwuje w moją stronę - jak z procy, celuje kłami w moją tętnicę szyjną. Ja w ostatniej chwili się uchylam, a pies uderza w narożnik pokoju znajdujący się między dwiema ścianami, a sufitem z takim impetem, że rozpryskuje się w krwawą miazgę, która pokrywa pół pokoju i mnie w całości.
martuella

Re: Dopisz sen

Post autor: martuella »

Kolejny powalony sen do kolekcji, jeszcze ciepły :wink:

W moim domu jest tygrys. Nie wiem skąd go mam, ale jest i leży na moim łóżku. Po krótkim zastanowieniu postanawiam go zabić. Biorę do ręki bagnet (!)i uderzam w tygrysa z całej siły. Zwierzak się nawet nie broni, a ja wpadam w jakiś szał i dalej go uderzam. Wraz z ostatnim ciosem wyciągam z ciała tygrysa serce. Następna scena to całe zakrwawione łóżko i ja, trzymająca w ręku worek na śmieci z zapakowanym w niego tygrysem.

Ten sen mnie trochę przeraża, zwłaszcza, że już kiedyś miałam podobny:

Jestem w przejściu podziemnym i na mojej drodze staje pies, chyba owczarek niemiecki. Szczeka, warczy i nie wygląda na to, żeby mnie spokojnie przepuścił. Co robię? Podchodzę do niego i skręcam mu kark, a potem, mimo tego, że już nie żyje, kopię go z całej siły po głowie.
Awatar użytkownika
jubei
Intromajster
Posty: 527
Rejestracja: 22 lut 2008, 11:27
Płeć: mężczyzna

Re: Dopisz sen

Post autor: jubei »

Najgorsze przeżycia miałem podczas paraliżu sennego, miał ktoś? Co pół roku około mi się to zdarza. Wrażenia jak by to była jawa, bo generalnie tak jest, mózg się budzi a ciało dalej śni.. Ma się wrażenie czyjejś obecności, duchów też, boję się tego, wydaje że to coś chce mnie wciągnąć, ciało śni ale mam mam wrażenie że się trzęsę i napinam mięśnie a nie mogę się ruszyć, chcę krzyczeć a nie mogę. Zdarza się czasem że wydaje mi się że widzę to co naprawdę mam przed oczami, wrażenie takie jak by się to naprawdę działo, generalnie poczucie strachu. Powoli kształtuję technikę, aby w trakcie paraliżu jak najszybciej z tego wyjść próbując od razu krzyczeć i się ruszyć. Wtedy jakby mija szybciej.
"Life is so unnecessary"
Awatar użytkownika
Czerwona
Stały bywalec
Posty: 191
Rejestracja: 30 gru 2012, 13:29
Płeć: nieokreślona

Re: Dopisz sen

Post autor: Czerwona »

Śniło mi się dziś, że dostałam 700 euro. W nominałach 200, 200 i 300. Tak, 300! Było w kolorze zgniło-oliwkowo-zielonym. Po obudzeniu się sprawdziłam miejsce, w którym leżało we śnie, ale niestety... :cry:

Mam jeszcze jeden sen, ale zajmuje 2 strony A4, tak że nie wiem czy go tu wklejać? Obiektywnie mówiąc nie jest specjalnie ciekawy, ale śniło się bosko!
jubei pisze:Najgorsze przeżycia miałem podczas paraliżu sennego, miał ktoś?
Miałam raz. Prawie dokładnie tak samo, jak u Ciebie. Jak się już wybudziłam (tzn. odzyskałam świadomość), to potwornie bałam się cokolwiek zrobić, bo sen był ciągle żywy. Później dosyć często śniły mi się jakieś głupoty, po których ciężko było mi ponownie zasnąć i w końcu przeniosłam się w inne miejsce do spania i problem zniknął. Gdybym wierzyła w żyły wodne, to byłabym skłonna przyznać, że spałam na jednej, dokładnie w samym centrum :mrgreen:
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
Awatar użytkownika
Uciekinierka
Ambiwertyk
Posty: 145
Rejestracja: 07 sty 2015, 2:28
Płeć: kobieta
Enneagram: 9w1
MBTI: INFP

Re: Dopisz sen

Post autor: Uciekinierka »

jubei pisze:Mam jeszcze jeden sen, ale zajmuje 2 strony A4, tak że nie wiem czy go tu wklejać? Obiektywnie mówiąc nie jest specjalnie ciekawy, ale śniło się bosko!
Wklejaj :D

A co do paraliżu sennego dobrze na pewno jest to racjonalizować. Kiedyś ludzie zapewne utożsamiali tego typu zjawiska z siłami nadprzyrodzonymi. Przerażające.
"(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno."
Awatar użytkownika
przybysz
Pobudzony intro
Posty: 140
Rejestracja: 01 paź 2010, 16:51
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Poznań/Toruń

Re: Dopisz sen

Post autor: przybysz »

Śledzę gościa, wygląda jak jeden z Gry o Tron. Idę za nim w rytm muzyki (i nie mam pojęcia jakim cudem mnie on nie zauważył, jakby nie patrzeć tutaj miał głowę). Dochodzimy do schowka ukrytego wśród roślin doniczkowych, niskich (różne rodzaje).
Zauważam, że jegomość coś do niego wkłada a następnie odchodzi (w lewo, dla precyzji opowieści). Podchodzę do schowka i zauważam w środku krzyż (w wersji podręcznej) i notatki na jednej kartce (chyba wydrukowane, pewny nie jestem), nie myśląc długo, biorę.
No wszak, spokojnym krokiem zmywam się z miejsca zdarzenia. Gdy nagle, *bang* oświecenie. W końcu łapię, że cały czas znajduje się na uczelni. Nie zważając na to zabieram się za czytanie kartki. A tam napisane, że ten krzyż ma zostać dołączony do następnego numeru NIE (tej gazety Urbana [tego uszatego]) i, że rektor uczelni dostała od kogoś zlecenie na ten zestaw. Pełen lęku z pytaniem na ustach "co teraz?" budzę się (w sensie w śnie miałem to pytanie na ustach, w realu nie). A ponieważ miałem jeszcze czas i mogłem sobie trochę poleżeć to zdrzemnąłem się. A tam widzę zapowiedź kolejnego odcinka, sąd... i budzę się ostatecznie, ehh, pora do pracy.
Racter

Re: Dopisz sen

Post autor: Racter »

Siedzę w samochodzie. Nie wiem czyim, i nie pamiętam, jak się w nim znalazłem. Rozglądam się dookoła - wystrój wnętrza jak w typowym aucie średnio-wyższej klasy z początku lat .90, majestatyczna gwiazda na kierownicy, trochę śmierdzi fajami. Wszelkie wątpliwości rozwiewa ustrojstwo umiejscowione na środku deski rozdzielczej - taksometr.

- Jestem taksówkarzem - pomyślałem sobie. Cóż. Włączam silnik i jadę poszukać klientów.

Zatrzymałem się wpierw koło kina. Był wieczór, ludzie wychodzili. Myślałem, że ktoś będzie chętny, ale wyszło jakoś dziwnie - każdy z wychodzących dziwnie się na mnie patrzył, i jakby specjalnie omijał jak największym łukiem. Dobra, poszukam szczęścia gdzie indziej. Jadę dalej, stoję koło restauracji, hotelu, sytuacja się powtarza. Widzę z daleka, jak jakiś gość na przystanku autobusowym próbuje łapać okazję. Podjeżdżam bliżej, zatrzymuję się przy nim, on jakby trochę zmieszany. Odkręcam szybę i pytam 'może podrzucić gdzieś?' na co stwierdził skonsternowany, że nie, jednak poczeka na autobus. Myślę sobie, cholera jasna, może coś z tą moją furą jest nie tak. Ze środka wygląda standardowo, ale może z wierzchu to jakiś rozlatujący się gruchot? Kawałek dalej przystaję i wysiadam z wozu.

Okazało się, że moja "taryfa" to radiowóz.
Awatar użytkownika
Czerwona
Stały bywalec
Posty: 191
Rejestracja: 30 gru 2012, 13:29
Płeć: nieokreślona

Re: Dopisz sen

Post autor: Czerwona »

Uciekinierka pisze:Wklejaj :D
No to wklejam.

Śniło mi się, że nie jestem sobą. W tym śnie brałam prysznic z odpowiednikiem dwóch serialowych bohaterów, ale to też nie byli oni. Prysznic był z gatunku "kosmicznych" i w ogóle nie przypominał prysznica. Na dole było takie płaskie "koło", które często jest na placach zabaw - stoi się, odpycha nogami i huśtawka się kręci. Ten pseudo-prysznic był z tego samego materiału co ona. Ze środka wystawał wysoki drąg zakończony ala palma, z którego wypływała woda. Coś tam się działo, ale już nie pamiętam co... Na pewno nic zboczonego, bo chyba bym pamiętała :P

Potem nagle przeniosłam się do ogromnego supermarketu. I tam byłam już prawdziwa ja. Umówiłam się ze znajomą dziewczyną, że kupimy sobie na spółkę słoiczek maseczki na twarz. Ona weszła gdzieś w dalsze alejki, a później powiedziała, że rezygnuje i jednak kupuje coś innego. Odparłam zasmucona i zła, że zawsze tak jest! że z nią nigdy nie da się nic ustalić! że zawsze najpierw obiecuje, a później kręci jak potłuczona, żeby się wymigać! [przyp. autora: to akurat prawda, w rzeczywistości zawsze tak jest :?]. I zaczęłyśmy się bić... W ruch poszły łapki i szarpanie za włosy.

W tym momencie we śnie pojawiło się dwóch przystojnych ochroniarzy. Jeden był brunetem z trzydniowym zarostem, a drugi łysy i też miał zarost, ale jednodniowy. Oboje byli postawni i bardzo wysocy. Pierwszy miał co najmniej 195 cm, drugi był jeszcze 10 cm wyższy. Zostałam uznana za winną, a koleżanka się ulotniła. Wzięli mnie między siebie i wyprowadzili ze sklepu. Czułam się fatalnie, okropnie przytłoczona ich posturą. Zbesztali mnie, więc zrobiłam swoją pokazową minę wystraszonego niewiniątka i uraczyłam historią o maseczce.

Chyba nie miałam gdzie iść... po wyjściu z supermarketu wpatrywałam się tymi oczyskami raz w jednego, raz w drugiego. Poskutkowało, bo następny przebłysk to wprowadzenie mnie do dziwnego pomieszczenia. Było dosyć duże, niskie, jedną ścianę z góry na dół zajmowały same okna, pozostałe za to nie miały żadnego. Okna były zasłonięte, a po drugiej stronie stała ta dziewczyna i chyba się wściekała. Na pewno nie wiedziała, że jestem w środku. A wewnątrz było dziwnie. Pusto, ascetycznie. Jakąś część przestrzeni zajmowały obce dla mnie sprzęty, na specjalnych "stołach" leżały ręcznie robione półki i inne niewielkie drewniane dzieła. Okazało się, że wykonawcą jest wysoki, łysy facet. Po lewej stronie pomieszczenia, tuż pod oknem był stół. Cieszyłam się, że okna są zasłonięte i koleżanka mnie nie widzi. Przechadzałam się po pomieszczeniu i dopytywałam o rękodzieła.

Kolejna scena działa się w tym samym pokoju, szkopuł w tym, że był nieco inny... nadal pusty i prosty, ale tym razem o połowę mniejszy. Taki zwykły, standardowy pokój, tyle, że jedną ścianę zajmowały okna od podłogi do sufitu. Nadal były zasłonięte. Za to nie było już drewnianych robótek i tych wszystkich akcesoriów. Obok stołu znalazła się kanapa.

Półleżałam na stole, nikt nie zwracał na mnie uwagi zajęty swoimi sprawami i nudziło mi się okropnie. Podszedł do mnie łysy facet, opiekuńczym głosem powiedział: "nie nudź się", pochylił się nade mną i dał szybkiego całusa, coś jak dotyk skrzydłami motyla. Uznałam, że ma bardzo miękkie usta i jeszcze kilka innych myśli przebiegło mi po głowie. Następnie z nudów odtwarzałam po kolei każde zdarzenie tego dnia...

Następny epizod. Siedzimy we czwórkę przy stole. Oprócz dwóch wielkich facetów, obok mnie znajduje się jakaś kobieta. Nie znam jej. Wszyscy jemy makaron. Wtedy wchodzi inna kobieta - Azjatka z krótko ściętymi włosami. Pyta czy może tu posiedzieć, bo mąż znowu ją zgwałcił. Łysy facet, nie przerywając jedzenia makaronu, zgadza się. Kobieta kładzie się na kanapie i odpoczywa.

Chwilę później znowu jemy makaron, ale już bez bruneta. Azjatka dalej leży na kanapie. Wtem wpada do pokoju mąż i wściekły zaczyna ją ponownie gwałcić, mówiąc coś w stylu, że jest jego żoną i ma spełniać jego zachcianki. Jestem zaskoczona obrotem spraw i totalnie przerażona. Pozostała dwójka nadal spokojnie je makaron, jakby to, co się dzieje, było codzienną normalnością. A ja nie wiem co mam robić, nie mogę się ruszyć. Myślę sobie: "przecież tak nie wolno???". Wtedy łysy facet podnosi wzrok znad talerza i widząc moją minę spogląda na kanapę. Powoli odkłada widelec i zaczyna rozpinać spodnie. Nie wiem co się dzieje. Łysy szybko doskakuje do faceta (który już nie jest mężem-Azjatą, a brunetem-ochroniarzem...) i zaczyna na niego napierać, jakby chciał pokazać, jak to jest jak się kogoś gwałci. Zaskoczony brunet prędko się odwraca, a na jego twarzy widnieje mina pt. co Ty kurwa robisz??? Łysy nie przestaje i tylko krok dzieli ich od tego, żeby stać się "gąsienicą miłości". Wkurwiony brunet odskakuje i zaczynają się bić. To wszystko dzieje się bardzo szybko, za szybko, jak na moje możliwości i ponownie nie wiem co robić.

Wyrzucam resztki makaronu z patelni, podchodzę do bruneta i zdzielam go po głowie. Chwila konsternacji i brunet jak długi upada na podłogę. Jestem jeszcze bardziej wystraszona. Ręce mi się trzęsą. Chwilę stoję w bezruchu, po czym powoli siadam na kanapie i odkładam na bok patelnię.

Później następuje drugie, alternatywne zakończenie. Mam w dłoniach pistolet bruneta, który musiał wypaść mu w czasie szamotaniny. Celuję raz w jednego, raz w drugiego. Cała się trzęsę. Boję się. Nie tyle sytuacji, co faktu, że w ręce trzymam broń, którą nie umiem się obsługiwać i zrobię komuś krzywdę. Przepływa przeze mnie rzeka takich myśli... W końcu decyduję się celować w winowajcę, czyli bruneta. Stoję i celuję. Każę łysemu stanąć za mną i odebrać ją. Tak robi. Opiera się o mnie i powoli wyciąga ręce. Jestem spięta i czuję każdy ruch jego ciała. Kładzie ręce na moich dłoniach i w końcu zabiera broń. Miałam spocone łapki ze strachu i na rękojeści zostaje kilka mokrych śladów. Opieram się o niego całym ciałem i kładę dłonie na zewnętrznej części jego ramion. Uff... Przez chwile czuję szczęście i ulgę jednocześnie. Pochylam się i zwinnie przechodzę pod jego lewą ręką. Chowam się za nim uradowana, że nie muszę już trzymać broni.

Wtedy brunet mówi, że jestem szpiegiem. Łysy odwraca się. Oboje patrzą na mnie, a ja znów robię swoje słodko-przerażone oczy. Brunet każe oddać sobie jego pistolet. Łysy facet zastanawia się. Sekundę później sięga do tylnej kieszeni i wyciąga swoją broń. Podaje mu. Teraz oboje mierzą prosto we mnie. Każą usiąść mi na kanapie. Jestem zaskoczona obrotem spraw i jeszcze mocniej wystraszona. Potulnie wycofuję się do tyłu i powolutku siadam. Wysuwam ramiona do przodu i lekko chowam głowę. Przelatuje mi przez myśl, że wiele osób taki widok rozczula. Może ich też?

Nie dają się nabrać. Chcę poprawić włosy, ale boję się, że ruch spowoduje wystrzał. Siedzę więc spokojnie i łypię zestrachanymi oczyskami. Oni patrzą się na siebie i milcząco zastanawiają co ze mną zrobić... W końcu brunet mówi, że trzeba sprawdzić czy nie mam podsłuchu. Łysy facet patrzy to na niego, to na mnie. Kiwa głową na tak. Brunet każe mi się rozbierać. CO??? - myślę - NIE! Brunet grozi. Zaczynam cicho płakać i ściągam koszulkę. Później spodnie. Zasłaniam się. Każe ściągać resztę. Nie chcę. Nie mogę. Podchodzi łysy i ogląda majtki. Czyste. Dotyka biustonosza. Wkłada jeden palec pod, od dołu. Drugi na zewnątrz. Bada czy coś znajduje się w materiale. Cała się skulam. Nie chcę tego. Boję się. Serce bije jak oszalałe. Z oczu kapią mi łzy. Krople trafiają prosto na jego ręce. Spogląda na mnie.

I tu sen się kończy, bo pod oknem przejeżdża śmieciarka i mnie wybudza. Ciekawe czy w końcu byłam tym szpiegiem, czy jednak nie?
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.
Awatar użytkownika
Saite Atara
Introrodek
Posty: 10
Rejestracja: 22 gru 2015, 12:17
Płeć: mężczyzna

Re: Dopisz sen

Post autor: Saite Atara »

Paraliż senny jest straszny... Miałem kilka razy, ale zapadły mi w pamięć 2 rodzaje. Jak spałem na plecach to widziałem, czarną wędrującą twarz, a jak na brzuszku głosy należące do trzech osób, ahh... Mega :D

Co do snów hm. Opowiem taki lekko psychodeliczny, otóż był to jakiś rodzaj piwnicy, laboratorium. Był tam naukowiec tak go nazwałem bo miał biały kitel.
Wszędzie były jakieś probówki, mikstury, a na stole operacyjnym naga kobieta, to była jego żona. Naukowiec płakał, z boku jacyś terroryści celowali do niego z broni palnej, a on cały czas płakał, po chwili... On zaczął karmić swoją żonę martwymi płodami, cały czas szlochając przy tym.
Awatar użytkownika
Zour
Introwertyk
Posty: 85
Rejestracja: 10 lis 2012, 17:52
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: von Ohlau

Re: Dopisz sen

Post autor: Zour »

Ten sen miałem ok. 3 lata temu.


O tajemniczym cmentarzu.

We Wrocławiu, w północnej części Śródmieścia znajduje się ulokowany między kamienicami cmentarz. Niewiele osób o nim wie, ale wiadomo tylko, że dzieją tam się dziwne rzeczy. Jedyną drogą jaką można było się do niego dostać prowadziła ukrytym przejścim na stacji Wrocław Nadodrze. Przeczytałem na jakimś forum internetowym, że trzeba uważać, ponieważ w jednym miejscu pojawiają się dziwne psy. Zdobyliśmy też jakimś nieznanym sposobem mapę tego cmentarza. Zauważyliśmy, że w jednym z narożników nekropolii, do którego aby się dostać trzeba było przejść przerz cały obszar, znajdował się... Wysoki Kamień (miejsce znane z legendy o Aargarocie). Ruszyliśmy ze wspomnianego dworca, z peronu, schodami w dół przez jakieś krzaki, później tunelem ceglanym. Ten cmentarz był całkiem zarośnięty krzakami. Budową przypominał labirynt. Na naszej mapie wszystkie obiekty były oznaczone numerami. Rzeczywiście, gdy zbliżaliśmy się do tego nr 7 wybiegły w naszą stronę dwa blade zmutowane psy. Musieliśmy więc wybrać drogę naokoło przez jakieś mauzoleum. Widać było, że od dziesiątków lat nikt tego nie sprzątał.
Dlaczego pacjenci ma oddziale chirurgii są zawsze rozgadani?
Bo są otwarci.
ODPOWIEDZ