Jak już sobie gadamy o tym internecie, to chciałem się przedstawić jako świeżo upieczony użytkownik smartfona. A jak smartfon, to wiadomo, że od mobilengo internetu się nie ucieknie. I tu zaczynają się schodki. Nie lubię podpisywać umów, toteż używam opcji "na kartę". Los rzucił mnie w objęcia Plusa, bo wiele lat temu, poznając pierwszą kobitę, chciałem mieć do niej darmowe rozmowy. A że była w Plusie, to wybór był oczywisty. Jakem introś, zmian nie lubię - jak wdepłem w Plusa, tak w nim tkwię.
Jakiś czas temu, z ciekawości chciałem zobaczyć jak to jest uruchomić transfer danych, nie mając wykupionego pakietu. Uruchomiłem więc, telefon posynchronizował mi jakieś śmieci, pokroju list kontaktów, maili i pogody, po czym rozłączyłem. Zrobiłem tak kilka razy. Licznik danych (Watchdog 3G) pokazał transfer 40kB, a mi z konta zniknęło ok 16 zł :/ Myślę - co jest, ki czort. Według cennika Plusa, transfer 100 kB powinien kosztować 0,29 zł. Rozbój w biały dzień, wiem, ale i tak to nie tłumaczy mojej straty. I tak natknąłem się na artykuł, który tłumaczy, że u większości operatorów internet, niczym impulsy w budkach telefonicznych za komuny, jest naliczany w pakietach po 100kB, zaokrąglanych w górę (
http://www.dobreprogramy.pl/Nabici-w-da ... 36208.html). Czyli że jak mój telefon wyśle zapytanie 1 kB do serwera pogody o synchronizację i otrzyma odpowiedź 1kB, to ja zapłacę jak za 200 kB :/ Teraz wystarczy dodać, że takie programiki synchronizują się średnio raz na godzinkę, 24h/dobę i można zacząć szykować wazelinkę i nastawiać się mentalnie na głęboką i nieprzyjemną penetrację w wiadomy otwór.
Pytanie mam, introśki moje kochane. Ogarniacie coś te demoniczne internety w smartfonach? Jak sobie z tym radzicie? Może jakieś sugestie? Już zdążyłem się zorientować, że Orange chyba nalicza pakiety co 1kB, a nie 100 jak Plus, Play, itd.