Rodzina w dorosłym życiu oraz posiadanie dzieci
- higsa
- Rozkręcony intro
- Posty: 345
- Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Higsolandia
Re: Rodzina w dorosłym życiu
To ja bede trochę bardziej "rozmowna" niż mój poprzednik.
Złożę zeznania choć niechętnie obnażam swe przemyślenia.No więc tak:
Po pierwsze: Małżonką nie zamierzam byc, zupełnie nie interesują mnie oficjalne deklaracje, bo jak ktos kocha to nie zdradzi, a jak nie kocha, to zawsze zdoła sie podzieli soba. Preferuję wolne związki, co nie oznacza częstej zmiany partnera,z natury raczej jestem monogamistką.
Po drugie: Dzieci, nigdy w życiu swoich, ewentualnie mogłabym rozważyć stworzenie jakiejś rodziny zastępczej, ale ja rodzić i przekazywać dalej moich [ułomnych] genów nie mam zamiaru.
Po trzecie: Nie tyle nie potrzebuje związku, ile się go boję. Boję się, że nie bede potrafiła stworzyć nic normalnego, wiecznie nieufna i myśląca, że wszystko co dobre szybko się kończy, osobowość schizoidalna nie pozwoli na zbyt wiele chyba .
Po czwarte: Uważam, że nie spełnie się jako żona i matka, będe sie dusić w tym oficjalnym systemie wartości, choć dla ogółu szczęśliwa [w końcu ma dom, męża, dziceci, czegoż chcieć wiecej? - sarkażmik taki] w środku bym się zamęczyła na śmierc. Natomiast jako ...hmmmm... partnerka [równoprawna partnerka, a nie tylko kobieta wychowujaca dzieci i spełniajaca potrzeby seksualne] jak najbardziej tak, zresztą niezapeszając, może się uda....
Po piąte: "Czy sądzicie, że relacje z rodzicami, doświadczenia zebrane w ciągu życia w domu rodzinnym mają/miały wpływ na postanowienia, plany, marzenia związane z posiadaniem lub nie posiadaniem przez was rodziny?"
Jasne!!!! W końcu to rodzina nas kształtuje.
Po szóste [ i ostatnie]: Rodzina w przyszłości to JA i ON i spelnianie marzeń [tylko jeszcze Jego trzeba do tego przekonać ]
Złożę zeznania choć niechętnie obnażam swe przemyślenia.No więc tak:
Po pierwsze: Małżonką nie zamierzam byc, zupełnie nie interesują mnie oficjalne deklaracje, bo jak ktos kocha to nie zdradzi, a jak nie kocha, to zawsze zdoła sie podzieli soba. Preferuję wolne związki, co nie oznacza częstej zmiany partnera,z natury raczej jestem monogamistką.
Po drugie: Dzieci, nigdy w życiu swoich, ewentualnie mogłabym rozważyć stworzenie jakiejś rodziny zastępczej, ale ja rodzić i przekazywać dalej moich [ułomnych] genów nie mam zamiaru.
Po trzecie: Nie tyle nie potrzebuje związku, ile się go boję. Boję się, że nie bede potrafiła stworzyć nic normalnego, wiecznie nieufna i myśląca, że wszystko co dobre szybko się kończy, osobowość schizoidalna nie pozwoli na zbyt wiele chyba .
Po czwarte: Uważam, że nie spełnie się jako żona i matka, będe sie dusić w tym oficjalnym systemie wartości, choć dla ogółu szczęśliwa [w końcu ma dom, męża, dziceci, czegoż chcieć wiecej? - sarkażmik taki] w środku bym się zamęczyła na śmierc. Natomiast jako ...hmmmm... partnerka [równoprawna partnerka, a nie tylko kobieta wychowujaca dzieci i spełniajaca potrzeby seksualne] jak najbardziej tak, zresztą niezapeszając, może się uda....
Po piąte: "Czy sądzicie, że relacje z rodzicami, doświadczenia zebrane w ciągu życia w domu rodzinnym mają/miały wpływ na postanowienia, plany, marzenia związane z posiadaniem lub nie posiadaniem przez was rodziny?"
Jasne!!!! W końcu to rodzina nas kształtuje.
Po szóste [ i ostatnie]: Rodzina w przyszłości to JA i ON i spelnianie marzeń [tylko jeszcze Jego trzeba do tego przekonać ]
Ostatnio zmieniony 08 sie 2010, 2:36 przez higsa, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Noż wypraszam sobie, ja też czasem jestem rozmowny[np po zmiekczeniu %]hiksa pisze:To ja bede trochę bardziej "rozmowna" niż mój poprzednik.
Złożę zeznania choć niechętnie obnażam swe przemyślenia.
Myślę, że związku z drugą osobą boi się każdy. :wink:hiksa pisze:Po trzecie: Nie tyle co nie potrzebuje związku, ile się go boję. Boję się, że nie bede potrafiła stworzyć nic normalnego, wiecznie nieufna i myśląca, że wszystko co dobre szybko się kończy, osobowość schizoidalna nie pozwoli na zbyt wiele chyba .
Przede wszystkim: nie popadać w formę, nie narzucać sobie niczego. Żyć tak jak wygodnie, nie myśleć o żadnym "duszeniu" się z kimś innym, a wtedy prawdopodobnie nie będzie to odczuwane w ten sposób. :wink:hiksa pisze:Po czwarte: Uważam, że nie spełnie się jako żona i matka, będe sie dusić w tym oficjalnym systemie wartości, choć dla ogółu szczęśliwa [w końcu ma dom, męża, dziceci, czegoż chcieć wiecej? - sarkażmik taki] w śrpdku bym się zamęczyła na śmierc.
Z drugiej strony, jeśli na wstępie już zakłada się, że związek to męczenie się, to może lepiej poszukać innego partnera.
Ehh, co ten feminizm zrobił z kobietami.hiksa pisze: Natomiast jako ...hmmmm... partnerka [równoprawna partnerka, a nie tylko kobieta wycchowujaca dzieci i spełniajaca potrzeby seksualne] jak najbardziej tak, zresztą niezapeszając, może się uda....
Tutaj mam podobne zdanie[co z bólem muszę wyznać . A z przekonaniem drugiej części może być trudno, szczególnie, jeśli jest to osoba bardzo emocjonalna, wiem coś o tym. :wink:hiksa pisze:Po szóste [ i ostatnie]: Rodzina w przyszłości to JA i ON i spelnianie marzeń [tylko jeszcze jego trzeba do tego przekonać ]
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
- higsa
- Rozkręcony intro
- Posty: 345
- Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
- Płeć: kobieta
- Lokalizacja: Higsolandia
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Aha, to chyba dziś wypiłeś sporo, biorąc pod uwagę długość posta,MetalMan pisze:Noż wypraszam sobie, ja też czasem jestem rozmowny[np po zmiekczeniu %]
i z gory przepraszam nie był to zarzut świadomy z mojej strony.
Akurat w moim wypadku to nie jest założenie dotyczące danej, konkretnej osoby, jest to aksjomat odgórny, chyba za dużo we mnie potrzeby wolności i swobody, no ale coż chyba trzeeba bedzie jakis kompromis znaleźć, tylko ze ta druga osoba na kompromisy uczulonaMetalMan pisze:drugiej strony, jeśli na wstępie już zakłada się, że związek to męczenie się, to może lepiej poszukać innego partnera.
Nie skomentuje, bo słow szkoda, [nigdy feministką nie była, nie jestem i nie bede, ale niektorzy przedswtawiciele rodu meskiego, każde wyjscie kobiety z kuchni - nie mowiac juz nic o wyjściu do pubu badz na koncert - uwazaja za objaw feminizmu, nic tylko siąść i płakac]MetalMan pisze:Ehh, co ten feminizm zrobił z kobietami.
Właśnie tego też sie boje , ale mnie w przeciwieństwie do Ciebie to nie śmieszy, bo chyba pierwszy raz w zyciu mi zaczeło zależeć, choć poczatkowo bardzo sie broniłam , ale w moim przypadku nie problem z emocjonalnoscia lecz raczej z jej brakiem i szukaniem na siłe argumentacji wszystkiego co sie dzieje dookoła, a nie wszytsko da rade wytlumaczyc niestety ;(MetalMan pisze:A z przekonaniem drugiej części może być trudno, szczególnie, jeśli jest to osoba bardzo emocjonalna, wiem coś o tym. :wink:
Re: Rodzina w dorosłym życiu
A tam mój, spójrz na swój![wiekszosc mojego to wstawki z panny wypowiedzi :wink: ] :lol:hiksa pisze:Aha, to chyba dziś wypiłeś sporo, biorąc pod uwagę długość posta,
i z gory przepraszam nie był to zarzut świadomy z mojej strony.
hiksa pisze:Akurat w moim wypadku to nie jest założenie dotyczące danej, konkretnej osoby, jest to aksjomat odgórny, chyba za dużo we mnie potrzeby wolności i swobody,
Czyli miałem rację, jak ktoś nie uznaje kompromisu, to lepiej go zostawić, ew dostosować się. Sam tak mam, że w wielu sprawach po prostu jestem w 100% pewny swojego zdania i go nie zmieniehiksa pisze: tylko ze ta druga osoba na kompromisy uczulona
Niech ci będzie: socjalizm. A ogólnie rzecz biorąc to panna w forme wpadła niestety, narzucanie sobie odgórnie, że nie jest się równa mezczyznie[bo kobiety nie sa rowne mezczyznom, ale to powod do dumy raczej] itd...hiksa pisze:Nie skomentuje, bo słow szkoda, [nigdy feministką nie była, nie jestem i nie bede, ale niektorzy przedswtawiciele rodu meskiego, każde wyjscie kobiety z kuchni - nie mowiac juz nic o wyjściu do pubu badz na koncert - uwazaja za objaw feminizmu, nic tylko siąść i płakac]
hiksa pisze:Właśnie tego też sie boje , ale mnie w przeciwieństwie do Ciebie to nie śmieszy, bo chyba pierwszy raz w zyciu mi zaczeło zależeć, choć poczatkowo bardzo sie broniłam , ale w moim przypadku nie problem z emocjonalnoscia lecz raczej z jej brakiem i szukaniem na siłe argumentacji wszystkiego co sie dzieje dookoła, a nie wszytsko da rade wytlumaczyc niestety ;(
No to problem, znam osoby wszystko racjonalizujące, raczej trudno je przekonać. Wróć, przekonać się ich nie da, można tylko troszkę zakrzywić ich poglądy. Z drugiej strony osoby takie mają dobrze przemyślany każdy pogląd, dlatego tak ostro ich bronią. Więc zalecałbym najpierw podejście na sucho do tych poglądów, a póżniej dyskusje, jesli okaza sie niezadowalające
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Dzieci swych nigdy nie mam zamiaru mieč.
W teražniejszych czasach nie potrafię się odnaležč. Teražniejsza moda na zdradę i niestale związki - to nie dla mnie.
Ježeli kogoš kocham to na zawsze i jestem mu wierna.
W teražniejszych czasach nie potrafię się odnaležč. Teražniejsza moda na zdradę i niestale związki - to nie dla mnie.
Ježeli kogoš kocham to na zawsze i jestem mu wierna.
- Inno
- Legenda Intro
- Posty: 1214
- Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa
Re:
Weryfikacja:
Cuda się zdarzają, fajnie.Inno pisze:W sumie nie odczuwam na razie potrzeby bycia w związku, ale wiadomo, to się może zmienić. Tak czy inaczej znalezienie kogoś, kto by mi odpowiadał i kto przy tym wytrzymałby ze mną, to chyba graniczy z cudem. A ja, cholera, w cuda nie wierzę.
To było takie teoretyzowanie. Nie powinnam mieszkać sama, to już wiem, poza tym okazało się, że z właściwym mężczyzną nawet przespanie nocy w jednym łóżku jest wykonalne i do tego przyjemne, tak więc na wspólne mieszkanie jak najbardziej się piszę. Ale własny mój pokój muszę mieć dla higieny psychicznej bezwarunkowo.Inno pisze:Myślę, że jak już bym miała zakładać stały związek to najbardziej chyba pasowałaby mi forma, jak to nazywają, LAT (living apart together), czyli, że ludzie są razem, ale mieszkają każde w swoim mieszkaniu/domu. Albo gdybym miała mieszkać z kimś, to chociaż żebym miała własne mieszkanie gdzieś, do którego zawsze mogłabym pójść albo czasem spędzić tam noc, kilka dni.
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
Re: Rodzina w dorosłym życiu
chcialabym miec kochajacego meza i dwójkę (ewntualnie trójkę) dzieci,
Chciałabym,żeby mój mąż był ekstra,żebyśmy prowadzili dom otwarty,że przyjaciele/znajomi/rodzina mogli wpadać kiedy im się podoba i trochę pogadać i zjeść wspólnie obiad (tak tak,znowu włoskie modele kulturowe xd) Chciałabym,aby nawet zagubieni ludzie mogli wpaść i opowiedzieć swoją historię (nie czułabym się zagrożona bo mój gosciu by był silny xD) . W ogóle to chciałabym poślubić kogoś o innej kulturze,bo multikulti jest mega ;p
Chciałabym,żeby mój mąż był ekstra,żebyśmy prowadzili dom otwarty,że przyjaciele/znajomi/rodzina mogli wpadać kiedy im się podoba i trochę pogadać i zjeść wspólnie obiad (tak tak,znowu włoskie modele kulturowe xd) Chciałabym,aby nawet zagubieni ludzie mogli wpaść i opowiedzieć swoją historię (nie czułabym się zagrożona bo mój gosciu by był silny xD) . W ogóle to chciałabym poślubić kogoś o innej kulturze,bo multikulti jest mega ;p
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Takich słów po studencie etnologii się nie spodziewałem. :wink:bo multikulti jest mega
Ja nienawidzę takich mieszanek z prostej przyczyny. Zabijają wszystkie kultury i tradycje. Krew mnie zalewa jak widzę arabów, którzy bezczelnie rozpanoszyli się po całej Europie. Zero asymilacji, zero poszanowania dla rodowitych mieszkańców Europy. W Polsce jeszcze jest znośnie, ale to co się dzieje na zachodzie wyciska łzy z oczu. Tak jak chrześcijaństwo ponad tysiąc lat temu zniszczyło rodzime tradycje, tak oni teraz je dobijają. Przeraża mnie obojętność chociażby wielu moich rówieśników, którzy mają głęboko w du*** swoje korzenie, kulturę.
Niestety po II WŚ Europę ogarnęła mania na punkcie poprawności politycznej. Z jednej skrajności w drugą. Teraz przyjdzie za to zapłacić.
Pozwolę sobie podsumować dwoma cytatami.
"Tolerance and apathy are the first signs of a dying society." - Arystoteles
"The fascists of the future will be called anti-fascists."
- Winston Churchill
I never found the companion that was so companionable as solitude.
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Wiesz mi nie chodzi o to,aby się pozbywać swojej kultury,ale żaby też poznać inną. Sama też jestem przeciwna zanikaniu innych kultur. Chodziło mi raczej o pozytywne askepkty tego zjawiska. Chciałabym mieć taki dom,w którym paamięta się i szanuję Polską tradycję ale równocześnie jest się otwartym na inne,bo inne kultury po prostu mnie ciekawią(inaczej nie byłabym na tych studiach na których jestem xd)
- jerzok
- Introrodek
- Posty: 24
- Rejestracja: 10 lis 2009, 20:53
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: nad morzem
Re: Re:
Taki model związku byłby dla mnie idealny. Obecnie mam prawie 40-tkę na karku i nadal nie odczuwam żadnej potrzeby wiązania się z kimkolwiek chociaż czasami pojawia się u mnie takie przelotne pragnienie. W takich chwilach przypominam sobie jak szybko mnie męczy towarzystwo innych ludzi tzn. znajomych i co ja miałbym robić z ewentualną małżonką całymi dniami. Dopuszczam możliwość, że partnerka mieszkałaby osobno i raz na parę dni byśmy się spotykali, niestety one wszystkie od razu chciałyby zamieszkać razem. :evil:Inno pisze:Myślę, że jak już bym miała zakładać stały związek to najbardziej chyba pasowałaby mi forma, jak to nazywają, LAT (living apart together), czyli, że ludzie są razem, ale mieszkają każde w swoim mieszkaniu/domu. Albo gdybym miała mieszkać z kimś, to chociaż żebym miała własne mieszkanie gdzieś, do którego zawsze mogłabym pójść albo czasem spędzić tam noc, kilka dni.
Próbowałem parę razy się związać z kobietami, ale bardzo szybko mnie to nudziło i męczyło. Widać nie dla mnie życie stadne i potomstwo.
-
- Wtajemniczony
- Posty: 6
- Rejestracja: 25 paź 2010, 20:45
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Warszawa/Płock
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Dzieci zdecydowanie mieć NIE chcę, dlatego że za nimi nie przepadam. Tzn. wychodzę z założenia że może i są one fajne, jeśli przebywa się z nimi od czasu do czasu, ale nie wyobrażam sobie poświęcać znacznej części swojego życia (i swoich pieniędzy ) na wychowanie dziecka. Nie wspominając już o tym, że to wielka odpowiedzialność, z którą mogłabym sobie nie poradzić. Poza tym na samą myśl o ciąży i porodzie przechodzą mnie dreszcze
Co do bycia w związku, to zdecydowała bym się na LAT, ponieważ dla mnie wspólne mieszkanie to niemal całkowite wyzbycie się swojej niezależności (i to niezależnie od tego, czy żyje się w sformalizowanym związku, czy nie). Poza tym w razie rozstania nie chciałabym zostać bez dachu nad głową A tak w ogóle to na dłuższą metę, to jednak chyba zdecydowałabym się na bycie singielką
Co do bycia w związku, to zdecydowała bym się na LAT, ponieważ dla mnie wspólne mieszkanie to niemal całkowite wyzbycie się swojej niezależności (i to niezależnie od tego, czy żyje się w sformalizowanym związku, czy nie). Poza tym w razie rozstania nie chciałabym zostać bez dachu nad głową A tak w ogóle to na dłuższą metę, to jednak chyba zdecydowałabym się na bycie singielką
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Mam pracę i wynajmuje mieszkanie.Mimo że mam dziewczynę, mieszkam sam...no niezupełnie bo od miesiąca mam kotka . Każdy się dziwi, że mam już 30stkę na karku, a nie chcę się żenic. Zupełnie jakby małżeństwo było jakimś obowiązkiem.Dziewczyna moja bywa u mnie parę razy w tygodniu.Ona nie ma stałej pracy, a nie chce być przeze mnie utrzymywana, więc nie mieszkamy razem.W sumie to nie jest mi z tym tak żle, bo majac związek zachowuje swoją ukochaną tak przeze mnie niezależność.
A co do dzieci, to na razie tego nie widzę.Utrzymanie ich i wychowanie sporo kosztuje, a naprawdę nie jestem zainteresowany pogarszaniem sobie jakości życia.Argumenty co do mojego wieku wcale mnie nie przekonują.
A co do dzieci, to na razie tego nie widzę.Utrzymanie ich i wychowanie sporo kosztuje, a naprawdę nie jestem zainteresowany pogarszaniem sobie jakości życia.Argumenty co do mojego wieku wcale mnie nie przekonują.
- Piorun23
- Intro-wyjadacz
- Posty: 369
- Rejestracja: 28 sty 2010, 12:01
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: z ciemnego boru
Re: Rodzina w dorosłym życiu
A co w tym takiego dziwnego ze człowiek nie chce "papierka" na związek?
http://greenshadow23.deviantart.com/
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
Zapraszam :wink:
Tak jestem smętny jak kurhan na stepie, a tak samotny, jak wicher na morzu
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu, a tak zwinięty, jak żmija w czerepie...
...może lepiej nie wiedzieć, że masz tylko siebie? ...lepiej karmić się "prawdą" że Bóg jest gdzieś... tylko zasnął...
Cynik jest draniem który złośliwie postrzega świat takim, jaki jest, a nie takim, jakim według wiary ludzi być powinien
- Padre
- IntroManiak
- Posty: 627
- Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
- Kontakt:
Re: Rodzina w dorosłym życiu
Nic. Ale kiedy się coś już na serio planuje to brak "papierka" sporo rzeczy utrudnia.Piorun23 pisze:A co w tym takiego dziwnego ze człowiek nie chce "papierka" na związek?
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.