Moja historia

Tutaj możemy zadać pytanie dotyczące konkretnego problemu związanego mniej lub bardziej z introwertyzmem naszym lub innych, poprosić o pomoc, rady, wskazówki.
marcinn
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 05 paź 2011, 21:02
Płeć: nieokreślona

Moja historia

Post autor: marcinn »

Czesc..Chciałbym wam opowiedziec swoja historie przegranego zycia. Moje pierwsze wspomnienia jakie mam zawsze byly radosne, czułem sie normalnie, a trwało to do mniej wiecej 15 roku zycia.(teraz 20) Dzieki tym wspomnieniom jeszcze sie jakos trzymam. Wiem jak to jest miec znajomych, jak to jest szczerze sie smiac. Nigdy nie byłem odludkiem w szkole podstawowej i gimnazjum. Za to widziałem osoby, które takie były, absolutnie się z nich nie smiałem, z reszta teraz sie wyrobiły i maja się lepiej ode mnie. Potem nastały dla mnie ciężkie czasy, ktore trwaja do dzisiaj. Nie mam fobii społecznej, potrafie normalnie załatwiać jakies sprawy na mieście, wykonać telefon, zapytac się o coś wykładowcy na studiach. Moim problemem jest to, że nie umiem się zachowywać normalnie w grupie ludzi. Boje sie okazywać emocjie. Jestem uwięziony tak jakby w swoim ciele, którego wręcz nienawidzę bo stoi mi na przeszkodzie, żeby być tą wersja siebie, jaką myślałem (od poczatku do mniej wiecej 15lat), że jestem. No, ale życie brutalnie zweryfikowało moje wyobrażenia i musze grać role "pod swój wygląd". A wygląd mam taki, który mnie dyskwalifikuje kompletnie, cały czas porównuje się do innych ludzi, i nie moge znaleźć kogoś podobnie co ja dziwnego. Czasem myśle, że gdybym nie znał swojego odbicia,zniknęłyby moje problemy. Nie mogę się ubrać tak jakbym chciał bo mi to nie pasuje. Wiele rzeczy mi nie pasuje. Zostałem tak jakby wciśniety w ramy, tak jak nieraz mowi sie ze aktor jest "zaszufladkowany". Ja podobnie. Jak przypomne sobie podobnych do mnie ludzi(czyli takich bezplciowych, bez wyrazu,zamulonych, takich jak z tego obrazka popularnego kiedys na demotach: http://demotywatory.pl/10911/Jest-kompot to są to osoby może i szczęśliwe ale zyja w swoim swiecie,ksiazki czytaja,wiersze pisza,tacy romantycy, no bo to pasuje do ich wyglądu. I jesli ludzie mnie takiego widza, wtłaczaja mnie w takie ramy, a ja sie niepotrafie przedtym bronic..I w koncu sam taki się staje. Gdybym tylko od poczatku taki był, ale to spadło na mnie nagle, mam taką twarz niezachecajacą, taką nieokreśloną nie wiem jak to nazwać, niewyraźną. I przez ten przeklety mechanizm błednego koła, sprzezenia zwrotnego, skutku i przyczyny, moj wyglad wplywa na moje zachowanie. Dlaczego tak jest? Juz przeczytalem tyle ksiazek, fachowych analiz, o proporcjach twarzy i wogole takich niuansow, które wpływają na postrzeganie drugiej osoby, że doszedłem do wniosku, że wygląd jest jednak najwazniejszy. Zastanawiając się nad tym zauważyłem, że ludzie podobni do siebie, mają podobne zachowania. Wkurza mnie ta niemoc, że niektorzy ludzie dostali od natury fajny wygląd i nie muszą się starać, i to, ze jest to taka brutalna oczywista prawda, bezlitosna wręcz.Wogole wierzę, że bez zmiany wyglądu nie mozna zmienic charakteru, i że czlowiek już w chwili urodzenia ma zapisane jaki bedzie(pomijam jakies patologie środowiskowe, ktore i tak sa wyjątkiem potwierdzjacym regułę). To na tyle narazie. Napiszcie co myślicie o mojej powyzszej teorii
Schmalzler
Introwertyk
Posty: 121
Rejestracja: 25 maja 2011, 17:36
Płeć: nieokreślona

Re: Moja historia

Post autor: Schmalzler »

Ale przed tym piętnastym rokiem życia wyglądałeś zupełnie inaczej?
Nie znam Ciebie ani twojej sytuacji, więc nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że chrzanisz - ale wyrażę takie nieśmiałe przypuszczenie.

Piszesz, że zostałeś wciśnięty w jakieś ramy - przez kogo? Znam ludzi z NAPRAWDĘ przeciętnym (delikatnie mówiąc) wyglądem, którzy jakoś nie dali się w ten sposób zaszufladkować. Nie chcę zabrzmieć jak pierwsza strona cudownego pseudo-psychologicznego podręcznika - ale 'jesteś tym, kim myślisz, że jesteś, (Luke).' Jeśli stwierdzisz, że z racji wyglądu powinieneś potulnie przyjąć rolę życiowego ćwoka - to się nim staniesz i tyle.

Nie ubierasz i nie zachowujesz się tak, jak byś chciał, bo według Ciebie (i ewentualnie tej niemiłej, grubej dziewczyny, która wytknęła Ci to w podstawówce - strzelam) wyglądasz ponadprzeciętnie dziwnie? No to nic dziwnego, że inni Cię tak odbierają.

A może wcale tak nie myślą? Uwierz mi, że ludzie nie myślą o Tobie połowy tego, co im przypisujesz. W większości pewnie mają gdzieś to, jak wyglądasz. Pocieszająca myśl na dziś - prawdopodobnie wcale nie obchodzisz ich tak, jak myślisz.

Rzekł Schmalzler bezwstydnie popijając (o zgrozo!) kompot.
Keep talking, I'm diagnosing you.
Awatar użytkownika
MetalMan
Intromajster
Posty: 507
Rejestracja: 17 paź 2009, 20:48
Płeć: nieokreślona

Re: Moja historia

Post autor: MetalMan »

Za przeproszeniem: pieprzysz.

1. To nie inni Cie postrzegają przez Twój wygląd, tylko przede wszystkim Ty to robisz.
2. Znam wiele przeciętnych osób[np mnie? :roll: ], którzy mimo przeciętnego wyglądu potrafią przyciągnąć do siebie innych. Dziwnie zabrzmiało... ale cóż, nie chce mi się kasować, interpretacja dowolna. :twisted:
3. Ładni mają łatwiej, nie ma się co oszukiwać, ale łatwiejszy mają tylko start, w końcu od któregoś momentu uroda schodzi na drugi plan, ważniejsze stają się cechy związane z rolą, którą Ci ludzie dla nas pełnią.

Swoją drogą: jaki tu jest związek z introwertyzmem? Od jakiegoś czasu na forum panuje moda na wypłakiwanie swojego życia, nie rozumiejąc, że z introwertyzmem nie ma to nic wspólnego.

Napisał wujek MM, wstydnie popijając Pepsi. :twisted:
"Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności... nie znane w żadnym innym ustroju"

"The nine most terrifying words in the English language are: 'I'm from the government and I'm here to help.'"
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Moja historia

Post autor: Padre »

Mirmiłujesz. I to że nie wyglądasz jak wyfotoszopowany gostek z okładki kolorowego pisemka przeszkadza Ci we... właściwie czym? Na moje niekształcone oko masz solidny problem z poczuciem własnej wartości. Nie da się ukryć, że ci klasycznie piękni mają łatwiej na początku (i są nawet na to kwity, tylko szukać mi się nie chce), ale w ostatecznym rozrachunku wygląd jest naprawdę sprawą drugorzędną. Na modela się raczej nie wybierasz?

Howgh! Rzekła Czerwona Twarz, ukradkiem dopijając poranną kawę (iii tam, takie zlewki rozpuszczalne)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Moja historia

Post autor: higsa »

Szanowny Marcinnie
Towarzysze z forum, wypowiadający się przede mną, mają całkowitą rację, co nie oznacza, że się z nimi zgadzam.
Nie będę więc pisała na temat tego, że brzydsi mają gorzej, bo to farmazony...

Ale zastanawiam się jak ktoś, kto ma 20 lat, czyli przy dobrych wiatrach przeżył raptem 1/4 swojego życia, może stwierdzić już, że je przegrał.
Jedyne co mogę stwierdzić, że życie nie dało Ci jeszcze porządnego kopa w tyłek [i oby nie dało nigdy].
Wierz mi, że kiedyś będziesz się z tego śmiał.
A problem z asertywnością można [podobno] leczyć, u psychologów wszelkiej maści i specjalności.
Forum Ci w tym za bardzo nie pomoże, bo Twój problem prędzej wiązała bym z neurotyzmem [a kysz zmoro!] niż z introwertyzmem.
Introwertycy to w większości szczęśliwi ludzie :wink:


Napisała, pijąca jak zwykle zimną zieloną herbatę higsa.
[Kiedy nastanie ten czas, że znajdę czas i wypiję ją ciepłą, no może chociaż letnią?]

P.S. Mój wygląd zupełnie nie odpowiada mojej osobowości, a co gorsza, moja osobowość jest sprzeczna z moim charakterem i żyję. :mrgreen:
marcinn
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 05 paź 2011, 21:02
Płeć: nieokreślona

Re: Moja historia

Post autor: marcinn »

higsa pisze: A problem z asertywnością można [podobno] leczyć, u psychologów wszelkiej maści i specjalności.
Forum Ci w tym za bardzo nie pomoże, bo Twój problem prędzej wiązała bym z neurotyzmem [a kysz zmoro!] niż z introwertyzmem.
Introwertycy to w większości szczęśliwi ludzie :wink:
Tak, są szczęśliwi bo żyją we własnym świecie, tak samo wmawiają psycholodzy, że jesteś super bla bla, szkoda, ze mowia to kazdemu, czaruja rzeczywistosc. Nie wziąłem sobie tego wszystkiego z palca. Często mi sie zdarzaja nieprzyjemne rzeczy. Na dworcu gdzie jest miliard ludu, jakiś menel zawsze do mnie podejdzie, po prostu zawsze, chociaz pcham sie do ludzi, zeby sie wmieszac w tłum, to taki zul zawsze mnie sobie obiera za cel. W końcu nie wytrzymuje i mowie spierda... albo coś, choć przeczytałem i wiem, ze agresja sie maskuje brak asertywnosci, ale to zawsze mnie doprowadza do szału bo, tak jak w innych przypadkach zyciowych, jak mowie "nie" to wszyscy to biora z poblazaniem. Wkurza mnie taka rzecz, ze człowiek bez znajomych musi zyc dobrze z otoczeniem bo sobie narobi wrogów, a przyjacioł nie ma, ktorzy by za nim staneli. Wcale nie jestem neurotykiem z urodzenia, z przymusu. Jak widze normalnych ludzi, ktorych nic nie cieszy to mam ochote im przywalic, bo maja cos czego ja nie mam i tego nie wykorzystuja,a ja bym sie chetnie zamienil.
higsa pisze:P.S. Mój wygląd zupełnie nie odpowiada mojej osobowości, a co gorsza, moja osobowość jest sprzeczna z moim charakterem i żyję.
No to chyba powinnaś mnie zrozumieć. Oto mi chodzi
IKM
Introrodek
Posty: 21
Rejestracja: 31 gru 2010, 20:56
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w6

Re: Moja historia

Post autor: IKM »

marcinn pisze:Jak widze normalnych ludzi, ktorych nic nie cieszy to mam ochote im przywalic, bo maja cos czego ja nie mam i tego nie wykorzystuja,a ja bym sie chetnie zamienil.
Ty natomiast masz coś czego nie ma wymieniony przez ciebie żul. Zamień się z chińczykiem, on będzie czerpał z twojego życia pełnym rękoma. Wielu ludzi jest zmuszona żyć w warunkach, których ty nawet nie jesteś w stanie sobie uzmysłowić. Naucz się czerpać szczęście z tego co posiadasz, a jeśli wykracza to poza twoje zdolności to sięgnij po więcej.
Schmalzler
Introwertyk
Posty: 121
Rejestracja: 25 maja 2011, 17:36
Płeć: nieokreślona

Re: Moja historia

Post autor: Schmalzler »

Tak, są szczęśliwi bo żyją we własnym świecie, tak samo wmawiają psycholodzy, że jesteś super bla bla, szkoda, ze mowia to kazdemu, czaruja rzeczywistosc. Nie wziąłem sobie tego wszystkiego z palca.
Cóż za dogłębna analiza introwertycznego poczucia szczęścia. Opublikuj, Nobel czeka.
Byłeś kiedyś u prawdziwego psychologa czy tylko usłyszałeś o tym w TV?

Na Twoje problemy polecam siłownię. I psychologa ewentualnie.
Keep talking, I'm diagnosing you.
Awatar użytkownika
K-PAX
Introwertyk
Posty: 81
Rejestracja: 08 lis 2010, 16:06
Płeć: nieokreślona

Re: Moja historia

Post autor: K-PAX »

Marcinie, spójrz na tego tłustego warchlaka na nagraniu poniżej:

http://www.youtube.com/watch?v=f7vM9yo9 ... re=related

Jest z natury obleśny i źle ubrany z wyboru, a jednak... w jego wnętrzu płonie ogień!

Wielu ludzi poddaje się swojemu wyglądowi. Spasione dziewczyny są nieśmiałe, brzydkie czytają Hessego i mają bogate życie wewnętrzne. Sam kiedyś uknułem teorie, że brzydkie dziewczyny są... inteligentniejsze, ha! Jasne, to nie reguła, ale myślę, że... część brzydkich staje się obiektem żartów rówieśników, już za młodu wycofują się nieco ze społeczeństwa, szukają pocieszenia w literaturze... I tak oto CZĘŚĆ odnajduje pocieszenie w samotności, refleksji i życiu wewnętrznym. Tak, wygląd determinuje, to kim jesteśmy, jak jasna cholera. Marcinie, spójrz jednak jeszcze raz na tego spaślaka na nagraniu! Nawet jak jesteś brzydki, możesz wypiąć dumnie klatę i nie wiem, np. spluwać z pogardą na bliźnich? Jeżeli ludzie zobaczą charyzmatycznego gościa o wyglądzie geeka, to wzbudzi w nich zmieszanie i niepewność... i wtedy, wtedy masz kilka sekund na skuteczny atak!

Czy widzisz w tym jakiś sens?
INTJ, 5w4
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Moja historia

Post autor: higsa »

marcinn pisze:No to chyba powinnaś mnie zrozumieć.
No ale chyba jednak nadal nie rozumiem. :wink:
marcinn pisze:Wkurza mnie taka rzecz, ze człowiek bez znajomych musi zyc dobrze z otoczeniem bo sobie narobi wrogów, a przyjacioł nie ma, ktorzy by za nim staneli.
Na pewno nie masz?
Wydaje mi się, że prawdziwych znajomych, akceptujących Ciebie jako Ciebie, dostrzeżesz dopiero gdy przestaniesz się "przypodobywać" wszystkim na siłę.
Bo żeby zaakceptowali Cię inni, musisz najpierw zaakceptować sam siebie.
Naucz się mieć wyjeba*e na to co myślą/mówią/wydaje Ci się, ze mówią ludzie.
Włącz tryb olewania. I przy okazji pozbędziesz się agresji
A bezcennym jest usłyszeć: "Wiesz, że zyskujesz bardzo przy bliższym poznaniu?"
marcinn pisze:Wcale nie jestem neurotykiem z urodzenia, z przymusu.
Z tego co wiem, to za neurotyzm odpowiada pewna sekwencja genów, więc musiałeś, chcąc nie chcąc, mieć już zadatki od poczęcia na coś co sie wykształciło.
Bo szczerze, to nadal nie rozumiem o co Ci chodzi, co Cię boli.
Masz tyle ile nie jeden chciałby mieć, a nie potrafisz tego docenić.
marcinn
Zagubiona dusza
Posty: 3
Rejestracja: 05 paź 2011, 21:02
Płeć: nieokreślona

Re: Moja historia

Post autor: marcinn »

Nie moge miec wyjeb*ne na to co myślą inni bo zostane zupełnie już odstawiony na margines, chce się asymilować z grupą, na pewno nikogo marzeniem nie jest żeby być samotnikiem, jakbyście mogli za pomocą jakiegoś guziku wyłączyć introwertyzm, raz na zawsze, to kto by nie skorzystał.Ktoś sie moze pogodzic z taka sytuacja, urzadzic sie w tym zyciu, odnalezc się, ale ja sie nie chce pogodzic, to tak jakby sie poddac. Rodzi to u mnie ogromna frustracje, inaczej sobie siebie wyobrazałem np. w wieku 10 lat. Mieliscie tez tak?
@higsa: ja nie wierze w jakies interpretacje genowe, że geny same w sobie warunkuja jakieś cechy charakteru, to jest smieszne, według mnie wygląd czyli fenotyp wpływa na charakter, jak nie od dziecinstwa to od chwili kiedy czlowiek dorasta i zaczyna dostrzegac swoje wady i zalety, jak był małym pryszczatym grubasem a z czasem wyładniał, to co ? juz na zawsze zostanie, załóżmy, molem ksiazkowym czy zacznie korzystac z wygladu i stawac sie fajnym, przebojowym? Jak ktos jest ladny i jest introwertykiem ( o ile WOGOLE sa takie przypadki) to to jest dopiero czysty problem natury psychicznej.
Schmalzler
Introwertyk
Posty: 121
Rejestracja: 25 maja 2011, 17:36
Płeć: nieokreślona

Re: Moja historia

Post autor: Schmalzler »

Mieć "wyjeb*ne" nie oznacza olewania grupy, tylko spojrzenie na siebie z nieco większym dystansem, jeśli wiesz, o co chodzi. Jeśli nie, to może jednak ten psycholog?
Jak ktos jest ladny i jest introwertykiem ( o ile WOGOLE sa takie przypadki)
Wyglądam ponoć dość ekstrawertycznie. Widocznie mam 'problem natury psychicznej' (albo się mylisz, ale jakże to...). Mylisz introwertyzm z niskim poczuciem wartości.
nie wierze w jakies interpretacje genowe
Nauka mówi: "mylisz się". Spór toczy się o przewagę genów lub środowiska. Samo istnienie związku genów z osobowością jest - wg mnie i większości świata nauki - pewne i raczej dobrze udokumentowane.

Wydaje mi się, że nie przeczytałeś postów powyżej. Przypisujesz zbyt dużą wagę do wyglądu - większość z nas zna wesołych, odnoszących sukcesy 'brzydali'. Problem tkwi chyba, w dużej mierze, gdzie indziej.
Keep talking, I'm diagnosing you.
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Moja historia

Post autor: Padre »

marcinn pisze: ja nie wierze w jakies interpretacje genowe, że geny same w sobie warunkuja jakieś cechy charakteru, to jest smieszne
Jakież to szczęście, że Twoje przekonania nie zmieniają praw natury.
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
higsa
Rozkręcony intro
Posty: 345
Rejestracja: 20 wrz 2009, 20:49
Płeć: kobieta
Lokalizacja: Higsolandia

Re: Moja historia

Post autor: higsa »

marcinn pisze:jak był małym pryszczatym grubasem a z czasem wyładniał, to co ? juz na zawsze zostanie, załóżmy, molem ksiazkowym czy zacznie korzystac z wygladu i stawac sie fajnym, przebojowym?
Najzwyczajniejsze w świecie kompleksy, które Cię ograniczają.
Masz więc trzy wyjścia:
Albo nabierzesz dystansu do siebie i swojej osoby i przestaniesz tak krytycznie patrze na swoją fizyczność,
Albo pójdziesz spotkać się z psychoterapeutą,
Albo zamówisz wizytę u chirurga plastycznego :twisted:
marcinn pisze:Rodzi to u mnie ogromna frustracje, inaczej sobie siebie wyobrazałem np. w wieku 10 lat. Mieliscie tez tak?
W wieku dziesięciu lat nigdy bym nie pomyślała, że będę tym kim teraz jestem.
I bardzo dobrze :D
marcinn pisze:jak był małym pryszczatym grubasem a z czasem wyładniał, to co ? juz na zawsze zostanie, załóżmy, molem ksiazkowym czy zacznie korzystac z wygladu i stawac sie fajnym, przebojowym?
Czy Ty proponujesz "fizyczną prostytucję" każdemu kto jako tako wygląda i może się pokazać wśród ludzi?;>
marcinn pisze:Jak ktos jest ladny i jest introwertykiem ( o ile WOGOLE sa takie przypadki)
Tu pojechałeś po bandzie.
Ja znam przynajmniej kilku, którzy zamiast szlajania się po imprezach i wyrywania dziewczyn wolą poczytać książkę, albo posiedzieć w samotności i podumać nad [bez]sensem losu. :wink:


Nadal Cię nie rozumiem i chyba nie zrozumiem. Ot, już taka nierozumna istota ze mnie, niczym pewien miś... :roll:
Się wylogowuję z tematu
ODPOWIEDZ