Introwertyczne dzieciństwo
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Introwertyczne dzieciństwo
Kiedy byłem mały miałem tak ze 3-5 kolegów, tyle że każdego spotykałem osobno, ewentualnie po dwóch na raz. Zwykle we dwóch czy trzech bawiliśmy się na podwórku, dokonywaliśmy aktów wandalizmu, rozmawialiśmy, udawaliśmy się na wyprawy po dachach i po wertepach.
Pamiętam, że bardzo dużo czasu albo byłem z kimś albo w bardzo małej grupie.
Czy ktoś jeszcze ma doświadczenia, gdzie w introwersja nie była niczym dziwnym w dzieciństwie?
Pamiętam, że bardzo dużo czasu albo byłem z kimś albo w bardzo małej grupie.
Czy ktoś jeszcze ma doświadczenia, gdzie w introwersja nie była niczym dziwnym w dzieciństwie?
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Ja tworzyłam sobie trzyosobowe grupki lub zaprzyjaźniałam się z wybraną osobą. Taki "model" relacji z ludźmi pozostał mi do dziś.
Rodziców zawsze dziwiło, że zamykałam się w pokoju i w sterylnej ciszy bawiłam się samotnie swoimi zabawkami. Poza tym detalem nie zachowywałam się jakoś szczególnie dziwnie, wtedy potrafiłam zrównoważyć kontakty z rówieśnikami oraz czas na przebywanie w swoim świecie :wink:
Rodziców zawsze dziwiło, że zamykałam się w pokoju i w sterylnej ciszy bawiłam się samotnie swoimi zabawkami. Poza tym detalem nie zachowywałam się jakoś szczególnie dziwnie, wtedy potrafiłam zrównoważyć kontakty z rówieśnikami oraz czas na przebywanie w swoim świecie :wink:
Proud to be quiet in a noisy world
4w5 INFP INFj
4w5 INFP INFj
-
- Pobudzony intro
- Posty: 160
- Rejestracja: 18 wrz 2013, 17:23
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyczne dzieciństwo
W dzieciństwie byłem w 8 osobowej paczce - 6 dziewczyn i 2 chłopaków i spotykaliśmy się na naszym wspólnym podwórku. Ech, te wołanie za oknem zamiast używania domofonu, wspólne zainteresowania pokemonami. To były moje najlepsze lata życia i nie wykazywałem żadnych zachowań, w których mogłem za mało mówić. Ale podczas podstawówki wyprowadzili się, każdy w inną stronę a ja nawet ich nazwisk nie znałem.
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyczne dzieciństwo
No ba, jak byłem mały to też biegałem ze znajomymi po dachach, zwłaszcza garaży (parkour wersja semi-pro ), albo łaziliśmy po placu budowy HIT-u (bo wtedy to jeszcze nie było TESCO, to był HIT ), przy czym aktów wandalizmu nigdy nie dokonywałem (no chyba że rzucanie mirabelek pod koła samochodów można uznać za takowy ). Ale przechodząc do sedna tematu - w dzieciństwie miałem raczej niewielu znajomych (bo i niewielu było na tyle odważnych, aby odwalać takie maniany ).
- nika
- Introwertyk
- Posty: 117
- Rejestracja: 17 cze 2013, 20:14
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 4w5
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyczne dzieciństwo
W dzieciństwie bawiłam się z młodszą siostrą, puzzle, szycie ubranek dla lalek
Sama wymyśłałam różne zajęcia, między innymi łażenie po nasypie i jazda na wrotkach i deskorolce
Sama wymyśłałam różne zajęcia, między innymi łażenie po nasypie i jazda na wrotkach i deskorolce
- Coldman
- Administrator
- Posty: 2681
- Rejestracja: 07 lip 2014, 2:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: Szajs
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Introwertyczne dzieciństwo
W dzieciństwie w zerówce miałem 1 kolegę . Rodzice byli kolegami i tak się poznaliśmy . Cały czas się trzymaliśmy razem . Pani mówiła że jesteśmy najgrzeczniejsi z klasy, trwało to tak do 2 albo 3 klasy , gdy już nabrałem dobrego kontaktu z chłopakami , potem zaczęła się laba figle , uwagi tez były i tak do 6 klasy. Zaczołem wtedy oddalać się od kolegi który był najgorszym rozbójnikiem z klasy , same uwagi , jedynki , miał inne zainteresowania , ciągło go dziewczyn. Ja tam jednak mimo już swobody kontaktu , ograniczałem się do chłopaków , zachowanie miałem celujące [ Nadciągnięte za to bo się dałem wrobić w sztandar ], byłem prysmusem ze średnią 4,71 . O gimnazjum nie wspomne bo to nie dawne lata , ale też dużo się działo
Re: Introwertyczne dzieciństwo
W dzieciństwie bawiłam się głównie z moją siostrą. nie potrzebny był nam ktoś jeszcze do paczki, nie wykazywałyśmy zainteresowania zabawą z innymi dziećmi np. na podwórku. W podstawówce znalazłyśmy sobie jeszcze jedną koleżankę, potem było ich już trochę więcej, ale zawsze była to niewielka liczba.
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Zaś ja miałem wczesne dzieciństwo ekstrawertyczne i to bardzo (zabawa poza przedszkolem i podstawówką z 10 dziećmi codziennie). Z czasem z przyczyn ode mnie w większej mierze niezależnych zamieniało się w introwertyczne aż osiągnęło apogeum w czasie gimnazjum/liceum. Może kiedyś więcej o tym napiszę.
Uważam, że dzielenie dzieciństwa na intro lub ekstrawertyczne jest bezsensowne co najzwyczajniej głupie. Ponieważ ile takie dziecko przeżyło, ile ma doświadczeń? Jak bardzo przez nie ma ukształtowany charakter? Wszystkie dzieciństwa generalnie wyglądają bardzo podobnie. Tak samo uważam, że ludzie rodzą się identyczni - no poza małymi czynnikami genetycznymi, ale chodzi tutaj o psychikę. Problem katalogowania intro/ekstra pojawia się z pierwszym kontaktem z obcymi. Przypadać to może na okres, tak mi się wydaje, gimnazjum. Wtedy dopiero można co nie co powiedzieć konkretnego, ale to za mało, żeby wydawać ugruntowane sądy.
Uważam, że dzielenie dzieciństwa na intro lub ekstrawertyczne jest bezsensowne co najzwyczajniej głupie. Ponieważ ile takie dziecko przeżyło, ile ma doświadczeń? Jak bardzo przez nie ma ukształtowany charakter? Wszystkie dzieciństwa generalnie wyglądają bardzo podobnie. Tak samo uważam, że ludzie rodzą się identyczni - no poza małymi czynnikami genetycznymi, ale chodzi tutaj o psychikę. Problem katalogowania intro/ekstra pojawia się z pierwszym kontaktem z obcymi. Przypadać to może na okres, tak mi się wydaje, gimnazjum. Wtedy dopiero można co nie co powiedzieć konkretnego, ale to za mało, żeby wydawać ugruntowane sądy.
- Irracjonalny
- Pobudzony intro
- Posty: 159
- Rejestracja: 14 wrz 2014, 21:12
- Płeć: mężczyzna
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Ze mną było podobnie.CzapekLodu pisze:Zaś ja miałem wczesne dzieciństwo ekstrawertyczne i to bardzo (zabawa poza przedszkolem i podstawówką z 10 dziećmi codziennie). Z czasem z przyczyn ode mnie w większej mierze niezależnych zamieniało się w introwertyczne aż osiągnęło apogeum w czasie gimnazjum/liceum.
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Wydaje Ci się, że tak jest, bo akurat u Ciebie zaczął się w tym okresie kształtować i nasilać introwertyzm. Według mnie jest to kwestia indywidualna. Naprawdę uważasz, że dzieciństwo nie może ukształtować charakteru? W moim przypadku to właśnie ono wpłynęło na moją introwertyczną naturę.Nestor pisze:Zaś ja miałem wczesne dzieciństwo ekstrawertyczne i to bardzo (zabawa poza przedszkolem i podstawówką z 10 dziećmi codziennie). Z czasem z przyczyn ode mnie w większej mierze niezależnych zamieniało się w introwertyczne aż osiągnęło apogeum w czasie gimnazjum/liceum. Może kiedyś więcej o tym napiszę.
Uważam, że dzielenie dzieciństwa na intro lub ekstrawertyczne jest bezsensowne co najzwyczajniej głupie. Ponieważ ile takie dziecko przeżyło, ile ma doświadczeń? Jak bardzo przez nie ma ukształtowany charakter? Wszystkie dzieciństwa generalnie wyglądają bardzo podobnie. Tak samo uważam, że ludzie rodzą się identyczni - no poza małymi czynnikami genetycznymi, ale chodzi tutaj o psychikę. Problem katalogowania intro/ekstra pojawia się z pierwszym kontaktem z obcymi. Przypadać to może na okres, tak mi się wydaje, gimnazjum. Wtedy dopiero można co nie co powiedzieć konkretnego, ale to za mało, żeby wydawać ugruntowane sądy.
Najwcześniejsze wspomnienia pochodzą z okresu, gdy miałam 5 lat, może ciut więcej. Pół dnia siedziałam sama w pokoju. Tata pracował wówczas w domu, więc tak jakby go nie było. Zajrzał czasem, żeby sprawdzić, czy żyję . Potrafiłam sobie samodzielnie zorganizować zajęci: rysowanie, puzzle, zabawy lalkami, ogarniałam już wtedy pegasusa, więc miałam co robić. Umiałam całkiem nieźle czytać, a że książek w domu było dużo, to na nudę nie miałam czasu. Popołudniami, gdy brat wracał ze szkoły bawiliśmy się razem, ale bez szału, głównie klocki lego albo jakieś planszówki. I tak czas zlatywał do wieczorynki. Codziennie ten schemat, do tego dochodziły rzecz jasna jakieś spacery, rower w ciepłe dni etc.
W końcu nadszedł dzień, w którym zaczął się mój koszmar: zerówka. Konieczność wyjścia z pokoju, w którym tak świetnie się sama bawiłam. Styczność z innymi dziećmi. Brrr Wiecie, co mnie najbardziej wkurzało? Po śniadaniu, przez jakieś 2-3 godziny, odbywały się zajęcia z nauką czytania, liczenia itp., a że byłam jedyną osobą w grupie, która umiała już czytać, to nudziłam się jak cholera. Gdy przedszkolanka się zorientowała, coraz rzadziej prosiła mnie o odpowiadanie na jej pytania albo o przeczytanie jakiegoś tekstu. Byłam nalepsza, a mimo to czułam, że jestem najgorsza. Słabo. Dramatem były też zajęcia plastyczne. Tak już mam, że jak coś robię, to starannie, od początku do końca na 100%. I jak to się kończyło? Zdenerwowana przedszkolanka pomagała mi w prawie wszystkich zadaniach (pomocy nie potrzebowałam), bo wszystkie dzieci już skończyły. Co z tego, że zrobiły to na odwal się, bo chciały już iść się bawić, a ja chciałam, żeby było ładnie i porządnie? Nic. Kolejne upokorzenie. Na szczęscie ostatnie w ciągu dnia. Ze strony dzieci nic niemiłego mnie nigdy nie spotkało. Może dlatego, że nie nie bawiłam sie z nimi zbyt często. Nie miałam takiej potrzeby. Kiedy jakaś dziewczynka proponowała mi wspólną zabawę, to owszem, nie odmawiałam, ale szybko mi się nudziło. Najczęściej siadałam sobie przy stoliku i rysowałam. ,,Wyłączałam się'' i wyobrażałam, że siedzę w domciu, przy swoim biurku. Sama i w ciszy. I tak zleciało.
W podstawówce i gimnazjum było podobnie. Ciałem w szkole, myślami w domu. Zaczęły się jednak pojawiać ekstrawertyczne zapędy: chciałam mieć dużo koleżanek, należeć do jakiejś grupy. Szybko mi przeszło. Po kolejnym odstawieniu na boczny tor, przez koleżankę, która przyjaźniła się ze mną, tylko wtedy, gdy akurat pokłóćiła się ze swoją przyjaciółką...blablabla wenezuelska telenowela Krótko: zajęłam się sobą i póki co, dobrze na tym wychodzę
Za każdym razem, gdy oddziałuje na mnie zbyt wiele ekstrawertycznych bodźców, stosuję swoją przedszkolną metodę: wyłączam się i wyobrażam, że jestem w domu. Sama. A wokół mnie kojąca cisza. 20 lat i wciąż działa
- Asis
- Intronek
- Posty: 25
- Rejestracja: 18 mar 2015, 16:46
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INFP/ISFP
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Ja miałam jedną, starszą o 2 lata ode mnie koleżankę i z nią głównie spędzałam czas. Teraz w sumie się już w ogóle nie widujemy (studiuje w innym mieście).
Nie wydaje mi się, żeby introwertyzm i ekstrawertyzm były spowodowane jedynie wychowaniem i przeżytymi doświadczeniami. Oczywiście mają one duży wpływ na tworzącą się osobowość, ale już patrząc na małe dzieci można dostrzec różnice: jedne są hałaśliwe, przerzucają swoje zaingteresowanie z jednej zabawki na drugą, a inne potrafią skupić na jednej zabawie. Odpowiednim wychowaniem można wyhamować nieco introwertyczne i ekstrawertyczne zapędy, ale nie da się zrobić z krańcowego introwertyka ekstrawertyka i na odwrót. Chyba, że weźmie sie pod uwagę jakieś mocno traumatyczne przeżycie (wtedy ekstrawertyk może zamknąć się w sobie), ale i tak nasz charakter w jakimś stopniu zależy od genów.
Nie wydaje mi się, żeby introwertyzm i ekstrawertyzm były spowodowane jedynie wychowaniem i przeżytymi doświadczeniami. Oczywiście mają one duży wpływ na tworzącą się osobowość, ale już patrząc na małe dzieci można dostrzec różnice: jedne są hałaśliwe, przerzucają swoje zaingteresowanie z jednej zabawki na drugą, a inne potrafią skupić na jednej zabawie. Odpowiednim wychowaniem można wyhamować nieco introwertyczne i ekstrawertyczne zapędy, ale nie da się zrobić z krańcowego introwertyka ekstrawertyka i na odwrót. Chyba, że weźmie sie pod uwagę jakieś mocno traumatyczne przeżycie (wtedy ekstrawertyk może zamknąć się w sobie), ale i tak nasz charakter w jakimś stopniu zależy od genów.
"Wiecznotrwałe rytuały życia tryskają nieprzerwanie, ludzie piją ciągle ze źródła nadziei, a deszcze bez rynien nieczęsto padają między nimi"
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Raczej przedszkola, tudzież żłobka i zajęcia w pałacu młodzieży.Nestor pisze:Problem katalogowania intro/ekstra pojawia się z pierwszym kontaktem z obcymi. Przypadać to może na okres, tak mi się wydaje, gimnazjum.
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Moje dzieciństwo było koszmarem właśnie z tego powodu, że jestem introwertykiem. Ale nie obwiniam siebie za to - w końcu taki się urodziłem. Problem w tym, że nie potrafię tych wspomnień zapomnieć - a chciałbym.
Re: Introwertyczne dzieciństwo
Moja "rodzina" jest patologiczna na co najmniej 3 pokolenia wstecz i to chyba jedna z większych przyczyn dla której jestem kim jestem.
Re: Introwertyczne dzieciństwo
W dzieciństwie mieszkałam na wsi, była to dziura zabita dechami, o której nawet sam diabeł zapomniał i nie mówił dobranoc. Mam rodzeństwo, a naprzeciwko mieszkało 3 dzieciaków w mniej więcej naszym wieku. Łącznie było nas: 4 dziewczyny, 1 chłopak i mój mały braciszek. Chłopcy mieli ciężko, i jeden i drugi, bo za bardzo nie mieli z kim dzielić "męskich" zabaw, a podobno granie w piłkę z dziewuchami to żadna przyjemność. Nie wiem, nie znam się. W szkole podstawowej w klasie miałam jedną bliską przyjaciółkę i jedną bliską koleżankę, oprócz tego były jeszcze dwie bliskie koleżanki, obie dwa lata starsze. W podstawówce chłopacy w moim wieku nigdy aż tak bliscy mi nie byli, więc nikogo nie wymieniam. Później wyprowadziliśmy się na koniec świata (no dobra, 100 km) i przetrwały tylko dwie znajomości, ale obecnie z nikim nie mam kontaktu.
Jeśli na świętego Prota jest pogoda albo słota, to na świętego Hieronima deszczyk jest albo go ni ma.