Wybuch
Wybuch
Wiele tutaj piszemy o duszeniu w sobie emocji, o tym nieznośnym natęzeniu świadomosci, ktore kazde nam bez przerwy analizować z irytującą skrupulatnością kazdą sprawę. Co najciekawsze, jest w nas tyle uczuć, a inni nie mają o tym pojęcia, bo nie dajemy tego po sobie poznać.
Nurtuje mnie pytanie, czy zdarzylo Wam się kiedyś zmienić ten porządek rzeczy? Czy kiedyś nie wytrzymaliście i wybuchnęliscie, otwierając się calkowiecie lub tylko częsciowo? I w jaki sposob to przebiegało?
Ja wiem z własnego ponurego doswiadczenia, że kiszę w sobie wszystko, wszystko pamiętam, wszystko zauważam i bez przerwy się spalam.
Ostatnio odkryłam, że do czasu... Bywają chwile, choć rzadkie, że pękam, nie wytrzumuje i następuje wybuch. Co najgorsze, kiedy juz wybuchnę ma to przebieg niezwykle silny, nagły, dobitny, no i zaskakujący dla innych, ktorzy nie znają mnie od strony wewnętrznej.
Zazwyczaj milczę, ale kiedy ktoś mnie wkurzy lub rozczaruje, potrafię wygarnąc mu dosadnie calą moją prawdę na jego temat. Oczywiscie bez krzyku, cięta riposta, ironiczne (czasem raniące) słowa. Zastanawia mnie jedno - dlaczego po tym wybuchu czuję się tak strasnzie wypalona...
Czasem myslę, ze introwertycy to istne wulkany. Gdy się juz otwierają, to na calego.
Boję się, ze kiedys tak wybuchnę i będę tego żalowac.
Nurtuje mnie pytanie, czy zdarzylo Wam się kiedyś zmienić ten porządek rzeczy? Czy kiedyś nie wytrzymaliście i wybuchnęliscie, otwierając się calkowiecie lub tylko częsciowo? I w jaki sposob to przebiegało?
Ja wiem z własnego ponurego doswiadczenia, że kiszę w sobie wszystko, wszystko pamiętam, wszystko zauważam i bez przerwy się spalam.
Ostatnio odkryłam, że do czasu... Bywają chwile, choć rzadkie, że pękam, nie wytrzumuje i następuje wybuch. Co najgorsze, kiedy juz wybuchnę ma to przebieg niezwykle silny, nagły, dobitny, no i zaskakujący dla innych, ktorzy nie znają mnie od strony wewnętrznej.
Zazwyczaj milczę, ale kiedy ktoś mnie wkurzy lub rozczaruje, potrafię wygarnąc mu dosadnie calą moją prawdę na jego temat. Oczywiscie bez krzyku, cięta riposta, ironiczne (czasem raniące) słowa. Zastanawia mnie jedno - dlaczego po tym wybuchu czuję się tak strasnzie wypalona...
Czasem myslę, ze introwertycy to istne wulkany. Gdy się juz otwierają, to na calego.
Boję się, ze kiedys tak wybuchnę i będę tego żalowac.
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
- qb
- IntroManiak
- Posty: 736
- Rejestracja: 25 maja 2008, 23:36
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: INFP
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Ja jeśli już to tylko głos podnoszę chociaż często mam po prostu ochotę czymś rzucić. Z reguły mam tak, ze jak już mam coś powiedzieć to zaraz nachodzą mnie myśli o tym, ze nie powinno się tak robić, że nikt nie dał mi prawa do zachowywania się w ten sposób do innych ludzi i zwykle, jeśli już kończy się na najwyżej jednym zdaniu, a później się uspokajam.
Ale wydaje mi się, że bardzo źle postępuję tak czyniąc, bo każdy mnie ma za osobę bardzo podatną na manipulacje, no ale cóż, tak mnie moi rodzice (chociaż oni się tak ewidentnie nie zachowują, jak maja coś powiedzieć to to mówią za co nieraz MI jest wstyd) wychowali i tak też się trochę wychowałem sam.
Ale wydaje mi się, że bardzo źle postępuję tak czyniąc, bo każdy mnie ma za osobę bardzo podatną na manipulacje, no ale cóż, tak mnie moi rodzice (chociaż oni się tak ewidentnie nie zachowują, jak maja coś powiedzieć to to mówią za co nieraz MI jest wstyd) wychowali i tak też się trochę wychowałem sam.
Trust yourself, no matter what anyone else thinks.
iksigrekzet pisze:Po takich wybuchach z reguły mam dobry humor i czuję się oczyszczony, natomiast samo ich występowanie uświadamia mi jedno: trzeba jeszcze pracować nad równowagą i harmonią ekspresji emocji
harmonia ekspresji?! w moim przypadku, to jest prawdziwa męka, tłamszenie w sobie wszystkiego, tyle ze proba zmainy takiego stanu rzeczy konczy się wlasnie beznadziejnym wybuchem, ktorego potem żaluję.
Moze to wynika po prostu z mojego charakteru, a nie faktu, ze jestem intro?
Ausencia, wszystko to co opisalas nosi znamiona tzw. "Porwania Emocjonalnego" opisanego przez psychologow. Dotyczy ono wszystkich ludzi, bez wzgledu na osobowosc; jedyna rzecz ktora rozni I od E polega na tym, ze u I wystepuje to rzadziej, glownie dzieki zaawansowanej intrapersonalnej inteligencji i wiekszej samoswiadomosci.
Dlatego wole introwertykow
Dlatego wole introwertykow
Wybuchy czasami mi się zdarzają. Jednak ktoś musi mnie bardzo zdenerwować, wtedy zazwyczaj mówię co mi ślina język przyniesie i się tym nie przejmuje. Nawet publicznie przeklinam, co normalnie mi się nie zdarza.
Wybuchałem też kiedy ktoś mi uciążliwie dokuczał (fizycznie), chodzi o dziecinne zabawy niektórych kumpli, np. ciągłe szturchanie albo popychanie itp. (tego typu idiotyzmy mnie doprowadzają do szału), wtedy odwijałem w ryj. Zdarzyło mi się to ok. 5 razy. Początkowo dygałem co mi zrobią, ale tylko coś burknęli pod nosem i odchodzili.
Teraz bijatyki już mi się nie zdarzają. Jeśli wybuch, to tylko słowny.
Wybuchałem też kiedy ktoś mi uciążliwie dokuczał (fizycznie), chodzi o dziecinne zabawy niektórych kumpli, np. ciągłe szturchanie albo popychanie itp. (tego typu idiotyzmy mnie doprowadzają do szału), wtedy odwijałem w ryj. Zdarzyło mi się to ok. 5 razy. Początkowo dygałem co mi zrobią, ale tylko coś burknęli pod nosem i odchodzili.
Teraz bijatyki już mi się nie zdarzają. Jeśli wybuch, to tylko słowny.
Re: Wybuch
cóż, mnie bardzo często zdarzają się wybuchy, bo jestem nerwowa, pomimo, że bez wątpienia jestem introwertyczką.
Re: Wybuch
Potwierdzam, że "wybuch" emocji jest możliwy u introwertyka :wink:
Zwykle jak jestem zdenerwowany staram się nie dać ponieść emocjom. Podświadomie czuję, że wybuch może zranić a poza tym nie chcę robić z siebie histeryka.
Konsultowałem kiedyś pewną sytuację u psychologa. Stwierdził, że jądrem problemu jest poczucie kontroli. A właściwie lęk przed utratą kontroli. Być może to pilnowanie się sprawia, że uchodzę za spokojnego człowieka. Są jednak granice cierpliwości, których moja silna wola nie potrafi już dłużej bronić, a wtedy...
Zwykle jak jestem zdenerwowany staram się nie dać ponieść emocjom. Podświadomie czuję, że wybuch może zranić a poza tym nie chcę robić z siebie histeryka.
Konsultowałem kiedyś pewną sytuację u psychologa. Stwierdził, że jądrem problemu jest poczucie kontroli. A właściwie lęk przed utratą kontroli. Być może to pilnowanie się sprawia, że uchodzę za spokojnego człowieka. Są jednak granice cierpliwości, których moja silna wola nie potrafi już dłużej bronić, a wtedy...
- Shamicki
- Introwertyk
- Posty: 119
- Rejestracja: 30 lip 2008, 2:07
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: INTJ
Re: Wybuch
Nie wybucham złymi emocjami, oczywiście czasem się zdenerwuje jak każdy lecz skrupulatna analiza każe mi znaleźć miejsce gdzie tkwi problem a następnie go rozwiązać ("The best way to run from the problem is to solve it") ale nie w agresywny sposób. Większość uważa iż tłumienie emocji jest złe, może prowadzić do zaburzeń i takie tam... Nie jestem tego taki pewien, jak do tej pory najczęściej dostawało mi się w efekcie ich nie tłumienia.
Człowiek tworzy jakąś rzeczywistość, a potem staje się jej ofiarą.
Re: Wybuch
https://www.youtube.com/watch?v=xQzg53mDl9E Kiedy ktoś lub coś daje mi powód do rozważenia tego "wybuchu", to przypomina mi się ta scena (istniejąca jedynie w głowie głównego bohatera), po której jak gdyby nigdy nic umawia się on z inicjatorem owego "wybuchu" na partyjkę golfa ;D
5w4
- Difane
- Rozkręcony intro
- Posty: 313
- Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
- Płeć: mężczyzna
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Wybuch
Coś w tym jest. Sam zresztą określam siebie mianem takiego "człowieka-wulkanu". Zresztą nie będę się z tym krył, że ze mną nie ma żartów, bo jak eksploduję to morduję . Chociaż jeżeli chodzi o negatywne emocje, to z czasem nauczyłem się je jakoś kontrolować. Pamiętam że jeszcze gimnazjum potrafiłem popłakać się przed całą klasą, a w podstawówce w przypływie frustracji kopałem plecaki kolegów i zrzucałem im piórniki z ławki. Raz jeden kolo tak mnie wkurzył, że musiałem później za karę napisać 100 razy "nie będę uderzał głową kolegi o ścianę" .Ausencia pisze:Czasem myslę, ze introwertycy to istne wulkany. Gdy się juz otwierają, to na calego.
W późniejszych latach podobne akcje nie miały już miejsca co nie znaczy, że nie miałem ochoty w pewnych sytuacjach zachować się nieco dosadniej. I przyznam szczerze, że czasami pewne wspomnienia z sytuacji, gdy mogłem coś komuś "wyjaśnić" a tego nie zrobiłem powodują, że towarzyszy mi uczucie niedosytu. Wtedy najczęściej rozgrywam te sceny w myślach jeszcze raz, symuluję "eksplozję" i wyobrażam sobie siebie, jak okładam gościa, łapię go za fraki, wyrzucam za barierki, on spada na głowę, łamie sobie kark. Jest sparaliżowany. Ale gdy już mi to przechodzi to przychodzi uczucie pewnej ulgi, że nie zachowałem się jak w jakimś amerykańskim filmie, bo konsekwencje tak bezwzględnego postępowania mogłyby być dla mnie okrutne.
Na szczęście "wybuchowość" ma dwie strony medalu. Tą drugą jest oczywiście wybuch śmiechu czy radości, które zupełnie nie są mi obce. O śmiechu już kiedyś pisałem. Co do radości to dość powiedzieć, że jako fan futbolu uwielbiam "wydrzeć się" po strzelonej bramce. Tak całkiem do oporu, aż mi gardło puchnie . A co się dzieje jak moja ulubiona drużyna wygra jakiś puchar. Wtedy to potrafię skakać po tapczanie, turlać się po dywanie i tańczyć na stole . Naprawdę. Z radości jestem w stanie zwariować na całego i nie mieć żadnych hamulców. Przy czym jest jeden zasadniczy warunek - muszę być wtedy sam :lol: . Bo nie chciałbym, żeby ktoś zobaczył mnie w takim stanie . Jedyną osobą w obecności której potrafię się cieszyć bez skrępowania jest moja matka, bo ona mnie akurat świetnie zna i rozumie. Inna sprawa, że moja ekspresyjność zbytnio jej NIE cieszy .