Post
autor: grarit » 02 lip 2016, 13:04
Mam takiego bardzo ekstrawertycznego kolegę, który nie usiedzi w domu choćby nie wiem co. Jak czasami gdzieś mieliśmy iść, to był najbardziej wkurzony, że musi zostać. Jak ja gdzieś nie szedłem, to pierwszy rzucał "no i co ty chcesz cały dzień w tym domu robić?". Gdzie mi było w nim najlepiej wtedy. Ktoś pisał na tym forum, że ekstrawertycy potrafią "nawracać" introwertyków, no i ja takim wyciąganiem na siłę się też nie raz spotkałem. Im się włącza jakby...taka krucjata, że trzeba mnie nawrócić, jakbym był jakiś chory, niewierny i w ogóle.
Często od paru osób słyszę "no chodź z nami, będzie z 20 osób, pogramy w jakieś gry imprezowe". Chodzi o np. picie jak najszybciej alkoholu czy coś. No i ja wtedy nie wiem, czy zrobić minę w stylu "noo, faktycznie fascynujące" czy co. Ale trochę mnie to śmieszy.
Najlepsza historia jaką pamiętam, gdzie mnie nazwano dziwakiem i w ogóle jakimś kosmitą, to historia jakoś sprzed kilku lat. Miałem może z 9 lat, pojechaliśmy z babcią i dziadkiem do ich jakiejś rodziny, bardzo niedaleko. Z tym, że ja tej rodziny kompletnie nie znałem i bardzo, bardzo nie chciałem tam jechać. No, ale musieliśmy. Jak usłyszałem, że będzie tam tyle nowych osób, no i jeszcze, że starsze dzieci, które się tam ciągle bawić ze mną będą, to zrobiłem bunt, że ja nawet z samochodu nie wychodzę, bo nie chcę. I wiecie jak się w nim wyspałem? Potem babcia mówiła, że nazwali mnie dziwakiem i w ogóle, że jakiś inny jestem, chory. Aczkolwiek po mnie to spływa do teraz, nawet nie wiem jak Ci ludzie wyglądają, bo się tam nie pojawiam.
Teraz bym tam wszedł, no ale w wieku 18 lat nie musiałbym się bawić, tylko po prostu byśmy sobie pogadali.
Tak w ogóle to lubię spotkania rodzinne, jakoś ze starszymi osobami ja się dużo lepiej dogaduję. Tak po prostu, mogę z nimi gadać o wszystkim. Może dlatego, że wszyscy się znają, bo jak kiedyś kuzyn miał nową dziewczynę, no to moja skrzynia biegów od razu poszła na wsteczny.
Tak mi się jeszcze przypomniało... przez całe przedszkole i podstawówkę mówiono o mnie, że jestem aspołeczny. Jakieś szkolne zabawy, pikniki. Nikt mnie tam nigdy nie widział. A jak byłem, to po prostu szedłem sobie w ciche miejsce i tam siedziałem. "Czemu się nie bawisz?"