Spotkania rodzinne
Spotkania rodzinne
Witam. Jestem nowa, długo zastanawiałam się czy założyć konto, ale jesteśmy tacy podobni... Ciekawa jestem jak to jest z Wami, kiedy musicie pójść na przyjęcie urodzinowe, ogólnie chodzi mi o spotkania rodzinne. Wielkie biesiadowanie, gadanie o tak błahych spawach, które kompletnie mnie nie interesują. Strefa komfortu... pomóc w przygotowaniach czy nie, a co goście powiedzą, a czy wypada. Nienawidzę. Stresuję się, ze zaraz ktoś mnie zapyta o coś przy stole. Muszę udawać , grać szczęśliwą i zainteresowaną. W tym konkretnie momencie być uśmiechniętą. Tyle energii kosztują mnie te spotkania. Witania, pożegnania... a da w policzek całuska, czy poda rękę. Jak mnie oceni, pewnie pomyśli ze smutna. NIE po prostu nie drąż tematu, że w biedronce jest przecena na karkówkę. Historie tak mało ciekawe. Ja też mam masę, ale nie wyobrażam sobie dzielić je z kimś innym oprócz paru osób w moim życiu. Podziwiam ludzi i w sumie im zazdroszczę, że potrafią zacząć tak mało istotny temat. KOGO TO OBCHODZI ? Też tak przechodzicie takie spotkania ? Na pozór pewnie wyglądam na normalną młodą spokojną kobietę, myślę że nawet rodzina nie wiem ze mam ze sobą jakiś problem, a w środku jestem taka zacofana. Tym bardziej w okresie jesiennym, listopad to potęguje, chandra straszna. Wszyscy są tacy otwarci, normalni...zaczyna mnie to irytować, że tak bardzo mi źle przy 90% ludzi których spotykam. Pracuję w miejscu, gdzie mam nieustanny kontakt z klientami, powinnam być z natury otwarta, a ja walczę z tym, udaję kogoś kim nie jestem. Nie obchodzą mnie historie innych ludzi, klientów czy znajomych... ale to nie znaczy ze jestem z kamienia , bo wyję jak usłyszę smutną piosenkę , jestem cholernie empatyczna i wrażliwa, co strasznie utrudnia życie, bo każdy błąd codziennie jest powtarzany w pamięci i zabija ciało, umysł… ale to temat na inny wątek. A urodzinki ZGROZA , życzenia złożyć i zwrócić uwagę solenizanta na parę sekund... masakra. Najlepiej powiedzieć regułkę, dać prezent i uciec. Znacie to ? Chciałabym być taka hop do przodu, ale tego chyba nie da się wyćwiczyć, czas chyba pogodzić się z myślą… JESTEM INTROWERTYKIEM.
- layne
- Introwertyk
- Posty: 68
- Rejestracja: 27 lut 2016, 22:04
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: INTJ
Re: Spotkania rodzinne
Znamy. Siedzenie jak za karę na spotkaniach rodzinnych - najgorzej .
Aczkolwiek powiedziałbym, że w tym przypadku jest to też trochę kwestia zrozumienia samego siebie i swoich reakcji. Wyydaje mi się, że w tym momencie ta energia ucieka Ci bardziej dlatego, że w trakcie tych spotkań sama się nakręcasz i dodatkowo się stresujesz. Ja z wiekiem trochę inaczej podchodzę do takich spotkań i nie są one dla mnie aż takim wyzwaniem jak kiedyś, chociaż wciąż w miarę możliwości wolałbym ich unikać. Jak chyba zresztą każdy.
PS. Poczekaj aż wszyscy kuzyni/kuzynki wezmą ślub i zaczną się pytania kiedy Twoja kolej .
Aczkolwiek powiedziałbym, że w tym przypadku jest to też trochę kwestia zrozumienia samego siebie i swoich reakcji. Wyydaje mi się, że w tym momencie ta energia ucieka Ci bardziej dlatego, że w trakcie tych spotkań sama się nakręcasz i dodatkowo się stresujesz. Ja z wiekiem trochę inaczej podchodzę do takich spotkań i nie są one dla mnie aż takim wyzwaniem jak kiedyś, chociaż wciąż w miarę możliwości wolałbym ich unikać. Jak chyba zresztą każdy.
PS. Poczekaj aż wszyscy kuzyni/kuzynki wezmą ślub i zaczną się pytania kiedy Twoja kolej .
- Kwiatusz
- Wtajemniczony
- Posty: 5
- Rejestracja: 25 lis 2016, 22:43
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: ISFP-T
Re: Spotkania rodzinne
Jeśli chodzi o spotkania rodzinne, to sądze, że są zdecydowanie "łatwiejsze" niż imprezowanie z nieznajomymi. Ponieważ znają Cię i wiedzą czego się po Tobie spodziewać. W moim przypadku nie jest jakieś wyzwanie (jeśli chodzi tylko o rodzinne spotkania), bo czuję że jestem w śród swoich. Uważam, że kluczem tutaj jest samoakceptacja i pogodzenie się z tym jakim się jest. Gorzej jest kiedy inni próbują nas na siłę zmienić.
Poza tym jestem podobny charakterem do taty więdz traktują mnie podobnie do niego
Poza tym jestem podobny charakterem do taty więdz traktują mnie podobnie do niego
To ja
Re: Spotkania rodzinne
Szczerze to juz bym chyba wolała byc na imprezie z grupa nowych osob,niz z ludzmi przed ktorymi musze jakos wypasc. Naprawde ciezko sie zyje majac taki charakter. Layne a z tymi pytaniami to szkoda gadac ,jestem zdania ze wszystko w swoim czasie, a oni tak drecza . Fakt,sama sie nakrecam,bo potem nie ma az tak zle jak przypuszczalam, ale to nie jest normalne zeby glupie urodziny,czy tego typu spotkania tak bardzo wplywaly na moj nastroj i funkcjonowanie...
- Tranquillo
- Intronek
- Posty: 36
- Rejestracja: 26 lip 2015, 22:25
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: INFJ?
Re: Spotkania rodzinne
Znam to uczucie, mam identycznie jeśli chodzi o duże imprezy rodzinne, których zwykle staram się unikać. Na biesiadzie udaję wtedy, że interesują mnie błahe tematy rodzinne jak "Dlaczego Andrzej tak blado wygląda" , "Widziałeś Mietka nowy samochód? Widać, że bity", "Słyszałeś?! Barbara się podobno rozwiodła!" kiwam wtedy głową, jak ta uśmiechnięta maskotka umieszczana w samochodzie. Gdy zaczynam nie wykazywać zainteresowania i siedzę milczący przy stole, wtedy dosiada się jakaś "ciocia klocia" i wypytuje mnie o sprawy prywatne, nienawidzę tego.
Przestałem przejmować się czy wypadnę dobrze, jak goście ocenią mój wygląd i czy po raz kolejny będą wypytywać dlaczego nikogo nie mam.
Jaka rada? Rozluźnij się, weź głęboki oddech i przestań przejmować trywialnymi sprawami, to tylko kilka godzin, które nazajutrz pójdą już w zapomnienie.
Czasem od pewnych problemów nie uciekniemy, więc idź przed siebie niczym Terminator T-800 nieruszany seria pocisków kalibru 5,56mm nie zważając na nic.
Przestałem przejmować się czy wypadnę dobrze, jak goście ocenią mój wygląd i czy po raz kolejny będą wypytywać dlaczego nikogo nie mam.
Jaka rada? Rozluźnij się, weź głęboki oddech i przestań przejmować trywialnymi sprawami, to tylko kilka godzin, które nazajutrz pójdą już w zapomnienie.
Czasem od pewnych problemów nie uciekniemy, więc idź przed siebie niczym Terminator T-800 nieruszany seria pocisków kalibru 5,56mm nie zważając na nic.
Re: Spotkania rodzinne
Da się przeżyć do czasu, gdy ktoś z rodziny wypowiada magiczne zdanie: "To jak, kręci się wokół ciebie jakiś kawaler ?". Pocą się ręce, ciśnienie 1000, siostra złośliwe odpowiada "akurat! xd".
Edycja 2016 nadciąga ;p
Edycja 2016 nadciąga ;p
- metalowymateusz
- Stały bywalec
- Posty: 243
- Rejestracja: 17 lut 2016, 23:14
- Płeć: mężczyzna
- MBTI: INTP
Re: Spotkania rodzinne
Ja tam zawsze się ustawiam w takim miejscu, żeby do jedzenia było najbliżej i żeby w razie czego łatwo było się wyprosić bez potrzeby przechodzenia koło wszystkich. A dla babcinego obiadku to można te kilka godzin się przemęczyć. Generalnie przez lata nauczyli się, że nie ma sensu mnie męczyć bo i tak za dużo nie wyciągną. Chociaż w tym roku zamierzam spasować wigilię, bo nie chce mi się potem zastanawiać jak to się dzieje, że niby jesteśmy tacy bliscy, ale jednak tacy różni.
Ostatnio zmieniony 27 lis 2016, 16:57 przez metalowymateusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Spotkania rodzinne
A zwykle nie chce mi się za wiele gadać. Jakaś gadka szmatka i kiedy tylko się nadarzy okazja, idę bawić się z dzieciakami. Ostatnio populacja zwiększyła się, więc na żadnym spotkaniu rodzinnym nie brakuje małych kuzynów. Także po standardowych pytaniach o studia, pracę i życie towarzyskie, reszta wieczoru mija całkiem przednio
Re: Spotkania rodzinne
Tak, jesteś introwertykiem i nie ma sensu z tym walczyć. Nie traktuj introwertyzmu jak wadę. Świat został urządzony przez ekstrawertyków podług ich zachowań, co nie oznacza, że jesteśmy gorsi. Ja zbudowałem sobie własne poczucie swojej wartości wg schematu: "W d...e mam to co myślą o mnie inni", "Nie wywyższam się, nie obrażam nikogo, nie krzywdzę, więc chyba jestem OK", a że nie lubię paplania o piedrołach to jest wyłącznie moja sprawa. Czasami mówię wprost, że nie lubię imprez (a wesel wręcz nienawidzę), co spotyka się z niezrozumieniem w stylu: jak można tego nie lubić.tamta_ona pisze: Chciałabym być taka hop do przodu, ale tego chyba nie da się wyćwiczyć, czas chyba pogodzić się z myślą… JESTEM INTROWERTYKIEM.
- Anthrax91
- Pobudzony intro
- Posty: 131
- Rejestracja: 14 maja 2016, 15:53
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 4w5
- MBTI: ISTJ
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Spotkania rodzinne
U mnie takie okazję bywają bardzo rzadko ponieważ rodzina jest skłócona...dziwnym trafem tylko ja jestem pokojowo w rodzinie nastawiony do wszystkich i nie mam z nikim zwady. Jak już się trafi takie rodzinne spotkanie na pierwszą linie obrony idzie odmówienie przyjścia, zazwyczaj działa, ale są sytuację kiedy nie wypada. Wtedy po prostu przychodzę, czasem wplątam się w jakąś mniej lub bardziej ciekawą wymianę zdań i tylko czekam aż nadarzy się dobra okazja żeby ulotnić się z takiej imprezy.
Re: Spotkania rodzinne
u mnie spotkania rodzinne to też ogromna rzadkość, właściwie tylko święta wchodzą w grę. W rodzinie od początku mam opinię oosby wycofanej więc czasem bywa tak, że się po prostu nie odzywam. Rodzina nie patrzy na mnie dziwnie, no może czasem, ale ogólnie są przyzwyczajeni. Ale ja nawet lubię ich słuchać, tylko nie za bardzo wiem o czym rozmawiać.
Re: Spotkania rodzinne
U mnie spotkania rodzine zdarzaja sie tak rzadko, ( raz na kilka lat) wiec nawet jak sie teraz nad tym zastanawiam, to ciezko mi powiedziec czy je lubie czy nie. Z jednej strony jest to jakas tam atrakcja zobaczyc ludzi niby bliskich, ktorych nie widzialam tyle lat, ocenic jak sie zmienili, posluchac co maja do powiedzenia...z drugiej strony tyle patologii zebranej w jednym miejscu ...choc musze przyznac ze niektorzy sie wybili, udalo im sie wyrwac z tego kregu i stwarzaja pozory normalnych. :wink:
- nyarlathotep
- Introwertyk
- Posty: 96
- Rejestracja: 06 wrz 2016, 3:28
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INTP
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Spotkania rodzinne
Osobiście nie znoszę takich spotkań z trzech powodów:
1. Za dużo ludzi. Po prostu nie lubię spędów, tłumów.
2. Ciągłe rozmowy o matkach/żonach/kochankach. Troskliwi mężusie poza własnymi kobietami lub dzieciakami świata nie widzą. Zaiste bardzo oryginalne...
3. Nie znoszę takich gierek. Nie za dobrze odczytuję u ludzi uczucia, ale mogę stwierdzić, że gdyby nie kodeks karny to zamiast wymieniać wyświechtane pogadanki lwia część uczestników zaczęłaby się mordować zastawą stołową. Wyjątkiem byliby ci, którzy najwięcej uwagi poświęcają wysokoprocentowym trunkom. Z drugiej strony - ciekawy byłby widok .
Raz mnie ten show udawania wzajemnej sympatii tak wkurzył, że demonstracyjnie wyjąłem z kieszeni jakiś komputer i zacząłem pisać sobie skrypt.
1. Za dużo ludzi. Po prostu nie lubię spędów, tłumów.
2. Ciągłe rozmowy o matkach/żonach/kochankach. Troskliwi mężusie poza własnymi kobietami lub dzieciakami świata nie widzą. Zaiste bardzo oryginalne...
3. Nie znoszę takich gierek. Nie za dobrze odczytuję u ludzi uczucia, ale mogę stwierdzić, że gdyby nie kodeks karny to zamiast wymieniać wyświechtane pogadanki lwia część uczestników zaczęłaby się mordować zastawą stołową. Wyjątkiem byliby ci, którzy najwięcej uwagi poświęcają wysokoprocentowym trunkom. Z drugiej strony - ciekawy byłby widok .
Raz mnie ten show udawania wzajemnej sympatii tak wkurzył, że demonstracyjnie wyjąłem z kieszeni jakiś komputer i zacząłem pisać sobie skrypt.
Irrecoverable error, bailing out.
C:>_
C:>_
Re: Spotkania rodzinne
Nie są to moje ulubione imprezy, ale z wiekiem jest lżej. Najgorzej było w dzieciństwie, kiedy człowiek tak bardzo wszystkim się przejmował i stresował.
-
- Introrodek
- Posty: 11
- Rejestracja: 02 lip 2016, 1:17
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 5w6
- MBTI: INTJ
Re: Spotkania rodzinne
A ja tu chyba będę wyjątkiem. Jak mam już gdziekolwiek iść na imprezę, to do rodziny. Jest nas mało, do 12 osób gdzieś. Wszyscy się znamy, widzimy w miarę często i mogę z nimi gadać. O byle czym.
Natomiast panika nadchodzi, gdy ktoś przyjdzie, np. z nową dziewczyną. Wtedy najchętniej bym się ulotnił. Szczęśliwie, później już się znamy i mogę czuć luz.
To dziwne. Jakieś wyjścia na miasto, znajomi ciągną, nigdy nie chcę. Nie lubię. Może to przez to, że na mieście spotkasz nieznajomych, a w rodzinie jest swoboda.
Natomiast panika nadchodzi, gdy ktoś przyjdzie, np. z nową dziewczyną. Wtedy najchętniej bym się ulotnił. Szczęśliwie, później już się znamy i mogę czuć luz.
To dziwne. Jakieś wyjścia na miasto, znajomi ciągną, nigdy nie chcę. Nie lubię. Może to przez to, że na mieście spotkasz nieznajomych, a w rodzinie jest swoboda.