No wlasnie tez jestem ciekawa. Nie wiem jak tam statystyki ale dla mnie ani jeden ani drugi podany przyklad nie bylby atrakcyjny. Tak jak napisalam wczesniej, i dalej uwazam ze to prawda wielu facetow ma bardzo uproszczony i nie do konca prawdzywy obraz tego kogo wola kobiety. To nie tak ze kobiety lubia chamow ktorzy ich zle traktuja, ale tez nie tak ze lubia ugrzecznionych pantoflarzy. Zadnych badan na ten temat co prawda nie czytalam, ale cos mi mowi ze statystycznie to takich kobiet o jakich pisze jest najwiecej.Nestor pisze:Wiem, że tak się mówi, ale gdzie te statystyki?Jedno co jest powszechnie wiadome, to że cham jest dla kobiet statystycznie dużo atrakcyjniejszy niż człowiek bardzo uprzejmy. Możemy sobie dywagować, że te biorące chama są "chore"... tylko że jest ich więcej niż tych preferujących grzecznych.
Chłopak introwertyk
Re: Chłopak introwertyk
Re: Chłopak introwertyk
Ale dzieci z normalnych ludzi też zabiegają o zapewnienie akceptacji i miłości. A te z patologicznych rodzin zrobią wszystko? Gdy jest się samemu na świecie jak kołek, to niezależenie od pochodzenia, każdy rozumny człowiek tak będzie robił.
Teraz, w dzisiejszych czasach, bycie singlem ma różne powody, stąd stwierdzanie korelacji takiego statusu z charakterem jest bezsensowne. Nie widzę tak jak dawniej było żadnej presji. Są ładne, brzydkie, mądre, głupie singielki, no ciężko mi cokolwiek stwierdzić.
Odpowiem zatem: do czasu... tak mniej więcej skończenia studiów singielki są z drugiej grupy a po nich z pierwszej.
Odrzucenie dziecka i NADOPIEKUŃCZOŚĆ też charakteryzują rodziny dysfunkcjonalne.
Teraz, w dzisiejszych czasach, bycie singlem ma różne powody, stąd stwierdzanie korelacji takiego statusu z charakterem jest bezsensowne. Nie widzę tak jak dawniej było żadnej presji. Są ładne, brzydkie, mądre, głupie singielki, no ciężko mi cokolwiek stwierdzić.
Odpowiem zatem: do czasu... tak mniej więcej skończenia studiów singielki są z drugiej grupy a po nich z pierwszej.
Odrzucenie dziecka i NADOPIEKUŃCZOŚĆ też charakteryzują rodziny dysfunkcjonalne.
-
- Rozkręcony intro
- Posty: 285
- Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
- Płeć: mężczyzna
Re: Chłopak introwertyk
Podobnie jak ćma uważam, że jednak gwarantuje. Może niekoniecznie stuprocentowe powielanie, ale na pewno jakieś problemy. Ja osobiście stwierdziłem, że skoro mam wadliwe geny i to się perfekcyjnie uwidacznia, w życiu nie pomyślę o przekazywaniu ich dalej. Generalnie polecam. Jestem zdania, że połowa problemów tego świata bierze się z niestosowania takiej zasady. To trochę jakby chcieć wejść na Rysy bez jednej nogi. Pewnie, da się, są i protezy, i ktoś równie dobrze może nas wnieść, tyle że to nadal nic innego, jak brak akceptacji własnych słabości.Nestor pisze:Pochodzenie z rodziny patologicznej zwiększa prawdopodobieństwo kierowania swoją rodziną w ten sam sposób, ale nie gwarantuje powielania wzorców. Prócz tego osoby z takich rodzin mają ogólnie mniejszą szansę na założenie rodziny. skazana na trudniejszy start.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Re: Chłopak introwertyk
A więc jednak się ze mną zgadzasz?że jednak gwarantuje. Może niekoniecznie stuprocentowe powielanie,
I mówimy o wzorach kierowania rodziną a nie przekazywania genów.
-
- Rozkręcony intro
- Posty: 285
- Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
- Płeć: mężczyzna
Re: Chłopak introwertyk
Powiedzmy, że to zwiększenie prawdopodobieństwa jest na tyle duże, że w przybliżeniu można uznać to za gwarancję.
Rozdzielanie stosunków w rodzinie od genów jest bez sensu, ja wiem, że to takie antydzisiejsze, w końcu jak ja, jednostka indywidualnie stanowiąca o sobie i swoich działaniach, mam podlegać jakimś genom?! Wstyd i hańba! Może i wstyd, ale ponownie - w pojedynku biologia:ty zwycięzca jest tylko jeden. Tu nie chodzi tylko o sam łańcuch DNA - chodzi o to, że on jest katalizatorem zachowań, a te już są bardzo dobrze widocznie. Powiedziałbym nawet, że kit z tymi genami, że chodzi właśnie o zachowania (których nieświadomym katalizatorem są geny, ale kit z nimi). Załóżmy, że rodzi się dziecko, którego jeden z rodziców miał np... socjopatię. Gdyby ten rodzic uczestniczył tylko w akcie "stwarzania" a potem wyparował, jestem święcie przekonany, że wywołałoby to zdecydowanie mniej szkód, niż gdyby uczestniczył w procesie "wychowania" (o zgrozo, to słowo raczej kojarzy się pozytywnie, a w tym przypadku nie ma o tym mowy). Nowe, i tak uszkodzone indywiduum zmagałoby się pewnie z jakimiś neurotycznymi zaburzeniami, poza tym brak jednego z rodziców też bezpośrednio oddziałuje na psychikę. Ale brak doświadczenia zachowań rodzica z zaburzeniem daje jednak światełko w tunelu. I jak pokrzywdzone indywiduum przebrnie do tego światełka, może być w pełni zdrowe, tworzyć zdrowe relacje i kierować rodziną w sposób odpowiedzialny. Natomiast w przypadku ekspozycji na zachowania, o których pisałem, raczej nie bardzo.
Rozdzielanie stosunków w rodzinie od genów jest bez sensu, ja wiem, że to takie antydzisiejsze, w końcu jak ja, jednostka indywidualnie stanowiąca o sobie i swoich działaniach, mam podlegać jakimś genom?! Wstyd i hańba! Może i wstyd, ale ponownie - w pojedynku biologia:ty zwycięzca jest tylko jeden. Tu nie chodzi tylko o sam łańcuch DNA - chodzi o to, że on jest katalizatorem zachowań, a te już są bardzo dobrze widocznie. Powiedziałbym nawet, że kit z tymi genami, że chodzi właśnie o zachowania (których nieświadomym katalizatorem są geny, ale kit z nimi). Załóżmy, że rodzi się dziecko, którego jeden z rodziców miał np... socjopatię. Gdyby ten rodzic uczestniczył tylko w akcie "stwarzania" a potem wyparował, jestem święcie przekonany, że wywołałoby to zdecydowanie mniej szkód, niż gdyby uczestniczył w procesie "wychowania" (o zgrozo, to słowo raczej kojarzy się pozytywnie, a w tym przypadku nie ma o tym mowy). Nowe, i tak uszkodzone indywiduum zmagałoby się pewnie z jakimiś neurotycznymi zaburzeniami, poza tym brak jednego z rodziców też bezpośrednio oddziałuje na psychikę. Ale brak doświadczenia zachowań rodzica z zaburzeniem daje jednak światełko w tunelu. I jak pokrzywdzone indywiduum przebrnie do tego światełka, może być w pełni zdrowe, tworzyć zdrowe relacje i kierować rodziną w sposób odpowiedzialny. Natomiast w przypadku ekspozycji na zachowania, o których pisałem, raczej nie bardzo.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Re: Chłopak introwertyk
Poczytałam ten temat i chciałam napisać sporo różnych rzeczy, trochę się uzewnętrznić i potaplać w nieszczęściu, ale oszczędzę tego sobie i pozostałym. To wszystko podsmuję w ten sposób: determinizm to bardzo wygodne (wygodnickie...?) podejście. (;
No i jeszcze jedno - proszę nie kaleczyć genetyki, te uproszczenia rażą w oczy.
No i jeszcze jedno - proszę nie kaleczyć genetyki, te uproszczenia rażą w oczy.
Re: Chłopak introwertyk
Też nie, bo gdyby tak było, to bylibyśmy zalani przez patologię a tak nie jest. Zasób ludzki jest coraz zdrowszy.Powiedzmy, że to zwiększenie prawdopodobieństwa jest na tyle duże, że w przybliżeniu można uznać to za gwarancję.
Życie człowieka ani nawet kształtowanie nie kończy się na dzieciństwie. Nawet takie kombo jak geny (który słusznie zauważyłeś są tylko katalizatorami) i stymulowane wychowanie niczego nie przesądzają. Tylko zwiększają prawdopodobieństwo, czyli ryzyko, które nie wszyscy chcą podejmować, i słusznie.
Napisane powyżej nie stoi w sprzecznością z tym, co napisałem Ćmie. Na sposób kierowania rodziną mają geny, chociaż w małym stopniu tak jak na np. charakter, i czynniki środowiskowe.
-
- Rozkręcony intro
- Posty: 285
- Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
- Płeć: mężczyzna
Re: Chłopak introwertyk
Ostatnie zdanie dość mocno wchodzi w kolizję z eksplozją popularności gabinetów psychologów/psychiatrów w naszej kochanej cywilizacji zachodniej przez ostatnie kilkanaście lat. A na ile to wynik swego rodzaju mody lub wyolbrzymiania problemów, a faktycznej potrzeby to kwestia trudna do rozstrzygnięcia. Więcej nie będę się o tym wypowiadał w swoim tonie bo od tego mam inne forum.Nestor pisze:Też nie, bo gdyby tak było, to bylibyśmy zalani przez patologię a tak nie jest. Zasób ludzki jest coraz zdrowszy.
Dobrze, że zostało to wymienione - czynniki środowiskowe... I tutaj doskonałym przykładem są wszelkie placówki typu domy dziecka, gdzie jest to samonakręcająca się katarynka.Nestor pisze:Życie człowieka ani nawet kształtowanie nie kończy się na dzieciństwie. Nawet takie kombo jak geny (który słusznie zauważyłeś są tylko katalizatorami) i stymulowane wychowanie niczego nie przesądzają. Tylko zwiększają prawdopodobieństwo, czyli ryzyko, które nie wszyscy chcą podejmować, i słusznie.
Napisane powyżej nie stoi w sprzecznością z tym, co napisałem Ćmie. Na sposób kierowania rodziną mają geny, chociaż w małym stopniu tak jak na np. charakter, i czynniki środowiskowe.
To wszystko co piszesz jest trudne do zanegowania, logiczne i prawidłowe, ale... Ja oceniam i piszę na podstawie własnych doświadczeń, a nie podręczników (stąd, jak słusznie zauważyła Merigold, czasem kaleczę niektóre dziedziny), a że moje doświadczenia pokrywają się z wersją deterministyczną - widocznie mam pecha.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Re: Chłopak introwertyk
Miałem cichą nadzieję, że ten argument padnie. Opiera się on na błędzie logicznym takim samym jak np.:Ostatnie zdanie dość mocno wchodzi w kolizję z eksplozją popularności gabinetów psychologów/psychiatrów w naszej kochanej cywilizacji zachodniej przez ostatnie kilkanaście lat.
1. Kiedyś ludzie nie umierali na raka jelit!
2. Kiedyś było mniej lekarzy, bo ludzie mniej chorowali!
Kiedyś było mniej znanych chorób, toteż w mniejszym stopniu lekarze mogli ludziom pomagać. Wielu myśli, że np. rak jelit nie istniał, póki lekarze go nie opracowali. Pomimo wszystkich tego typu racji ludzie i tak na złość żyją przeciętnie dłużej. A wzrost liczby gabinetów rośnie wraz z jakością świadczonych usług. Weźmy chociaż psychologów. Mamy psychologów rozwoju, reklamy, społecznych, klinicznych, sportu itd.
- ćma
- Introwertyk
- Posty: 110
- Rejestracja: 23 lis 2016, 18:09
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Chłopak introwertyk
Uważasz, że procent zachorowań, ba, nawet samo występowanie choroby, to stała od niczego niezależna? Proszę cięNestor pisze:Miałem cichą nadzieję, że ten argument padnie. Opiera się on na błędzie logicznym takim samym jak np.:Ostatnie zdanie dość mocno wchodzi w kolizję z eksplozją popularności gabinetów psychologów/psychiatrów w naszej kochanej cywilizacji zachodniej przez ostatnie kilkanaście lat.
1. Kiedyś ludzie nie umierali na raka jelit!
2. Kiedyś było mniej lekarzy, bo ludzie mniej chorowali!
Kiedyś było mniej znanych chorób, toteż w mniejszym stopniu lekarze mogli ludziom pomagać. Wielu myśli, że np. rak jelit nie istniał, póki lekarze go nie opracowali. Pomimo wszystkich tego typu racji ludzie i tak na złość żyją przeciętnie dłużej. A wzrost liczby gabinetów rośnie wraz z jakością świadczonych usług. Weźmy chociaż psychologów. Mamy psychologów rozwoju, reklamy, społecznych, klinicznych, sportu itd.
Wszystko, co widzisz, to tylko perspektywa, wszystko, co słyszysz, to tylko opinia.
Re: Chłopak introwertyk
Procent zachorowań zależy od opieki zdrowotnej a znajomość chorób od poziomu medycyny. To, że kiedyś nie znano raka jelit nie oznacza, że tej choroby nie było, toteż gdy pojawiają się lekarze i gabinety zdolne tę chorobę leczyć nie oznacza, że ludzie nagle zaczęli na nią chorować.
-
- Rozkręcony intro
- Posty: 285
- Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
- Płeć: mężczyzna
Re: Chłopak introwertyk
Chyba wiem o co chodzi. Że skoro teraz mamy epidemię leczenia się na głowę, to zostało to spowodowane odkryciem chorób tejże głowy. I słuszny argument, bo psychologia to bardzo młoda gałąź nauki i nie ma co się kłócić z tym, że w starożytności pewien członek plemienia Azteków mógł mieć ChAD. Ba, znając rytuały tego typu społeczności, oni wszyscy mogli być, według współczesnych standardów, chorzy.
I ja nie pisałem o chorobach typu rak jelit, bo tutaj jasne, że jest progres i przez to średnia długość życia leci w górę. Ja pisałem o chorobach psychicznych, których odsetek występowania też leci w górę, a zapewniam, że leciałby jeszcze szybciej gdyby nie fakt, że zdecydowana większość osób z takimi problemami albo nie zdaje sobie z nich sprawy, albo nie chce im się podejmować żadnych kroków z tym związanych.
Swoją drogą niezły offtop.
I ja nie pisałem o chorobach typu rak jelit, bo tutaj jasne, że jest progres i przez to średnia długość życia leci w górę. Ja pisałem o chorobach psychicznych, których odsetek występowania też leci w górę, a zapewniam, że leciałby jeszcze szybciej gdyby nie fakt, że zdecydowana większość osób z takimi problemami albo nie zdaje sobie z nich sprawy, albo nie chce im się podejmować żadnych kroków z tym związanych.
Swoją drogą niezły offtop.
Mistyk
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
Wystygł.
Wynik:
Cynik.
- ćma
- Introwertyk
- Posty: 110
- Rejestracja: 23 lis 2016, 18:09
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Chłopak introwertyk
Nestor pisze:Procent zachorowań zależy od opieki zdrowotnej a znajomość chorób od poziomu medycyny. To, że kiedyś nie znano raka jelit nie oznacza, że tej choroby nie było, toteż gdy pojawiają się lekarze i gabinety zdolne tę chorobę leczyć nie oznacza, że ludzie nagle zaczęli na nią chorować.
Znasz na tyle historię oraz genotyp tej choroby, żeby mówić z pełnym przekonaniem takie rzeczy? Czy to tylko twoja subiektywna opinia?
Wszystko, co widzisz, to tylko perspektywa, wszystko, co słyszysz, to tylko opinia.
Re: Chłopak introwertyk
@Patrycjusz
Nie wierzę, że wszyscy Aztekowie mogli być chorzy. Przekonaj mnie.
@Ćma
Historia zdecydowanej większości, jeśli nie wszystkich, chorób ma podobną korelację z występowaniem lekarzy i piszę to z pełnym przekonaniem. Wszak to, co napisałem, jest moją prywatną opinią i w porównaniu do opinii lek. med. może być ogólna i poparta mniejszym autorytetem, to i tak nie wykazałaś jej błędności.
Zastanawiam się, czy nie doszliśmy do punktu w dyskusji, gdzie trzeba będzie odwoływać się do statystyk.
Nie wierzę, że wszyscy Aztekowie mogli być chorzy. Przekonaj mnie.
@Ćma
Historia zdecydowanej większości, jeśli nie wszystkich, chorób ma podobną korelację z występowaniem lekarzy i piszę to z pełnym przekonaniem. Wszak to, co napisałem, jest moją prywatną opinią i w porównaniu do opinii lek. med. może być ogólna i poparta mniejszym autorytetem, to i tak nie wykazałaś jej błędności.
Zastanawiam się, czy nie doszliśmy do punktu w dyskusji, gdzie trzeba będzie odwoływać się do statystyk.
- ćma
- Introwertyk
- Posty: 110
- Rejestracja: 23 lis 2016, 18:09
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
- MBTI: INFJ
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Chłopak introwertyk
Widzę, że pomijasz jeden kardynalny czynnik w swoich rozważaniach - mianowicie to, CO wywołuje daną chorobę, a zatem kiedy pojawił się czynnik sprawczy, a wraz z nim choroba.Nestor pisze:@Patrycjusz
Nie wierzę, że wszyscy Aztekowie mogli być chorzy. Przekonaj mnie.
@Ćma
Historia zdecydowanej większości, jeśli nie wszystkich, chorób ma podobną korelację z występowaniem lekarzy i piszę to z pełnym przekonaniem. Wszak to, co napisałem, jest moją prywatną opinią i w porównaniu do opinii lek. med. może być ogólna i poparta mniejszym autorytetem, to i tak nie wykazałaś jej błędności.
Zastanawiam się, czy nie doszliśmy do punktu w dyskusji, gdzie trzeba będzie odwoływać się do statystyk.
Oczywiście tych czynników może być kilka, które, sprzężone ze sobą, potęgują występowanie choroby, a co za tym idzie, zwiększają ilość zachorowań.
To jest tak oczywiste, że nie mogę uwierzyć w herezję, którą głosisz.
Wszystko, co widzisz, to tylko perspektywa, wszystko, co słyszysz, to tylko opinia.